Nigdy nie wierzyłam w moce i siły nadprzyrodzone. W układy gwiazd, wróżby, różdżki, cieki wodne i ręce Zbigniewa Nowaka. Kiedy wszyscy w bloku ładowali butelki z wodą energią płynącą od Zbyszka z telewizora, ja siedziałam w kącie i śmiałam się z tych naiwniaków. Horoskopy czytałam tylko z ciekawości i nudów, a wierzyłam w nie jedynie wtedy, gdy przepowiadały mi wielką miłość.
Jaka będzie Twoja przyszłość?
Kiedyś moja koleżanka poszła do jednej z najbardziej znanych warszawskich wróżek. Przeznaczyła na to kasę, która miała być na wakacje. Zamiast byczenia się na plaży wolała wiedzieć, co ją spotka w przyszłości. Wróżka przepowiedziała jej, że w najbliższym czasie wygra dużą sumę pieniędzy i wyjdzie za mąż. Tydzień po tej przepowiedni koleżance zmarł na zawał tata, którego kochała nad życie. Dowiedziała się o tym będąc w pracy i postanowiła wrócić do swojego mieszkania przed czasem, żeby jak najszybciej pojechać do rodzinnego domu. Mogę sobie tylko wyobrażać jej zdziwienie kiedy wchodząc do warszawskiego mieszkania nakryła swojego narzeczonego z dalszą koleżanką, za którą on podobno nie przepadał. Ta i wiele innych historii skutecznie dystansowała mnie do tego typu mocy kosmicznych i sił nadprzyrodzonych. Do dnia kiedy zostałam mamą. Wtedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Okazało się, że wychowując dzieci uwierzyłam, że siły nadprzyrodzone naprawdę istnieją. No bo jak to wszystko wytłumaczyć?
Buziaki przeciwbólowe- moce nadprzyrodzone mamy
Nie było jeszcze zderzenia ze ścianą, framugą, krzesłem czy kantem stołu by bólu Mieczysława, a teraz również Zygmunta, nie zdołał uśmierzyć mój całus, typowy matczyny gest. Badano pod tym kątem ślinę matki, ale nic tam nie znaleziono, prócz przekroczonych norm ilości i siły matczynej miłości. To niezwykłe, ale buziak i podmuchanie rany działa tożsamo do plastrów z morfiną u dorosłego człowieka. Ból wycałowany, podmuchany i „ojojany” trwa niecałą minutę, podczas gdy plaster i Octenisept przynosi ulgę dopiero po kwadransie. Matczyny dotyk działa cuda! Jak to logicznie wytłumaczyć?
Piosenki usypiające
Nie lubią te moje dzieciaki słuchać muzyki. Jak w bajce jest jakaś piosenka, to jeszcze, jeszcze. „Mam tę moc” Mieczysław opanował do perfekcji, mimo że żadne ze słów nie brzmi tak jak w oryginale. A i melodia zdaje się iść obok. Ale ja nie o tym. Moje chłopaki zdecydowanie bardziej wolą oglądanie i słuchanie bajek niż piosenki. Jest tylko jeden wyjątek. Kiedy ja zaczynam śpiewać kołysanki oni zastygają jak kamienie, a ich powieki po paru chwilach robią się ciężkie. Jeszcze nigdy nie udało mi się zaśpiewać więcej niż dwie kołysanki. W połowie drugiej zawsze już śpią. Co ciekawe, kiedy te same numery śpiewa Turnau i Umer, to albo jest totalna olewka albo dyskoteka na całego. Miecio i Zyzio tańczą „bredgensa” do pościelówek. Jak to logicznie wytłumaczyć?
Drapanie luzujące
Pochodzimy od małp. Nie wiem jak wy, ale ja na pewno. W ramach jednej z pierwszych randek wieki temu Janek zabrał mnie do ZOO. Kiedy tylko podeszliśmy do wybiegu z małpami krzyknął jak poparzony: „O jaa! One są takie jak ty! Identyko!” Ludzie dookoła zmierzyli mnie wzrokiem, jedna pani pokiwała nawet ze zrozumieniem siwą głową. Nieco ciszej Janek wytłumaczył mi, że one, zupełnie tak jak ja, drapią się po plecach, a do tego mogą to robić całymi dniami. I dlatego wiem, że Miecia nikt mi w szpitalu nie podmienił, bo on, dokładnie tak samo jak ja i jak mój tata, uwielbiamy być drapani po pleckach.
Co ważne, drapać mogę tylko ja. To są moce nadprzyrodzone tylko mamy. Tata nie umie, a babcia robi to prawie dobrze, ale to też nie jest to. To drapanie wprowadza Miecia na taki poziom błogostanu, że podobny osiąga tylko wtedy, gdy otwiera nowe pudełko z Lego. Jakież to nieludzkie siły nadprzyrodzone dzieją się w moim domu!!? Jak to logicznie wytłumaczyć?
Karmienie smakujące
Miecio jest bardzo wybredny w kwestii jedzenia, a Zyzio powoli się taki staje. I choć przy drugim dziecku już się tak łatwo nie poddam, to i tak widzę, jak z miesiąca na miesiąc młodszy dziedzic coraz częściej kręci nosem na różne smakołyki. Chłopcy w magiczny sposób stają się mniej wybredni gdy jedzenie poda, a przy Zyziu wręcz nakarmi, mama. Wtedy i kanapki wydają się być smaczniejsze, i zupa brokułowa wchodzi z uśmiechem na twarzy. Nawet lekarstwa są mniej gorzkie gdy podaje je mama. I jak to logicznie wytłumaczyć?
Uśmiech rozchmurzający
Nie ma lepszego gazu rozweselającego w okolicy niż feromony matki, a może po prostu jej bezpośrednia obecność. Wczoraj wyciągając ubrania z suszarki jakiś pyłek zakręcił mi się w nosie i kichnęłam na cały głos. Miecio i Zyzio śmiali się do rozpuku, dokładnie tak, jakby ktoś im opowiedział najlepszy na świecie kawał (na przykład ten o laleczce w czapeczce). Śmiechom nie było końca. Gdybym miała wyciągać wnioski o mojej zabawności na podstawie relacji chłopaków, to pewnie już dawno założyłabym własny kabaret. To jest niezwykłe, ale wystarczy, że uśmiechnę się do jednego lub drugiego, albo wykrzywię usta lub zrobię zeza i zaraz całe mieszkanie pęka w szwach od ich rechotu. Jak inni tak robią, to nie działa. I jak to logicznie wytłumaczyć?
Żeby też była jasność, ja nie z tych, co to sobie bezpodstawnie przypisują zasługi. Artykuł powstał w oparciu o prawie czteroletnią obserwację moich dzieci. Cóż, muszę się z tym pogodzić, że jestem medium, jedną wielką chodzącą siłą nadprzyrodzoną. A wy, jakie macie moce nadprzyrodzone?
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Moja dziecko ostatnio woli babcie ode mnie. Chyba nie mam takiego daru, albo podejścia. ..
Mój narzeczony ma niesamowite moce! :). 1. Jak wychodzi a ja w drzwiach mówię żeby wyniósł śmieci, on wnet czary mary i już na dole. Naprawdę zadziwia mnie to jak szybko można zejść z 2 piętra. 2. Kolejną niesamowita moc! Im więcej naczyń w zlewie tym mniej je widzi, jak to jest? 3. Jak byłam nastolatką i nie poszłam do szkoły bo “chorowałam”, wtedy przychodził do mnie i nagle byłam zdrowa. Wszyscy do tej pory się śmieją, że ma ręce, które leczą :p 4. Naaajlepsza moc. Jak mam dołka czy jest mi źle… nic nie działa na mnie tak jak… Czytaj więcej »
O kurcze chyba jestem z innej planety 😉 nie wiem o jaki dowcip chodzich laleczce w czapeczce 🙁
Sama prawda, obiad też zawsze muszę podać coreczkom, bo inaczej nie smakuje😂