„Świat się zepsuł i nikt nikomu nie ufa…. A może się zepsuł, bo nikt nikomu nie ufał?”
Prawda, że w tym wydawałoby się prostym sformułowaniu wypowiadanym przez uroczą smoczycą w disneyowskiej animacji „Raya i ostatni smok” jest sporo racji? COVID-owa rzeczywistość odsunęła w pewnym momencie wizję wielu obiecujących premier kinowych na bliżej nieokreślony czas. Sprawiła również, że trochę zapomnieliśmy o wspólnym, wyjściu do kina na filmy familijne jako świetnej alternatywnie spędzania tzw. quality time.
Na szczęście po świetnym początku z czerwcowymi premierami, takimi jak zbuntowana „Cruella” (grana przez rewelacyjną Emmę Stone), jak i amici z włoskiej riwiery w animowanym filmie „Luca” nadszedł czas na lipcowe premiery. Multikino zadbało o to, by w wakacyjnym repertuarze znaleźli coś dla siebie zarówno najmłodsi widzowie, jak również ci odrobinę starsi, nie zapominając oczywiście o tych ze statusem rodzica ;-). Dla tych ostatnich jeden z filmów może stać się sentymentalną podróżą do ich lat nastoletnich (jak to było w naszym przypadku ;-)) – ale o tym za chwilę.
Ostatnio zastanawialiśmy się z Jankiem na jakich filmach byliśmy ostatnio w kinie? W sumie nie ma się co dziwić, że jako Rodzice dwójki ancymonów na naszej liście znalazły się praktycznie same bajki, albo tzw. filmy dla całej rodziny. Czy nam trochę tęskno do „starych czasów” z epoki bezdzietnej? W kwestii romantycznych wyjść „do kina” (chodź powinnam raczej napisać „na film” – rówieśnicy 35+ zrozumieją ;-)) – na pewno tak. W kwestii wyboru repertuaru – szczerze…nie!
Przyznam się Wam, że jako maniaczka kultowej wręcz dla mojego pokolenia bajki „Król Lew” bardzo doceniam starania, by współczesne animacje „bawiąc – uczyły” (choć czyż nie taka jest właśnie definicja słowa „bajka”?). Coraz częściej przełamują stereotypy, zmuszają do chwili zastanowienia się nad motywacją głównego bohatera, czy niekiedy wręcz wskazują, że nie wszystko jest takie, jakie byśmy chcieli, żeby było (nomen omen „bajkowe”?). Dlatego tak bardzo doceniamy i celebrujemy wspólne, świadome wyjścia do kina z Mieciem (i już też coraz bardziej z Zyziem). Słowo „świadome” użyte jest tu celowo. Bo pojemnie mieści w sobie wspólny wybór filmu, obejrzenie trailera, jak również otwartość na rozmowę o samym filmie już po seansie.
Jeśli zastanawiacie się, czy dany film/animacja/bajka jest dopasowana do wieku Waszego dziecka – na stronie Multikina (klik) znajdziecie oznaczenia rekomendacji wieku. Polecam Wam jednak ZAWSZE przed seansem obejrzeć trailer (również zamieszczony online) – dzieci w tym samy wieku różnią się między sobą wrażliwością, jak również dojrzałością emocjonalną i to co dla jednego sześciolatka może być ok, dla jego rówieśnika już niekoniecznie. Zresztą nie ma lepszego eksperta od naszych dzieci niż my sami.
Przechodząc już do samych filmów – polecimy Wam cztery, te które sami obejrzeliśmy, bądź mamy zamiar obejrzeć, choć jak podkreśliłam wybór filmów familijnych w te wakacje w Multikinie jest naprawdę spory – co może zapoczątkować Waszą małą tradycję cyklicznego, wspólnego oglądanie filmów na wielkim ekranie – długo po zakończeniu tegorocznego lata.
„Raya i ostatni smok” (klik)
Czyli mój osobisty faworyt! Film twórców boskiej „Vaiany” i kultowej „Krainy Lodu” zdecydowanie trzyma poziom. Jednak nie idzie na łatwiznę – korzystając ze znanych scenariuszy sławnych poprzedników. Owszem mamy tu księżniczkę (ostatnią z rodu) – tytułową Rayę, jednak ta wojownicza dziedziczka – chłopczyca zdecydowanie zamiast lekcji śpiewu, pobierała nauki fechtunku. Jej misja to odnalezienie ostatniego smoka, po to by przywrócić pokój w krainie Kumandry. Czy jej się udaje?
Spoilować nie będę, choć pewnie się domyślacie ;-). Czym animacja (skądinąd fenomenalna – momentami wręcz wyglądająca jak prawdziwe ujęcia) skradła moje serce? Brakiem męskiego ramienia, na którym owa księżniczka miałaby się oprzeć, by ukończyć misję, a co za tym idzie brakiem love story. Za to całym mnóstwem współczesnego (w dobrym tego słowa znaczeniu) humoru i chyba najważniejsze…tym, że z główną bohaterką spokojnie mogą utożsamiać się zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Czyni to z animacji prawdziwą perełkę kina familijnego, przez wielkie „F”!
„Kosmiczny mecz 2 – nowa era” (klik)
Czyli obiecana sentymentalna reminiscencja lat ’90. Ręka w górę kto pamięta klasowe wyjście do kina na „Kosmiczny mecz” (Space Jam)? To był 1996 rok, a ja byłam wtedy w 4 klasie podstawówki. Z rozrzewnieniem obejrzeliśmy sobie oryginalny trailer „jedynki” Space Jam. Trochę obawiałam się, że moja pamięć płata mi figla – oczekując zapierających dech w piersiach animacji zobaczę coś co po 25 latach (!!!) od premiery trąci już myszką. Nic z tych rzeczy! No i boski Michael Jordan (młodsze pokolenie zapraszam do wygooglowania nazwiska ;-)).
„Kosmiczny mecz 2 – nowa era” dla mnie to uwspółcześniona wersja klasyka sprzed ćwierć wieku. Oczywiście dopasowana do obecnych realiów (pojęcia takie jak A.I.), wsparta porządnym motorem graficznym i ze storytellingowym wątkiem ojca (LeBron James we własnej osobie) grającego kosmiczny mecz o wydostanie się wraz z synem (Domem) z komiksowego Tune World. Pomagają im starzy znajomi – Królik „co jest doktorku” Bugs, Lola (której 25 lat odjęło trochę seksapilu – czy słusznie?), czy słynna „Babcia”. Dla wszystkich, którzy ’96 zajadali popcorn kibicując Jordanowi – pozycja obowiązkowa. A jako bonus – czy Wasze dzieci też uwielbiają słuchać historii z Waszej „młodości” ;-)?
„Lassie wróć” (klik)
Tak jak powieść Erica Knighta, tak film to klasyka klasyki kina familijnego. Bezapelacyjna pozycja obowiązkowa dla każdego. I tu mogłabym postawić kropkę. Choć nie byłabym sobą, gdybym nie ostrzegła, że należy się przygotować na porządną dawkę wzruszenia, którą zafunduje nam podróż do siebie ikonicznej suczki Collie i jej dwunastoletniego właściciela Flo. Weźcie w tę podróż paczkę chusteczek!
„Wyprawa do dżungli” (klik)
Tu za najlepszą rekomendację powinno wystarczyć zdanie, że to godny następca „Jumanji”. Jednak tu w rolach głównych – The Rock, czyli Dwayne Johnson, grający kapitana statku i Emily Blunt – odważna i błyskotliwa naukowczczyni – skoncetrowana na odnalezieniu Świętego Graala – drzewa życia. Na pewno jest to świetna pozycja dla wielbicieli filmów – przygodówek, archeologicznego backgroundu i tajemnicy do odkrycia. Dla odrobinę starszych dzieci i ich rodziców :). Świetny punkt wyjścia do rozmów o pasjach, samej arechologii lub grania w planszówki przygodowe. Kto wie w kim drzemie współczesny Indiana Jones?
Ciekawa jestem Waszych typów z repertuaru Multikina. Koniecznie dajcie znać w komentarzach jaka pozycja to Wasz tegoroczny must-have?
Kino to świetna alternatywa na wakacyjną rozrywkę. Pracownicy Multikina, jak i sam system doboru miejsc dba o to, by było bezpiecznie. Powietrze w salach kinowych jest regularnie filtrowane (wymieniane). O czym musimy pamiętać? Jedynie o tym, by zajmować te miejsca, które przydzielił nam system – wtedy mamy gwarancję zachowania dystansu społecznego. W trakcie pobytu w kinie mieliśmy poczucie, że wszyscy pracownicy kina dbali o to, byśmy spędzili po prostu miło czas, bez konieczności martwienia się o kwestie bezpieczeństwa. Cel został osiągnięty!
P.S. Pamiętajcie, że w Multikinie dzięki karcie „Rodzina do kina” macie 20% zniżki na zakupy w barze kinowym oraz zabawki w Multishopie.
To co? Do zobaczenia w kinie?
A tutaj (klik) znajdziecie mój artykuł o zupełnie darmowych atrakcjach w Warszawie.
Artykuł powstał we współpracy z marką Multikino.