Autorem tytułowego zdania jest Zyzio, który dawniej używał go niczym wytrychu, mającego za zadanie „uwolnić” go od obowiązku, czynności, na którą nasz zuchwały pięciolatek zwyczajnie nie miał ochoty. W takiej sytuacji często zastanawiałam się, czy Miecio też się tak zachowywał? Otóż nie. Nasz starszak bardzo szybko, bo w wieku dwóch lat musiał dorosnąć do roli starszego brata. Sytuacja ta zdecydowanie nauczyła go większej samodzielności.
Pamiętam, jak zdarzało mi się rozmyślać, czy to jest ok, że Miecio w wieku trzech lat nie jadł jeszcze samodzielnie. Czy to, aby na pewno było w ramach granic rozwojowych, że jeszcze korzystał z pieluchy. Starałam się unikać porównań z przedszkolnymi koleżankami bądź kolegami naszych synów. Jednak czasem pytanie o wystarczającą samodzielność m.in. higieniczną nasuwało się samo.
Pamiętam, że w sukurs przychodziła mi wtedy myśl, czy znam dorosłą (zdrową – bez problemów zdrowotnych) osobę, która nie umiałaby korzystać z toalety, napić się z kubka, bądź korzystać z noża i widelca w dorosłym życiu? I nie, nie mam tu na myśli dobrych manier! 🙂
Odpowiedź na to pytanie sprawiała, że moje myślenie momentalnie się pionizowało. Moja Mama powtarzała mi często, że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Nie ma sensu przyspieszać nauki pewnych zachowań na siłę, bo tak jak chociażby w przypadku tzw. „treningu czystości” (nigdy nie lubiłam tego określenia), może to przynieść zgoła odwrotny, bardzo niekorzystny dla psychiki skutek.
Czy takie liberalne podejście do sprawy sprawia, że współczesne pokolenie dzieci jest mniej samodzielne chociażby od naszego – obecnych trzydziestoparolatków, gdy byliśmy w ich wieku? Patrząc z mojej perspektywy, skłaniam się do odpowiedzi jak rasowy psycholog – „to zależy”.
Zależy od definicji samodzielności. Jak ja ją rozumuję jako Mama? Jako osiąganie, dochodzenie do pewnych oczekiwanych zachowań poprzez pokonywanie trudności. To proces kształtowania odporności psychicznej, radzenia sobie z niepowodzeniami i porażkami. Paradoks z tą samodzielnością polega na tym, że jednocześnie oczekując jej od naszych dzieci, sami im w jej osiągnięciu przeszkadzamy. Przykład? „Uważaj, nie sprzątaj tej półki, bo zaraz coś zrzucisz”, „zostaw ten nóż (gdy dziecko chce pokroić kanapkę) bo się skaleczysz”, „zostaw już te sznurówki, daj ja ci je zawiąże, bo zaraz się spóźnimy do szkoły”. Brzmi znajomo prawda? Sądzę, że każdy z nas mógłby spokojnie dopisać kilka swoich zdań – faworytów.
Dzieci, zwłaszcza te w wieku przedszkolnym, aż garną się do samodzielności. Do eksperymentowania, przekraczania granic, poznawania nowego. Najlepszy sposób? Poprzez zabawę. Samodzielnie wymyśloną i zaaranżowaną. Dzieci chcą się uczyć. Jednak często napotykają na mur w postaci nadopiekuńczych rodziców. Tak, zgadza się – taką postawą robimy naszym dzieciom krzywdę. I to w imię miłości i troski.
Ale aż krzywdę? A jak inaczej nazwać obniżenie własnej wartości, wyuczoną bezradność, osadzenie sprawczości w innych osobach? Oczywiście to baaaardzo długofalowe, ale jednak skutki nadopiekuńczości.
Nauka samodzielności, również tej higienicznej wymaga całkiem niezłych zasobów od rodziców. W worku tym znajduje się na pewno cierpliwość, czas (!), przyzwolenie na popełnianie błędów i moja ulubiona cecha – umiejętność zaciskania zębów i przymykania oczu na bałagan. Na umazane pastą do zębów lustro łazienkowe, posmarowany masłem blat kuchenny czy wylany do połowy w trakcie jednej kąpieli szampon do włosów. To niezbędne koszty nauki samodzielności.
Żeby była jasność – tu nie chodzi o brak wsparcia i pozostawienie dziecka samemu sobie. Wręcz przeciwnie. Rolą rodzica jest zapewnienie dziecku bezpiecznego i stabilnego poligonu doświadczalnego. Bezwarunkowe BYCIE obok. A przede wszystkim modelowanie, dawanie wzorców, wkładanie do ręki metaforycznej wędki zamiast od razu fileta rybnego bez ości. Dzieciaki uwielbiają naśladować rodziców. Idealnym przykładem są już nawet dwulatki, które podglądają pielęgnacyjne ablucje dorosłych. Dziewczynki malują wyimaginowanym tuszem rzęsy, a czteroletni chłopcy , podpatrując tatę – „golą się” grzebieniem.
Łazienka jest miejscem stworzonym wręcz do modelowania prawidłowych zachowań pielęgnacyjnych. Przykładem może być rodzinne mycie zębów. Pozwól swojemu trzylatkowi samodzielnie umyć zęby (i przy okazji zachlapać pół lustra). Pokaż mu jak Ty myjesz, jakie ruchy szczoteczką wykonujesz i ile nakładasz pasty. Nadzoruj, kontroluj, ale nie wyręczaj. Bo choć wiadomo, że powinniśmy myć dzieciom zęby do 8 roku życia, to samodzielne mycie zębów raz na jakiś czas pod naszym okiem nie sprawi, że nabawi się próchnicy. To samo dotyczy mycia rąk. Pokazuj i tłumacz „dlaczego”. Ale nie bierz w pośpiechu rąk dziecka i bez słowa, szast-prast i umyte.
Zwłaszcza w przypadku pielęgnacji skóry, zabiegów higienicznych adekwatne jest powiedzenie, że czym skorupka (skóra) za młodu nasiąknie, tym na starość (dorosłość) trąci. A te nasze skóry, przy obecnym trybie życia, jedzenia, zanieczyszczenia środowiska i wszechobecnych alergenów wymagają szczególnego wsparcia. Tym bardziej, jeśli dają o tym znać swędząc, piekąc i będąc nadmiernie przesuszonymi.
Z problemem nadmiernej suchości, świądu, podrażnień, a nawet atopii (AZS) boryka się coraz to więcej dzieci …i ich rodziców. Tym bardziej jest to okazja do pokazania na naszym własnym przykładzie, że tego typu skóra potrzebuje dopasowanego do jej potrzeb wsparcia. Idealnym rozwiązaniem są kosmetyki, z których mogą korzystać wszyscy domownicy. Na przykład dermokosmetyki Avène z linii XeraCalm A.D. Dlaczego akurat te? Bo Avène to sprawdzona od przeszło 30 lat marka apteczna, która niezwykłą opieką otacza nawet najbardziej wrażliwe skóry.
Gama Avène XeraCalm A.D. kompleksowo podchodzi do kwestii pielęgnacji. Dzięki Olejkowi uzupełniającemu lipidy (klik) umyjemy zarówno siebie, jak również wrażliwe ciało naszej pociechy. Choć ta, zachęcona przez nas do samodzielności, podpatrując nas powinna umyć się sama :). Olejek ma bardzo przyjemną konsystencję, nie pieni się, gdyż nie zawiera mydła. Jest w 100% bezzapachowy. Delikatnie oczyszcza, wycisza skórę, która po jego zastosowaniu jest przyjemnie nawilżona i odżywiona. To zasługa kompleksu lipidów Cer-Omega, który uzupełnia naturalną barierę lipidową naszej skóry. Ok, w takie szczegóły nie musicie aż wchodzić z pięciolatkiem ;-). Ważne, byście zadbali przede wszystkim o świadomość, że o szczególną, wrażliwą skórę należy odpowiednio i delikatnie dbać już od najmłodszych lat.
A po kąpieli – koniecznie balsam (klik) ! To coś o czym ja zupełnie zapominałam przez lata. Bo moja Mama sama nie używając balsamów – nie wzbudziła we mnie (nie modelowała) tej potrzeby. To błąd! Zwłaszcza w przypadku delikatnych, wrażliwych cer jest to niezwykle ważna rutyna pielęgnacyjna. Balsam Avène z linii XeraCalm A.D. prócz tego, że odbudowuje mikrobiom – prawidłową florę bakteryjną skóry (skóra nie swędzi), to jest w sterylnym family-friendly opakowaniu z praktyczną pompką. Sprytny zabieg, przeciwdziałający wkładaniu palców do środka produktu, który w swoim składzie nie ma w ogóle konserwantów! Dzięki temu mamy 100% gwarancji, że nic nas w nim nie podrażni, a wręcz zapewni bardzo komfortowe uczucie ukojenia suchej skóry.
Moim osobistym faworytem jest sama woda termalna Avène – to szklanka wody w spray’u, gdy mojej skórze chce się pić. Idealne rozwiązanie do torebki w upalne dni, bądź zimą w ogrzewanych i suchych pomieszczeniach. Mały psik i znika uczucie nieprzyjemnego ściągnięcia i swędzenia. Skóra twarzy staje się komfortowo miękka w dotyku. To kolejny kosmetyk, który z powodzeniem może używać cała rodzina.
Specjalnie dla Was w raz z marką Avène przygotowałam niespodziankę. Na hasło “XERACALM” otrzymacie 20% rabatu na dermokosmetyki z gamy XeraCalm A.D. Rabat obowiązuje online i stacjonarnie w drogeriach Super-Pharm (klik) do 18.11.2021.
To jeszcze na koniec jedna z definicji samodzielności. Samodzielność to nauka przez całe życie tego jak żyć. I jak się Wam podoba? Jak to u Was jest z tym balansem pomiędzy samodzielnością, a nadopiekuńczością?
Artykuł powstał we współpracy z marką Avène.
Jeśli macie ochotę wrócić do jednego z wcześniejszych artykułów odnośnie wychowywania dzieci to zapraszam Was tutaj (klik).