U nas w domu święto. Miecio zdrowy od ponad miesiąca. Pewnie duża w tym zasługa pobytu na Mazurach u babci. Miecio w pełni sił to i ja wyluzowałam. A z wyluzowaniem przyszła pewna refleksja. Dotycząca złotych rad, które usłyszałam przez ostatni rok, odkąd Miecio zaczął nam chorować. Oto lista tekstów, które przez okrągły rok wyprowadzały mnie z równowagi, gdy dziecko często choruje. Które nieustająco wywoływały pianę na ustach i skoki ciśnienia. Jeśli więc nie chcesz zajść mi za skórę, nigdy nie zadawaj tych pytań matce chorowitego dziecka:
Może lepiej będzie zabrać go z tego żłobka?
To pytanie plasuję na pierwszym, zasłużonym miejscu, bo słyszę je najczęściej. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama: „Nie ma mowy!”, „No fuckin way!”, „Po moim trupie!” i jeszcze raz „nie!”. Uważam, że żłobek to najlepsza instytucja na świecie. Żadna niania nie wpłynie na socjalizację dziecka tak dobrze, jak kontakt z rówieśnikami. Koniec, kropka! Peany na temat żłobka pisałam na blogu już nie raz. Na przykład tu. Zasięgałam opinii wielu lekarzy, rozmaitych specjalizacji i prócz ich osobistej opinii, że babcia czy niania są najlepsze, a żłobek to zło, nie ma żadnych medycznych przeciwwskazań do tego, żeby takie chorowite dziecko jak Miecio uczęszczało do żłobka. Prawda jest taka, że w styczniu Miecio siedział ze mną w domu i… i tak zachorował. Ten typ tak ma. Ale z czasem nabiera odporności, dlatego w kwietniu mamy 100% frekwencję. Ja w pracy, Miecio w żłobku.
Gdy dziecko często choruje… Może nich babcia się nim zajmie?
Po pierwsze nikt nie pytał babci o zgodę. Ona się musi chcieć wnukiem zająć koniec, kropka. To nic, że jest ciągle aktywna zawodowo. Nic, że babcia ma dziadka, który będzie za nią tęsknił. To nic, że my nie mamy warunków mieszkaniowych, żeby babcia z nami zamieszkała i nawet tego nie chcemy. Babcia ma przyjechać i siedzieć z nami na kupie, gotować nam obiadki i cieszyć się tym czasem rodzinnym. Tylko głupi by się nie cieszył. 😉
Może zmieńcie lekarza?
W Polsce ludzie dzielą się na dwie grupy. Na tych, którzy ufają i słuchają się lekarzy i tych, którzy wierzą w lekarską teorię spiskową, że lekarze próbują nas wykończyć żeby mieć mniej pracy. Ja zaliczam się zdecydowanie do tej pierwszej grypy. Kiedy więc lekarz mówi mi, że moje dziecko ma astmę wczesnodziecięcą i że wymaga codziennych inhalacji, a ja widzę, że to pomaga, to nie dyskutuję tylko wykonuję polecenia. Dlatego kiedy ktoś podważa opinie lekarskie i poleca mi setnego specjalistę, który na pewno uleczy Miecia, ja serdecznie dziękuję. Postoję. Najchętniej w kolejce do mojego lekarza. P.S. tak – konsultowałam Miecia u innych lekarzy, wszyscy mówią to samo. Nie – nie potrzebuję już więcej konsultacji.
Może on ma robaki?
To moje ulubione pytanie, które za pierwszym razem trochę mnie obrzydziło, ale nade wszystko rozśmieszyło. Są jeszcze podejrzenia, że w domu trzymam uran i dlatego Miecio choruje, że na pewno mam w domu jakiś alergen, który go uczula, albo że po prostu on ma jakiegoś niezdiagnozowanego pasożyta. Otóż jeszcze raz zaznaczam i podkreślam: to jest tylko astma i aż astma. Wszystkie inne wątki poboczne, jakoby w Mieciu mieli mieszkać jacyś towarzysze na gapę zostały wykluczone.
Może Ty go źle ubierasz?
Czyli zimą zapewne jest mu za zimno, a latem na bank go przegrzewam. Przecież ja własnego rozumu nie posiadam. Mózg wydaliłam w bólach podczas cesarki. 😉 Dlatego koniecznie potrzebuję porad na temat tego, jak ubierać chorowite dziecko. Kiedy więc słyszę o wełnianych rajtuzkach zimą, to włos mi się na głowie jeży. Zazwyczaj wtedy pytam mojego rozmówcę (choć częściej jest to rozmówczyni), czy ona też paraduje w takich rajtuzach zimą. Wszak mrozów siarczystych u nas nie uświadczysz, a dziecko prócz rozmiaru nie różni się za bardzo od dorosłego, w kwestii odczuwania zimna. Dlatego rajstopkom i czapkom latem mówię zdecydowane nie. W pozostałych kwestiach jestem „normalna”.
Czy Pani jest poważna?
Staram się, naprawdę! Bardzo się staram nie parsknąć śmiechem słysząc po raz kolejny wszystkie te pytania. Ja wiem, że to z dobrej woli. Ja wiem, że to z troski o moje biedne dziecko. Ale może zamiast zaglądać komuś do ogródka lepiej zgrabić liście w swoim. Co? 🙂
Gdy dziecko często choruje wszyscy wokół czują się za nie odpowiedzialni. Wszyscy widzą, że ty nie dajesz rady i poczuwają się do obowiązku, żeby ci pomóc, doradzić. Żeby to twoje dziecko w końcu przestało chorować. No bo ileż można…
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Odświeże temat. Mnie najbardziej wkur…za jak mi jedna, czy to druga babcia przy wyjsciu na spacer mowi: “chodz sprawdzimy jak jestes ubrana, czy bluzeczka wpuszczona, czy rajtuzki zalozone”. Niby rozumie, ze mama wie najlepiej, bo sama to przechodzila, ale jednak babcia wie lepiej i musi mamusie sprawdzic. Dostaje wtedy białej gorączki.
Albo jak dziecko zachowuje to pierwsze podsumowanie: a mowilam ze za cienko jest ubrana, a mowilam zeby tyle nie biegala po dworze. No ludzie, noz sie w kieszeni otwiera. Poza tym oczywiscie babcie kochane, ale aspekt chorowania zawsze odciska na mnie pietno i sprawia ze trace nerwy.
Przepraszam, że trochę nie na temat, ale dziecku w tym wieku nie potrzebna jest socjalizacja kilka godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu….Wystarczy spacer i zabawa z dziećmi na placu zabaw, w parku czy jakimś klubiku/kawiarni…
No to ja wyznaję nieco inną zasadę w kwestii socjalizacji.
Dzieci w tym wieku często chorują, bo dopiero budują swoją odporność. No i nie da się ukryć, że astma powoduje dużo częstsze zachorowania na infekcje górnych dróg oddechowych. Też przerabiałam takie ciągłe infekcje u mojej dwójki. U nas pomogła na zwiększenie odporności laktoferyna. Do tej pory jest stałym gościem w mojej apteczce. Jakbyś była ciekawa co to i jak działa to u mnie na blogu jest cały wpis o niej: http://aptekamalegoczlowieka.blogspot.com/2016/02/laktoferyna-czym-jest-i-za-co-ja-lubie.html
Rozumiem Cię doskonale. Rok temu we wrześniu jeden synek poszedł do żłobka, drugi do przedszkola. Zaczęło się chorowanie, jeden kończył, drugi zaczynał, na okrągło, 3 dni w żłobku miesiąc w domu. Tylko o ile ja na początku bardzo optymistycznie podchodziłam do żłobka, to potem trochę się sparzyłam na paniach wychowawczyniach i dyrekcji; maluch płakał tam bardzo więc jak tylko się zdarzyła okazja to wypisałam go. Teraz chodzi do przedszkola ze starszym i jest dużo lepiej. Ale ile się nasłuchałam, od współczucia do tekstów typu – a wy czasem nie przesadzacie z tymi chorobami?…. wymyślamy sobie żeby iść na l4 i… Czytaj więcej »
A gdzie dokładnie chodzi Miecio? Czy przypadkiem do kids &co?
Mam taki sam egzemplarz w domu tzn. w żłobku tzn. w domu i tak na okrągło 🙂 wiem co przechodzisz i też mam już dość tych durnych pytań i rad 🙂 pozdrawiam
Załóż jej skarpetki, na pewno od nóg ziębnie i dlatego choruje.
Bo Wy ją źle ubieracie. Dziecko powinno być cieplutkie i różowe (!)
Trzeba przyszyć kołderkę do brzegów łóżeczka, żeby się nie mogła odkryć. Jak to śpi pod KOCYKIEM??
A na odporność jej coś dajecie? Cebula z miodem jest dobra!
Długo by wymieniać.
Gdyby moje dziecko emocjonalnie miało problem ze żłobkiem, to może bym rozważała zabranie go stamtąd. Miecio, z tego co piszesz, czuje się tam jak ryba w wodzie i żłobek świetnie wpływa na jego rozwój. A że choruje… Wychoruje się teraz i szybciej nabędzie odporności. W podstawówce będziecie mieć już spokój. Tak jak piszesz – ten typ tak ma. Jedne dzieci chorują, inne nie. Ja jako dziecko byłam potwornie chorowita, choć mama dbała o siebie w ciąży, karmiła piersią, hartowała mnie itd. W drugiej połowie podstawówki przeziębienia i anginy minęły jak ręką odjąć. Przyplątała się za to alergia i astma, ale… Czytaj więcej »