Często pytacie mnie co robię, że mam tak gęste i długie włosy po dwójce dzieci. Część z Was stwierdza też, że wyglądają dobrze mimo, że nieustannie je rozjaśniam. Dlatego dziś w jednym tekście spiszę Wam moje wszystkie sekretne metody. Pielęgnacja włosów, czas start!
Po pierwsze kochaj i szanuj
Nigdy nie byłam specjalnie przywiązana do moich włosów. Moja mama zawsze powtarza: „włosy nie – noga odrosną”. Nie byłam do nich przywiązana, bo je miałam! Zawsze gęste, zdrowe i długie. Ale kiedy po dwóch ciążach włosy zaczęły mi wypadać garściami, puszyć i łamać postanowiłam mocniej je pokochać. Od tamtej pory baczniej się im przyglądam. Dbam o nie, poświęcam im więcej czasu i z większą rozwagą wybieram kosmetyki do włosów.
Po drugie związuj
Jakiś czas temu jedna z Was zapytała mnie, czy często chodzę po domu z rozwianym włosem? Prawie w ogóle. Rozpuszczam tylko kiedy gdzieś wychodzę, ewentualnie do zdjęć i filmów. Serio! Na treningach zawsze związane, podczas zabawy z dziećmi związane, podczas snu zaplecione lub związane. To ważne, bo dzięki temu chronię je przed uszkodzeniami i kołtunami. Szczególnie nocą, kiedy włosy wycierają się o poduszkę i plączą. Jak i czym je związuję – o tym za chwilę.
Po trzecie nie ściskaj
Raz na jakiś czas można – szczególnie jeśli marzy Ci się gładki kok na czubku głowy. Ale związując włosy na co dzień, nie ściskaj ich zbytnio. Wybieraj albo gumki sprężynki ( ja za nimi nie przepadam, bo szybko się rozciągają) albo otwarte gumki z haczykami. Pokazała mi je Joasia, dziewczyna która czesała mnie podczas ostatniej sesji. Są świetne, bo to my decydujemy jak mocno ściskamy nimi włosy. Idealne, bo przecież każda z nas ma inną ilość włosów na głowie, a normalne gumki są w standardowych rozmiarach. Nie od dziś wiadomo, że jak coś jest od wszystkiego, to jest do niczego. Poza tym lubię też szerokie gumki obszyte materiałem, bo stanowią dodatkowo element ozdobny.
Po czwarte chroń przed wypadaniem
Dzięki tym ampułkom odzyskałam gęstość i grubość włosów sprzed ciąży. Mniej więcej pół roku po zakończeniu zeszłorocznej kuracji Phytologist 15 miałam na głowie całą masę odrastających „baby hair’ów”. To było zdecydowanie najwspanialsze potwierdzenie działania kuracji. Która z nas nie marzy o długich i gęstych włosach? Ampułki Phytologist 15 są warte każdej złotówki. Cała kuracja bazuje przede wszystkim na naturalnych składnikach (aż 99% składników roślinnych i naturalnych!). Kuracja skierowana jest zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn. Działa na trzy sposoby: zatrzymuje wypadanie włosów, stymuluje wzrost nowych, a do tego nowe włosy odrastają grubsze. Nie musicie też obawiać się konsystencji produktu – jest lekka, świeża, o delikatnym zapachu, a do tego nieobciążająca włosów.
Osobiście zrobiłam sobie 3 miesięczną kurację rok temu i teraz na wiosnę znów ją powtarzam. Dlaczego? Bo ta kuracja nie tylko hamuje wypadanie włosów ale też sprawia, że cienkie włosy stają się grubsze i zdrowsze i mocniejsze. Po czym to rozpoznać? Chociażby po tym jak włosy się układają. Nigdy nie widziałam u siebie takiego przyrostu nowych włosów jak po tej kuracji. Nawet moje fryzjerki są pod wrażeniem. Już w zeszłym roku pisałam Wam o tych ampułkach. W jednym opakowaniu jest ich 12 i ta ilość wystarcza na miesiąc. Najlepiej jest przeprowadzić trzymiesięczną kurację raz lub nawet dwa razy w roku.
Jej działanie możecie wzmocnić też szamponem z serii, który przedłuża i utrzymuje efekt, a dodatkowo sprawia, że włosy stają się bardziej gładkie, ujarzmione, grubsze – słowem piękniejsze. A skoro już zabieramy się za tak ważny temat jak wypadanie włosów to lepiej zrobić to kompleksowo. Serio – warto! Znam dziewczyny, które zrobiły sobie tę kurację rok przed własnym ślubem, by w najważniejszym dniu w życiu cieszyć się burzą włosów. Pomyślicie – tyle peanów na temat jednego produktu. A ja Wam ręczę: lepszego nie znajdziecie.
Po piąte przedłużaj
Naprawdę! Przedłużanie wspaniale współgra z zapuszczaniem włosów. Jeśli wybierzesz bezpieczną metodę przedłużania włosów (np. „taśmy) to nie musisz martwić się o to, że twoje włosy się zniszczą. Przedłużane włosy oplatają te naturalne i chronią je przed łamaniem, przesuszaniem i uszkodzeniem mechanicznym. Potwierdzona metoda. Ja miałam przedłużone włosy przez rok i dzięki temu mam teraz tak długie te własne. Moje włosy przez okrągły rok miały ochronę, dzięki której spokojnie rosły. Szczerze polecam.
Po szóste farbuj z głową
Dopytaj jakich farb używa Twój fryzjer, sprawdź opinie w Internecie. Nie kieruj się trendami. Ja osobiście stroniłam od farb z amoniakiem, a okazuje się, że działają na moje włosy znacznie szybciej i mniej szkodliwie niż wszystkie nowe wynalazki. Zdaję sobie sprawę, że jest to kwestia włosa. Ale bardzo ważna jest też nasza świadomość na temat produktów. I jeśli tylko masz taką możliwość, to w kwestii farbowania pozostaw sprawę fryzjerowi. Szczególnie jeśli decydujesz się na rozjaśnianie. Ten zabieg naprawdę wymaga wiedzy i doświadczenia.
Po siódme zabezpiecz włosy przed myciem
Słyszałyście kiedyś o czymś takim jak fiksator koloru? Spokojnie – ja jeszcze pół roku temu też nie miałam o nim zielonego pojęcia. To taki szampon przed szamponem. 🙂 Preparat, który nakłada się na suche, farbowane lub rozjaśniane włosy jeszcze przed myciem. Co robi? Utrwala kolor i chroni przed jego wypłukiwaniem. Efekt? Zawsze po 3-4 tygodniach po rozjaśnianiu na głowie moje włosy żółkły. Obecnie nie mam tego problemu. A wczoraj pewna znana mi stylistka, która jest moim modowym guru napisała mi, że mam absolutnie najpiękniejszy odcień blondu, który kusi ją by przefarbować włosy. Jeśli tak pisze brunetka, to musi być coś na rzeczy. Fiksator, o którym piszę to Color Locker z serii Phytomillesime. Właśnie kończę drugie opakowanie, szczerze Wam polecam.
Po ósme umyj kremem
Ostatnio usłyszałam o nowym trendzie mycia włosów odżywką. Polega na tym, że szamponem myje się wyłącznie skórę głowy, a włosy jedynie odżywką. U mnie by to chyba nie przeszło, bo mam za gęste włosy, ale i na to znalazłam sposób. Z tej samej serii co fiksator. Phyto ma w ogóle świetną serię pielęgnującą i chroniącą farbowane włosy – Phytomillesime. Wracając do pielęgnującego kremu myjącego. Tu nie zobaczycie ani grama piany. W składzie nie ma żadnych substancji pieniących. Za to cała masa nawilżających. Idealny preparat dla włosów przesuszonych po farbowaniu. Krem ma silne właściwości zapobiegające blaknięciu włosów, chroni i przedłuża trwałość koloru.
A jak się myje włosy takim kremem? Specyficznie. Trzeba na to poświęcić nieco więcej czasu. Zaaplikować krem u nasady włosów i przez 5 minut dokładnie masować rozprowadzając krem po całej długości włosów. Można nakładać na suche lub na mokre włosy. Efekt po? Mega lśniące i nawilżone włosy. Ja stosuję krem co 3 mycie. A kiedy myję włosy normalnym szamponem, to zawsze dwa razy – pierwsze mycie działa oczyszczająco, a drugie wprowadza do włosa to, co dobre w szamponie.
Po dziewiąte odżywiaj
I tu też mam dla Was pewną nowość – szczególnie jeśli chodzi o metodę aplikacji. Po każdym myciu oczywiście stosujemy odżywkę, najlepiej z tej samej serii co szampon. Raz lub dwa razy w tygodniu używam też maski. Tożsamej z szamponem i odżywką. Stosuję taki wariant, jakiego aktualnie potrzebują moje włosy. A skoro jesteśmy już przy serii Phytomillesime, to przy niej pozostańmy. Jeśli macie cienkie włosy nakładacie ja na 2-3 minuty, nie dłużej, bo maska może Wam za bardzo obciążyć włosy, a wtedy nici z objętości. Przy grubych włosach trzymamy maskę 5 do 10 minut i też zmywamy. Ale ja ostatnio poszłam o krok dalej i zafundowałam sobie w domu salonową pielęgnację. Kupiłam prostownicę z funkcją niskiej temperatury (90st), którą można stosować na mokre włosy z maską. Takie same zabiegi wykonuje się w fryzjera za grube pieniądze. Za sprawą ciepła składniki maski lepiej wnikają we włos i jeszcze dokładniej go odżywiają.
Po dziesiąte stylizuj z głową
Zamiast po lakier czy nabłyszczacz sięgaj po preparaty o właściwościach pielęgnacyjnych. Lakier w wielu przypadkach można zastąpić suchym szamponem, który da nam super objętość. Osobiście nabłyszczacz zamieniłam na mgiełkę Phytomillesime chroniącą kolor (na zdjęciu poniżej). Mgiełka nie dość, że nadaje blask włosom, to działa jak filtr na Instagramie nasycając ich kolor.
Po jedenaste zachowaj umiar
Umiar zarówno w ilości kosmetyków jakie nakładasz na włosy oraz skórę głowy, jak i częstości mycia głowy. Moje włosy zaczęły lepiej wyglądać, kiedy przestałam je myć codziennie. Moje fryzjerki mają piękne włosy i zdradziły mi, że myją je dwa razy w tygodniu. Każde mycie to wysuszanie włosa, a suszenie suszarką, prostowanie czy kręcenie lokówką to dodatkowo narażenie na jego mechaniczne uszkodzenie. Wyprowadzanie włosów z częstego mycia to też nie jest takie hop siup, ale to temat na oddzielny wpis.
Oto jedenaście kroków do pięknych włosów. Dajcie znać, czy znałyście wszystkie te patenty.
Wszystkie te kosmetyki możecie są produktami specjalistycznymi dlatego dostaniecie je wyłącznie w aptece.
Ampułki Phytologist 15 kupicie na przykład tu (klik) lub tu (klik)
A tu możecie nabyć kosmetyki z serii Phytomillesime (klik) lub tu (klik)
Z tym suchym szamponem, to się nie zgodzę. Ostatnio byłam na konferencji,,w któreuczestniczyla doktor trychologii i mówiła, że suchy szampon to zło, po które można sięgać tylko w ostateczności, a nie regularnie. Bardzo ciężko dokładnie usunąć go ze skóry głowy, przez co nowym włosom trudniej przebić się przez skórę, a te, które już wyrosły, mogą być gorzej odżywione.
Z tym przedłużaniem to się nie zgodzę bo ja np mam bardzo osłabione włosy i skórę głowy przez chorobę i jeżeli teraz doczepilabym włosy to moje naturalne nie wytrzymałby takiego obciążenia :/ wiec jeśli ktoś ma osłabione włosy i skalp to nie powinien tego robić …
Polecałaś kiedyś ampułki do włosów lirene. Które lepsze?