Dziś mam dla Was pewną historię i zdjęcia ze wspaniałej sesji, w której główną rolę gra jesienna sukienka. Ale najpierw historia. Sylwester. Jeden z tych pierwszych, samodzielnych. Rodzice szli do znajomych, a ja dostałam pozwolenie na zaproszenie kilku koleżanek do domu. Mogłam zrobić mini imprezę. Mogłam przypodobać się tym, na których atencji tak bardzo mi zależało. Wszystko szło po mojej myśli. Było dokładnie tak jak zaplanowałam. Zaprosiłam koleżanki, a one zgodziły się przyjść. Wszystkie. Cieszyłam się jak głupia. Mama pomogła mi przygotować coś na ząb, Tata kupił napoje (nie) wyskokowe. Zaangażowali się oboje, bo wiedzieli jak bardzo mi zależy. To miała być impreza, którą będę pamiętać do końca życia. Takie dziewczyńskie nocowanie z ploteczkami, słuchaniem muzyki i oglądaniem filmów. Ale było inaczej…
Cofnijmy się wstecz
Zaczęło się od niezobowiązującej propozycji: „To co? Może wyjdziemy gdzieś na imprezę?” Wiedziałam, że mi nie wolno. Miałam jakieś 15 lat i zabroniono mi wychodzenia po zmroku. „Nikt się nie dowie!” – przekonywały. Ale na samą myśl, że mogłabym okłamać Rodziców ściskało mnie w żołądku. Poza tym w głowie wciąż tlił się plan na idealną domówkę. One miały alibi, bo przecież były u mnie. Ich rodzice mogli być spokojni. W ich misternym planie prawie wszystko było idealne. Prawie…
Było tuż przed dwunastą.
Poszłam dosłownie na chwilę do toalety. Gdy wyszłam już ich nie było. Usłyszałam tylko śmiechy na klatce schodowej. Było mi najsmutniej na świecie. To był najbardziej żałosny Sylwester w moim życiu.
Z tego co wiem chodziło im chyba o spotkanie ze starszymi chłopcami, którzy wtedy byli Świętymi Gralami w naszych nastoletnich głowach. To oni przyspieszali bicie naszych młodzieńczych serc. Ja miałam być tylko wymówką, solidnym alibi, osobą wzbudzającą zaufanie ich rodziców. A chcecie zakończenie z happy endem? One wróciły do mnie po kilku godzinach bo… przecież nocowały u mnie. (sic!)
Kim byłam jeszcze?
Czasami kontaktem do fajnej koleżanki, czasami źródłem wiedzy na sprawdzianie, czasami kozłem ofiarnym, czarną owcą, mięsem armatnim, źródłem wesołości wszystkich poza mną samą. Wczorajszy tekst wywołał u mnie całą masę nieprzyjemnych wspomnień. Jednym z nich jest ten pamiętny Sylwester. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że było mi wtedy wszystko jedno. Nie umiałam się nawet solidnie i na długo pogniewać. Bo przecież one mi proponowały, żebym z nimi poszła, bo przecież sama się podłożyłam, bo przecież sama chciałam zrobić imprezę i nikt mnie właściwie o to nie prosił. W życiu nie byłam w stanie się im postawić a później dzielnie wytrwać przy swoim.
Jednym z moich życiowych zwycięstw jest to, że już z niczym nie jest mi wszystko jedno.
Że choćby nie wiem jak trudno było mi podjąć decyzję, albo obstawać przy swoim, dziś już to potrafię. Jestem taka, bo chcę, żeby moi chłopcy też tacy byli. Żebym nie musiała przy nich udawać silnej, żebym naprawdę taka była.
Na studiach spotykałam się z pewnym absztyfikantem.
Był dość specyficzny, mocno ukierunkowany na sukces w życiu zawodowym. Problem w tym, że sam nie wiedział czym owy sukces jest. Męczył go talent. Chciał być biznesmenem, ale z biznesowych cech posiadał jedynie biznesową fryzuję z „zaczeską”, którą codziennie misternie układał. Nie wiem co dziś się z nim dzieje. Nie mam pojęcia. Dał mi jednak jedną bardzo ważną lekcję, którą zapamiętam do końca życia. Umówiliśmy się kiedyś na kawę w jednej z modnych warszawskich kawiarni. Przyszłam trochę spóźniona. Kiedy zdejmowałam płaszcz zapytał mnie, co ma mi zamówić do picia.
Bez namysłu odpowiedziałam: „obojętnie”. Pamiętam jak bardzo się obruszył: „Nie chcę być z kimś, komu jest wszystko jedno. Przecież kawa i herbata smakują skrajnie różnie”. Rozstaliśmy się z innego, równie błahego powodu. Dobrze się stało, bo nie mam pewności, że byłabym z równie szczęśliwa jak jestem teraz. 😉 Ale i ja zmieniłam się nie do poznania. Bo choćbym musiałam codziennie podejmować setki trudnych decyzji to nie powiem już „obojętnie”, bo za to niezdecydowanie i brak asertywności sporo już w życiu zapłaciłam.
I to dotyczy każdej sfery życia.
Od trudnych decyzji dotyczących wychowania dzieci, po codzienny dylemat „co dziś na siebie włożyć.” Każda z tych decyzji pozwala mi krok po kroku budować świat dookoła mnie. Taki jaki sobie wymarzyłam. Taki jak zaplanowałam. Kiedyś napisałam Wam, że jeśli matka osiąga sukces to nigdy to nie jest dziełem przypadku. To zawsze jest wynik ciężkiej pracy i determinacji. Za każdym sukcesem stoi cały szereg podjętych w trakcie decyzji. Za każdym sukcesem stoi masa sytuacji, w których trzeba było postawić na swoim. Mimo wszystko i na przekór wszystkim.
Zobaczcie jakie piękne zdjęcia zrobiliśmy dziś na naszej działce. Jesienny anturaż, jesienna sukienka.
Chcieliśmy skorzystać z prawdopodobnie ostatnich tak ciepłych dni w tym roku. Uchwyciliśmy najpiękniejsze oblicze jesieni. Jesienna sukienka, którą mam na sobie podkręciła klimat zdjęć na maksa. Naładowaliśmy akumulatory na nadchodzący mroźny czas. Na wszelki wypadek uzbroiłam się w kolory w szafie, które zawsze poprawiają mi humor.
Moja Mama miała kiedyś podobną sukienkę dopasowaną w talii, z szerokim pasem i bufiastymi ramionami. Kiedy ostatnio wspominałam Wam, że lata 80 wracają nie kłamałam. Buty i jesienna sukienka mruga do nas okiem i macha z tęsknotą do tamtych czasów. Ja jestem bardzo na tak i już zaparzyłam w szklance z koszyczkiem herbatę z fusami.
Jesienna sukienka, kapelusz i kozaki – Bizuu
Biżuteria – Lilou
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Napisałam odruchowo komentarz na Insta, że co jedno zdjęcie to piękniejsze! Ale! Brawa należą się też dla fotografa.. Mega robota! Świetny tekst 😘
Tej siły chyba trzeba się nauczyć albo dostać porządnego kopa. Mam w rodzinie osobę która mąż maltretuje psychicznie i próbuje jej pomóc nawet zaoferowała że ja przyjmą do siebie z dziećmi ale ona nie chce uważa że tak przyzekala na dobre i na złe i że musi to przeczekać że Bóg zadecyduje i to ukaże. Ja nie wiem czy to ja mam coś nie tak z głową czy przez tą religię już ludzie mają coś z głową. Przecież życie ma się jedno. I co teraz ma całe życie się męczyć i marnować jedno jedyne życie bo tak musi być???? Bo… Czytaj więcej »
Fajny wpis, piękna kobieca klasyczna stylizacja!