Natura od zawsze była dla mnie czymś bardzo natywnym. Jako dziecko nie potrafiłam się nią specjalnie zachwycać. Dziwiłam się wszystkim „ochom i achom” ludzi nad każdym źdźbłem trawy na mazurskiej łące. Podziwiali każdą czystą kroplę wody w jeziorze, bez wątpienia z zachwytem oglądali każdy kamień w rzece. Dla mnie wszystkie te rzeczy niewątpliwie były tak naturalne, jak śnieg w styczniu i promienie słońca latem. Były integralną częścią mojego życia i nigdy się nad nimi specjalnie nie zastanawiałam i nad tym czy przyroda jest w ogóle potrzebna w życiu takiego człowieka, jak ja. Dziś chciałabym wam opowiedzieć moją historię oraz pokazać efekt sesji zdjęciowej, której głównym bohaterem był cudowny garnitur damski.
Gdzie ta moja dzicz
Na początku, tuż po przeprowadzeniu się do Warszawy oczywiście nie brakowało mi mojej dziczy. Mieszkałam w zielonej części Żoliborza i każdego dnia doświadczałam tego, co dziewczynie z małej mazurskiej wsi było zupełnie obce. Fascynował mnie pęd miasta, jego szum, światła niegasnące nawet głęboką nocą. Ujmował mnie chłód podziemi warszawskiego metra latem i ciepło bijące z wentylatorów miejskich zimą. Po pewnym czasie nie tyle zaczęło mi brakować natury, co potrafiłam się nią bardziej cieszyć wracając do domu. Uwielbiałam siadać na tarasie u rodziców i patrzeć na falującą taflę jeziora. Zaczęłam na powrót do domu, do natury ekscytować się burzą, odgłosami kropel uderzającymi o liście drzew, zapachem mokrej po deszczu ziemi. Teraz wydawały mi się bardziej intensywne niż wtedy, gdy obcowałam z nimi na co dzień.
Ogromne szczęście
Mam to szczęście, że mimo iż mieszkamy w samym centrum ogromnego miasta, z trzech stron otacza nas zieleń. Taka moja namiastkę tej mojej ukochanej dziczy. I choć ta natura zdaje się być bardziej uładzona, wyciszona i aż nazbyt grzeczna, to na co dzień zaspokaja choć trochę moją potrzebę powrotu do korzeni. Myślę, że natura powinna zawsze pełnić jedną z głównych ról w życiu człowieka.
Odenij się, naładuj baterie!
Kiedy więc w środku zimy wybraliśmy się do warszawskiej oranżerii, wystarczyły dwie godziny bym w pełni naładowała moje baterie. Zapach nasączonej wodą ziemi, woń liści, wilgotne powietrze, które zdawało się muskać skórę. Nawet słońce nam tego dnia sprzyjało. Wpadając przed ogromne okna szklarni oszukiwało, że na zewnątrz jest równie ciepło. Jak to człowiekowi niewiele do szczęścia potrzeba – okazuje się, że natura ma duży wpływ i na takich ludzi, jak my. Powrót do natury zdaje się być oczywistą drogą dla kogoś, kto w niej wyrastał. Zaczynam rozumieć ludzi, którzy wracają w dorosłym życiu na stare śmieci. Jeszcze 5 lat temu taki scenariusz byłby dla mnie karą. Odcięciem od życiodajnej miejskiej energii. Od pędu, który tak bardzo kocham. Jednak dziś, jeszcze bardziej doceniam to moje pochodzenie. Cieszę się, że tej dziczy mogłam dostąpić w takiej nieposkromionej okazałości, na tyle, że aż stała się dla mnie inspiracją.
Genialny Garnitur Damski
A pretekstem do zdjęć w tak energetyzującym miejscu był nowy garnitur w printy, który dumnie zawisł w mojej szafie. Jest zwiastunem nadchodzącego, bardzo soczystego sezonu wiosenno – letniego, w którym moda inspirowana jest naturą. Garnitur w bardzo modne w ostatnim czasie tropikalne printy skradł moje serce już na pokazie. Wiedziałam, że to coś dla mnie. Print inspirowany naturą bardzo mi się podobał, dystansował mnie jedynie fakt, że to garnitur, a nie sukienka. Ciągle uczę się nosić spodnie, z pewnością jeszcze 3 lata temu w mojej szafie miałam 2 pary spodni i kilkanaście sukienek. Te proporcje się zmieniają, a ja z wiekiem bardziej akceptuję siebie i nabieram szacunku do mojego ciała.
Garnitur damski jest dla mnie łącznikiem pomiędzy eleganckimi i nieco staroświeckimi sukienkami, a nowoczesnymi i awangardowymi spodniami. Silny i jednocześnie kobiecy. Zdecydowany i seksowny. Podobno tylko odważne kobiety wiedzą jak nosić go dumnie. Emily Ratajkowski, kilka dni temu włożyła garnitur na własny ślub. I to garnitur z Zary, ogólnodostępnej sieciówki. Odważnie i w trendach. Wracając do naszych zdjęć. Ja i garnitur w printy. Marynarka z mojego zestawienia skrzętnie ukrywa biodra, co bez wątpienia w moim przypadku jest pożądanym rozwiązaniem.
Dodatkowo zdecydowałam się na maksi długość spodni dopasowaną do dziesięciocentymetrowych szpilek, które w połączeniu z tą długością optycznie wydłużają nogi. Żeby ująć nieco oficjalnego wymiaru mojej stylizacji inspirowanej naturą, połączyłam ją ze zwiewnym, oversizeowym t-shirtem, z dekoltem w kształcie litery V. Całości dopełniły piękne szpilki w kolorze brudnego różu i złota biżuteria w stylu boho. W związku z tym, że w biżuterii już od jakiegoś czasu panuje trend na „more is more” do uszu włożyłam po dwa komplety okrągłych kolczyków. Na zakończenie pytanie- Jak podoba Wam się dzicz i inspiracja naturą w moim wykonaniu?
Buty – Renee (klik)
Garnitur – Bizuu (klik)
T-shirt – Levi’s (klik)
Bużuteria – Lilou (klik)
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Piękna 😍 i garnitur idealny. Marzę o takim, ale jest kompletnie poza moim zasięgiem finansowym. Poszukuję zamiennika, jakby ktoś miał jakiś pomysł, gdzie mogę podobny znaleźć, będę wdzięczna za info.
Niektóre zdjęcia nadawałyby sie do Vogue’a 😉
Marta! Jak Ty bosko wyglądasz! Też chce być takim milfem jak Ty 🙂
Poza tym dobrze byś wyglądała w takich krótkich włosach jak na ostatnim zdjęciu!
Pozdro dla Janka i dzieciaków! 🙂
Dziekuję bardzo! Dopiero macierzyństwo było dla mnie bodźcem do zmiany i do ogarnięcia się. W życiu bym się nie spodziewała że będzie mi się chciało. <3
Zdjęcia super 🙂 aż chce się wiosny i lata 🙂
Oj taak! Ja też już tęsknię za ciepłem! :*
Magia 😍
Jak to mówią „może i chłop wyjdzie ze wsi, ale wieś z chłopa nigdy”. I o ile to powiedzenie nie jest raczej pochwalne, to u mnie w tym dobrym znaczeniu wieś zawsze będzie głęboko w sercu.
Pięknie!
Pięknie i magicznie❤️
Jesteś lepszą reklamą tego garnituru niż modelka Bizuu….Pięknie, elegancko, oryginalnie! Powinny zaprosić Ciebie do sesji reklamowej ich najnowszej kolekcji, bo ich wzory, kolory i kroje idealnie pasują do Ciebie. A Ty jesteś naturalna i dlatego wiarygodna.