Zastanawiałam się, od czego zacząć ten temat. Może od pewnej rozmowy sprzed kilku lat. Byłam na spacerze z ciocią. Już od dłuższego czasu zbierałam się do tego, żeby zadać jej to pytanie. Tak bardzo chciałam zrozumieć, ale bałam się poruszyć tak trudny temat. „Chciałabyś spotkać kiedyś te kobiety, które spowodowały wypadek?” – wypaliłam w pewnym momencie. „Nie mam takiej potrzeby” odpowiedziała, po czym po chwili dodała – „Już dawno im wybaczyłam”. Tego nie byłam w stanie zrozumieć. Jak matka może wybaczyć komuś wypadek, w którym ginie jej dwóch ukochanych synów? Jak można nauczyć się wybaczać? „Jak to możliwe?” – zapytałam trochę nie dowierzając. „Bo widzisz, przebacza się raz, a żeby nienawidzić trzeba mieć siłę każdego dnia. Dlatego lepiej puścić…”
Po moim trupie
Trudna to sztuka zostawiać za sobą bolesne historie. Jeszcze trudniej dać sobie spokój z tymi, którzy zrobili nam krzywdę. Jakąkolwiek krzywdę. Z wiekiem wcale nie jest łatwiej, bo paradoksalnie trudniej jest znaleźć wytłumaczenie dla rzeczy z gruntu niesprawiedliwych. Człowiek ma w sobie ogromną potrzebę rozliczenia tego typu spraw. Ma przemożną potrzebę konfrontowania się z nimi raz po raz. Mamy poczucie, że dopóki my o tym myślimy, to osoba, która wyrządziła nam krzywdę, żyje w ogromnym poczuciu winy. Nie zapominamy, bo mamy cichą nadzieję, że kiedyś nadarzy się okazja, w której sprawiedliwości stanie się zadość. W myśl zasady: „oliwa nie rychliwa, ale sprawiedliwa”. Tyle tylko, że to czekanie może trwać całe lata. Może też być tak, że za naszego życia nie doczekamy się sprawiedliwości, a może nie nadejdzie ona nigdy. Czy zatem warto trzymać przy sobie te wszystkie niesłusznie rozsądzone historie, czekając na sprawiedliwość?
Jak kamień w wodę
Babcia Janka całe życie roztrząsała stare krzywdy. A to, że przez Janka kiedyś potrącił ją samochód, bo się biedaczka do wnuka spieszyła i nie rozejrzała się na przejściu dla pieszych. Na los była zła, bo ją napiętnował chorobami. Sporo ich miała w portfolio. Narzekała na nie, ale też je w sobie pielęgnowała. Bo co by było, gdyby się jakimś cudem rano obudziła zdrowa. Na co by wtedy mogła narzekać? Sądzę, że taka myśl mogła być jej koszmarem sennym. Każda z tych krzywd napędzała jej codzienność, ale też ciągnęła ją w dół, niczym kamień przywiązany do ciała pływającego w wodzie. Na początku masz jeszcze siłę, by unosić siebie i ten dodatkowy ciężar kamienia, a później to on, nawet jeśli znacznie lżejszy od Ciebie, ciągnie w dół…
Trudna sztuka odpuszczania
Ciężko jest zostawić takie historie za sobą, bo łatwiej żyć w poczuciu czekania na sprawiedliwość. Tylko, że to wieczne życie w poczekalni, które blokuje nam dostęp do szczęścia. Każda z tych krzywd zaśmieca nam głowy i nie pozwala pójść do przodu. Wiem, bo sama kiedyś tam byłam. Sama przeżywałam każdą niesprawiedliwość, która przytrafiała mi się w życiu z rąk innych osób. Pielęgnowałam ją w sobie, przeżywałam raz po raz. Miałam wrażenie, że dopóki ja pamiętam o wyrządzonych mi krzywdach, to ich sprawca nie może spać spokojnie, ale wcale tak nie było. Życie wokół toczyło się dalej, ludzie wokół mnie szli do przodu, a ja stałam w miejscu – czekając na boską rękę sprawiedliwości. Sama musiałam zrozumieć, że bycie pamiętliwym do niczego nie prowadzi. Dużo niesprawiedliwości spotkało mnie w czasach nastoletnich i w pierwszych latach życia w Warszawie. Wynikało to z tego jakim byłam człowiekiem i do jakich ludzi lgnęłam. Długo nie potrafiłam wybaczyć im i wybaczyć sobie tego, że byłam tak naiwna, że dawałam się wykorzystywać, że nigdy nie tworzyłam z tymi ludźmi partnerskich stosunków.
Potrzebowałam wielu lat, żeby puścić te wszystkie sznurki smutnych historii. Żeby odwiązać od siebie te wszystkie ciągnące mnie w dół kamienie. Czy to znaczy, że tym ludziom się upiekło? Im się upiekło od razu, skoro nigdy nie czuli potrzeby powiedzenia przepraszam. Pewnie nawet przez chwilę nie żyli w poczuciu winy, nawet przez moment nie mieli wyrzutów sumienia. Tylko mnie samej było z tym wszystkim ciężko. Zrozumienie tego dało mi ogromną siłę, pozwoliło mi zacząć cieszyć się życiem. Autentyczne, niekamuflowane odpuszczenie wszystkich tych historii dało mi ogromne poczucie szczęścia.
Energia włożona w przeszłość
Dziś jestem w stanie na odległość rozpoznać człowieka, który ciągle funkcjonuje z przywiązanymi do siebie kamieniami dawnych krzywd. Ci ludzie nie potrafią się cieszyć przewlekle. Ich radość trwa chwilę, a później znów wracają do swoich trosk. Do pielęgnowania w sobie tych wszystkich wydarzonych w przeszłości krzywd. Widzę ich i czasami, aż mam ochotę nimi potrząsnąć. Wy też macie ich wokół siebie. To ci, którzy wracają wiecznie do zamierzchłych czasów i nie myślą o tym jak nauczyć się wybaczać. Do tego, że brat ich nie zaprosił na ślub, że dziadek ich wydziedziczył, że była żona zabrała psa, że koleżanka związała się z ich byłym chłopakiem, że szef do dziś nie podziękował za 20 lat pracy w jego własnej firmie. Każdego dnia całą masę czasu i energii poświęcają na to, by nienawidzić, by rozpamiętywać, by nasycać się smutkiem. Dobrze, jeśli zaczną to zauważać. Gorzej, jeśli powodów swojego nieszczęścia będą upatrywać w marnym życiu, które przecieka im przez palce, bo większość energii inwestują w przeszłość, której zmienić się nie da.
A co ona taka wiecznie uśmiechnięta?
Jedna z naszych Czytelniczek zapytała ostatnio fryzjerkę, u której często bywam, czy ja zawsze jestem taka uśmiechnięta, bo to trochę takie podejrzane. Jestem! Owszem miewam lepsze i gorsze momenty, ale uwierzcie mi, że odkąd zostawiłam tamte wszystkie przeterminowane krzywdy, czuję się szczęśliwa. Mogłam pójść dalej. Nie ma na świecie bowiem ani jednej osoby, do której żywiłabym urazę albo czułabym potrzebę wymierzenia sprawiedliwości. Doszłam do tego jak nauczyć się wybaczać. Są ludzie, których za sobą zostawiłam i wiem, że nigdy już do nich nie wrócę, ale nie mam im za złe, bo nienawidzić trzeba każdego dnia, a przebacza się w jedną chwilę. Odpuściłam. Mam nadzieję, że odpowiedziałam na pytanie: jak nauczyć się wybaczać.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Marta, piekny tekst! Zlapalas mnie za serducho juz od pierwszych mysli, a motto Cioci zapisze sobie na pierwszych stronach pamietnika, zebym ich nigdy nie zapomniala. Smutna ale piekna prawda, a przemyslenia jak to mawiaja po mojej stronie wody, bardzo relewantne.
A wiesz mnie sie tez ciagle pytaja, co ja sie ciagle tak usmiecham. Ten nasz typ chyba tam ma. Fajny typ:)
Buziaki!
A jak to zrobiłaś ze „odpuściłaś”? Czasem wracanie pamięcią jest mimowolne..
Ja tak mam, i choć staram się-nie mogę ruszyć na przód. Wytłumaczyłam sobie to w jeden sposób, jeśli w życiu osiągasz stabilizację, spokój, masz bezpieczną przystań do której wracasz-wtedy możesz dojrzeć do tego, by nie wracać myślami do starych śmieci i krzywd. Inaczej jest to bardzo trudne do osiągnięcia, może nawet niewykonalne, bynajmniej dla mnie.
piękny tekst. pozdrawiam ciepło ❤️🤗
Piękny i ważny tekst. Ludzie, którzy żyją krzywdą niestety często wpadają w nawyk narzekania i cierpienia a z każdy nawyk trudno wykorzenić. Czasem same dobre chęci i silna wola nie wystarczą, trzeba szukać pomocy u specjalistów. Ja pomimo, że mam 26 lat już po taką pomoc sięgnęłam, bo naprawdę wysiłkiem jest dla mnie cieszenie się z tego, co mam i akceptacja życia takiego jakie jest. Uczę się tego od nowa.. Dobrze, że Tobie udało się zmienić
Dziękuję za ten tekst i za to ostatnie zdanie.
Dobra robota. Myślę , że pomogłas masie ludzi.
Zdrowia!
To znowu ja. Mam przyjaciółkę w Polsce już kiedyś coś o niej pisałam. Dziewczyna miała wszystko. Dom wybudowała, rodzinę pełną co chcieć więcej. Pewnego dnia wszystko zaczęło się sypać. Mąż raz miał pracę raz nie. Zaczoł jeździć na tirach i był zazdrosny o wszystko nawet o rozmowę telefoniczną że mną gdzie dzieli nas 2000 tys kilometrów i nie rozmawiamy codziennie. Dzieci do szkoły chodziły w kratkę. Pewnego dnia oddalił się już tak od męża już miła serdecznie dość. Wiedziała że już z tego nic nie będzie. Syn ciągle jej mówił, znajdź sobie kogoś przecież jego i tak niema a jak… Czytaj więcej »
Ważne rzeczy… uczę się tego, od dluższego czasu staram się odpuścić i cieszyć tym, co jest. Nie jest łatwo, tym bardziej, że niektóre sprawy są niezależne od nas i niewiadomo, komu przebaczać.
Nie wiem,czy w sytuacji cioci bym znalazła siłę, mam nadzieję tego nie sprawdzać. A póki co uczę się akceptować rzeczy, ktore przychodzą i wybierać to, co dobre dla mnie i bliskich i co daje mi siłę.