Czas. Najcenniejsza wartość w życiu. Upływa bezlitośnie i wszystkich nas mierzy jedną miarą. Tylko jego nie możemy sobie kupić. Od dłuższego, nomen omen, czasu wspólnie z Jankiem zastanawialiśmy się w jaki sposób możemy docenić nasze Współpracownice. W jaki sposób pokazać im jak cenna jest dla nas ich praca. Podwyżka? Co 12 miesięcy każdy otrzymuje u nas podwyżkę. Do tego mamy stały, comiesięczny system premiowy oraz premię świąteczną. Poza tym nie samą kasą żyje człowiek.
Cóż nam po pieniądzach, jeśli nie mamy czasu by z nich skorzystać? A co, jeśli podarowalibyśmy im czas? Czterodniowy tydzień pracy? Cały dodatkowy dzień wolny w każdym tygodniu. Przestrzeń na odpoczynek, relacje z bliskimi, pasje, załatwienie formalności. Pomysł wydał nam się na tyle szalony, że długo się nad nim nie zastanawiając po prostu weszliśmy to. Totalnie w naszym stylu.
Pamiętacie, jak jakiś czas temu dosyć głośno było w mediach o przykładzie Islandii, która z dumą odtrąbiła sukces dwuletniego testowego projektu rządowego, który zakładał 4-dniowy tydzień pracy. Co prawda w projekcie uczestniczyło zaledwie 2,5 tyś pracowników, co stanowi niespełna 1% wszystkich zatrudnionych w tym kraju, jednak na pewno wskazuje to na pewien trend. Jaki?
Otóż pracownicy, z nazwijmy ją profesjonalnie grupy testowej, byli mniej zestresowani, bardziej odprężeni, uśmiechnięci i to, co zapewne najbardziej interesuje szefów 😉 – bardziej efektywni. Szczęśliwcy z tych Islandczyków, nieprawdaż?
Pamiętam, jak jeszcze pracując na etacie, w niedzielne popołudnie narzekałam na jawną niesprawiedliwość, którą w moim odczuciu były 2 dni wolnego versus 5 dni roboczych. Swoją drogą wspomniane niedzielne popołudnie jest nawet bardziej depresyjne od poniedziałku, ciekawe czy macie podobnie?
Wracając jednak z krainy dygresji do meritum. Któregoś pięknego, poniedziałkowego poranka, spisując i nanosząc na oś czasu wszystkie „asapy”, „deadliny” i inne „musty”, które miały się ciągu tego tygodnia wydarzyć, jedna z Dziewczyn pokazała nam mema z zatroskanym pracownikiem i podpisem: czterodniowy tydzień pracy? Coś, czego nigdy nie będziesz miał. Nie dało się nie słyszeć szmeru tęsknego rozmarzenia, który nieśmiało przemknął przez nasze spadiorowo – superstylerowe biuro. A że wcześniej czytaliśmy już o takich eksperymentach zaraz po urlopie, na początku sierpnia oznajmiliśmy Pracownikom wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy. Po czym zaczęliśmy ustalać szczegóły, aby wszystkie sprawy firmowe nadal mogły biec swoim tokiem.
Na pewno wymagało to i wciąż wymagać będzie pewnej elastyczności w podejściu do definicji czasu pracy i wykonywanych obowiązków. Elastyczności, której skutecznie (acz dość nieoczekiwanie) nauczyła nas pandemiczno-lockdownowa historia, kiedy pracując w większości w swoich własnych domach, godząc paralelnie obowiązki wielu ról społecznych (pracownika, rodzica,partnera) nauczyliśmy się pracować po prostu efektywniej. Opinię tę podzielają moje koleżanki, pracujące zarówno „na swoim”, jak i w korporacjach.
Dlatego postanowiliśmy wykorzystać tę covidową naukę i od sierpnia 2021 roku, wprowadziliśmy w naszej „organizacji” wolne piątki, tym samym konstytuując czterodniowy tydzień pracy. Hurra!
Wszyscy doskonale wiemy, że work-life balance to nie powinien być jedynie frazesem, którym fajnie jest się pochwalić w prezentacji „o marce”! Wraz z Jankiem, mimo że jesteśmy „szefami”, to wciąż pozostajemy przede wszystkim ludźmi. 🙂 Parafrazując „szef to też człowiek” i wie, że wypoczynek i relaks w prosty sposób przekładają się na efektywność i zadowolenie w i z pracy. Amen!
Krótki rys historyczny….
Tym bardziej, że prawdziwość też opartych na naszych życiowych obserwacjach potwierdzają kolejne badania. W ślad za wspomnianą już Islandią ruszyła Hiszpania. Tu program nadal trwa – bierze w nim udział 200 małych i średnich firm, a całość przedsięwzięcia zakrojona jest na 3 lata. W tym czasie pracownicy pracują równo o 8 godzin mniej niż standardowy 40-godzinny roboczo-tydzień. Wyniki już teraz są bardzo obiecujące!
A jak na taki model pracy zapatrują się polskie firmy? Najlepszym określeniem byłoby powiedzenie – „z dystansem”. Prym (póki co) wiedzie branża IT, jednak wciąż są to przypadki marginalne.
Wolne piątki…
Wracając na nasze rodzime podwórko. Zauważyliśmy prostą zależność – jeśli nasze Dziewczyny, dzięki wydłużonemu wolnemu mają czas, by nie tylko odpocząć, ale też pozałatwiać wszystkie osobiste sprawy, to w pozostałe („pracowe”) dni są po prostu bardziej zrelaksowane i uśmiechnięte. W perspektywie długofalowej mamy nadzieję, że zaowocuje to zwiększonym poczuciem bezpieczeństwa i kontroli nad swoim życiem (jakkolwiek górnolotnie to nie brzmi!) – świadomością, że ze wszystkim na pewno zdążymy (wliczając w to dolce far niente ;-)).
Dzięki takiemu rozwiązaniu będąc w pracy jesteśmy w stanie skupić się na niej w 100%. Jesteśmy nie tylko ciałem, ale też i duchem. To sytuacja win-win i dla pracownika i dla nas – pracodawców.
Urlop menstruacyjny
Drugim pomysłem, który postanowiliśmy wprowadzić to tzw. urlop menstruacyjny. Nasz #girlpower team to (nie licząc Janka) same kobiety. Siłą rzeczy – nic co kobiece nie jest nam obce. Nazywamy rzeczy po imieniu i nie uznajemy tematów tabu. Tak – mamy miesiączkę! A każda z nas przechodzi ją inaczej. Jednak dla każdej jest/bywa ona bolesna, sprawiająca dyskomfort. Stąd pomysł by wtedy, gdy najbardziej tego potrzebujemy, wziąć dzień wolny lub pracować z domu. Nie, nie prowadzimy kalendarzyków pracowniczych i nie monitorujemy długości cyklu ;-). Wzajemne zaufanie w 100% wystarczy.
Swoją drogą wiedzieliście, że sam pomysł dnia menstruacyjnego nie jest niczym „aż” tak nowym. Po raz pierwszy został wprowadzony ustawowo przez rząd Japonii w 1947 roku. Co ciekawe, jak wskazują dzienniki – w 1965 roku korzystało z niego aż 26% Japonek versus niespełna 1% w 2017. Ciekawe z czego wynika ta dysproporcja procentowa? Próby zalegalizowania „tego” dnia podejmowały również w 2017 roku Włochy, jednak finalnie projekt nie został przegłosowany.
Okres pod lupą
I znów w sukurs przychodzi nam nauka. Tematem produktywności kobiet w pracy w trakcie miesiączki zajęto się również „na poważnie” na łamach British Medical Journal, gdzie w 2019 roku poświęcono temu zagadnieniu cały artykuł. Wnioski? Przez zmiany hormonalne w trakcie kobiecego cyklu jesteśmy aż przez 23 dni w roku mniej efektywne, z czego aż 9 to istny Armagedon ;-)! Dajemy sobie do tego prawo. To naprawdę jest normalne mieć okres i czuć się z tego powodu gorzej.
Te zmiany to również dla mnie krok w przyszłość. Żaden z moich wcześniejszych szefów nie wykazywał się taką wyrozumiałością wobec zatrudnionych Kobiet. Pamiętam też jak bardzo mi tego brakowało i dlatego dziś wprowadzam nowy zwyczaj wiedząc, że Spadiora to nie tylko apaszki zabierające głos w ważnych społecznie sprawach, ale też zmiana, która idzie z duchem czasu, i która słucha kobiecego głosu, również tu, w naszej małej, rodzinnej firmie.
A tutaj (klik) znajdziecie nasz ostatni artykuł odnośnie spania w jedwabiu.
Wszystkie produkty ze zdjęcia znajdziecie w naszym sklepie z jedwabnymi apaszkami i akcesoriami Spadiora (klik).