W zdrowym ciele zdrowy duch. Znam to przysłowie od dziecka, ale dopiero teraz, kiedy mam 35 lat, zaczynam dokładnie rozumieć, co ono oznacza. Z dzieciństwa pamiętam też dowcip Taty, który opowiadał kończąc czwartą dekadę życia: kiedy po 40 budzisz się i nic Cię nie boli znaczy, że nie żyjesz. Wtedy zupełnie nie rozumiałam, dlaczego dorosłych tak bawi ten żart. Dziś, kiedy do czterdziestki zostało mi, o zgrozo, zaledwie 5 lat, sama doświadczam tego żartu.
Od zawsze mam bardzo racjonalne podejście do swojego zdrowia. Nigdy się nad sobą specjalnie nie roztrząsam, ale kiedy zaczynam chorować od razu lecę do lekarza. Po ciąży wyrobiłam w sobie nawyk regularnych badań krwi oraz USG kluczowych narządów wewnętrznych. Do drugiej ciąży mogłam się cieszyć beztroską, jeśli chodzi o zdrowie. Starając się o dziecko okazało się, że mam niedoczynność tarczycy, z którą borykam się do dziś. To bardzo nierówna walka ze spadkami nastroju, sennością, apatycznością, gromadzeniem się wody i wahaniami wagi. Czasami jest lepiej, a czasami niestety gorzej.
Ostatnio było naprawdę źle, dlatego znów poddałam się szczegółowym badaniom. Zbadałam krew, zrobiłam szczegółowe USG narządów wewnętrznych. Udałam się do poleconego endokrynologa, który zlecił mi kolejne badania. Miałam już dość samej siebie. Czułam się źle we własnej skórze. Niby nic wielkiego, ale jednak wpływało to znacznie na mój komfort życia i na pozostałych domowników również.
Krew prawdę Ci powie
Biorąc pod uwagę to, jak słabo się ostatnio czułam wiedziałam, że będzie to miało odbicie w wynikach krwi. Nie myliłam się. Poziom witaminy D poniżej normy – szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że mamy teraz sporo słońca. Do tego wysoki poziom kortyzolu – czyli hormonu stresu i parę innych parametrów odbiegających od normy. Wszystko to przekładało się w prostej linii na to, jak się ostatnio czułam. Mimo zbilansowanej diety i zdrowego trybu życia potrzebowałam dodatkowego wsparcia.
Wsparcie skrojone na miarę
Kto nas zna i czyta ten wie, że jesteśmy ogromnymi przeciwnikami łykania suplementów diety ot tak. Szerzej poruszaliśmy ten tematu tutaj (klik). Nie działają na nas piękne reklamy w TV ani promocje w aptece. Nie mamy w naszej apteczce zapasu magnezu czy witaminy B12. Sama mam złe doświadczenia z łykaniem biotyny na własną rękę. Okazuje się bowiem, że biotyna – tak świetnie działająca na włosy, przy zaburzeniach tarczycy może wręcz powodować wypadanie włosów. Tym razem wiedziałam jednak, że potrzebuję wsparcia, ale skrojonego na moje potrzeby.
Już jakiś czas temu u znajomych na Instagramie widziałam Sundose. Zaczęłam szukać informacji i okazało się, że są to suplementy diety o personalizowanym składzie. Tu możecie przeczytać więcej . Na każdy dzień mam jedną saszetkę oraz kapsułki, a w nich liczne witaminy, składniki mineralne, przeciwutleniacze, kwasy omega-3, probiotyki oraz ekstrakty roślinne o zróżnicowanym, prozdrowotnym działaniu.
To, co jest super w Sundose to to, że od samego początku miałam kontakt z dietetykiem. Na początku polecił mi on wykonanie dodatkowych badań, których wyniki później do niego wysłałam. Na podstawie wypełnionej na stronie ankiety oraz wyników badań ustalił mi odpowiedni skład preparatu. Tu (klik) znajdziecie szczegółową listę badań, które warto zrobić dla lepszego skomponowania suplementów. Takie suplementy diety można dobrać na podstawie wyników badań, ale można też to zrobić w oparciu o szeroki wywiad zdrowotny. Co ważne, dostęp do dietetyka jest zupełnie bezpłatny.
A tu możecie przeczytać komentarz odnośnie moich wyników:
Ze względu na niski poziom D3 mimo zbliżającego się okresu letniego wprowadziliśmy jeszcze 2000IU D3. Potrzeba minimum 34 ng, żeby wapń prawidłowo przyswajał się do kości.
Fosfataza zasadowa <70 może oznaczać niedobór cynku, a dodatkowo uwzględniając sugestię dotyczące wzmocnienia włosów uwzględniłam go w suplementacji.
W badaniach wyszedł podwyższony poziom kortyzolu (hormonu stresu) dlatego magnez, witaminy z grupy B, antyoksydanty i adaptogeny są pomocne przy wsparciu pracy nadnerczy oraz wyregulowaniu jego poziomu.
Uwzględniając niski poziom ferrytyny dołożyłam żelazo i kwas foliowy oraz B12, żeby wspomóc odbudowę zdrowej krwinki czerwonej. Dodatkowo probiotyki wspomogą ten proces i wesprą jelita, które zdrowe i dobrze funkcjonujące są odpowiedzialne za prawidłowe przyswajanie witamin i minerałów.
Należy pamiętać, że potrzeba 90-120 dni, żeby w 100% odbudowała się krwinka czerwona. Efekty czasami widać już w pierwszym miesiącu, ale często trzeba poczekać nawet 3 miesiące.
Ważne, kiedy i ważne jak
Dodatkowo po raz pierwszy w życiu zostałam poinstruowana jak prawidłowo przyjmować suplementy, by zwiększyć ich efektywność. Dlatego teraz wiem, że muszę zachować odstęp 4 godzin od leków, które łykam na tarczycę i przyjmować suplementy w trakcie posiłku, bo to sprzyja wchłanianiu się substancji odżywczych. Najlepiej przyjmować je podczas śniadania lub obiadu.
Nie napiszę Wam jeszcze jak oceniam rezultaty, bo na to jeszcze za wcześnie, ale sam fakt, że podjęłam działanie w kwestii poprawy mojego zdrowia i samopoczucia sprawia, że czuję się lepiej. Mało tego: przez zamówiłam Sundose także dla Rodziców oraz namówiłam również Janka do wykonania badań i wypróbowania tej metody wsparcia zdrowego stylu życia. Za jakiś czas zrobimy sobie badania kontrolne i opowiemy Wam o naszych odczuciach.
Jeśli sami chcielibyście spróbować Sundose to mam dla Was 16 % rabatu na pierwsze zamówienie na hasło: superstyler.
Artykuł powstał we współpracy z marką Sundose.