Jeśli jest wśród Was ktoś, komu nigdy nie zdarzyło się wypowiedzieć zdania typu „jak ładnie zjesz śniadanko, to dostaniesz buziaczka”, niech pierwszy rzuci kamień. Albo pójdźmy o krok dalej „jak zaraz się nie uspokoisz, to Mama przestanie Cię lubić”? Wiem, brzmi strasznie. Ale w nerwach potrafimy powiedzieć różne, czasami nawet dużo gorsze rzeczy. W ten sposób nawet nieświadomie przehandlowujemy naszą miłość za dobre sprawowanie pociechy. Miłość bezwarunkowa, jak to z nią jest?
Miłość (bez)warunkowa
W psychologii nazywamy to miłością warunkową (w odróżnieniu od miłości bezwarunkowej). Jednak to, że zjawisko jest nazwane, nie znaczy wcale, że oswojone. Wiecie, że bardzo lubię przykłady, więc na potrzeby tego artykułu ożywiłam Rafała. Wyobrażam go sobie jako młodego, super wykształconego i mega przystojnego (wybacz Janek ;-)) trzydziestoparolatka. Załóżmy, że Rafał jako dzieciak miał to szczęście, że mógł podróżować po świecie wraz z Rodzicami – przedsiębiorcami . Dzięki temu dziś biegle włada kilkoma językami. I cóż z tego, chciałoby się rzec. Pomimo tych niewątpliwych atutów nie zrobił oszałamiającej kariery, nie jest ani trochę zadowolony ze swojego życia. Wciąż odrobinę zagubiony, niepewny siebie i z postawą „przepraszam, że żyję”. Ożenił się, ale tylko dlatego, że ze swoją ówczesną narzeczoną byli już tyle lat, wszyscy wokół brali śluby, więc trochę głupio było po prostu odstawać. W wieku 36 lat przyszła refleksja, że on tak nie chce. Nie podoba mu się moment do którego doszedł. Małżeństwo wisi na włosku, funkcjonuje już praktycznie tylko na papierze. Żona namówiła go na wspólną psychoterapię. Terapię, która uświadomiła mu, że wiele z tego zawdzięcza swoim Rodzicom.
Umysły chłonne jak gąbka
Jego historia mogłaby być dla mnie trochę takim „memento”, bo przypomina mi o tym, jak wiele zależy od nas Rodziców, jaki OGROMNY wpływ mamy na całe życie naszych pociech. Jak bardzo trzeba uważać na to w którym kierunku (nawet nieopatrznie) pokierujemy te małe istoty. Rodzice Rafała popełnili błąd, dali mu wszystko – prócz prawdziwej miłości, tej bezwarunkowej.
Kiedy Rafał był taki, jakim chcieli go widzieć jego Rodzice – ci chwalili się nim wśród znajomych, kupowali mu drogie zabawki, zabierali do kina. Kiedy było źle, to na całej linii. Nie było różnych odcieni szarości, tylko czerń i biel. Rodzice Rafała mylili definicje bycia grzecznym, miłym chłopcem – z byciem totalnie podporządkowanym. „Masz być taki, jakim my chcielibyśmy Cię widzieć. Tylko wtedy jesteś w porządku i tylko wtedy zasługujesz na naszą miłość” – to kwintesencja miłości warunkowej. Miłość bezwarunkowa? Tej niestety znowu zabrakło.
Kiedy brak kary jest nagrodą
Chłopak od najmłodszych lat żył w sztywnym pancerzu nagród i kar. Cieszył się z braku kary, bo sam fakt jej braku – już stanowił dla niego nagrodę. Nawet gorzej – jak tej kary nie było, to czuł się dziwnie. Wręcz zaczynał wtedy zachowywać się tak, by znów na tę karę zasłużyć. Rodzice mieli wobec niego wygórowane oczekiwania, chcieli mieć nad nim kontrolę absolutną. Rafał był „ok” tylko wtedy, kiedy mówił, zachowywał się, a nawet przyjaźnił się z osobami, które zostały zaaprobowane przez Rodziców. Co było dla niego największą karą? Odrzucenie prze Ojca, który manifestował to przez ignorowanie Rafała prze kilka dni, a nawet tygodni. Co ważne w tej historii – „występkami” Rafała, za które spotykały go te wszystkie „ciche dni” było np. niezjedzenie obiadu, czy za długa rozmowa przez telefon. Bywał też wtedy porównywany do swoich kolegów, na tle których zawsze wypadał gorzej. Dziś pokutuje za to kompleksami i poczuciem bycia gorszym.
Skutki po latach
Rafał nie wierzy Ani, swojej żonie, że ta może go kochać tak po prostu, „za nic”. Zresztą jemu trudno jest zaufać komukolwiek. Osobom takim, jak Rafał wydaje się, że nie może być nic za darmo. Utopia! W ich związku na trwałe zagościła frustracja, złość i wzajemne oskarżenia. Ich relacja to emocjonalny rollercoaster. Rafał wciąż goni za akceptacją i utwierdzeniem go w tym, że jest ok. Tak się w tym zatraca, że stara się być lubiany za wszelką cenę, przedkładając często czyjś interes nad swój własny. Poświęca siebie, by kupić sobie czyjąś przychylność.
Tata Rafała już nie żyje. Jednak Rafał wciąż patrzy na siebie jego oczami. Śmierć Ojca, wręcz wzmocniła Rafała wewnętrznego krytyka, który patrzy na jego poczynania złym okiem i tylko szepcze – „inni by to zrobili lepiej, nie masz się czym chwalić”. Dla mnie osobiście najgorsze w tym wszystkim jest to, że Rafał nie wie o czym marzy, jakie są jego cele, czego on tak naprawdę chce. Tak długo żyje czyimiś oczekiwaniami, czyimiś marzeniami, że w tym momencie przeżywa nawet boi się ośmielić, by mieć własne marzenia.
Miłość bezwarunkowa
Jaki morał płynie z tej historii? My Rodzice czasami wręcz nadmierną uwagę przywiązujemy do tego, co dziecko je, w co je ubrane, a czasami zapominamy, że słowa i gesty też są pokarmem dla kształtującej się osobowości dziecka. Każde słowo, zdanie, czasem to wypowiedziane w złości ma znaczenie, zwłaszcza jeśli są powielane i powtarzane. Recepta? Wydaje mi się, że pewnego rodzaju refleksyjność w wychowaniu. Umiejętność zatrzymania się, a nawet zrobienia kroku wstecz i przyznania się do błędu. Do tego, że padły gorzkie słowa wypowiedziane w złości. Niech nasza bliskość z dzieckiem po prostu będzie. Miłość bezwarunkowa jest tak ważna.
Nie róbmy z miłości karty przetargowej. Kochajmy nasze dzieci za to jakie są, nawet jeśli są inne od tego wizerunku, który stworzyliśmy sobie w głowie. Akceptujmy je z całym pakietem zalet i wad. Niech nasza pociecha czuje się bezpieczna i pewna tego, że nawet jeśli coś przeskrobie, to mimo wszystko wciąż jest kochana.
A teraz przyznajcie się – ile jest Rafała w Was?
[ad name=”Pozioma responsywna”]