Same się o ten artykuł prosiłyście. Po artykule o libido dostałam od Was całą masę wiadomości o tym, że popęd to jedno, ale chęć na seks byłaby większa, gdyby finisz był przyjemniejszy. A tu… klops. Wielkie halo o nic. Poszukajmy odpowiedzi na pytanie: dlaczego kobiety udają orgazm? Specjalnie dla Was postanowiłam wrócić do korzeni i nieco rozwinąć kontrowersyjny temat orgazmu.
Definicja „O”
Co zrobiłam. Udałam się do doktora Google i wpisałam w wyszukiwarkę słowo „orgazm”. Na szczycie wyników oczywiście definicja pojęcia. Czytam, że to moment najsilniejszego podniecenia płciowego, będący najczęściej celem stosunku płciowego”. Serio? Cel stosunku płciowego? Niby to takie oczywiste, jednak nie dla mnie. Bo czasami sama droga jest dużo przyjemniejsza niż cel podróży.
Przeklikując się przez kolejne strony, podstrony, fora, grupy trafiłam na krótki opis badania psychologów z Oakland, którzy przepytali grupę 300 kobiet dlaczego kobiety udają orgazm. Teraz trzymajcie się. Na podstawie tych wypowiedzi sklasyfikowali 63 powody i 3 główne kategorie udawania. Robi się naprawdę poważnie. Wśród powodów tych małych-wielkich kłamstewek przodował brak zainteresowania seksem (po prostu), udawanie dla świętego spokoju (bo dzięki temu partner będzie nazajutrz milczy), czy jako forma manipulacji. To, co ja dopisałabym na podstawie rozmów z koleżankami, czy wiadomości od Was, to udawanie… z litości. Udajemy, bo widzimy, jak nasz partner się stara, niestety nieudolnie i po prostu jest nam go żal. Pisząc te słowa, czuję, że to naprawdę przeogromny temat tabu, a szkoda bo jest on niezwykle ważny.
Trzymaj ręce na kołderce
Jako pokolenie lat ’80, jesteśmy tak trochę z pogranicza. Pogranicza światopoglądowego, jak na łączeniu płyt tektonicznych, gdzie ścierały się ze sobą dwa światy, tego co stare, czyli całe dziedzictwo społeczno-mentalne naszych dziadków i rodziców, z tym co nowe zaczerpnięte z zachodu. Wychowywałam się na Mazurach, gdzie w co poniektórych domach mamy kazały swoim usypiającym dzieciom trzymać ręce na kołdrze – nie muszę chyba tłumaczyć po co? Z drugiej strony w te same ręce, tych samych dzieci wpadały niemieckie magazyny “Bravo”, czy “Bravo Girl”. Pamiętacie te foto-story?! Nikt z nami za bardzo nie rozmawiał, nie tłumaczył, nie nazywał po imieniu penisa, czy waginy. Nawet na naciąganych lekcjach „wychowania do życia w rodzinie” spłoszona nauczycielka enigmatycznie opowiadała o siusiakach i „pochewkach”. No więc skąd czerpaliśmy wiedzę? Z filmów, wspomnianych już magazynów, z opowieści przechwalających się kolegów i koleżanek. Na tej podstawie wysnuliśmy przeświadczenie, że TEN pierwszy raz (a także każdy kolejny) zawsze jest cudowny i towarzyszy mu kanonada ochów i achów. Jak się zazwyczaj później okazywało, przeświadczenie to było mylne, jednak mogło odcisnąć swoje piętno na naszym dorosłym życiu.
Sprintem do mety
Na nasze postrzeganie kwestii orgazmu nałożyło się również nagłówki prasy kolorowej prześcigające się w licytacji ilości kroków, które zapewnią obojgu partnerom orgazm i to najlepiej równocześnie. Swoją drogą pamiętam, jak moje koleżanki na początku studiów dywagowały co z nimi jest nie tak, że nie mają ze swoimi partnerami tego mistycznego orgazmu jednoczesnego. Ech… kolejny wymysł, któremu daliśmy wiarę. Nikt nie widział, ale każdy wierzył i dążył do tego.
To wszystko przez biologię
No właśnie. A teraz zadam fundamentalne pytanie – po co kobiecie orgazm? Bo facetowi to wiadomo – w czasie orgazmu dochodzi do wytrysku nasienia, a idąc dalej do przedłużenia gatunku (aczkolwiek co do tego też nauka podchodzi różnie). Ale kobiecie? Naukowcy wciąż debatują i szukają jednego powodu, jednak fakt jest taki, że kobiecy orgazm był przez wiele, wiele lat bagatelizowany.
Orgazm jest w głowie
I to zdanie należałoby wyboldować i podkreślić! U kobiet ogromną rolę odgrywa psychika. Badania pokazują, że jeden z większych problemów z przeżywaniem orgazmu mają perfekcjonistki. Kobiety, które mają ogromne poczucie kontroli. Kobiety, które nie potrafią się wyłączyć, przestać kontrolować swoich myśli, zachowań i swojego ciała. Nie potrafią się przełączyć na luz. Nieustannie myślą o tej fałdce na brzuchu, odpryśniętym lakierze na stopach, czy też o tym, że chyba zapomniały odpowiedzieć na jednego maila. I teraz nasze pytanie: dlaczego kobiety udają orgazm? Chcą być perfekcyjne we wszystkim, na koniec kiedy partner szczytuje, one nie mogą być gorsze, więc starają się przypomnieć sobie wszystko czego nauczyły się na kółku teatralnym lata temu i zaczynają odgrywać orgazm.
Pomyślmy o sobie
Bardzo często nie jesteśmy dobre same dla siebie, nie rozpieszczamy się, nawet nie wiemy co lubimy, co nam sprawia przyjemność, jak lubimy być dotykane. Wstydzimy się swojego ciała. Nie lubimy na siebie patrzeć w lustrze. Nie żyjemy „tu i teraz”, bo albo jesteśmy już myślami na spotkaniach w pracy dnia następnego, albo jeszcze nie przestałyśmy „trawić” tego, co się wydarzyło kilka godzin wcześniej.
Rozmawiałam koleżanką, która kilka lat starała się z mężem o dziecko. Finalnie się udało, są rodzicami małej córeczki. Jednak w międzyczasie zdążyli już zahaczyć o zdradę (on zdradził) i separację. Koleżanka powiedziała mi, że partner po prostu nie udźwignął tematu „starania się”, kiedy to seks był wtedy kiedy miał być, a nie wtedy kiedy mieli ochotę.
Lek na całe zło…
Czy brak orgazmu można nazwać złem, czy problemem? W moim osobistym odczuciu odpowiedź brzmi nie, nie można. Bo tak, jak już napisałam: liczy się wspólna, miłosna droga, a nie cel sam w sobie. Trochę mi zajęło czasu, zanim to zrozumiałam. Nie znaczy to jednak, że nie warto się o niego starać . Eksperymentować, poznawać się i przede wszystkim rozmawiać ze sobą. Delikatnie i z poszanowaniem granic, bo to dla naszego pokolenia grząski grunt. Wyrzućcie z głowy wszystkie te „5 sposobów na to, by rozpalić go w 15 sekund”. To jest Wasza historia i Wasze 5 sposobów. Mówcie o swoich oczekiwaniach, pragnieniach. A potem z teorią w przyjemną praktykę!
Porozmawiajcie, bądźcie ze sobą szczerzy
Nie wstydźcie się siebie, swoich ciał, swoich reakcji. Odkrywajcie siebie wciąż na nowo. Zastanówcie się, co lubicie, co Wam sprawia przyjemność, nawet w takim czysto nie-erotycznym względzie. Co Was relaksuje, co sprawia, że się uśmiechacie? Jeśli nie odczuwacie orgazmu podczas seksu, to może poszukaj go gdzieś indziej? Zastanów się, co cię kręci i co Cię relaksuje, pogadaj o tym szczerze ze swoim partnerem. Znajdźcie swój sposób na czerpanie przyjemności z seksu. Spróbujcie się ze sobą zaprzyjaźnić. W końcu to przyjaźń na całe życie. Nie napiszę Wam tu jednej złotej rady, co się sprawdzi u Was na 100%, bo taka recepta nie istnieje. Każda z nas jest inna, inna też jest droga to miłosnego spełnienia. I jeszcze jedno – orgazm nie jest wyznacznikiem idealnego seksu. Znam pary, gdzie Ona nie szczytuje za każdym razem, a mimo tego oboje uważają ich życie intymne za bardzo udane.
Dobrej nocy!
A tak swoją drogą wiecie, że jest jedna skuteczna metoda, żeby sprawdzić, czy kobieta udaje orgazm? Otóż podczas szczytowania u kobiety występują regularne skurcze macicy, jej szyjki oraz platformy orgazmicznej. Te skurcze są mimowolne i są odczuwalne dla partnera, który jest w środku. Kobieta chcąca symulować te skurcze zaciska mięśnie Kegla. Mężczyzna tych dwóch rzeczy nie rozpozna, ale kobieta nie jest w stanie zaciskać mięśni Kegla nie zaciskając zwieracza. A przy prawdziwym orgazmie mięśnie zwieracza nie biorą udziału. Ot i cała filozofia. Mam nadzieję, że udało mi się odpowiedzieć na pytanie: dlaczego kobiety udają orgazm. 🙂
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Ejjj nigdy nie udawałam 😁 może dlatego że mój mąż i partner od 15 lat, czyli odkąd ja miałam 15 lat, wie, kiedy ja mam orgazm i albi działamy szybko i spontanicznie co również uwielbiam,albo bawimy się dłużej i mamy ten “cel” 🙂 i popieram – droga sama w sobie jest nagrodą.
Z tym luzem to 100% po urodzeniu Panicza, który przez półtora roku był z nami w pokoju, mój orazm powiedział papa. Jak młody wylądował w drugim pokoju ze swoim łóżkiem, to psychika mi się odblokowała i było super. 😊 Także tak, trzeba dbać o warunki, a nie o final, on sam przyjdzie.
Mi się zdarzyło.. Bo szło tak miernie.. Ze żeby nie robić mu przykrości udawało się.. I kończył.. Ale mądry facet wie jak sprawdzić czy babka udaje.. Pomijam skurcze jakie wtedy towarzyszą.. To uwaga zmienia się kolor warg sromowym.. A tego już nie można udać.. 😊
Jack Morin w swojej książce twierdzi że da się wyćwiczyć mięśnie tak by nie zacisnąć mięśni kegla równocześnie z mięśniami odbytu ;D