Trend personalizacji jest aktualny od wielu lat, a nawet wciąż rośnie w siłę. Według mnie najtrafniejszą definicją personalizacji jest wejście w buty konsumenta. To dostrzeżenie i uznanie faktu, że każdy człowiek jest inny i ma inne potrzeby. To słuchanie i wzięcie pod uwagę różnych potrzeb i dopasowanie do nich zindywidualizowanych rozwiązań. Takich, które są unikalne i niepowtarzalne. Może się to wydawać przecież takie oczywiste i zrozumiałe. Na szczęście dla nas konsumentów dla coraz to większej ilości firm na naszym rynku takie właśnie jest.
Personalizujemy coraz więcej rzeczy i usług. Począwszy od cateringu, samochodów, filmów i seriali (VOD), usług beauty, przez biżuterię, a nawet na lekach kończąc. Przecież ten sam lek może nie uleczyć z tej samej choroby dwóch różnych osób. Gdyby się tak dobrze zastanowić, każdy z nas znalazłby jeszcze kilka innych dziedzin życia w których doświadcza dobrodziejstw personalizacji. A gdyby tak personalizować suplementy diety?
By żyło się lepiej…
Dlaczego o tym mówię? Bo Polacy bardzo lubią się suplementować! Jak wynika z raportu badawczego przygotowanego na zlecenie firmy Sundose rocznie w naszym kraju sprzedawanych jest około 240 milionów (!!!) opakowań suplementów diety. Jak na niespełna 40 milionowy kraj ten wynik robi wrażenie! Według danych z raportu 64% Polaków przyznało, że w przeciągu ostatniego roku sięgnęło po suplementację.
Czy słusznie? A może w ogóle nie potrzebujemy takiego wsparcia organizmu? Odpowiedź pewnie brzmiałaby „tak”, gdybyśmy nie spożywali w ogóle żywności przetworzonej ani alkoholu, codziennie wysypiali się, pili odpowiednie ilości odpowiednio zbilansowanej wody mineralnej, nie doświadczali żadnych stresów, chorób, infekcji i bardzo regularnie wykonywali ogólnorozwojowe ćwiczenia. O indywidualnie dobranej i w 100% zbilansowanej diecie już nie wspomnę. No to teraz ręką w górę, kto prowadzi tak higieniczny tryb życia? No właśnie!
Złota proporcja
Dlatego suplementacja jest jak najbardziej wskazana, ale „robiona z głową”. Jakie błędy w suplementacji popełniamy najczęściej? 75% osób sięgających po suplementację deklaruje, że podchodzi do tematu racjonalnie, a nie pod wpływem impulsu. To bardzo dobrze! Gorzej już, że aż 68% wybiera produkt, którym będzie się suplementować zupełnie samodzielnie. Nie konsultuje tego z lekarzem, dietetykiem, czy nawet farmaceutą. Wybór odpowiedniej suplementacji często nie jest też poprzedzony odpowiednim wywiadem ani oparty na wynikach badań krwi.
Mam wrażenie, że nie mamy świadomości, że nieprawidłowa (bądź nadmierna) suplementacja może być niekiedy dużo bardziej szkodliwa niż brak jakiejkolwiek suplementacji. Ta będzie skuteczna jedynie wtedy, kiedy będzie (dosłownie) uszyta na miarę. A żeby tak się stało, musi być oparta na precyzyjnym wywiadzie dotyczącym naszego stanu zdrowia. W skrócie, by dostarczone zostało tylko to, co jest potrzebne i w takiej ilości w jakiej jest to niezbędne! Ten temat poruszałam już we wcześniejszym artykule, który znajdziecie tutaj (klik).
Oda do systematyczności
Jakie są najczęstsze pobudki dla których zaczynamy się suplementować? Niebagatelną rolę odgrywają tutaj mass-media, które kreują trend dbania o siebie, jak również sugerują działania bardziej doraźne, proponując sezonowe środki na infekcję. Jak wynika z raportu Sundose 63% respondentów (grupa reprezentatywna) przyjmuje suplementację sezonowo w okresie przeziębieniowym (jesień) lub doraźnie (na konkretne „problemy”). A żeby suplementacja była skuteczna, prócz tego, że powinna być personalizowana to również powinna być regularna! Jedynie codzienne dostarczanie odpowiednio dobranych do potrzeb witamin i mikro i makroelementów ma sens i szansę na efektywne działanie. Inaczej jest to po prostu zmarnowany czas i pieniądze.
Nie jest tak źle
To co może nas cieszyć, to fakt, że aż 71% respondentów ocenia swój stan zdrowia jako raczej dobry, a tylko 14% jako raczej zły. Rośnie świadomość żywieniowa i stosowanie diet dopasowanych do swoich potrzeb. Polacy coraz więcej i chętniej się ruszają. Nie mam co do tego wątpliwości patrząc na to ilu z moich znajomych biega, jeździ na rowerze czy nawet ćwiczy na macie w domu! Zdrowego ducha w narodzie widać weekendami, kiedy na ścieżkach biegowych w parkach jest większy ruch niż na Marszałkowskiej w godzinach szczytu. Tak trzymać!
Pomidor pomidorowi nierówny
Musimy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że jakość dostępnych produktów żywieniowych jest niestety coraz gorsza. Pomidor dziś i pomidor z naszego dzieciństwa to już nie to samo! Nie ulega wątpliwości, że nasza dieta potrzebuje wsparcia! Uprawianie sportu, nawet 2-3 razy w tygodniu też wiąże się z określonymi wydatkami (nie tylko energetycznymi) naszego organizmu, które trzeba na bieżąco uzupełniać.
Wiedzieliście, że odpowiednia suplementacja może nawet poprawić nasze wyniki sportowe. W tych kwestiach częściej po suplementy sięgają mężczyźni, zaś w kwestii poprawy jakości skóry, włosów, paznokci, czy też utraty wagi – kobiety. Już samo to pokazuje, jak różni jesteśmy i jak inne mamy potrzeby!
Suplement IDEALNY nie istnieje
Tak jak nie ma dwóch takich samym osób o dokładnie takim samym materiale genetycznym, stylu życia i nawykach. Dlatego tak jak codziennie dobieramy indywidualnie pod siebie swój strój, fryzurę i makijaż tak samo powinniśmy zatroszczyć się o szytą na miarę suplementację. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Sundose, na zlecenie której powstał raport, cytowany w tym artykule.
Klucz do sukcesu
Marka głęboko wierzy w to, że tylko personalizacja i systematyczność jest kluczem do sukcesu. Dlatego dla Sundose pracują tacy specjaliści jak biotechnolodzy, farmakolodzy i dietetycy. Każdy z tych ekspertów pilnuje, by indywidualnie dobierane składy były zgodne z wytycznymi i dopasowane pod jednostkowe potrzeby. Dba o to specjalnie opracowany przez Sundose algorytm. Efektem tego jest miesięczny zapas saszetek, które każdego dnia dostarczają nam najwyższej jakości, w pełni przyswajalnych składników – witamin, mikro- i makr-elementów, kwasów tłuszczowych etc.
Jakie składniki i w jakiej proporcji znajdą się w środku? To zależy od naszych potrzeb, wynikających z bardzo szczegółowej i dokładnej ankiety – wywiadu zdrowotnego, który musimy wypełnić zanim zamówimy produkt.
Warto się do tej części solidnie przyłożyć i odpowiadać szczerze na pytania, bo to na podstawie tych odpowiedzi ustalany jest skład.
A ten jest czysty…
czyli pozbawiony konserwantów i wypełniaczy. Stąd saszetki najlepiej przechowywać w lodówce. A jak już przy opakowaniu jesteśmy, to wszystkie komponenty użyte do jego produkcji są eco-friendly i biodegradowalne.
Osobiście daję marce plusa za przejrzyste i intuicyjne konto na stronie (klik), gdzie wpierw wypełniamy darmowy wywiad zdrowotny, a następnie łatwo zarządzamy naszym profilem. To tutaj mamy pełną informację o składzie naszego Sundose, możemy też regulować smak, na skali słodyczy-kwaśności naszej saszetki. To się nazywa prawdziwa personalizacja 360 stopni.
Wiele razy zaczynałam suplementację środkami, które kupowałam dość kompulsywnie w aptece. Początkowo podchodziłam do regularności stosowania bardzo rygorystycznie. Kupiłam sobie nawet specjalny pojemniczek na leki. Jednak sfrustrowana brakiem efektów, stopniowo odpuszczałam i tak kończyła się moja przygoda z kolejnym opakowaniem „supli”.
Dzięki innemu podejściu samej marki, Sundose jest z nami już od kilku miesięcy. Przed rozpoczęciem suplementacji zrobiliśmy sobie wraz z Jankiem kontrolne badania krwi. Powtórzyliśmy je po 2 miesiącach. Wyniki w moim przypadku uległy poprawie. Mam więc czarno na białym dowód na to, co sama czuję. Czyli przypływ energii i szybszą regenerację po wysiłku fizycznym. Zdecydowanie szybciej zaczęły mi również rosnąc włosy i paznokcie. Ogólnie czuję się po prostu lepiej.
A dla Was mam coś specjalnego od marki Sundose kod rabatowy. Na hasło “blackfriday” do 30.11.2020 otrzymacie aż 30% zniżki na pierwsze, ale też kolejne zamówienie.
Artykuł powstał we współpracy z marką Sundose.