W całym swoim życiu dostałam wiele prezentów. Większość z nich trafiona, część znalazło drugie życie w rękach kogoś mi bliskiego, choć podobno prezentów nie wypada oddawać. 😉 Niektórych już nie pamiętam, jeszcze inne zgubiły się podczas jednej z 11 przeprowadzek w Warszawie. Są jednak takie prezenty, o których nigdy nie zapomnę, Moulin Rouge było jednym z nich…
Wyjątkowy prezent
Ze wszystkich prezentów w całym moim życiu najlepiej wspominam wyjątkowe przeżycia. Część z nich przyszła do mnie ot tak, jak na przykład narodziny dzieci, czy spotkanie Janka na mojej drodze. Za część musiałam słono zapłacić. Czy było warto trwonić pieniądze na coś, co zostaje jedynie w pamięci? Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia. Dziś wiem, że życie składa się z rutyny, ciężkiej pracy, zmartwień, małych przyjemności i krótkich chwil zapierających dech w piersi. Te krótkie chwile wprowadzają do życia element magii, przeistaczając się we wspomnienia, o których nie da się tak łatwo zapomnieć. Mam wtedy wrażenie, że na moment przenoszę się do filmów Wesa Andersona (to ten od „Grand Budapest Hotelu” i „Pociągu do Darjeeling”). Że ląduję w odrębnej rzeczywistości, dużo piękniejszej, bardziej kolorowej, osadzonej w bliżej nieokreślonym miejscu i czasie.
Moulin Rouge
Jednym z takich niezapomnianych przeżyć był spektakl w Moulin Rouge. O tym nie warto czytać (choć możecie to zrobić tu – klik) – to po prostu trzeba przeżyć. Już po wejściu do samego teatru przeniosłam się w zupełnie inną czasoprzestrzeń. Emocje, które wtedy przeżyłam, zostaną w mojej głowie już na zawsze. Moulin Rouge to spełnienie moich marzeń.
Cudowny Lot
Wspaniałym przeżyciem był lot helikopterem. Zdaję sobie sprawę, że za jego równowartość mogłabym kupić dobrego laptopa albo robota sprzątającego. Takie praktyczne zakupy dłużej cieszą oko, ale nigdy nie dostarczą nam takich wrażeń, jak taki lot – chyba jeden z bardziej oryginalnych pomysłów, jakie życie sprawiło mi w prezencie. One nigdy nie spełnią ukrytych w nas marzeń. A takich wspomnień nie odbierze i nie zepsuje nam już nikt i nic.
Wymarzony Hotel
Podobnym doświadczeniem był dla mnie pobyt w hotelu Negresco, o którym marzyłam bez mała jakieś 6 lat. Trochę bałam się, że moje wyobrażenia o tym hotelu poszybowały tak wysoko, że rozczaruję się tym, co zastanę na miejscu. Na szczęście sława tego miejsca ma pokrycie w rzeczywistości. Kiedyś zupełnie nie byłoby mnie stać na taki wyjazd. Teraz mogliśmy sobie pozwolić na zaledwie trzy dni w tym niezwykłym miejscu, ale wspomnienia, które tam powstały, na zawsze już będą ze mną. Tam poczułam się dokładnie jak w filmie Wesa Andersona. Ten hotel to żywe muzeum, a każdy jego zakamarek wydaje się bardziej magiczny od poprzedniego.
Każdy pokój jest inny, w każdym z nich mieszkał kiedyś ktoś wyjątkowy. Byli tam Beatlesi, była Królowa Elżbieta II, Hemingway, Brigitte Bardot, Michael Jackson, Clint Eastwood, Dali, Picasso czy Alain Delon. To nie jest kolejny hotel z wypasionym spa. Nie ma tam nawet najmniejszego gabinetu odnowy biologicznej, a mimo to przyciąga gości z całego świata, występując na większości pocztówek z Nicei. Podobno Bill Gates chciał kupić hotel Negresco, ale jego obecna właścicielka powiedziała mu, że go zwyczajnie nie stać. 🙂 Widok z naszego pokoju hotelowego na Lazurowe Wybrzeże już na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Pamiętam, jak cudownie było zasypiać przy uchylonym balkonowym oknie, słuchając szumu fal. W Negresco mieliśmy też okazję doświadczyć kolejnej niezapomnianej przygody, jaką była kolacja w restauracji z dwiema gwiazdkami Michelina. Ale to opowieść na oddzielny artykuł. W każdym razie miałam wrażenie, że ekscytacji z życia nie było końca.
Cudowny świat
Trzy dni w tym hotelu przeniosło nas do zupełnie innego świata. Doświadczyliśmy niezwykłych emocji i dowiedzieliśmy się, jak być w pełni szczęśliwymi. Tam nawet śniadania w restauracji, która zresztą wyglądała jak karuzela, były niezwykłe. Obsługa jakby wyjęta z poprzedniej epoki – niezwykle dyskretna, kulturalna, z nienagannymi manierami. Panowie portierzy w charakterystycznych strojach, które nie zmieniły się od początku istnienia hotelu. Na hotelowych korytarzach dzieła sztuki – obrazy, porcelana, rzeźby, meble, a nawet stroje i arrasy. Pan z recepcji powiedział nam że jest ich ponad 6000. Oryginalne prace Dalego czy Picassa. To dlatego hotel jest dostępny wyłącznie dla gości. Nie można tam wejść ot tak, żeby się po nim poprzechadzać. Wszystko było tam jak wyjęte z poprzedniej epoki. Wszystko jakby nierealnie, bajkowe.
Od naszego powrotu minęło parę tygodni. Nie ma dnia bym nie wspominała tych niezwykłych chwil, wyjątkowych przeżyć jakie tam razem doświadczyliśmy. Już teraz marzę o tym by wrócić tam kiedyś.
Z całej naszej wyprawy zostały mi tylko i aż wspomnienia. To one pozwalają mi odpowiedzieć na odwieczne pytanie: być czy mieć… Tu wybór jest prosty, bo w końcu życie jest tylko jedno.
Udana stylizacja
Korzystając z okazji pobytu w tak wyjątkowym miejscu, postanowiliśmy nie wyściubiając nosa poza pokój hotelowy zrobić kilka zdjęć na bloga. Dużą ich część mogliście zobaczyć na naszym Instagramie (klik). A tu zdjęcia, które jeszcze nie widziały światła dziennego. Uwielbiam to zestawienie z kilku powodów. Po pierwsze za bardzo szczęśliwe, uważam, połączenie różu z fioletem. Po drugie zakochałam się w welurze, a po trzecie w życiu nie podejrzewałabym, że kiedykolwiek ubiorę się w garnitur, i że dam się w nim sfotografować. Jak wiecie, nie przepadam za spodniami. Mam dosłownie dwa modele, w których akceptuję moje dość masywne nogi. Ten garnitur jest bardzo łaskawy dla mojej sylwetki, głównie dzięki krojowi spodni i długości marynarki, która pięknie układa się na biodrach i idealnie okala talię. A byłam przekonana, że welur mnie pogrubi.
Kilka słów komentarza należy się również kolczykom, które pochodzą z wyjątkowo udanej kolekcji W.Kruk Kwiaty Nocy. Piszę udanej, bo dawno żadna kolekcja biżuterii nie zaspokoiła moich kolorystycznych, estetycznych i stylistycznych wymagań. Widzę te kolczyki i myślę sobie: cała ja!
Reszty dopełniają wygodne i bardzo nowoczesne w swojej formie szpilki od Renee. Swoją drogą bardzo wygodne.
Zdjęcia poniżej zrobiliśmy w naszym pokoju hotelowym. Rezerwując go, w uwagach w formularzu na stronie dodaliśmy, że życzylibyśmy sobie różowo zielony pokój, z widokiem na morze. Nasze życzenie zostało spełnione. Nie ukrywam, że przygotowując się do wyjazdu i zabierając ze sobą różowy garnitur liczyłam na ten układ kolorystyczny.
Garnitur: Bizuu
Buty: Renee (klik)
Kolczyki: W.Kruk kolekcja Kwiaty Nocy (klik)
Bluzka: Asos
Makijaż: Estee Lauder
[ad name=”Pozioma responsywna”]