Czasami mam wrażenie, że napisałam wam w tym temacie już wszystko, co było do napisania. Ale ilekroć ten temat pojawia się na blogu, dostaję multum prywatnych wiadomości i komentarzy z podziękowaniami, z waszymi historiami, z prośbami o pomoc w odnalezieniu motywacji i własnej drogi. Nie żebym czuła się alfą i omegą. Jak przystało na człowieka z gruntu tych myślących, im więcej w życiu wiem, tym bardziej zdaję sobie sprawę z ogromu mojej niewiedzy. Tupet i chorą pewność siebie mają tylko głupcy. Jak więc czuć się dobrze we własnej skórze, kiedy wszystko wkoło zdaje się nam mówić, że jesteśmy do bani? Co zrobić, by dobrze czuć się we własnej skórze? Akceptacja siebie, moi drodzy. Dziś to będzie naszym tematem.
Akceptacja siebie czyli długa droga którą przebyłam.
Przez wiele długich lat nie byłam z siebie zadowolona, nie wiedziałam, jak dostrzec w sobie piękno. Ciągle coś mi przeszkadzało i coś mnie uwierało, ale nie potrafiłam jakoś tego sprecyzować. Było mi źle i tyle. O więcej nie pytajcie. Unikałam więc rozmów na ten temat. Dziś wiem, że w tamtym momencie konfrontacja mnie przerastała. Akceptacja siebie- po wielu latach nauczyłam się tego. Nauczyłam się, jak pokochać własne ja. Znalazłam sposób na dostrzeganie własnego piękna. I to wcale nie jest tak, że teraz osiadłam na laurach i z góry przyglądam się tym, którzy wciąż męczą się we własnej skórze. Są takie dni, że każdy centymetr mnie wydaje się być do bani. Ale dziś już wiem, jak z tym walczyć.
Okazało się bowiem, że moim największym wrogiem i ograniczeniem w życiu byłam ja sama. Wystarczyło, że zadałam sobie sama kilka pytań, a już samo znalezienie odpowiedzi na nie okazało się drogą do samoakceptacji.
Co lubisz w sobie najbardziej? Akceptacja siebie, czas start.
Długo nie potrafiłam podać konkretnej odpowiedzi, dlatego między innymi nie potrafiłam dotrzeć do tego, jak być piękną. Na znalezienie odpowiedzi na to pytanie pytanie pomogli mi bliscy. W szczególności Janek, który jak mantrę każdego dnia powtarzał mi, że jestem wyjątkowa. W domu nigdy tego nie usłyszałam. Rodzice kochali mnie całym sercem, ale w życiu nie powiedzieli mi, że jestem wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Akceptacja siebie, była dla mnie trudna. Intuicyjnie dążyli do tego, bym była taka jak inni, bo wtedy miało mi się lepiej (czytaj łatwiej) żyć. Dziś wiem, że lubię siebie za mój optymizm, za moją energię. Lubię moją wszechstronność, to że łatwo adaptuję się do nowych okoliczności. Że mam w sobie siłę i odwagę, by innych przekonać do swoich pomysłów.
Dlaczego wymieniłam właśnie te cechy? Bo wszystkie je nabyłam w ciągu mojego życia. Żadna z nich nie była w moim pakiecie startowym. Dlatego dziś tak bardzo je cenię i dzięki nim siebie doceniam.
Co ostatnio zrobiłaś wyłącznie dla siebie?
Wiara w Boga i wartości, w których wyrastałam, wpoiły we mnie poczucie, że na świecie jestem przede wszystkim dla innych. Nie dla siebie, a dla innych. Po to, by moim bliskim było lepiej, by czuli się przeze mnie kochani i otoczeni moją opieką. Długo wyrastałam z poczucia winy, kiedy w podejmowaniu decyzji kierowałam się wyłącznie swoim dobrem. Bo przecież tak nie przystoi. Dziś wiem, że żeby zadbać o innych, najpierw muszę zadbać o siebie i docenić siebie. To taka analogiczna sytuacja jak w samolocie. Kiedy lecisz z dzieckiem, a w sytuacji kryzysowej wypadają maski tlenowe, na początku zakładasz ją sobie, a dopiero później dziecku. Ty musisz przeżyć, żeby przeżyć mogło twoje dziecko. Ty musisz być szczęśliwa, żeby twoi bliscy mogli być szczęśliwi przy tobie. Dlatego tak ważne jest kierowanie się własnym dobrem przy podejmowaniu decyzji na co dzień.
Przykład? U nas w domu jest taka zasada: kiedy wracamy ze spaceru wszyscy piekielnie głodni, to najpierw mama zaspokaja pierwszy głód, a dopiero później zabiera się za karmienie dziecka. 7 minut nikogo nie zbawi, a głodna matka, to zła matka. Zatem by żyło się lepiej całej rodzinie, wypracowaliśmy sobie taki schemat. Pomimo tego, że praca goni, a obowiązków domowych mam po kokardy, to są chwile, kiedy potrzebuję zadbać tylko o siebie i o własny komfort. Nawet kosztem innych czynności, które nie wydarzą się w zaplanowanym czasie. Czasami jest to kąpiel w łazience sam na sam. Czasami poczytanie gazety, kiedy dzieciaki już usną, a czasami wypad na kolację z małżonkiem. Nie usypiam swoich potrzeb, nie zapominam o nich. Kto zadba o mnie lepiej niż ja sama? Jeśli nadal nie wiecie, co zrobić, by być piękną, to czytajcie dalej.
Kogo kochasz najbardziej na świecie?
Na początku myślałam, że najbardziej kocham mamę i tatę. Później do nich dołączył brat. Później poznałam Janka i on przysłonił mi cały świat. Każdym centymetrem mojego ciała czułam, że kocham go najbardziej. Nigdy nie zapomnę naszej bardzo ważnej rozmowy. To było gdzieś na początku naszego małżeństwa. Zapytałam Janka kogo kocha najbardziej na świecie. Pytanie wydawało mi się wtedy retoryczne, byłam przekonana, że powie, że oczywiście mnie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy odpowiedział: siebie samego. Długo nie mieściło mi się w głowie, jak można tak bez ogródek wyznać coś tak egoistycznego. Musiały minąć trzy lata od tamtej rozmowy, bym zrozumiała sens jego słów.
Nikt nie pokocha ciebie tak bardzo jak ty sama. Dla nikogo innego twoje życie i każda jego minuta nie będzie tak cenna, jak dla ciebie samej. Nikt nigdy nie zawalczy o ciebie z taką determinacją, jak ty sama. Mało tego, żeby ktoś inny pokochał ciebie najprawdziwszą miłością, najpierw to ty musisz pokochać i zaakceptować siebie, a później tą miłością zarażać innych. Kiedyś wydawało mi się to skrajnie egoistyczne, a dziś upatruję w tym największego sekretu szczęścia każdego człowieka. Bo gdyby każdy człowiek kochał siebie, to nie byłoby na świecie ludzi niekochanych, prawda? 😉
Co jest w tobie piękne?
Całe moje piękno na początku zobaczyli inni. Dopiero później ja się go dopatrzyłam. Z niedowierzaniem obserwowałam moich rodziców, którzy z miłością i roztkliwieniem wpatrywali się w moje zdjęcia z dzieciństwa. Ja widziałam tam tylko pulchnego, łysego i zezowatego bobasa, a oni widzieli tam siódmy cud świata. Dziadek Antek widział piękno w moich recytacjach. Nigdy nie rozumiałam, co też fascynującego jest w słuchaniu dwudziesty raz tego samego tekstu. Później byli absztyfikanci. Jeden zachwycał się moimi włosami, inny głosem, a jeszcze inny poczuciem humoru. Przez wiele lat uśmiech chłopaka skierowany w moją stronę odczytywałam jako śmianie się ze mnie, a nie przejaw zainteresowania.
Dziś mogę wam powiedzieć, co jest we mnie piękne, bo nauczyłam się, jak pokochać siebie. Akceptacja siebie nareszcie nie jest mi obca. Wiem to, bo sama to widzę. W końcu zaczęłam to dostrzegać. Akceptacja siebie, pomogła mi dostrzec w sobie piękno. Mam piękne włosy i kości obojczykowe, piękny głos, dzięki któremu z łatwością przemieniam się w postaci z bajek. Mam w sobie ogrom siły, która jest piękna, bo zawsze skierowana w dobrą stronę. Pięknie się gniewam, bo robię to krótko. Jeszcze piękniej się godzę. Pięknie wypracowałam w sobie dystans do siebie samej. Jak sięgam pamięcią, to stwierdzam, że całe moje życie jest piękne, ale dopiero niedawno zaczęłam to dostrzegać, bo właściwie nauczyłam się, co zrobić, by być piękną.
Każda z nas ma w sobie prawdziwe piękno
Jak wiecie marka Dove, z którą współpracuję od początku roku wierzy, że każda z nas ma w sobie prawdziwe piękno. Ciągle przed oczami mam wystawę zdjęć wykonanych przez Mario Testino, którą widziałam w Nowym Jorku. Piękne kobiety i ich wyjątkowe historie. To doświadczenie na zawsze zostanie w mojej pamięci. Po obejrzeniu tamtych fotografii zapragnęłam, by kiedyś zobaczyć taką pewność siebie i spełnienie we własnym odbiciu. Uważam, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Udział w kampanii Dove „Jesteśmy Piękne” potraktowałam jako pretekst do pracy nad sobą. Do czego zachęcam również was, Kochane! Najtrudniejszy jest pierwszy krok dlatego razem z Dove przygotowaliśmy dla was niespodziankę.
Aż 10 zestawów kosmetyków dla tych z was, które w komentarzu napiszą jedną swoją cechę, która czyni je pięknymi. Tylko jedna cecha i uzasadnienie. Na wasze odpowiedzi czekam do poniedziałku 21 sierpnia br. Do końca dnia. To może ja zacznę: moją najpiękniejszą cechą jest siła charakteru. To dzięki niej jestem teraz w takim momencie życia. Co ważne, dzięki tej sile mam poczucie, że wszystko co dzieje się w moim życiu, jest elementem zaplanowanych wcześniej działań, a nie wypadkową tego, co przyniesie mi los.
Kochane! Gratuluję! <3 Oto lista zwyciężczyń w naszym konkursie:
Swoje dane do wysyłki (adres, numer telefonu dla kuriera) wyślijcie na adres mailowy: marta(małpka)superstyler.pl w tytule wpiszcie “DOVE”
- Agnieszka Rzońca
- Justyna Grzegolec
- Natalia Maruszewska
- Joanna Kołodziejczyk
- Karolina Zankowicz
- Katarzyna Romanowicz
- Dagmara Gliniany
- Ewelina Czekirda
- Amelia Kowalska
- Marta Swinarska
Moją najpiękniejszą cechą jest mój charakter. Jestem osobą, która uparcie dąży do wyznaczonego sobie celu. Pomimo poczucia braku akceptacji ze strony najbliższych, nigdy się nie poddałam i walczyłam o lepsze jutro dla siebie. Teraz walczę o to, by moi synowie mieli to czego mi zabrakło. Przede wszystkim pewności siebie i swojej wartości, poczucie, że są jedyni w swoim rodzaju i to, że nie muszą być tacy jak inni…Uczę ich, że każda porażka może nauczyć ich czegoś nowego, że nie mogą się poddawać, bo nie zawsze się wygrywa, ale jednocześnie nie zawsze jest się przegranym…Może nie akceptuję do końca swojej fizyczności,… Czytaj więcej »
Moją najpiękniejszą cechą jest determinacja. Nie ma rzeczy niemożliwych a jedynie czasem tylko takie, które odrobinę przesuwają się w czasie.
jestem piękna ponieważ jestem bardzo solidna w swojej pracy zawodowej (farmaceuta), moja koncentracja na aktualnym pacjencie jest maksymalna, zadaję dużo pytań by rozeznać się w faktycznych potrzebach i dobrze dopasować lek/suplement
Umiejętność zachowania dystansu do świata i do siebie, bo dzięki temu akceptuję siebie, łatwiej podnieść mi się kiedy upadam, potrafię pogodzić się z tym co się dzieje wokół i przede wszystkim, oprócz tego, że to moja najlepsza cecha we mnie, to również mojego partnera,podobno to go we mnie zaintrygowało, a jego obecność w moim życiu, powoduje, że jeszcze bardziej kocham siebie
Kocham w sobie swoją chęć do własnego rozwoju. Dzięki niej jestem ciekawa nowych wyzwań, umiejętności, planów. Dzięki niej wiem, że moje życie nigdy nie będzie nudne, bo z pewnością moja chęć rozwoju będzie mnie prowadzić do kolejnych nowych wyzwań, możliwości i przygód. Kocham siebie!
Moja świetną cechą jest wrażliwość dostrzegam i cieszę się z tego, czego często inni nawet nie zauważają 😉
Piękna jest moja skóra. Stoczyłam o nią prawdziwy bój – teraz jest gładka i jednolita, nie muszę jej zakrywać ubraniem a na twarzy grubą warstwą pudru. Czuję się piękna zawsze gdy zakładam strój kąpielowy, bluzkę na ramiączkach itp których nie mogłam założyć przez prawie 10 lat.
Długo do tego dorastałam, ale teraz wiem, że to kolor włosów czyni mnie piękną. Jestem ruda i w końcu mogę powiedzieć, że to jest coś! Dzięki różnym przygodom (mniej i bardziej wesołym) nauczyłam się, że nie wszyscy ludzie muszą być tacy sami, że warto doceniac “inność”, zawalczyć o swoje i nigdy nie oceniać “po okladce”. Ale także, że pewność siebie, odwaga wyrażania na głos swojego zdania to rzeczy, których możemy się nauczyć po prostu dając sobie szansę.