Dziś wiem, że do takiego stylu trzeba po prostu dorosnąć, bez wątpienia potrzebowałam wielu lat, by poczuć się pewnie i kobieco w takim zestawieniu. Nie wątpliwie, sportowa elegancja była mi obca, dlatego przez całe życie intuicyjnie sięgałam po krzykliwe wzory, kroje i kolory. To była moja forma wyrazu. Zupełnie tak, jakbym moim wyglądem chciała zareklamować to, co jest w środku. Że jest tam tego dużo, że jest ciekawie i różnorodnie. Ja w szarym dresie? Ja w zwykłych jeansach. Oj nieeeee…
Ty już nic nie musisz
Bez wątpienia, trochę mi zajęło, by polubić taki styl, jak ten z dzisiejszych zdjęć. By poczuć się w nim jak ryba w wodzie. Kiedyś pewnie coś bym jeszcze dorzuciła. Może jakaś krzykliwa torebka, może kolorowe szpilki. Dziś nie mam już potrzeby zawsze i wszędzie manifestować siebie poprzez ubiór. Mam już w sobie tyle pewności siebie, by nie musieć budować jej w sztuczny sposób. Ten look zdaje się mówić: „Już nic nie muszę”. Sportowa elegancja, którą doskonale czuję. Nie muszę udowadniać światu czy i ile jestem warta. Nie potrzebuję przeglądać się w innych ludziach. Dziś zaczynam mieć to w swoim wnętrzu, ponieważ sama to sobie wypracowuję. W rezultacie efektem mojej pracy jest ta zwyczajna niezwyczajna stylizacja. Próżno szukać drugiej takiej na blogu.
Przyczajona klasyka, ukryty styl
Zawsze irytowały mnie artykuły w gazetach w stylu: „Klasyki, które musisz mieć w szafie.” Jakie „musisz”? A jeśli to nie pasuje do mojego stylu? Przez wiele lat próżno było szukać zwykłych jeansów wśród moich ubrań. Nie było tam ani jednej białej koszulki. Nie było jeansowej kurtki czy czarnej ramoneski, choć są to ponadczasowe ubrania. Nic z tych rzeczy. Mój styl objawiał się wtedy zupełnie inaczej. Dziś powoli zaczynam to wszystko rozumieć i zwyczajnie doceniać. Zaczynam się sobie w tych klasykach podobać, przede wszystkim widzę w nich styl i szyk. Widzę w nich kobiecość. Ba! W życiu nie pomyślałabym, że poczuję się dobrze w płaskich butach i że sportowa elegancja skradnie moje serce. A jednak. Szkoda, że my kobiety często do takiej samoświadomości i swobody dorastamy tak późno. Z pewnością muszę stwierdzić, że czasami za późno!
Idealna baza do szaleństw
Takie klasyki są idealną bazą do zabawy w bardziej szaloną modę. Przede wszystkim, jeśli dopiero zaczynasz swoją przygodę z mocnymi kolorami. To może być apaszka na szyi, godne uwagi będą też okulary przeciwsłoneczne z kolorowymi soczewkami. Może bardziej zdecydowana biżuteria albo kolorowa opaska na głowę. To idealny początek dla stworzenia własnej prostej historii.
Styl ukryty w niuansach
Klasyki są w tej kwestii bezwzględne. Muszą być jakościowe, bo w ich jakości ukryty jest styl. Biały t-shirt powinien być wykonany z mięsistej bawełny, powinien być nienagannie uszyty, a rozmiar odpowiednio dobrany. Nie może być zbyt obcisły, czy zbyt krótki. Pamiętam jak kiedyś jedna ze stylistek, które mam wśród znajomych zadała pytanie na FB: „Kochani, polećcie markę, która robi solidne białe koszulki. W których szwy nie przesuwają się po dwóch praniach, i które nie prześwitują”. Odpowiedzi było tyle co kot napłakał, bo okazuje się, że jest stosunkowo mało marek, które robią takie klasyki dobrze i ze smakiem. Jedną z odpowiedzi było Bynamesakke. Przed długi czas myślałam, że to jakaś szwedzka albo norweska marka.
Dopiero kilka tygodni temu dowiedziałam, że to nasze, polskie. A że uwielbiam ubierać się w polskie marki, a jeszcze bardziej lubię je promować, stąd pomysł na opowiedzenie Wam o niej. Próżno szukać tak pięknych klasyków wykonanych z taką dbałością na naszym rodzimym rynku. To pierwszy sklep z tak klasycznymi i prostymi w formie ubraniami, w którym spodobało mi się dosłownie wszystko. Co poleciłabym Wam w pierwszej kolejności? Koszule! Ciężkie, długie, takie jakby pożyczone od faceta. Idealnie się układają, świetnie znoszą pranie.
Co jeszcze? Na pewno bluzki z bawełny z wyciętymi plecami. Białe i czarne. Ich oversizeowy krój odejmuje optycznie parę kilogramów. Osobiście jestem też zakochana w ich kurtce jeansowej, wykonanej z brazylijskiego jeansu. Grubego i ciężkiego. Tak kurtka waży więcej niż niejedna skórzana. Koniecznie doczytajcie ten artykuł do końca, bo mam dla Was niespodziankę.
Na płasko też ekstra!
Wspomniałam wcześniej o butach. Dopiero teraz, kiedy zrzuciłam parę kilo i popracowałam nad nogami na siłowni bez skrępowania ubieram płaskie obuwie. Jakaż to jest wygoda. A te buty wypatrzyłam kilka lat temu u ciężarnej koleżanki na weselu. Nie mogłam wyjść z podziwu, jak z pozoru zwykłe w formie trzewiki pięknie komponowały się ze elegancką sukienką. Ale włoskie buty Anniel już tak mają. Mam kilka par w mojej szafie. Pierwsze kupiłam 3 lata temu i nie zamieniłabym ich na żadne inne. Sportowa elegancja rządzi!
A teraz wisienka na torcie. Na pierwszy rzut niepozorna. Zyskuje przy bliższym poznaniu. Torebki Mandel poleciła mi świadkowa z naszego ślubu. Pokazała mi ją na imprezie i od razu wpadła mi w oko. Ta torebka to pomysł Moniki, która wymyśliła torebki-portmonetki z funkcjonalnymi przegródkami i przyssawkami na smartfona. Wykonane ze skóry z niezwykłą starannością. Same dobieracie sobie pasek przy zakupie. Są większe i mniejsze modele. Ja swój pierwszy kupiłam rok temu. Przetestowany wielokrotnie, bardzo funkcjonalny. A ten nowy urzeka stylem.
A teraz obiecana niespodzianka:
Dla pierwszych 3 osób na hasło superstyler30 mam aż 30% rabatu na całe zakupy w Bynamesakke (klik)
Dla pozostałych 20% na hasło superstyler20 na wszystko do niedzieli, do końca dnia. Polecam Wam skorzystać z tego rabatu, bez wątpienia takie promocje w tym sklepie nie zdarzają się często.
Na zakończenie, jeśli spodobała Wam się torebka Mandel to na hasło SUPERSTYLER macie 15% na wszystko w sklepie online (klik)
Rabat jest ważny do 23.05. br
Stylizacja:
Koszula, kurtka, spodnie – Bynamesakke
Torebka – Mandel
Buty – Kafka Concept(klik)
Biżuteria – Lilou, Tous
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Bardzo ładnie wyglądasz. Najczęściej właśnie najzwyklejsze ciuchy okazują się strzałem w dziesiątkę! 😉