Moda retro powraca. Dlatego dziś mam dla Was wyjątkową historię. Moja Babcia Kazia miała w jadalni piękny kredens. Taki kredens, co to wygląda jak część ołtarza kościelnego. Piękny, dostojny, z misternymi rzeźbieniami. Od zawsze stał na czole stołu, tuż za plecami Dziadka. W dzieciństwie miałam wrażenie, że jest tak duży, że sięga do samego nieba, a przynajmniej do sufitu. 😉 Ten kredens miał w sobie coś magicznego, coś mistycznego. Przez długi czas wierzyłam w to, że ma jakieś nadprzyrodzone moce. Wkładając coś raz do jednej z małych szufladek, a musicie wiedzieć, że kredens miał ich całe mnóstwo, następnym razem znajdowałam to w zupełnie innym miejscu, a może mi się tylko wydawało…
Pamiętam też jak Babcia marzyła o tym, żeby pozbyć się tego kredensu.
Śniła o meblościance Kętrzyn, takiej brązowej, na wysoki połysk, z przeszkloną częścią na bibeloty. Podobno nie było niedzielnego obiadu bez złowieszczej deklaracji Babci, że gdyby tylko miała teraz siekierę pod ręką to całość by rach-ciach, raz na zawsze rozłupała w drobny mak. Tak się jednak nie stało. Nie wiem czy ktoś Babcię od tego pomysłu odwiódł czy może Ona tak tylko droczyła się z tym kredensem. Dziś stoi tak jak stał – dumny i niewzruszony. W tym samym miejscu, tak jakby świat się dla niego zatrzymał. Zdążył pożegnać Babcię i Dziadka, a sam swym wyglądem zaprzecza upływowi czasu. Nie ma w rodzinie osoby, która nie pożądałaby tego mebla. Nie ma osoby, której serce nie zabiłoby mocniej w jego obecności. Mebel, który gdyby tylko mógł mówić, pewnie opowiedziałby nam całe mnóstwo historii o przeklętych starociach.
Tęsknota wpisana jest w naszą naturę.
Lubimy tęsknić. Tak już mamy. Część z Was już za tydzień będzie tęskniło za tym co jest dziś. Jednocześnie nie potrafimy docenić tego, co mamy tu i teraz. A nawet jeśli to cenimy to i tak mniej niż to, co już utraciliśmy albo to, co przeminęło. Tak samo jest z modą na różne rzeczy. Pamiętam z jaką miłością i czułością moja Mama w latach 90tych wzdychała do rozkloszowanych sukienek w stylu lat 50tych marudząc jednocześnie, że dość ma skrzących się marynarek z poduchami wszytymi w ramiona. Dokładnie takich, za jakie ja dziś dałabym się pokroić.
Uwielbiam moment, w którym moda zatacza koło. Moda retro powraca. Kiedy wraca w odświeżonym, ale też staromodnym stylu. Bo w raz nią często wracają wspomnienia. Raz na jakiś czas, z bijącym szybciej sercem zaglądam do szafy mojej mamy w poszukiwaniu perełek. Rzeczy, które jeszcze pięć lat temu nie przykuwały mojej uwagi dziś zyskują na wartości, przede wszystkim tej sentymentalnej.
Tę sukienkę ze zdjęć wypatrzyłam na wystawie sklepowej.
Jako żywo przed oczami stanęła mi sekretarka w gładko zaczesanym dużym koku, pisząca zręcznie na maszynie. Zobaczyłam też srogą zimę stulecia i żółte vintagowe futro. Widzicie to oczyma wyobraźni? Moda retro mnie fascynuje. Każdy kto oglądał serial “Rojst” poczuje ten klimat. Przerysowany, spiczasty kołnierzyk, drobne guziczki i specyficzna długość sukienki do połowy łydki. Nawet teraz, pisząc ten tekst w kilka sekund teleportowałam się do lat 80tych. Lubię tamtą modę, bo promowała kobiecość w bardzo usystematyzowanym wydaniu. Wszystko dopięte na ostatni guzik, a do tego ciepłe i takie przytulne… Geometryczne printy i dopasowane fasony. Za to kocham ten styl.
A żeby mrugnąć okiem w stronę teraźniejszości sukienkę zestawiłam z pudrowo różową, połyskującą, oversizeową kurtką z falbanami i dużymi ściągaczami. Torebka? Prezent od Janka. Bardzo w moim stylu. Prosta konstrukcja z bardzo wyrazistym wzorem na froncie.
Ciekawe czy Babci Kazi przypadłoby do gustu takie zestawienie?
Sukienka z paskiem – Elisabetta Franchi
Buty – Renee
Kurtka- Bohoboco
Biżuteria – Lilou
Torebka – Furla
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Jak to si wszystko pięknie komponuje w tej jesiennej scenerii! Super zdjęcia, a fryzura cudowna. 😉
P.S. Brakuje tylko zdjęcia kredensu 😀
Pieknie❤️
O Matko!! Ale cudowne zdjęcia <3 sukienka przepiękna, wszystko piękne 🙂 buziaki 🙂
Ślicznie dziękuję! Buziaki :*