Jakiś czas temu brałam udział w konferencji zorganizowanej przez Ministerstwo Zdrowia na temat zdrowia kobiet w ciąży. Panel, w którym zabierałam głos był poświęcony tematowi używek w ciąży. Prócz mnie w panelu brało udział jeszcze kilka osób w tym leciwy Brodaty Ginekolog oraz położna w wieloletnim stażem. W pewnym momencie temat zszedł na opiekę nad dzieckiem. Brodaty Ginekolog wygrażając palcem wskazującym rzekł donośnym głosem, niczym ksiądz z ambony na niedzielnym kazaniu: „Bo kobieta to powinna bezwzględnie zajmować się dzieckiem do trzeciego roku życia minimum! Dziecko w tym czasie powinno mieć mamę na wyłączność!” Prawie zakrztusiłam się własnym językiem słysząc te słowa. W wyobraźni chwyciłam mikrofon stanęłam na środku sceny i kierując się w stronę Brodatego Ginekologa rzekłam: „Chyba Twoja Stara!” Do dziś żałuję, że tego nie zrobiłam… Bo my kobiety, to nie tylko mamy. Dziś recepta na siebie. Zadbana kobieta i mama jednocześnie, to możliwe! Zdradzę przepis.
Mama na pełen etat – spróbowałam nią być
Wczoraj postanowiłam poświęcić Mieciowi cały dzień. Wyjątkiem były krótkie przerwy na karmienie Zyzia, którego przez cały dzień ogarniał Janek. Rano układaliśmy tory z klocków Lego, później oglądaliśmy najnowszą książkę z ulubionej bajki „Auta”, następnie lepiliśmy z ciastoliny hamburgery, a na koniec zrobiliśmy wspólnie „zium zium” czyli upiekliśmy wspólnie sufleciki truskawkowe, co zresztą mogliście śledzić na naszym Instagramie. I kiedy już padałam na twarz ze zmęczenia i jedyne na co miałam ochotę, to przebrać się w pidżamkę i pokornie pójść spać, okazało się że … nie ma jeszcze trzynastej.
Postanowiliśmy wspólnie, że pokolorujemy nową kolorowankę, zdrzemnęliśmy się trochę, a następnie zabrałam Miecia na wycieczkę tramwajem na Dworzec Centralny po wujka Atima, który przyjechał do Warszawy na egzaminy. Wróciliśmy do domu, zjedliśmy kolację, a ja dosłownie szurając nosem po naszej rustykalnej podłodze, poddałam się i włączyłam Mieciowi bajkę „Dora i przyjaciele”. Przegrałam! Macierzyństwo na pełen etat to nie dla mnie. Czy jest mi z tym źle? Trochę… Bo przecież prowadzę bloga dla młodych mam, które często w takich miejscach jak to, szukają wzoru do naśladowania, idealnej mamy do naśladowania. Tu go nie znajdziecie, moje drogie…
Ciężka dola starych – odkrywanie macierzyństwa
Jak dobrze, że Miecio ma żłobek. Jeszcze lepiej, że dwa razy w tygodniu do Zyzia przychodzi niania. Wiem, że to, co dziś piszę części z was się bardzo nie spodoba. Szczerze? Macierzyństwo to nuda. Nuda i monotonia przeciągnięta rutyną. Sytuację ratuje tylko to, że całości przyświeca wyższy cel. Wychowujemy nowych obywateli kuli ziemskiej. Mają być ciekawi świata, pełni niezmąconego niczym entuzjazmu, kreatywni i zadowoleni z życia, kipiący na co dzień tęczowym szczęściem. Takich mamy ich stworzyć.
Jak? Tu dostaliśmy pełną dowolność. Nikt nie podaje gotowego przepisu na udane dziecko, bo uniwersalnego przepisu zwyczajnie nie ma. Ja wymyśliłam sobie, że moje dzieci będą takie na wzór i podobieństwo nas, swoich rodziców. My musimy być ciekawi świata dla nich, musimy realizować swoje pasje, żeby oni to od nas mogli zgapić. Musimy być szczęśliwi żeby ich tym szczęściem zarazić. Tak widzę naszą rolę jako rodziców.
Nie mierz wszystkich jedną miarą
Ostatnio w obecności innych mam opowiedziałam historię z Brodatym Ginekologiem. W towarzystwie zapanowało oburzenie, ale jego akcent został położony gdzieś zupełnie indziej. Jedna z oburzonych powiedziała: „No ba! Każda matka chciałaby zajmować się wyłącznie swoim dzieckiem przez 24 godziny na dobę i robić tylko to, ale przecież tak się nie da. Mamy też inne obowiązki!” Hola, hola – pomyślałam- jaka „każda”? Na pewno w tym zbiorze zamkniętym spełnionych „TylkoMatek” mnie nie ma. Ja nie jestem z tych, które marzą o zajmowaniu się dzieckiem 24 godziny na dobę. Nawet jeśli ktoś płaciłby mi za to grube miliony i pozwolił wyłącznie siedzieć w domu z dziećmi, to zrezygnowałabym.
Nie chcę być „idealną matką” tylko mamą po prostu – nieidealną mamą. Prócz mamy jestem też żoną, kobietą pracującą, niespełnioną marzycielką czy zwyczajną dziewczyną, która ma czasami ochotę wyjść z domu i poszwendać się po mieście. Czy to źle? Dlaczego wszyscy w koło wieszają na ścianach wyobraźni tylko jeden obraz Matki Polki? Kobiety, która na pierwszym drugim i dziesiątym miejscu w hierarchii ważności stawia wyłącznie dzieci. Kobiety, która nigdy nie powie: nie daję rady, mam dość, macierzyństwo to nie jest zajęcie moich marzeń. Wiem, że są takie matki – może nawet są to idealne matki. Sama osobiście je znam.
Ale skąd mylne założenie, że my, mamy, wszystkie czujemy to samo? To, że macierzyństwo nas nuży, a jednocześnie kochamy nasze dzieci całym sercem, czyni nas gorszymi matkami? Czy to, że poza dziećmi widzimy też coś więcej, sprawia, że powinnyśmy żyć w poczuciu winy? Czy od momentu pojawienia się na świecie dziecka, powinnyśmy stać się jedynie jego nudnym przedłużeniem? Większość z nas pewnie nie na takie odkrywanie macierzyństwa się pisało.
Zobacz czubek własnego nosa
Jestem bardzo skoncentrowana na sobie. A za mój ogromny sukces uważam to, że potrafię się do tego przyznać, bez krygowania i kompleksów. Zadbana kobieta to ja. Lubię myśleć o sobie, dbać o siebie i wsłuchiwać się w swoje wewnętrzne JA – lubię być atrakcyjną mamą. Kiedy z Zygmuntem wylądowaliśmy w szpitalu, to „JA” przeżywało wtedy ogromną, osobistą tragedię. Owszem, martwiłam się o dziecko, ale równie mocno przejmowałam się sobą. Tym, że znowu się nie wyśpię, że pewnie złapię okrutnego doła od tego zamknięcia w czterech ścianach przesiąkniętych zapachem lizolu. Że nie zrobię nic konstruktywnego przez najbliższe kilka dni. Generalnie wszystko źle.
Powiedziałam wam o tym zupełnie szczerze na live, na Instagramie, a kilka z was napisało: „Spoko, bycie skoncentrowanym na sobie to zdrowy odruch. Matki dzielą się na takie, które potrafią się do tego przyznać i takie, które mają z tym problem, bo przecież nie wypada”. I tu wcale nie chodzi o to, by olewać dzieci czy męża, ale o to, by pamiętać też o sobie. Żeby kochać siebie najbardziej egoistyczną miłością. Nikt nie zadba o nasz komfort tak, jak my same, bo tylko my wiemy czego nam do szczęścia i spełnienia trzeba. Niektóre rzeczy będziemy musiały sobie wytupać. Postawić granicę, głośno i bez wstydu powiedzieć: JA, MI, MOJE. To przecież żaden grzech. Dopóki nie zatrudnisz sobie menadżera, sama musisz walczyć o swoje. Można kochać swoje dziecko nad życie i być jednocześnie nieco egoistyczną. Zadbana kobieta, to szczęśliwa kobieta.
MILFem bądź
Leżąc bezczynnie w szpitalu nadrabiałam zaległości filmowe i serialowe. Chcąc się wyciągnąć z podłego nastroju, sięgałam po komedie i obyczajówkę. Pewnego dnia włączyłam sobie „Sausage Party”. Niestety okazało się to tak durne, że wytrzymałam jakieś 20 minut filmu. Ale była tam scena, która szczerze mnie rozbawiła. Otóż pewna pani robiąc zakupy w markecie rozlała płyn do higieny intymnej, ale taki do irygacji. Postanowiła cichaczem uciec z miejsca zdarzenia, tylko przy kasie zgłosiła kasjerowi, że KTOŚ rozlał kobiecy kosmetyk higieniczny w alejce numer X.
Kasjer sięgając po mikrofon, na całą halę wykrzyczał: „ Uwaga uwaga! Do ekipy sprzątającej: M.I.L.F rozlał INTYMA w alejce X.” Na co zaczerwieniona pani odpowiedziała do kasjera: „Jej! M.I.L.F? Dziękuję, dziękuję, dziękuję!” Szczerze mnie to rozbawiło, bo jeszcze jakiś czas temu funkcjonowałam wśród kobiet, dla których to określenie byłoby obelgą, a dziś stałoby się raczej komplementem. Bycie zadbaną mamą, to wyższy stopień wtajemniczenia. Pomalowane paznokcie, włosy bez odrostu, makijaż i sukienka w rozmiarze 36. To wszystko jest możliwe. Ktoś napisze, że to kwestia kasy. Po części na pewno tak. Ale trzeba mieć w sobie też potrzebę wyglądania dobrze. Skąd ją wziąć? Najprościej z miłości do samej siebie. To źródło motywacji, które nigdy nie wysycha. Bycie matką, która jest piękną, pociągającą, interesującą i emanującą szczęściem kobietą, to bycie MILFem, którego podziwiają i pragną nie tylko mężczyźni. Zadbana kobieta, drzemie w każdej z nas.
Zadbana kobieta, jak to zrobić? Ciągle to samo pytanie
Często dostaję pytania co zrobić, by dobrze wyglądać będąc mamą. Na początku pisałam kolejno: znajdź fryzjera blisko domu, żeby nie tracić na nową fryzurę pół dnia, zrób paznokcie albo najlepiej kup własny zestaw do robienia hybrydy, zacznij trenować z wybraną internetową trenerką albo zapisz się na fitness. Serio: w dzisiejszych czasach to wszystko wcale nie musi kosztować milionów monet. Fajną sukienkę można kupić już za kilkadziesiąt złotych, dobre kosmetyki do makijażu to też nie musi być wielki wydatek. Dopiero teraz zrozumiałam, że w tym pytaniu chodzi o coś zupełnie innego. Co zrobić by chciało się chcieć. Podstawą jest znalezienie dobrej i trwałej motywacji. Nie dla dzieci i męża mamy być ładne, ciekawe i szczęśliwe. Motywacja do pracy nad sobą ukryta w tym, by podobać się innym działa, ale na krótką metę. Dla samych siebie powinnyśmy być najlepszą wersją własnego ja. Tylko takie źródło motywacji ma większy sens.
Nie trzeba być idealną matką, by w pełni cieszyć się odkrywaniem macierzyństwa. Wystarczy pozwolić sobie na odrobinę luzu, bo bycie zadbaną, atrakcyjną mamą to coś, co skutecznie sprawi, że będziemy cieszyły się swoim życiem i macierzyństwem. Zadbana kobieta, to szczęśliwa kobieta.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Bardzo fajny tekst, prawdziwy ja do 8 m-c ciąży pracowałam, do pracy wróciłam jak córka miała 9 miesięcy, znajomi pukali się w głowę, dając do zrozumienia że jestem gorszą matką bo przecież teraz można siedzieć w domu 12-13 miesięcy. A ja po prostu lubię swoją pracę, lubię spotykać się w niej z ludźmi. A swoje dzieci na bardzo kocham.
Opinia pana z brodą jest charakterystyczna dla starszego (bez obrazy) pokolenia. Przykład: na przyjęciu po komunii św. jedna z kuzynek (ok 40) mojego męża pyta: O której Olek chodzi spać? Ja: około 20. Na co ciocia lat 63: O to dobrze, można jeszcze poprasować, poprać,posprzątać. Kuzynka: O to fajnie masz czas dla siebie. I to fakt mam czas dla siebie, dla męża. Tu nie chodzi o miganie się przed obowiązkami domowymi, na szczęście odchodzimy od wzoru – codziennie sprzątane mieszkanie, szczęśliwa rodzina. Zdrowy egoizm to postawa ostatnich lat i brawa dla tych, które pozwalają dostrzec w tym całym życiowym zamieszaniu,… Czytaj więcej »
Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! Dziecko najlepiej uczy się przez przykład rodziców, pokazując im że np. spełniamy nasze marzenia, one także będą je spełniać w przyszłości. Tak to działa
Zabawny i trafny artykuł. Piszę to z perspektywy ojca który na co dzień (dzień w dzień) wychowuje 17 miesięczną córkę. U nas tak to się poukładało że żona wróciła do pracy a ja zostałem matką. Od kilku miesięcy czuje się cały czas zmęczony. Cały czas. Żona zresztą też 🙂 Czujemy się jakby córka wysysała z nas energię jak wampir. Pracuje zdalnie z domu ale jaka to praca. Poza tym córka już w tym wieku wie jak mną manipulować co mnie przeraża. Wie kiedy się uśmiechnąć a kiedy wymusić coś krzykiem. Prawdziwa kobieta. Jest ciężko. Wieczorami z żoną mamy siłę tylko… Czytaj więcej »
Dobrze napisane szczerze się z tym zgadzam. Mało kobiet mówi szczerze o monotoni i nudzie w macierzystwie, żeby nie wyjść na wyrodne matki. Uważam, że szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Dbajmy o siebie i nie dostosowujmy swoich zachowań pod stereotyp matki polki. Bądźmy sobą 🙂 najlepsza jest właśnie taka wersja 🙂
Ja również mam nianię i był to najlepszy prezent dla dziecka jaki dostaliśmy. Dziecko jest szczęśliwe ponieważ dostaje 100% uwagi. Nikt nie traci cierpliwości. Jak się ktoś pyta co to za matka która woli pracować lub zjeść obiad zamiast siedzieć 24h z dzieckiem to odpowiadam “Mama szczęśliwa”. Niektóre mamy lubią krytykować nianię czy weekend w SPA a później są sfrustrowane i krzyczą na dzieci lub płaczą bo czują się jak w więzieniu ale już nie mają odwagi tego zmienić. Teraz planujemy drugie dziecko. Niestety dostaje wiele pytań “A po co Ci dziecko jak nie chcesz z nim spędzać czasu?”.
Śliczne zdjęcia. Zyzio to drugi Miecio 😉widac ogromne podobienstwo 🚼
Nie jestem mamą, ale bardzo chcę nią być. Póki co walczymy o to, żeby na świecie pojawił się mały człowiek, którego będziemy mogli zepsuć 😉 Mamy w swoim gronie wielu znajomych rodziców, których bardzo lubię obserwować i to, jak w nowej roli się odnajdują. Moim numerem 1 jest koleżanka, nazwijmy ją Ania. Ania w kwietniu urodziła synka, spotykamy się po 1,5 miesiąca, u Nich. Drzwi otwiera On, nazwijmy go Andrzej. Za nim wychodzi Ania z synkiem na rękach. Wygląda OBŁĘDNIE. Włosy świeże, bez odrostu, delikatny makijaż, ubrana w piękny, zwiewny, biały szlafrok, pod nim widnieje piękny, koronkowy stanik do karmienia.… Czytaj więcej »
Piona!
Czas porodu i chwilowe problemy malutkiej ze zdrowiem dały mi niezłego dola, ale i tez kopa, zeby szybko sie pozbierać – pomalować, użyć ulubionej perfumy i juz było mi lepiej. To, ze jestesmy matkami, to nie znaczy, ze mamy wyglądać jak “torby” w orzyganej, porozciaganej bluzce 😉
Tak soobie czytam o Was do poduszki, po kawałku dobrej pracy, remontowych wzlotach i upadkach, 15 minutach spędzonych z ojcem mojego dziecka dziennie, po zakończonym rozdziale pracy dyplomowej i po kilkuset uśmiechach mojej małej M.. i ok, utożsamiam się z wieloma mamami, które w końcu przyznają się, że nie lubią poić misiów herbatką, udawać kapitana dalekomorskiej wanny codziennie o określonej porze, wszędzie ciągać za sobą małego uroczego (bądź mniej), ale wciąż tobołka emocji, kaprysów i kilogramów (mowa tu o dziecku) – użyłam tego słowa bez najmniejszego problemu, bo moja Cyśka jest fajowa i przyjmuje nickname’y od korniszonków przez Heleny do… Czytaj więcej »
Bardzo to dobre szczere i prawdziwe. W zostaniu matką powstrzymują mnie takie właśnie uprzedzenia społeczeństwa. “Że musisz swoje odsiedzieć”, “że powrót do pracy po dwóch latach”. Na litość boską, to ja dziękuję za taki interes! Jestem typem zaganianej egoistko-pracoholiczki. Muszę pracować, muszę mieć czas dla siebie. Z drugiej strony chęć posiadania rodziny jest w nas tak głęboko zakorzeniona, że cięzko sobie wyobrazić życie “we dwójkę”. Marta, nie zawsze się z Tobą zgadzam, ale ten tekst “made my day”. Dziękuję i pozdrawiam.
Dzięki Ci za ten tekst :-)!
Zgadzam się z Tobą w 100 %. Sama jeszcze nie jestem mamą, ale jak już nią zostanę, to chcę być właśnie taką jak napisałaś! 🙂
Najpierw JA muszę być szczęśliwa by wychować moje dziecko w szczęściu i na szczęśliwego człowieka. Amen.
Oh masz kochana racje! My za kilka dni przeprowadzamy sie do Portugalii, jeszcze miesiac temu kiedy intensywnie zaczelam szukac nowej pracy uslyszalam od swojej mamy “no Jak to? A kto zostanie z mlodsza? Taka malutka jest Przeciez – powinnas posiedziec w domu z nia conajmniej do 2 urodzin, odchowac”. Na Nic sie zdaly tlumaczenia ze wysle corki do zlobka/przedszkola, ze teraz to sa inne czasy, ze Ja jeszcze chce sie rozwijac, ze mam jeszcze cos do zaoferowania oprocz bogatego repertuaru piosenek dla dzieci w swojej glowie… Uslyszalam wtedy “Dzieci to wyrzeczenia. Wiedzialas co robisz!”. Nerwy mi puscily i poklocilam sie… Czytaj więcej »
To jest Twój najlepszy tekst – i to nie tylko pod względem przesłania, ale też pióra😎 Też prowadzę firmę z 18 pracownikami i wszyscy mi mówili, że jak już urodze to zwolnie (bo pracowałam do 9 miesiąca i dopiero mój brat, z którym prowadzę firmę mnie wysłał na macierzyński) – NIE ZWOLNILAM – robię jeszcze więcej bo przy boku wiernie towarzyszy mi mój 5 miesięczny syn bo mam możliwość zabierania go ze sobą. Ale żeby nie było w poprzedni weekend tatko został pierwszy raz na nic z młodym i cały następny dzień co też jest moja praca – czemu sobie… Czytaj więcej »
Miecio to dopiero łamacz serc bedzie 😀 sorry ze nie w temacie ale te zdjecia to ❤ boskie 😘
Lubię Was czytać. Chociaż ostatnio częściej sie z wami nie zgadzam niż ochoczo przytakuje czytając tekst. Fajnie jest poznać inny punkt widzenia. To też może być pomocne. Akurat przeżywam traume związana z powrotem do pracy za 2 miesiące. Dzieć będzie miał 17msc i rozstanie sie z nim jest dla mnie niewyobrazalne pomimo, że mam pofarbowane włosy, zrobione paznokcie i codziennie makijaż 🙂
To o czym piszesz jest trudnym wyborem każdej kobiety między byciem “tylko matką” a byciem “matką spełnioną”. Bo która z nas nie chciała by być Matką Idealną? A przecież matka idealna to matka spełniona. Tylko,że nasze społeczeństwo ma zupełnie inne wyobrażenie o Matce Idealnej,niż kobiety, które rodzidzielkami zostały. W tym obrazie ogółu nie ma miejsca dla Kobiety jako jednostki w społeczeństwie, w chwili urodzenia dziecka Kobieta zamienia sie w Matkę i…koniec. Nie ma tam miejsca na osobowość, zainteresowania, pasje, dbanie o własny wizerunek, spełnienie zawodowe czy marzenia, od tej pory jesteś Matką przez wielkie “em” i jedyne co powinno Cię… Czytaj więcej »
Ale fajny wpis!! Aż nie mogłam nie napisać, że mi się podoba 😉 Ja z tych, co często do Was wpada, ale rzadko zostawia po sobie ślad, bo zanim zdążę przeczytać artykuł to ktoś ciągnie mnie za nogę, bo kupasikupiciubolirękaolaboga! A jak już wyszarpałam dla siebie kilka chwil z laptopem to będzie komplementów ciąg dalszy: nie śledzę blogów typowo parentingowych, bo mając w domu dwójkę małych dzieci na codzień mam po prostu przesyt, ale Was uwielbiam! Za kreatywność, ciekawość świata, za to że życie na dzieciach Wam się nie kończy (mimo, że wiem, jak to jest i dalibyśmy się za… Czytaj więcej »
Znalazłam Wasz blog przypadkiem, zaczęło się od tego kontrowersyjnego zdjęcia z porodu (czego zazdroszczę, bo ja urodziłam przez cc i nie mogłam przytulić Małego po porodzie) i tak zostaliście moim autorytetem a szczególnie Pani Marta. Oglądając wasze instarelacje odrywam się od szarej rzeczywistości a ten wpis na blogu to sama prawda. Ja dla samej siebie codziennie robię sobie makijaż, mimo że jestem z dzieckiem 24h. I w końcu ktoś głośno powiedział, że matka to też kobieta. Zgadzam się z Panią, że nawet za miliony monet nie chciałabym spędzać całych dni z moim dzieckiem, pomimo tego, że kocham go nad życie.… Czytaj więcej »
Świetny tekst,poczułam się jak bym czytała trochę o sobie 😉
Zgadzam się z tym co napisałaś. Bardzo fajny, trafiony artykuł!
Nie mam jeszcze swojego dziecka, ale zgadzam się ze wszystkim! Takze jestem skoncentrowana na sobie, chcę się rozwijać i spełniać marzenia, a nie stać się wiezniem we własnym domu. Myślę, że jeśli mama jest szczęśliwa to dziecko także. Na szczęście powoli przestaje się przejmować tym co mówią inni. Chciałbym swoje macierzyństwo przeżyć dobrze zarówno dla mojego dziecka jak i dla mnie. Cieszę się, że w swoich poglądach nie jestem sama 😀
Brawa dla tej Pani. Też czasem mam dość tej nudy, tych zabaw, tych jekow, tego stresu, ze zaraz łeb rozbije (zaczął wstawać i przy meblach lazić). Kocham nad życie, ale pełen etat matczyny to nie dla mnie. Niedługo żłobek, cieszę się i boję zarazem, a naszą nianie uwielbiam ponad wszystko. Kobita czasem ratuje moje małżeństwo i głowę, dosłownie.
Dziękuję za ten wpis 😚
Jakbym pisała ten tekst, 100% o mnie 👍 Mam córeczkę, która w październiku skończy cztery lata i gdyby nie to, że mąż nalega – ma 4 rodzeństwa 😆 ja mam siostrę, bez której sobie życia nie wyobrażam i nie chce, żeby Zuzia została ma świecie sama, pewnie nie decydowałabym sie na kolejne dziecko… bo kocham życie, bo nie lubię siedzieć w domu, bo uwielbiam spotkania ze znajomymi, bo praca to moje drugie życie, które rownież kocham, a mimo wszystko najwiecej miejsca w sercu zajmuje dziecko 😍 Wiec trzymajcie za nas kciuki, o Zu staraliśmy sie pół roku, teraz chciałabym urodzić… Czytaj więcej »
Ja w pierwszej ciąży przytylam 20kg po ciąży zostało 10kg za pół roku kolejna ciąża i znów na plusie i zostało 74 kg postanowiłam coś że sobą zrobić i nawet na początku szło fajnie 3kilo w dół po 3tygodnaich a teraz znów się poddalam nie mam chęci moje córeczka już śpi a ja zajadam lody i oglądam Eska Music Ewards
😓😓😓
Moja córka ma 16 miesięcy i na razie zostaję z nią w domu. I to jest moment w którym dojrzałam zeby powiedzieć- stop! Jeszcze kilka miesięcy i dostanę pypcia. Chcę wrócić do pracy i ludzi. Jednocześnie nie chcę zostawiać dziecka na 10h w zlobie. Więc plan wygląda tak, że wracam na pół etatu. Nie wiem jeszcze kiedy ale to jest moje marzenie:) i dojście do niego zajęło mi 16 miesięcy!
P.s. jaki duży Zyziol! 😘
Kolejny jakże prawdziwy tekst. Szkoda,że nie wszystkie chcemy się do tego przyznać. Pozdrawiam 🙂
Przeczytałam post i w 101% się zgadzam. Na początku mojej “drogi macierzyńskiej” zarzucono mi,że nie poświęcam całego czasu i całej swojej uwagi mojemu dziecku. Akurat byłam na 5 roku studiów (dziennych), dodatkowo raz w tygodniu dorabiałam ucząc niemieckiego. Mała była pod opieką Męża lub – niezastąpionego do tej pory – Dziadka. Nie mam wyrzutów sumienia,że dbam o swoje Ja. Ba, czasami, po wyjątkowo trudnych dniach, moja połowica każe mi zadzwonić do przyjaciółki i wyjść – obojętnie gdzie, byle odpocząć. Rodzicielstwo, to trudna droga, a wspomaganie jej przez Dziadków/nianie/żłobki, to nic złego. W końcu, szczęśliwi rodzice, to szczęśliwe dziecko 😉
Kocham was za takie podejście ! Dla mnie jak najbardziej zdrowe podejście :-).
słowem w sedno 🙂 zgadzam się z każdym zdaniem napisanym w tym tekście 🙂 podpisano – matka dwójki dzieci
Marta odnalazłam w tym tekście 100% siebie. Dziękuje za dodanie mocy i pewności, ze to co robię i myśle jest dobre.
Bardzo fajny tekst! Choć sama byłam z dzieckiem w domu przez pierwsze kilka lat i tak staraliśmy się organizować czas, żeby młody był z nami, ale dodatkowo żebym ja pracowała w domu, a nie dostawała kręćka od zajmowania się tylko dzieckiem 🙂 Mam obok mamę i teściową, więc z pewnością było mi łatwiej wszystko zorganizować. Żłóbek w ogóle nie wchodził w grę ze względu na chorowanie. Świetnie zajmuje się dzieckiem, ale też świetnie się pracuje – dlatego dobrze jest znaleźć złoty środek, żeby później nie mówić, że przez dziecko się coś straciło. Dlatego świetnie, że napisałaś ten tekst – jesteśmy… Czytaj więcej »
Z wieloma Twoimi stwierdzeniami się zgadzam. Rzeczywiście trzeba myśleć o sobie i znaleźć czas dla siebie, bo inaczej można zwariować. Jak mówią – szczęśliwa matka, szczęśliwe dziecko. Niemniej nie wszyscy tak samo postrzegamy szczęście. Moje wyobrażenie o znaczeniu słów brodatego ginekologa jest zupełnie inne i oznacza nie więcej niż rezygnację z pracy zawodowej.
Nie przepuszczałam, że przeczytam taki cudowny i prawdziwy tekst z którym utożsamiam sie w 100% 😁 fantastycznie jest być podziwianym jako matka ale i kobieta,jak slyszysz to ona ma dzieci?! Najlepszy komplement ale najważniejsze to zasypiać ze szczęsciem wypisanym na twarzy, że czuje sie dobrze sama ze soba 😉 Martucha tak trzymaj!
Super tekst też tak czuję i mówię o tym głośno… macierzyństwo 24/7 nie dla mnie… szkoda że nie każdy to odbiera dobrze.
Jej, w takim razie jestem MILFEM! 😀 Super tekst! 🙂
Zgadzam sie w 100% też lubię być ‘wypachniona’ i czasem gdzieś wyskoczyć 🙂 mój mąż chętnie zabiera wtedy młodego i dzielnie znoszą sie nawzajem 😀
PS. Janek,brawa za piękne zdjęcia!
Super wpis😍 zdrowy egoizm jest potrzebny każdemu. Jestem mamą 3-latki a w sierpniu spodziewam się kolejego malucha. Kocham całym sercem moja córeczkę, uwielbiam spędzać z nią czas ale czasami marzy mi się żeby ktoś ją zabrał chociaż na jedną noc , a ja wtedy poleżeć w ciszy i będę miała czas tylko dla siebie.Marzy mi się również weekend spędzony tylko z mężem, który w domu jest gościem, gdyż pracuje za granicą. Ale jak to się mówi marzenia są dla ludzi….. pozdrawiam Paulina