Po moim zdjęciu sylwestrowym z leciwym psem Milem, dostałam całą lawinę wiadomości: „napisz proszę, co zrobić, żeby nogi miały tak ładny kolor i sexy błysk.” Kolejna seria pytań była o to, co zrobić, by nogi wyglądały atrakcyjnie i jak wytrzymać całą noc w szpilkach i nie zwariować. Rajstopy w sprawy, samoopalacz i kilka innych moich sprawdzonych patentów.
Jak mieć zgrabnie wyglądające nogi?
Samoopalacz.
Zaczęłam go używać dopiero w zeszłym roku. Wcześniej byłam uprzedzona, bo moje próby sprzed kilku lat nie pozostawiły dobrych wspomnień. Uporczywy zapach, który utrzymywał się długo na skórze, do tego smugi. Nigdy nie zapomnę, jak tydzień przed własnym ślubem razem z koleżanką zamówiłyśmy opalanie natryskowe do domu. Przyjechała pani, rozstawiła namiot, przebrałyśmy się w jednorazową bieliznę i ciach! Po kilku chwilach obydwie śmierdziałyśmy jak opalany kurczach vel długo gotowany rosół. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że w dniu mojego ślubu, na 3 godziny przed ceremonią, postanowiłam wskoczyć pod prysznic żeby się odświeżyć.
Nigdy tego nie zapomnę: każde przeciągnięcie gąbką zostawiało nierównomierne ślady. Samoopalacz postanowił powiedzieć „papa”. Stres, płacz i panika. Koleżanka, ta sama, z którą się „opalałam”, zmieszała w miseczce kawę, sól i oliwę. Zrobiła mi peeling całego ciała. Po paru chwilach po samoopalaczu nie było śladów, ale wyglądałam jak rak. Byłam czerwoniutka, że ho ho. Ratując sytuację wysmarowałam całe ciało rajstopami w sprayu, ale o tym za chwilę.
Wracając do samoopalacza. Ten, którego teraz używam, to St. Moriz. Poleciła mi go Kinga, do której chodzę na paznokcie. Do tego dokupiłam sobie specjalną rękawicę, która nie zostawia smug. Samoopalacz do nóg jest w piance, łatwo się rozprowadza i prawie nie śmierdzi. Napisałam „prawie”, bo przy samoopalaczach pozbycie się tego charakterystycznego zapachu jest chyba niemożliwe. Używam koloru „medium” czyli najjaśniejszego. Nakładam na wypeelingowaną i dobrze nawilżoną skórę wieczorem. Na to koniecznie pidżama z długim rękawem i nogawką po samą stopę. Rano szybki prysznic i efekt gotowy – masz skuteczny sposób na posiadanie pięknych nóg.
Rajstopy w sprayu.
Umówmy się: zwykłe, cieliste rajstopy, nawet takie cienkie, nie wyglądają sexy. Najpiękniej wygląda opalona, lekko połyskująca naga raciczka. Nigdy nie zapomnę, jak rok temu, w lutym, byłam w Nowym Jorku. Razem ze mną w pokoju była Karolina, dziennikarka urodowa z niebywałą awersją do klasycznych, cienkich rajstop. Z taką awersją, że podczas gdy ja na kolację i rejs promem (w LUTYM!!!) wybrałam się w płaszczu i kryjących czarnych rajstopach, ona śmigała w pięknej miniówie, gołych nogach pociągniętych rajstopami w sprayu i kozakami na obcasie z odsłoniętym palcem. Wyglądała bosko! Jeśli chodzi o rajstopy w sprayu, to w swojej łazience mam dwa aerozole: Sally Hansen (około 54 zł w drogerii stacjonarnej) i Lirene (około 25 zł za dwa razy większe opakowanie). Ten pierwszy ma większą gamę kolorystyczną, ale jeśli chodzi o krycie, to moim zdaniem jest ono porównywalne w obu produktach. Obydwa opakowania starczają na baaardzo długo.
Brokat! Duuużo brokatu.
Same rajstopy nie mają w sobie błysku charakterystycznego dla nóg modelek z wybiegów. Żeby go uzyskać, nakładając rajstopy w sprayu, należy je wymieszać z olejkiem z odrobiną brokatu (ewentualnie olejkiem bez brokatu). Moim faworytem w tej kwestii jest wielozadaniowy olejek Nuxe, którego używam też do włosów. Jest bombastyczny i bardzo wydajny, dzięki czemu sprawdził się też jako sposób na piękne nogi.
Utrwalenie.
A żeby ta magiczna mieszanka trwale przywarła do nóg i żeby nie pobrudziła nam ubrań polecam na koniec spryskać nogi… lakierem do włosów. Ten paten zdradziła mi nasza czytelniczka Monika, która na co dzień pracuje przy sesjach zdjęciowych. Spróbowałam pierwszy raz w Sylwestra i powiem wam: działa! Nogi się nie kleją i rajstopy w sprayu w połączeniu z olejkiem z brokatem przetrwały całą noc nie brudząc sukienki.
Wygodne i piekielnie wysokie buty.
W moim przypadku nogi najładniej wyglądają ubrane w buty z cienkim obcasem, maksymalnie 10 cm. Przy 12 centymetrach nie radzę sobie z chodzeniem. 🙂 Mówię tu oczywiście o całkowitym wygięciu stopy, bo jeśli pod palcami jest platforma to dam radę i w 15 centymetrowych trzewikach. W butach z wysokim 10 cm obcasem wytrzymam długo, ale z odpowiednią pomocą. Jeśli buty nie mają odpowiedniej poduszki pod palcami, jak na przykład buty Renee to konieczne są wkładki.
Moimi ulubionymi są te marki Scholl, o których kiedyś pisałam na blogu. Nie są tanie, ale wystarczają na długo i naprawdę pomagają! Polecam też wcześniej przymierzyć buty w domu i trochę w nich pochodzić, żeby na imprezie nie rozczarować się po 5 minutach. Moim ulubieńcem są szpilki z Renee. Uwielbiam je! Są wygodne, niedrogie (a w przypadku szpilek to duży atut, bo to buty, których raczej nie da się znosić). Mam już kilka par i każde kolejne są tak samo wygodne.
Magiczny sztyft zamiast bąbli.
Pewnie pomyślałyście, że napiszę o plastrach na odciski. A tu klops! Bo żadne plastry nie spowodują, że nogi będą wyglądały jak z Holywood. Ale odciskom można zapobiec. W tym celu koniecznie kupcie sobie albo sztyft nadający poślizg w miejscach styku buta ze stopą marki Compeed albo na przykład jedwab w sprayu marki Kiwi. Obydwa preparaty tworzą niewidzialną osłonę na stopie i chronią stopy przed otarciami i uciskiem. Podobno w tej roli dobrze sprawdza się też zwykła wazelina. Odkąd używam tego preparatu nie mam odcisków po imprezach. Jedna z was napisała, że na własnym ślubie, dzięki temu sztyftowi przetańczyła całą noc, bez otarcia i odcisków. A tydzień później włożyła te same buty na sesję zdjęciową w plenerze i zapomniała o sztyfcie. Po 5 minutach chodzenia miała krwawe odciski.
Dzięki tym kilku patentom moje nogi, na których widać już ślady użytkowania (pajączki, plamki, małe żylaki) potrafią wyglądać ładnie, kobieco i zgrabnie. Nawet w butelkowo zielonej sukience, której kolor jak żaden inny podkręca wszelkiego rodzaju niedoskonałości na skórze wyglądają dobrze.
Buty – Renee (klik)
Sukienka – polska marka Leimann (klik)
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Czyli, że warto się pokusić na Lirene?
Do tej pory zamaiałam zazwyczaj sally hansen, ale spray jest strasznie mały 😉
A tam prawie 😉 totalnie jak z Hollywood ☺
Marto, czy możesz mi powiedzieć jak nazywają się te szpileczki? Są po prostu rewelacyjne 😍 do tego ta sukienka.. jestem pod wrażeniem! 😍 Przesyłam pozdrowienia 😊