Odkąd przekroczyłam magiczną trzydziestkę baczniej przyglądam się własnemu ciału. Podobno jeśli po czterdziestce obudzisz się i nic cię nie boli znaczy, że nie żyjesz. A jak jest z trzydziestką? Czy są jakieś wspólne dla wszystkich ludzi „objawy” tego wieku? Poczytałam, poszukałam i okazuje się, że to zależy od egzemplarza. Jest jednak kilka części naszego ciała, które zdradzają nasz wiek i widać po nich starzenie się.
Dłonie.
Podobno to jedyna część ciała Madonny, po której widać jej wiek biologiczny. A kobitka jest w wieku mojej mamy. Dlatego ciężko ją spotkać bez rękawiczek. To taki znak rozpoznawczy. Nieodłączny element jej image’u. O co chodzi z tymi dłońmi? O zmarszczki i przebarwienia i tak zwane plamki wątrobowe. Potrafią pojawiać się już po trzydziestce. Jak więc zachować dłonie w nienaruszonym stanie? Kremować – najlepiej cztery razy dziennie. Nadmierne opalanie i mrozy bez rękawiczek też im nie służą.
Zęby.
Ostatnio czytałam o ciekawych badaniach, które przeprowadzono w USA. Polegały na tym, że zrobiono kilkunastu osobom w różnym wieku „uśmiechnięte” zdjęcia. Grafik w photoshopie na początku znacznie wybielił im zęby, a w kolejnej serii zdjęć je pożółcił. Okazało się, że ankietowani zgodnie ocenili te same osoby na młodsze jeśli miały białe zęby niż w przypadku zębów pożółkłych. Podobnie wyniki przedstawiały się jeśli chodzi o porównanie prostych i krzywych zębów. Zanim jednak sięgniecie po wybielanie zębów, o którym pisałam tu, polecam raz na pół roku ściągnąć z nich kamień – czasami to wystarczy by wybielić uśmiech.
Włosy.
Tu zasada jest prosta: młodość równa się gęstość. Bo czy ktoś widział dziewięćdziesięciolatkę z grubym warkoczem do pasa? Nie sądzę. Dlatego wszystkie gwiazdy nie tyle przedłużają, co zagęszczają sobie włosy. A my nieświadome, żyjące po drugiej stronie szklanego ekranu zarastamy kompleksami patrząc na Beatę Kozidrak, Magdę Gessler czy Marylę Rodowicz. Serio: wierzycie, że wszystkie włosy na ich głowach są ich własnymi?
Oczy.
Spokojnie – nie poradzę wam wybielania gałek ocznych. Co to to nie! Zwrócę wam jednak uwagę na inny aspekt. Czy zajmujecie się w jakiś specjalny sposób swoją skórą wokół oczu? Bo ja do niedawna nie widziałam w tym większego powodu. Zawsze dziwiły mnie te niebotycznie drogie i śmiesznie małe tubeczki z napisem: „krem pod oczy”. A dlaczego nie pod nos, albo wokół ust? Ale trochę poczytałam i wszystko już wiem. Chodzi o to, że skóra pod oczami to jedyny jej fragment w całym naszym ciele, który prawie w ogóle nie ma gruczołów. Dlatego ta skóra w dotyku bywa jak papier. Jest bardzo delikatna, szybko się przesusza i jeszcze szybciej się marszczy. A jak już się zmarszczy to umarł w butach.
Wtedy tylko hialurony, botoksy i naciąganie, żeby ominąć starzenie się. Ale zanim to się stanie, wystarczy zainwestować w dobry krem pod oczy i korektor zamiast podkładu, a moment pojawienia się kurzych łapek oddali się w czasie.
Uszy i nos.
Tu smarować nie trzeba, bo na ten aspekt nie ma siły. To po prostu się dzieje i nic się z tym zrobić nie da. No chyba, że doktor Szczyt coś na to poradzi. Bo nie wiem czy wiecie moi mili, ale uszy i nos to dwie części ciała, które rosną przez całe życie. Ja wiem, że część panów ten nos z chęcią zamieniłoby na coś innego, ale takie rzeczy to tylko w Tajlandii i to za sporą kasę. Niestety odbiorniki zapachów i dźwięków nie oszczędzają nas z biegiem czasu. Dlatego starsi ludzie mają takie duże kinole i uszy jak Plastuś. Ech ten czas prze okrutny…
Tak sobie teraz patrzę w lustro i myślę sobie, że każda z tych oznak w niewielkim stopniu mnie już dotknęła. Starzenie się mnie nie ominie. Włosy wypadły po ciąży, pierwszych kurzych łapek nie da się już ukryć, mały nosek już wcale nie jest tak mały. Z tego wszystkiego sięgnęłam po krem do rąk. Żywcem mnie nie weźmie… ta starość. 🙂
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Haha, zabawne, ale bardzo trafne spostrzeżenia. Zwłaszcza z tymi rękoma i rosnącymi kinolkami. A ja bym jeszcze dodała, że wiek widać po wstaniu. Ja niby wyglądam na pozór nadal tak samo, jak kilka lat temu, kiedy byłam świeżą dwudziestką, ale wtedy miałam skórkę gładziutką z ewentualnymi małymi zagnieceniami na buzi od poduszki, które mijały po minucie. Teraz, żeby się odgnieść po śnie musi minąć z 15 minut. 😀
To racja! O tym nie pomyślałam. Rzeczywiście – skóra traci jędrność!
Jak zawsze pięknie napisane i na temat! Ale zaraz zaraz… nie dam się tak łatwo zwariować… Co prawda piękna nie jestem i jakoś tak super cery nie mam i w ogóle… To jak na te trzy dychy na głowie :p to w sumie nieźle się trzymam tzn z “patrzenia ” gorzej fizycznie ale to inna bajka… :*
Martulko, zapomniałaś o szyi! To też podstępna zdrajczyni naszego wieku. Choć moja – nie wiem czemu – póki co trzyma się calkiem nieźle. Ot, dobre geny i tyle. Ale ręce to zmora prawdziwa. Z wiekiem skóra coraz cieńsza. I odwodnienie organizmu najszybciej wyłazi na rękach. Że nos i uszy rosną to nie wiedziałam! No to będę na starość miała kinol jak Baba Jaga… 😉
A ja słyszałam, że rosną tylko uszy, a nos nie. Związane jest to ze spadkiem kolagenu w chrząstkach i przez to uszy się rozciągają i robią takie duże 😉