O sztuce prawidłowej pielęgnacji napisano już dziesiątki prac naukowych i artykułów. Co roku dowiadujemy się o jakiejś nowej technice ze wchodu czy zachodu, dzięki której nasza skóra zyska drugą młodość. Każda z nas ma swoje ukochane rytuały pielęgnacyjne, bez których nie wyobraża sobie rozpoczęcia lub zakończenia dnia. Pewnie, ile kobiet, tyle technik. Mimo szeroko dostępnej edukacji i niezliczonych tutoriali na YouTubie, wciąż zdarzają nam się pielęgnacyjne wtopy. O tych najczęstszych przeczytacie poniżej.
1. Znak równości między oczyszczaniem, a demakijażem
Nie raz już o tym pisałam np. tutaj (klik), ale powtarzać będę do znudzenia. Oczyszczanie twarzy to nie to samo co demakijaż. Często mylimy ze sobą te dwa etapy, pomijając tym samym jeden z nich. A później czytam komentarze pod postami: „fajny ten podkład, który poleciłaś, ale strasznie zapycha mi pory”. Uwierz mi, że jeśli dobrze prawidłowo wykonasz demakijaż i oczyścisz skórę to o „zapchaniu” nie ma mowy.
Najpierw demakijaż. Czyli pozbycie się z twarzy kosmetyków kolorowych (podkładu, tuszu, bronzera czy pomadki) dedykowanymi kosmetykami do demakijażu np. płynem dwufazowym, czy specjalnym olejkiem. Następnie oczyszczanie twarzy z kurzu, brudu, czy sebum za pomocą np. żelu, pianki czy płynu micelarnego. Jak już jesteśmy przy tym ostatnim, pamiętajcie, by zawsze zmyć skórę wodą po zastosowaniu płynu micelarnego. Micele, mówiąc obrazowo, to taki detergent myjący naszą skórę. Świetnie czyści, ale żeby nie powodował podrażnień, czy innych niespodzianek trzeba go po prostu na koniec zmyć. Demakijaż wystarczy robić raz – po całym dniu, a najlepiej po przyjściu z pracy do domu. Oczyszczanie – koniecznie dwa razy dziennie, rano i wieczorem. Wydaje Ci się, że po nocy nie masz nic na twarzy? Nic bardziej mylnego. W nocy nasza skóra pracuje, regeneruje się – wyrzucając wraz z sebum toksyny. Chyba nie chcesz, by towarzyszyły Ci na twarzy przez cały dzień?
2. Pielęgnacyjny drink z tonikiem
Tonik to taki kosmetyk, który na wiele lat zniknął z łazienkowych półek. Bo do czego on tak naprawdę służy? Przez wiele lat używany był przez Polki jako produkt do demakijażu. Na szczęście obecnie przeżywa swój wielki come back. Dlaczego na szczęście? Jest to kosmetyk, który dobrze zastosowany służy naszej skórze. Tonikiem przemywamy lub ochlapujemy twarz na koniec rytuału oczyszczania twarzy. Czyli po demakijażu, oczyszczaniu do akcji wkracza on. Jego główne zadanie to wyrównanie pH skóry, która ma odczyn kwaśny. Kosmetyki do oczyszczania zmieniają je w kierunku odczynu bardziej zasadowego. Może to powodować zaburzenie równowagi mikrobiologicznej skóry, jej odwodnienie, a w konsekwencji nadprodukcję sebum. Pamiętajmy, by tonik dobrać zawsze w zależności od potrzeb naszej skóry.
3. Demakijaż oczu
To chyba jeden z najczęściej niewłaściwie wykonywanych zabiegów pielęgnacyjnych twarzy. Przypomnij sobie jak zmywasz te wszystkie eyelinery, tusze i cienie do powiek? Zapytane o to moje koleżanki, prezentowały cały repertuar kompulsywnych ruchów. Jednak żaden z nich nie był prawidłowy. Pamiętajmy, że skóra wokół oczu jest kilkukrotnie cieńsza od tej na reszcie twarzy, dlatego nie służą jej wszelkiego rodzaju pocierania, rozciągania, czy gwałtowne ruchy. No chyba, że chcemy nabawić się dodatkowej porcji zmarszczek. Jak więc zmyć makijaż oka? Przede wszystkim na spokojnie. Namaczamy wacik ulubionym preparatem do demakijażu (najlepiej przebadanym oftalmologicznie), przykładamy do powieki i czekamy. Wystarczy kilkanaście sekund. Następnie ruchem wymiatającym w dół powieki, zdejmujemy warstwę kolorowych kosmetyków. Czynność powtarzamy, dopóki wacik (najlepiej taki wielokrotnego wyboru) nie będzie czysty. Ok, trochę z tym zachodu, ale w tym przypadku pośpiech zdecydowanie nie jest wskazany.
4. Zbyt dużo niewłaściwie dobranych preparatów
Kluczowym jest dobranie kosmetyków do potrzeb i typu naszej skóry. Zupełnie innego traktowania wymaga skóra tłusta czy trądzikowa, a innego naczynkowa. Nie oczekujmy od niej wdzięczności, jeśli na jej tłustą odmianę nałożymy gęsty krem odżywczy. Ani tym bardziej gdy przemyjemy skórę bardzo suchą tonikiem na bazie alkoholu. Posiadaczki skóry mieszanej powinny używać preparatów do skóry …..mieszanej. A nie do skóry tłustej (najczęstszy błąd), czy suchej. Stąd określenie naszego rodzaju cery powinno być punktem wyjścia do dalszych kroków pielęgnacyjnych. Inaczej narobimy sobie więcej szkody, niż pożytku, stosując nawet najdroższe preparaty. Ważne jest nie tylko co, ale też i ile nakładasz na swoją twarz. Wskazana jest wstrzemięźliwość i zdrowy rozsądek. To, że nałożymy więcej kremu, wcale nie oznacza, że zadziała on lepiej, bądź dłużej. A może skutkować, że zaaplikowany na niego podkład, po prostu nam z niego zjedzie. Uwaga na składy. Nakładanie np. lotionu, serum i kremu, w którym będzie kwas np. salicylowy, może skutkować podrażnieniem, które by nie wystąpiło, gdyby składnik znajdował się tylko w jednym z tych preparatów.
5. Kosmetyczna lekcja fizyki
Czyli o tym, że kolejność nakładania kosmetyków ma znaczenie. Ogólnie można byłoby ująć tę zasadę od najlżejszej, wodnistej konsystencji, po najcięższą. Idąc tym tropem po zakończonym oczyszczaniu i tonizowaniu twarzy nakładamy najpierw lotion. Czyli preparat o lekkiej konsystencji, zazwyczaj z zawartością kwasu hialuronowego, o właściwościach wiążących wodę w naskórku. Lotion działa niczym pompa ssąca, zasysająca wszystko to, co zostanie na niego w dalszej kolejności zaaplikowane. Następny krok to serum. Czyli już bogatszą konsystencję, zawierającą w swym składzie składniki aktywne dedykowane do rodzaju skóry. Dobrym przykładem może być tu serum np. z witaminą C o właściwościach antyoksydacyjnych i przeciwzmarszczkowych. Na serum nakładamy krem. Ma już zdecydowaną bardziej treściwą konsystencję, dzięki czemu „zamyka” substancje dostarczone przez serum wewnątrz skóry. Krem powinien przede wszystkim odpowiadać na potrzebę nawilżenia naszej skóry. W ciągu dnia ostatnim krokiem pielęgnacji powinien być filtr przeciwsłoneczny. To warunek konieczny, bez znaczenia na porę roku.
6. Mandat za brak filtra
Mówię zupełnie poważnie. Za brak ochronny przeciwsłonecznej policja powinna wlepiać mandaty. No chyba, że z otwartymi ramionami przywitasz nierównomierny koloryt, przebarwienia, wiotkość skóry, czy dodatkową porcję zmarszczek. O nowotworze skóry już nawet nie wspomnę. Dobry filtr to podstawa. Zarówno zimą, a już latem obowiązkowo. Negocjować możemy wartość ochrony SPF. Zimą możemy troszkę odpuścić i zatrzymać się około SPF 20. Latem wartość na buteleczce powinna wskazywać minimum SPF 30. Pamiętajmy aby był to filtr zabezpieczający zarówno przed promieniami UVA i UVB. Filtry powinno się w ciągu dnia dokładać, zwłaszcza jeśli cały dzień spędzamy na powietrzu. A jak to zrobić, żeby nie naruszyć sobie makijażu? Zaopatrzyć się w specjalne filtry w spray’u, które bardzo delikatnie rozpylą ochronną mgiełkę, nie rozmazując mejkapu. Filtry się nie sumują! Jeśli mamy filtr w kremie o wartości SPF 30 a podkład z SPF 15 to nie chroni nas SPF 45, tylko wartość najwyższego – czyli SPF 30. Zapamiętać i stosować!
7. Złuszczanie kontrolowane
Mogłoby się wydawać, że oczywistym wyborem przy rogowaciejących stopach jest tarka. Prawda jednak jest taka, że jeśli już naprawdę nie musisz, to jej nie stosuj. A już pod żadnym pozorem nie stosuj skarpetek złuszczających. To najgorsze zło, przed którym ostrzeże Cię każdy gabinet pedicure. Zasada jest prosta, im bardziej złuszczasz, tym bardziej narasta. Zamiast tego regularnie odżywiaj, nawilżaj i jeszcze raz nawilżaj. Stosuj preparaty z mocznikiem (do 10% – ma wtedy właściwości nawilżające), witaminą A czy E. Jeśli już naprawdę nie możesz obejść się bez tarki – to rób to z umiarem – maksymalnie raz na 2 tygodnie. I pamiętaj o delikatnym docisku. Ta sama zasada dotyczy również całego ciała. Nie przesadzaj z peelingami. Zbyt często stosowane przyniosą odwrotny od zamierzonego rezultat. Skóra zacznie być szorstka, podrażniona i odwodniona. Zdrowy umiar to w tym przypadku raz na tydzień.
8. Uwaga parzy
Oj to najczęstszy błąd wszystkich zmarzluchów. Zbyt ciepłe, żeby nie powiedzieć gorące kąpiele. Nie służą zwłaszcza osobom ze skórą naczyniową czy skłonnością do tzw. „pajączków”. Powód to rozszerzanie naczyń krwionośnych. Zbyt wysoka temperatura wody wysusza skórę ciała, zaś skórę głowy może niepotrzebnie pobudzić do nadmiernego wydzielania sebum czyli po prostu przetłuszczania. Oczywiście nie ma nic złego w sporadycznej cieplutkiej kąpieli z bąbelkami. Na co dzień lepiej wybrać chłodniejszy prysznic. Od dwóch tygodni praktykujemy z Jankiem poranne zimne prysznice. Efekt jest fenomenalny. Pierwsze oznaki to znaczny przypływ energii i lepsze pobudzenie niż podwójne espresso. To zasługa pobudzenia krążenia. Co za tym idzie również lepszy wygląd naszej skóry, ujędrnienie jej i zmniejszenie cellulitu! Ma również zbawienny wpływ na naszą odporność. Zacznijcie powoli, stopniowo zmniejszając temperaturę wody. Naprawdę może uzależnić. Nie wyobrażam sobie lepszego startu w nowy dzień.
Kolejnym, dziewiątym już błędem mającym odzwierciedlenie w wyglądzie naszej skóry jest picie niewystarczającej ilości wody. Ten temat nadal u mnie kuleje, jednak nie ustaje w staraniach, by zbliżyć się do wymaganych 2 litrów dziennie.
A jak to wygląda u Was? Który z błędów zdarzało Wam się popełniać najczęściej? A może jest jeszcze coś, co zasługiwałoby na dopisanie do tej listy?