Suchy szampon
Ten kosmetyk nie wymaga obszerniejszego komentarza. Każda młoda mama rozumie jego zasadność. On uratował mnie przed totalnym zatraceniem się w tłustych włosach. Mam wrażenie, że dowcip o blondynce, która przychodzi do fryzjera, a on pyta ją: „strzyżenie czy wymiana oleju?” jest właśnie o mnie. Suchy szampon totalnie uratował mnie w pierwszych miesiącach macierzyństwa. Szczególnie, że przed urodzeniem Miecia myłam włosy codziennie. A po jego urodzeniu z pomocą suchego szamponu raz na dwa, a czasami nawet na trzy dni. 🙂
Jaśniejszy, dobrze kryjący podkład
Po roku bycia mamą bezbłędnie rozpoznaję młode mamy na ulicy. Pomijając kwestię posiadania wózka, rzecz jasna. 🙂 Znakiem rozpoznawczym jest linia oddzielająca twarz od szyi zarysowana zbyt ciemnym podkładem. Nie ma co! My mamy niedosypiamy, nie mamy czasu na wakacje w ciepłych krajach, a to ciągłe zmęczenie również zostawia na naszej skórze oznaki w postaci bladości, a wręcz szarości twarzy. Ostatnio gdy malowałam się do zdjęć mój własny mąż zwrócił mi uwagę, że moja twarz znacząco różni się kolorem od szyi, i że jeśli chcę mieć ładne zdjęcia to radzi mi ogarnąć temat. Pognałam zatem do drogerii i kupiłam UWAGA: najjaśniejszy podkład Diora Nude. I teraz nie muszę się martwić o to, czy równo nałożę podkład na linii szczęki, bo kolor podkładu jest wręcz identyczny z kolorem mojej skóry.
Krem przeciwsłoneczny z filtrem 50
I inne kosmetyki chroniące przed słońcem. Młode mamy dużo czasu spędzają na świeżym powietrzu. Rzekłabym nawet, że bardzo dużo, bo ja wcześniej spacerowałam raczej sporadycznie. A teraz przy dobrej pogodzie zaliczam nawet trzy godziny aktywnego wypoczynku poza domem. Nie ma co się oszukiwać, opalenizna ładnie wygląda na skórze, ale też bardzo wpływa na procesy starzenia, a trzydziestka tuż, tuż. Ja sięgnęłam po krem Sun Shield marki Obagi, który jest dla mnie bezwzględnym hitem, bo prócz tego, że chroni skórę przed słońcem, to jeszcze ją matuje i świetnie sprawdza się jako baza pod podkład. I teraz najlepsze. Jest przebadany dermatologicznie i może być stosowany nawet u najmłodszych dzieci, powyżej 6 miesiąca życia. Tak więc krem jest super uniwersalny: używam go ja, smaruje nim Miecia, a i tata Miecia lubi się nim ochronić przed promieniami słonecznymi. W końcu on jest już po drugiej stronie trzydziestki. 🙂
Balsam w sprayu
O nim pisałam już jakiś czas temu. Świetny wynalazek od Vaseline. Wchłania się z prędkością światła i rewelacyjnie nawilża skórę całego ciała. Idealny kosmetyk jeśli na kąpiel z myciem głowy i zębów masz jakieś 5 minut.
Nawilżający krem na noc
Moja skóra jest wiecznie przesuszona. A przez ostatni rok, kiedy mało spałam, piłam za mało wody i nie miałam czasu na zabiegi kosmetyczne, moja skóra na twarzy niezwykle zwiotczała. Na szczęście okazało się, że nie muszę się jeszcze uciekać do skalpela. Wystarczy dobry, nawilżający krem na noc, który napoi moją cerę na następną dobę. Obecnie używam kremu Lirene Folacyna i bardzo go sobie chwalę. Prócz nawilżenia świetnie wygładza skórę twarzy i szyi. Pamiętacie kwas foliowy, który każda przyszła mama musiała łykać w ciąży? Kosmetyki z tej serii są bogate w w ten składnik, dzięki któremu świetnie radza sobie ze spłycaniem drobnych zmarszczek. Świetna pielęgnacja na noc w rewelacyjnej cenie. Zdecydowanie Wam polecam.
Szybki demakijaż
Ale taki naprawdę bardzo szybki. Zrobiony pomiędzy jedną łyżką wieczornej kaszy, a drugą. Tu z pomocą przyszła mi ściereczka Glov, o której już pisałam na blogu. To naprawdę przydatny gadżet kosmetyczny. Radzi sobie nawet z bardzo trwałym tuszem lub tłustą kredką do powiek. Sprawdzałam. Polecam.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Moje dziecko ma pół roku i suchy szampon leży u mnie nieużywany (mam nadzieję, że to się nie zmieni). Wychodzę z założenia, że żeby zadbać o Nią – muszę najpierw zadbać o siebie. Młoda na chwilę co rano zostaje z Tatą, a ja idę pod prysznic i jakoś da się pogodzić.
Coś, bez czego nie mogę żyć to tusz do rzęs, pomadka (ostatnio Carmex lub Blistex), krem na noc, krem na dzień i balsam do ciała. W ciąży natomiast zużyłam tonę balsamu do ciała i oliwki Palmers’a i byłam nimi zachwycona!