Ciemno rano, jeszcze ciemniej wieczorem, człowiekowi nie chce się wyścibiać nosa z domu. Jesień nadeszła. Najlepiej zanurzyć się w wodzie, w pachnącej pianie, przy blasku aromatycznych świec. Do tego nastrojowa muzyka, dobra książka lub ciekawa prasa. Niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Każdorazowo taki relaks łączę z pielęgnacją. Tak by dać coś smakowitego umysłowi, ale też ciału. Czego używam by pogodzić te dwa zmysły? Oto moja lista kosmetyków na długie jesienne wieczory i domowe SPA:
Październikowe BeGLOSSY.
Stworzone właśnie z myślą o domowym relaksie. Znalazłam w nim maseczkę w płachcie (czyli taką nakładaną w jednym kawałku na twarz), której działanie było widoczne gołym okiem, jednak okazało się krótkotrwałe. Za to totalnie zachwyciło mnie mleczko odbudowujące do skóry bardzo suchej od Yves Rocher, które pozostawia na skórze przyjemny, matowy film. Nawilża rewelacyjnie, pachnie przyjemnie. W pudełku znalazłam też krem do ciała pomagający zwalczyć cellulit od Efektimy, a takich produktów przecież nigdy dość. W końcu wakacje już za 8 miesięcy! 🙂 Strzałem w dziesiątkę okazało się też domowe SPA dla stóp do SheFoot. Całość oceniam bardzo dobrze. Kosmetyki dobrane tematycznie. Myślę, że pudełko idealnie sprawdziłoby się jako podarunek dla niejednej, zapracowanej kobiety.
Maska Bioxidea.
O tej marce słyszałam już co nieco wcześniej. Podobno to ulubione maseczki gwiazd w Hollywood. Przetestowałam i w sumie się nie dziwię. Zdaję sobie sprawę, że znaczna część takiej komunikacji to czysty marketing, ale pochwały wysyłane w stronę Bioxideii są w 100% uzasadnione. Ja testowałam maskę na twarz i na stopy. Efekt natychmiastowy. Skóra miękka, nawilżona i super wygładzona (serio, to wygładzenie było niesamowite). Efekty przy jednej masce dość krótkotrwale, ale z przyjemnością wyposażę się w kolejne.
Luksja Care Pro.
Jest pewna firma kosmetyczna z gołębiem w logo, która powinna zacząć obawiać się o swoją pozycję na rynku. Luksja wprowadziła nową serię Care Pro, która od kilku tygodni jest moim niezastąpionym kompanem kąpielowym. To pierwszy tego typu kosmetyk na rynku, którego nawilżanie podczas kąpieli jest dużo lepsze niż produktów z gołąbkiem w logo. Uwierzcie mi, wiem co mówię – uwielbiałam tamte produkty. Ale teraz moje serce należy do mleczka pod prysznic Luksja Care Pro. W składzie prócz składników myjących ma również emolienty i glicerynę, które skutecznie nawilżają ciało. I do tego obłędnie pachnie, a to warunek konieczny dla udanego domowego spa.
Peeling Lirene.
O tym, że mam hopla na punkcie peelingów pisałam już nie raz. Jestem taką peelingoholiczką, że nawet mój mąż, kosmetyczny minimalista uwierzył w zbawienne działanie peelingów i używa ich regularnie ( ale chyba nie chciałby żebym o tym pisała 🙂 ). Obecnie obydwoje oszaleliśmy na punkcie peelingu Lirene o zapachu mango. Prócz tego, że uwielbiam mango w każdej postaci, sam peeling ma właściwości ujędrniające. Czego chcieć więcej?
Krem odnawiający skórę na noc od Yves Rocher.
To ciekawy kosmetyk który testuję od kilu tygodni. Ma tłustą, dość gęstą konsystencję i nie powinno się go stosować codziennie. Co ten kosmetyk robi? Ano działa jak peeling, ale bez drobinek. Nakładamy go na noc, a rano zmywamy wacikiem z płynem micelarnym na przykład. Dzięki niemu moje wągry i zgrubienia na brodzie zniknęły. Przypadek? Nie sądzę. 🙂 Idealny produkt na jesień.
Compeed na suche i popękane pięty.
I właśnie za to lubię jesień. W końcu mam czas, żeby zadbać o wysuszone chodzeniem w sandałach i klapkach stopy. W tej kwestii testowałam już wiele kremów, ale najlepiej sprawdza się Compeed. Jego efekt utrzymuje się nie tylko podczas stosowania, ale też wtedy kiedy totalnie zmęczona zapomnę kilka dni z rzędu posmarować stopy.
Oto moja kosmetyczna szóstka wspaniałych. Kompani na dobre i złe. Bez nich domowe SPA nie miałoby sensu. 😉
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Zachęciłaś mnie do kupienia Luksji Care Pro. Zazwyczaj kupuje tańsze żele pod prysznic, ale jesienią chce się jakoś bardziej dopieścić skórę. Dove wydawał mi się bezkonkurencyjny, jeśli chodzi o nawilżanie i odżywianie skóry. Ale jak widać w każdej chwili można spaść z “pudła”. Odżywka w piance Pantene okazała się baaardzo fajna. Skończyłam to małe podróżne opakowanie i koniecznie przy najbliższej bytności w Rossmanie muszę kupić duże. Jeśli chodzi o stopy, to przetestowałam różne kremy do stóp i żaden nie okazał się tak skuteczny jak – pewnie się zdziwisz – glicerynowo-cytrynowy krem do rąk marki Glicea albo Glicerin Care (taniocha za… Czytaj więcej »
Też wychodzę z tego założenia! Dlatego ciągle testuję i jestem otwarta na nowości. Koniecznie spróbuj tej Luksji i daj znać co myślisz 🙂