Święta, Święta i po Świętach. Z jednej strony nostalgia, że bliscy rozjechali się w swoje strony, z drugiej strony ulga, że życie wraca na swoje dobrze nam znane tory. Lubię ten czas pomiędzy Bożym Narodzeniem a Sylwestrem. Jest dla mnie czasem odpoczynku po świętach, refleksji i życia w nieco zwolnionym tempie. To jest ten bardzo krótki czas w roku, kiedy nikt nic ode mnie nie chce. Całe szczęście trwa na tyle krótko, że nie zdążę się poczuć niepotrzebna. Wtedy zwykle staram się wygospodarować czas tylko dla siebie. A że metraż naszego mieszkania nie daje mi możliwości zamknięcia się we „własnym gabinecie” 😉 to pozostaje mi zamknięcie się na cztery spusty w łazience. Tylko ja i całe 45 minut dla mnie. Co wtedy robię? Domowe SPA, rzecz jasna. 🙂
Moje małe domowe SPA- Włączam nastrój
Tu stawiam na klasyki: świece i nastrojowa muzyka załatwiają sprawę. W tym okresie namiętnie słucham polskich kolęd i piosenek świątecznych. Uwielbiam ten krótki muzyczny czas w roku. Poza tym słucham Norah Jones, Rummer, Kasi Nosowskiej czy Kuby Badacha. W łazience mamy głośniki zainstalowane na stałe, którymi steruje się z poziomu smartfonu. Do tego świece. Ostatnio odkryłam te od Wood Wick. Podczas palenia trzykrotnie zmieniają zapach (woski są wylane warstwowo). Wystarczą te dwa elementy i już myślami wędruje w stronę wymarzonego relaksu, a zły nastój pryska.
Chwila przyjemności tylko dla mnie
A skoro już mam ten czas tylko i wyłącznie dla siebie, to czemu by nie uczcić tego momentu jakimś dobrym trunkiem. Nie będę się tu snobować na kogoś, kto zna się na winach. Dlatego wybierając je w sklepie, sięgam po marki, które dobrze znam. Moim ostatnim odkryciem jest wino czerwone Carlo Rossi Intense Sweet Concord. Zazwyczaj preferuje wina wytrawne, ale te smakuje jak słodki deser, któremu ciężko się oprzeć. Stwierdziliśmy wspólnie z Jankiem, że przywodzi nam na myśl babcine domowe wino, które zawsze wygrywało w kategorii win słodkich.
Nie znam się na tych wszystkich nutach smakowych, ale wiem i sama jestem w stanie wyczuć, że to wino ma bardzo owocowy aromat i przyjemny, nieco intrygujący, wielowymiarowy, intensywny smak. Słowem jest pyszne. Inne niż znane mi do tej pory wina słodkie. Nie trudno je wypatrzeć na sklepowej półce, bo nawet kształtem butelki odstaje od pozostałych win. Cena też na plus, bo butelka kosztuje około 25 zł. Idealnie sprawdza się jako dopełnienie takiej chwili zapomnienia sam na sam, podczas wieczornego domowego SPA.
Żyję chwilą
Święta to bardzo eksploatujący czas. Każdej z nas po tak pracowitym czasie należy się nagroda. Jeśli czytacie mnie dłużej, to wiecie, że uwielbiam małe przyjemności, które z pewnością nie sprawią, że świat stanie się lepszy, ale na pewno wpłyną na piękniejsze odczuwanie tego, co tu i teraz. Jeśli kąpiel, to tylko z ogromną ilością piany, no i oczywiście z pachnącą solą do kąpieli. Jestem takim maniakiem celebrowania domowego SPA, że ostatnio dałam się naciągnąć w drogerii na coś takiego jak miód do kąpieli. Kosztowało sporo, a okazało się zwykłym płynem do kąpieli, tyle że gęstszym. Przestrzegam was przed takimi patentami. Ale płyn do kąpieli z brokatem? Czemu nie! Mam wrażenie, że ktoś teleportował mnie od Krainy Czarów, a Szalony Kapelusznik zaraz umyje mi plecy. Uwielbiam takie drobne przyjemności. Zastanawiacie się jak wypocząć po świętach? Podpowiadam, że najlepiej w wannie.
Przyjemne z pożytecznym
A skoro już siedzę w tej wannie, z głośników płynie leniwa muzyka, odpowiednio schłodzone wino dopieszcza moje kubki smakowe, to czemu by nie zadbać przy okazji o ciało.
Tu mam już wypracowane rytuały, których nie zmieniam, bo działają na moje ciało wprost idealnie. Peeling? Tylko kawowy, najchętniej bananowy. Maseczka? Najchętniej z węglem aktywnym np. ta od Evree. Oddzielny peeling do stóp, a na koniec jakaś maska w płachcie. W tej kategorii bezkonkurencyjnymi są dla mnie maski koreańskie. Na koniec włosy.
Kiziu miziu czyli domowe SPA po mojemu.
Jak przystało na SPA z prawdziwego zdarzenia, przydałby się też jakiś masaż. Na przystojnego masażystę nie mam co liczyć, bo ten mój osobisty w tym momencie ogarnia nasze dzieciaki. Ale i na to znalazłam metodę. Pewnie mogłabym się obyć bez tego etapu domowego relaksu, ale jest on dobrym pretekstem, by w spokoju dokończyć lampkę wina i jeszcze przez chwilę podelektować się samotnością. Zazwyczaj sięgam po balsam i bańkę chińską, która rewelacyjnie przeciwdziała cellulitowi, albo wykorzystuję kupiony w drogerii za 3 złote masażer – roller z wypustkami. Taki relaksacyjny masaż każdego wprowadzi w cudowny nastrój!
Tak zrelaksowana wracam do moich domowników. Święta, Święta i po Świętach. Lubię ten czas, chociażby dlatego, że bez wyrzutów sumienia mogę się porządnie zrelaksować.
Jeśli po świętach jesteście w złym nastroju i zastanawiacie się, jak wypocząć po świętach, to korzystajcie z moich sposobów na relaks. Relaksacyjny masaż, czerwone wino i nastrojowa muzyka to składniki przepisu na odpoczynek po świętach. Idealny przepis na domowe SPA.
Zajrzałam na chwilę, ale zostaję na dłużej!!! 🙂
co to za płyn do kapieli z brokatem? <3 ja nigdy nie wiem które płyny robią najwięcej piany, kończy się to tak, że zużywam płyn do kąpieli mojego dziecka 😀