Nigdy nie miałam ładniejszej cery niż teraz. Przysięgam – nigdy! Moją główną zmorą były naczynka, których pozbyłam się laserowo o czym pisałam Wam tu. Ale prócz naczynek borykałam się jeszcze z bardzo widocznymi rozszerzonymi porami, przesuszoną skórą na nosie oraz przetłuszczającą się skórą na czole, brodzie i policzkach. A do tego raz na jakiś czas na twarzy pojawiał się jakiś nieproszony gość, zazwyczaj w jakimś dobrze wyeksponowanym miejscu. Przez wiele lat powtarzałam sobie, że taka moja natura i tyle, ale wystarczyło pójść z duchem czasu, zmienić kila rytuałów w codziennej pielęgnacji, by po dwóch miesiącach zobaczyć cerę jak z „wyfotoszopowanego” zdjęcia. Zobaczcie jak codzienny demakijaż i odpowiednia pielęgnacja mogą zdziałać cuda. Jesteście ciekawe co takiego zmieniłam?
1. Przestałam zmywać twarz wyłącznie płynem micelarnym.
Absolutnie nie neguję miceli jako takich. Uważam, że naprawdę mogą działać na naszą skórę świetnie. Ale… jest pewne bardzo istotne „ale”.
Dopiero jakiś czas temu doczytałam, że płyn micelarny zawiera w składzie środki powierzchniowo czynne. Nazywając rzeczy po imieniu są to substancje myjące. Delikatne, ale jednak substancje myjące, które powinno zmywać się obficie wodą. A tej informacji nie napisze żaden producent płynu micelarnego. To tak jakbyście namydliły ciało pod prysznicem i nie zmyły z siebie mydlin i zanieczyszczeń, tylko od razu przeszły do wycierania ręcznikiem. Przez wiele długich lat do demakijażu używałam wyłącznie płynu micelarnego, oczywiście nie spłukiwałam go wodą i dziwiłam się ciągle coś wyskakiwało mi na twarzy, a produkcja sebum przechodziła ludzkie pojęcie. Świeciłam się jak świetlik wieczorową porą. To był pierwszy krok w stronę pięknej i naprawdę czystej cery
2. Wyrzuciłam waciki.
Bo większość z nich jest wybielana chemicznie. Po drugie pocieranie skóry wacikiem może ją podrażniać. To tak jakbyśmy za każdym razem robiły sobie delikatny, ale jednak peeling. Kiedy już potrzebuję wykorzystać waciki, do któregoś z etapów oczyszczania skóry, wykorzystuję takie wielokrotnego użytku. Ale prawdę powiedziawszy staram się z nich w ogóle nie korzystać. Widzę znaczną różnicę.
3. Myję twarz dwa razy dziennie choćby nie wiem co.
Spośród wszystkich kobiet, które każdego dnia wykonują makijaż tylko 70% deklaruje, że zmywa go codziennie. Dacie wiarę, że kiedyś potrafiłam pójść spać z makijażem na twarzy? Tak było na przykład wtedy, kiedy urodziłam Miecia. Byłam wiecznie niewyspana, chodziłam jak w letargu i zdarzało mi się z lenistwa nie zmyć twarzy wieczorem. Dziś robię to zawsze, nawet jeśli jestem zmęczona najbardziej na świecie. To samo rano. Kiedyś myślałam, że skoro myłam twarz wieczorem, to przecież w nocy się nie ubrudziłam. No bo niby od czego? Od poduszki? 🙂 Nawet nie wiedziałam jak bardzo byłam w błędzie.
4. Zakochałam się w Azji
Nie ma nic lepszego w mojej ocenie niż azjatyckie rytuały piękna. Nikt do tej pory nie wymyślił tego lepiej. Mało tego, coraz więcej dobrych firm kosmetycznych idących z duchem czasu dostosowuje swoją ofertę do tychże rytuałów po to, by sprostać oczekiwaniom współczesnych, bardzo świadomych kobiet. Osobiście korzystam z kosmetyków kilku firm, które zainspirowały się wschodnimi rytuałami piękna. Na przykładzie jednej z nich, marki Lierac Paris pokażę Wam, jak wygląda taka moja codzienna pielęgnacja.
5. Rozpuszczam zanieczyszczenia czymś tłustym i zmywam czymś myjącym.
W moim przypadku jest to Balsam w olejku Lierac Paris, który w kontakcie z suchą skórą zamienia się w olejek, a po dodaniu wody w emulsję. Czyli obydwie czynności załatwiam jednym kosmetykiem. Na początku jakoś trudno było mi uwierzyć, że coś o tłustej, oleistej konsystencji będzie w stanie rozpuścić, a następnie zmyć makijaż. Okazuje się jednak, że nie ma lepszej metody na nieinwazyjne usunięcie zanieczyszczeń i sebum, zarówno tych z powierzchni skóry, jak również tych umiejscowionych głęboko oraz złuszczenie martwych komórek naskórka. Bez jakiegokolwiek tarcia, bez używania szczotek i tym podobnych. Ten olejek – balsam wprost idealnie sprawdza się przy suchej skórze, ale jest też dobrym rozwiązaniem dla skóry mieszanej – jeśli będziemy go używać raz na jakiś czas. Balsam zmywam obficie zimną wodą. Dlaczego? Bo zimna woda obkurcza i zmniejsza widoczność porów oraz naczynek.
Drugim, godnym polecenia produktem jest Pianka w kremie z tej samej linii. Jest polecana dla cery mieszanej, a ja stosuję ją do mycia twarzy codziennie rano. To kosmetyk, który w kontakcie ze skórą zamienia swoją konsystencję z kremu w piankę. Idealnie usuwa wszelkie zanieczyszczenia ze skóry. Cała seria do demakijażu Lierac Paris jest inspirowana profesjonalnym zabiegiem jonowego oczyszczania skóry, które działa na zanieczyszczenia jak magnes wyciągając je nawet z głębszych warstw skóry.
6. Oczy zmywam oddzielnie…
…dedykowanym preparatem do demakijażu oczu. I pomyśleć, że jakiś czas temu do wszystkiego używałam płynu micelarnego. Obecnie używam tuszu wodoodpornego, który wymaga skutecznego demakijażu. A że skóra wokół oczu jest delikatna, to nie wyobrażam sobie, żeby ją trzeć. Jakiego kosmetyku używam? Mleczka micelarnego z serii do demakijażu Lierac Paris. A teraz zaczynam testowanie zupełnie nowego preparat do demakijażu oczu Lierac o podwójnym działaniu, który poza bazą oczyszczającą zawiera ten sam składnik tripeptyd, co popularna odżywka wspomagająca wzrost rzęs (państwo wiedzą co mam na myśli ;)). Produkt jest w atomizerze i po pryśnięciu zamienia się w pianę. To jedyny etap, do którego wykorzystuję waciki wielokrotnego użytku.
7. Tonizuję
Kiedyś nie robiłam tego w ogóle, czyli zmywałam twarz płynem micelarnym, a następnie nakładałam krem. A później dziwiłam się, że twarz wygląda jak wygląda. Wszystkie wcześniej wymienione preparaty zmieniają pH skóry. Oczyszczają, ale nie pozostają obojętne, dlatego tak ważne jest ukojenie skóry przed nałożeniem serum. I tu mam dla Was fajny patent. Otóż Lierac ma świetny tonik w żelu, który wystarczy nałożyć na palce i rozprowadzić na skórze, a nadmiar zebrać chusteczką higieniczną. Oczywiście bez użycia wacików.
8. Rano też oczyszczam oraz pielęgnuję przygotowując skórę do makijażu.
Wspomniałam Wam o tym parę zdań wcześniej. Rano też obowiązkowo myję skórę oraz ją tonizuję. Następnie zanim nałożę krem spryskuję twarz dobrze Wam już znaną cudowną, nawilżajaącą mgiełką Hydragenist. To jest ta mgiełka, którą razem ze mną testowało kilkanaście czytelniczek w zeszłym roku. Ich opinie możecie przeczytać tu (klik). Ta mgiełka działa na skórę podobnie jak zabieg infuzji tlenowej. Nawilża skórę, dotlenia i ją … „prasuje”. Wygładzając wszelkie senne zagniecenia powstałe w nocy. Jeśli skóra jest odpowiednio zadbana i nawilżona (również od środka) wtedy po użyciu mgiełki nie potrzebuję nawet kremu. Od razu przechodzę do makijażu.
Latem zdarza mi się, że nie stosuję rano kremu, bo wystarcza mi sama mgiełka. Co ważne ta mgiełka nie jest elementem oczyszczania, a już stricte pielęgnacji skóry. To nie jest jeden z tych produktów, który ma za zadanie jedynie odświeżyć skórę. Ten produkt to totalny hit. I piszę Wam to z perspektywy osoby, która z stosuje ten go od ponad roku z niewielkimi przerwami. Mam już taki poranny nawyk, że zaraz po umyciu twarzy spryskuję ją mgiełką, następnie produkt wmasowuję w twarz, to bardzo ważne i o tym też wspominała Kasia na live – że mgiełki nie zostawiamy rozpylonej na twarzy, a wmasowujemy ją w skórę. A taki poranny masaż pozwoli nam łatwiej pozbyć się porannych obrzęków na twarzy.
Ale skoro piszę już o porannej pielęgnacji to nie mogłabym zapomnieć o skórze pod oczami, bo to po niej najbardziej widać to, że jesteśmy zaspane. Jak pozbyć się tego efektu? Najlepiej wybierając krem pod oczy o właściwościach chłodzących i intensywnie nawilżających. Te drobne zmarszczki wokół oczu bardzo często widoczne rano to efekt odwodnienia skóry wokół oczu, bo ona odwadnia się najszybciej. Dlatego potrzebujemy czegoś, co szybko poprawi stan skóry, a efekt utrzyma się nawet pod makijażem. Lierac ma teraz zupełnie nowy nawilżająco-wygładzający żel pod oczy z tej samej serii co mgiełka – Hydragenist. Poza swoimi właściwościami ten produkt ma coś jeszcze co sprawia, że rankiem sprawdzi się idealnie. Co to takiego? Chłodząca końcówka, którą wykonujemy masaż wzmacniający działanie żelu. To dzięki niej łatwiej pozbyć się porannej opuchlizny.
9. Wieczorem nakładam serum i krem.
I tu w zależności od potrzeb mojej skóry mam w sumie trzy kremy, które stosuję naprzemiennie. Dlaczego? Bo nasza skóra ma ogromny wachlarz potrzeb i jeden krem nie będzie w stanie im sprostać. Oczywiście nie zmieniam kremu codziennie, ale jeden krem stosuję przez 3 miesiące i następnie przechodzę do kolejnego. Tak się szczęśliwie składa, że zwykle zgrywa się to ze zmianą pór roku. Obecnie stosuję dwa rodzaje serum. W zależności od potrzeb mojej skóry stosuje je naprzemiennie. Jednym z nich jest serum z serii Lierac Hydragenist, bo świetnie nawilża skórę na długo, a ja z nawilżeniem ciągle jestem na bakier, bo piję za mało wody. A swoją drogą jeśli chcecie wiedzieć jak wklepywać kremy, mgiełkę lub serum w skórę, by dodatkowo zwiększyć efektywność kosmetyków to koniecznie obejrzyjcie te filmiki (klik).
Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że tyle czasu i uwagi będę poświęcała pielęgnacji twarzy pewnie popukałabym się w czoło. Ale prawda jest taka, że to właśnie teraz, kiedy mam 32 lata mam absolutnie najpiękniejszą i najmniej kapryśną cerę w moim życiu. Przypadek? Nie sądzę.
Gdzue kupić te wszystkie kosmetyki?
Najlepiej w aptekach internetowych bo tam znajdziecie najlepsze ceny.
Tu macie fajną promocję: kupując dowolny produkt z serii Lierac Hydragenist dostajecie mgiełkę (30ml) która wystarczy wam na cały miesiąc stosowania. (klik)
Wspominiane w artykule produkty możecie kupić również tu:
Hydragenist (klik)
Demakijaż (klik)
Stosuje bardzo podobna pielegnacje, ale musialam przezyc 30 lat zeby sie dowiedziec (od znajomej Koreanki – te to wiedza jak dbac o cere!) ze diabel tkwi w myciu twarzy… I reszcie krokow 🙂 Ale mycie twarzy to naprawde najwazniejsza kwestia. Super, ze piszesz o takich rzeczach, bo mnie za bardzo nikt nie wierzyl, ze to dziala – to raz. Dwa – najczesciej kazdy komentuje, kto by mial tyle czasu, zeby to wszystko robic. Dwa razy dziennie. Przy dzieciach. A to zajmuje co najwyzej 10 minut. I to jest doskonale zainwestowane 10 minut z naszego zycia 🙂
WOW! Marta, w zadnych czasopismach, programach nie ma tak cennych informacji! Wszystko robie zle :O
Dziekuje!
No i wykupiły baby Lieraca. Nic się nie dziwię bo po takiej nawijce sama uznałam, że MUSZĘ TO MIEĆ. WSZYSTKO! Zdążyłam jedynie napakować do koszyka, ale już nie było za co płacić 🙁 Poprosimy kochana o jakieś tajne hasło, które otworzy wrota szczęścia i czystej facjaty. P.S. Fura piękna :*:*
o, co prawda technika i technologia oczyszczania, które przedstawiasz nie są mi obce, to produktów wszystkich oczywiście nie znam. mam tylko mgiełkę i jestem z niej tak zadowolona, że rozważam kolejne produkty z tej serii
Na filmiku Kasia mówiła o peelingu. W artykule nie widzę o nim informacji. Proszę dajcie znać co to za produkt.