Po artykule o wiosennych nowinkach kosmetycznych (klik), dziś przychodzę do Was z kolejną porcją perełek kosmetycznych, które w ostatnim czasie spowodowały szybsze bicie mojego serca. Żeby było sprawiedliwie – nie pominęłam żadnej kategorii i w ten sposób przedstawiam Wam moje hity kosmetyczne – pielęgnacyjne, zapachowe, makijażowe i jako wisienka na torcie włosowe. Wszystkie te pozycje dumnie prezentują się na mojej toaletce. Początek zestawienia otwiera pielęgnacja, bo to od niej zaczyna się zdrowa skóra i dobrze wyglądający make-up.
1. Samarité
Totalnie nowa marka na rynku. I to polska marka. W ofercie trzy produkty, ale jakie! Ich multi-zadaniowość zawstydza inne produkty na rynku. Ale zanim o nich, to kilka słów o samej marce. Że z pochodzenia jest Polką – to już pisałam. Nad formulacjami pracowało aż 11 kosmetologów, a skład opiera się na 33 najskuteczniej działających ziołach (im też zawdzięcza przyjemny zapach), wzbogacony o składniki aktywne najnowszej generacji. Dzięki takiemu składowi działają wielowymiarowo i dokładnie w taki sposób, w jaki potrzebuje tego nasza skóra. Ale obiecałam Wam informacje o tych 3 produktach.
Divine Cream (klik) – do stosowania zarówno na dzień, jak i na noc.
Nie zawiera olejów, a to mega istotne, bo dzięki temu nie zapycha skóry i może być stosowany nawet przez osoby o cerze tłustej, czy mieszanej. Plus dla niego za szybkie wchłanianie i brak tłustej warstwy, dzięki czemu lubi się z makijażem. Działa na wielu poziomach – nawilża i napina skórę, ale również co dla mnie osobiście mega istotne – wzmacnia naczynia krwionośne. Cera po jego aplikacji jest bosko rozświetlona. Cena około 130 zł
Divine Elixir (klik) –tajemnicze „elixir” w nazwie wskazuje, że może być stosowany jako serum. Tak samo jak krem tej marki nie zawiera olejów, za to normalizuje wydzielanie sebum, tonizuje pH i rewitalizuje skórę twarzy. Cena około 150 zł
Samarité Supreme Balm (klik) – mój superbohater, balsam, który dla odmiany składa się z samych olejów, bez grama wody. Jest tak wydajny, że mała odrobina wystarcza na pokrycie całego ciała. Spokojnie możemy go stosować całą naszą rodziną, dosłownie od stóp do głów. Pomimo tego, że w 100% składa się z tłuszczu, to bardzo szybko się wchłania, a po wchłonięciu nie brudzi ubrań. Latem, na gołej skórze zapewnia efekt glow. Ale to nie wszystko co potrafi, bo to prawdziwy wielozadaniowy i sezonowy spec na wszelkiego rodzaju zrogowacenia, suchą skórę, czy nawet poparzenia słoneczne. Cena około 90 zł
Te trzy produkty marki Samarite to jak dla mnie absolutne hity kosmetyczne!
2. Tołpa nocna maska bloker sebum
Czyli kosmetyk z linii sebio, przeznaczonej do skóry mieszanej, tłustej, czy z niedoskonałościami. Przyznam się Wam, że ten kosmetyk uratował moją cerę w okresie przesilenia wiosennego. Ogólnie nie jestem posiadaczką skóry tłustej, czy nawet mieszanej, a raczej suchej. Jednak na przełomie marca i kwietnia moja skóra zwariowała! Codziennie rano budziłam się z dosłownie tłustym czołem. Przerażona pobiegłam do zaprzyjaźnionej kosmetyczki, od której dowiedziałam się, że tak się zdarza właśnie niejako przy wszelkiego rodzaju przesileniach zimowo-wiosennych. Zaczęłam wtedy szukać remedium na tę dość uprzykrzającą przypadłość 😉. Co odkryłam?
Tę nocną maskę bloker sebum (klik). Konsystencja pachnącego ziołami żelu, który szybko się wchłania. Normalizuje pracę gruczołów łojowych, jednocześnie nawilżając skórę, więc nie ma mowy o tym niefajnym uczuciu ściągnięcia skóry. W ten sposób moja skóra się uspokoiła i znów stała się matowa i współpracująca z makijażem w ciągu zdjęć 😉. 40 ml/ 35 zł
3. Yope Ananas & Kokos
To bardzo delikatne mydło antybakteryjne dla dziecięcych rąk (od 3 roku życia). Prócz działania myjącego lubię je za łagodzenie podrażnień, o które nietrudno na malutkich dłoniach. Duży plus za działanie nawilżające. I jak przystało na Ananasa w towarzystwie Kokosa (klik) – pachnie bardzo smakowicie – na tropikalne lato w sam raz! 400 ml/24,99 zł
4. Pure Color Envy Lip Care od Estée Lauder
Z tej nowej kolekcji do pielęgnacji ust pochodzą moje ulubione dwa produkty, czyli przepyszny piling cukrowy – Pure Color Envy Smoothing Sugar Scrub (klik) i preparat o konsystencji błyszczyka, który optycznie powiększa usta Pure Color Envy Lip Volumizer (klik).
Pierwszy z wymienionych produktów (piling cukrowy), to prawdziwy must-have przed nałożeniem jakiejkolwiek matowej pomadki. Delikatnie, aczkolwiek mega skutecznie złuszcza wszelkiego rodzaju suche skórki, które same wiecie jak bardzo potrafią zepsuć makijaż. Nakładam go na usta, po czym pocieram wargą o wargę. Ok przyznaję się – usta po nim są takie słodziuśne, że nie mogę się powstrzymać przed ich oblizywaniem (12g/129 zł).
Drugi kosmetyk, czyli Volumizer – daję mu plusa za to, że się nie klei i jest bardzo komfortowy w aplikacji. Początkowo jest przeźroczysty, ale w zetknięciu z pH ust zmienia kolor na delikatny róż. Pięknie modeluje usta, dzięki czemu sprawiają wrażenie bardziej jędrnych i uwydatnionych (7ml/129 zł).
W kolekcji znajdziecie jeszcze emulsję regenerującą (Pure Color Envy Lip Repair Potion) i nawilżający balsam do ust (Pure Color Envy Color Replenish Lip Balm).
5. Dior Capture Dreamskin Moist & Perfect Cushion SPF 50
Wybór tego kosmetyku zaskoczył nawet mnie samą. Jako fanka jednak mocniejszego krycia, nie spodziewałam się, że tak przypadnie mi do gustu ta lekka formuła, która bardziej przypomina krem BB, niż stricte podkład (klik). Zresztą o tym, że jest to bardziej kategoria pielęgnacyjna, aniżeli makijaż decyduje już samo usytuowanie na półce w perfumerii. Swoje kroki powinnyście kierować w kierunku półki z kremami. Ten produkt to istna niespodzianka! Idealnie stapia się ze skórą, zapewniając naprawdę genialny efekt nawilżenia. Wszak słowo “moist” ma nawet w nazwie. Dzięki efektowi Soft Focus delikatnie wyrównuje wszelkiego rodzaju nierówności, pory, czy inne niedoskonałości. No i filtr SPF 50 – chapeau bas. 30g/385 zł
Nie wyobrażam sobie lata bez zapachów, które w charakterystyczny sposób łączą się ze wspomnieniami wakacyjnych chwil. W zestawieniu nie mogło zabraknąć mojego ukochanego Jo Malone London. Moje serce skradł żółty Frangipani Flower Cologne.
6. Jo Malone London Frangipani Flower Cologne
Pochodzący z limtowanej kolekcji Blossoms, kwiatowy zapach jest tak samo kuszący i uwodzicielski jak kwiat Plumerii, który mami owady swoim słodkim zapachem, jednak przewrotnie nie ofiarując w zamian nektaru. Romantyczny, ale jednocześnie bardzo ciepły, jak letnie wieczory. Mnie urzekł również jego kolor – taki pastelowy cytrynowy – wygląda i pachnie równie obiecująco (klik)! 100ml /525 PLN
7. Jo Malone London Peony & Blush Suede
Delikatne piwonie i surowy zamsz (klik)? Brzmi jak oksymoron, ale wbrew pozorom ten mariaż może się udać. Pomimo, że zapach początkowo kwiatowy, to dla mnie niesamowicie elegancki i wyrafinowany. To chyba do tej pory jeden z tych tradycyjnych zapachów marki, który najbardziej przypadł mi do gustu. 100 ml/499 zł
8. Deep Sleep Pillow Spray od marki This Works
Na stronie producenta przeczytamy, że działanie zostało potwierdzone klinicznie. Dla mnie ważniejsze jest to, że zostało potwierdzone empirycznie na mnie samej 😊. Po raz pierwszy zetknęłam się z tym produktem w trakcie pobytu w paryskim hotelu. Podeszłam z lekką rezerwą, ale po lekko przespanej nocy i błyskawicznym zaśnięciu – nie mam pytań. Ta magiczna formuła bazuje na naturalnym olejku z lawendy, wetiweru i rumianku (klik). Całość działa niezwykle uspokajająco i kołysząco do snu. W ten sposób zasilił moje osobiste hity kosmetyczne. Polecam z czystym sumieniem tym, którzy mają problem z zaśnięciem. Spryskuję nim poduszkę i już! Dobrej nocy 😉. 75 ml/ 95 zł
Zostajemy w klimacie lata i płynnie (dosłownie i w przenośni) przechodzimy do kosmetyków kolorowych. Zestawienie otwierają dwa cienie do powiek (w płynie) – oba z mega metalicznym efektem, absolutne hity kosmetyczne tego lata.
9. High Shine Liquid Eye Shadow od Bobbi Brown
Pierwszy z nich to limitowana edycja lekkich cieni do powiek na bazie wody (klik). Idealnie stapiają się ze skórą i pięknie połyskują. Przywodzą mi na myśl wakacje w tropikach – plaża, zachód słońca…można się rozmarzyć. 6ml/117 zł.
10. Laura Mercier Liquid Eyeshadow
Długotrwały metaliczny cień, którym można budować efekt krycia, od delikatnie połyskującego do mega nasyconej tafli (klik). Uwielbiam taki mocny, hipnotyzujący spojrzeniem look. Mój faworyt to kolor Caviar Chrome Veil. 6ml/169 zł
11. Double Wear Stay-In-Place Matte Powder Foundation SPF 10
Hity kosmetyczne bez mojego ukochanego podkładu Double Wear od Estée Lauder? Niemożliwe! Ale tym razem podkład w nowej odsłonie, bo prasowanego pudru. Powiecie, że to już było? Nie dajcie się zwieść pozorom, bo to podkład i puder w jednym (klik). Wszystko zależy od tego, czy nałożycie go na mokro, czy na sucho. Brzmi jak magia, ale sprawdza się w prawdziwym życiu. Rano nakładam go na mokro, spryskując bardziej gąbczastą stronę dołożonej do kompaktu poduszeczki np. mgiełką Set+ Refresh Estée Lauder i aplikuję jak „normalny” podkład. Kryje naprawdę nieźle, a jeśli potrzebuję go odrobinę dołożyć w ciągu dnia, wtedy drugą stroną poduszeczki (tą bardziej puszkową) nakładam jak puder wykańczający. Ja mam numer 2N1 (teraz na lato), ale jak to w Double Wear – na pewno znajdziecie również dla siebie idealny odcień. 215 zł
12. TRESemmé nabłyszczające serum do włosów z linii Colour Shineplex
Kolejną moją kosmetyczną perełkę docenią wszystkie właścicielki farbowanych, czy rozjaśnianych fryzur. Znacie to uczucie puszenia się włosów? No to ten kosmetyk pomoże się Wam z nim pożegnać (klik). Moje włosy są mega suche i mają to do siebie, że nawet po ułożeniu w ciągu dnia, końce nagle zaczynają odstawać. Dlatego noszę ze sobą serum w torebce. Rozcieram kilka kropel w dłoni i nakładam na końce, które nabierają ładnego blasku i grzecznie wracają do szeregu. 50ml/ 25 zł
Ciekawa jestem Waszych perełek kosmetycznych. Macie jakieś swoje ulubione letnie hity kosmetyczne? Pochwalcie się co króluje o tej porze roku w Waszej kosmetyczce?
Zdjęcie: Kasia Bonczek Fotografia Happy Factory