Na zdjęciach sielanka. Wesoły, pulchniutki chłopiec, jego mama i tata. Zawsze pełni energii do działania. Otworzyli bloga dla zabawy, bo nie do końca wiedzieli z czym to się wiąże. Z drugiej strony nie wygląda to tak różowo, a brak motywacji czasami jest przytłaczający. Jeśli więc kiedykolwiek przeszło ci przez myśl, że czegoś im zazdrościsz to koniecznie przeczytaj ten wpis. Poznaj dzień z życia blogera i dowiedz się, czy prowadzenie bloga jest trudne.
Na filmach, zdjęciach i w tekście wygląda to łagodniej.
Czasami to, co na co dzień jest kulą u nogi, obrócone w słowa bawi czytelnika. Ale prawda jest taka, że każdy dzień to walka. O kolejny post na blogu, o kolejną pobudkę o szóstej rano. O kolejne przyzwoite zdjęcie na Instagramie… Prawdziwe życie blogerów to nie bajka.
Nie zliczę momentów, w których w totalnej złości i bezsilności wykrzyczałam Jankowi w twarz: „Dobra! Zamykamy bloga. Ja mam dość!”. Przez lata działalności poznaliśmy dogłębnie wszelkie trudy bycia blogerem, brak motywacji i bezsilność.
Sytuacja jakich wiele w naszym życiu:
Wypruwam sobie żyły, żeby napisać o spokojnym śnie dziecka, brakuje tylko ładnego zdjęcia. I jak na złość Miecio ma zły wieczór i o pstryknięciu choćby jednej foty nie ma mowy. Znajdujemy jakieś stare zdjęcie na dysku. Uff… Jan zabiera się za sprawdzanie artykułu. W pierwszym zdaniu znajduje trzy błędy. Znów bura. Że mogłam sprawdzić, że on nie od tego przecież jest. Nie wiem jak mam mu przetłumaczyć, że dysleksja działa właśnie tak, że przestawia literki przed moimi oczami i ja nie widzę tych błędów, które on wychwytuje w pierwszej sekundzie. Robi się gorąco i jest o krok od rozwodu. Bo wspólna praca zawsze generuje konflikty. A my z Jankiem coś już o tym wiemy.
Kiedy więc po długich bojach dziś przed południem wrzuciłam artykuł z przyzwoitymi zdjęciami oraz tekstem prosto z serca i po dwóch godzinach zobaczyłam 15 lajków i 62 odsłony, miałam ochotę wyskoczyć przez okno. Wtedy właśnie dopada mnie największy brak motywacji. I tu nie chodzi o potrzebę fejmu czy poklasku, ale o zwyczajną zapłatę za pracę. Nie potrzebuję niczego więcej. Blog jest jak czasopismo. Ja piszę, a czytelnicy płacą: lajkami, komentarzami i wejściami na bloga. W takich momentach mam ochotę wyjść na balkon i krzyczeć z bezsilności, a brak motywacji jest silniejszy niż kiedykolwiek. Przecież ten artykuł pisałam do pierwszej w nocy. Po tym jak usypiałam Miecia całe 45 minut. Jeśli dalej zazdrościsz mi blogerskiego życia dobrze się zastanów. Prowadzenie bloga to bardzo ciężka praca, która nie zawsze popłaca.
Bo z jednej strony to praca marzeń:
Sama decyduję o tym, co napiszę i jak pokażę to na blogu. A jak jeszcze dostanę wiadomość na privie, że to, co robię jest fajne, że takie prawdziwe, to serce rośnie. Naprawdę! Ale nie myślcie, że dla nas to takie mało angażujące hobby. Taka praca po godzinach. Oj, niestety nie…
Obydwoje z Jankiem poza blogiem mamy normalną pracę. Ja na pełen etat, Janek prowadzi własną firmę. A odkąd jest blog, to w sumie ciągniemy na dwa etaty. Czyli w sumie na cztery. :)Nie pamiętam już wolnego weekendu. Nawet w Paryżu non stop byliśmy w pracy. Lubimy to, choć nie jest tak różowo jak by się mogło wydawać. Dzień z życia blogera to najczęściej nic emocjonującego, choć wymaga nieco ćwiczeń nad harmonogramem. Przy takim trybie życia bardzo leży nam na sercu codzienna organizacja czasu.
Każdy dzień to walka:
O motywację o systematyczność, o jakość. Bo nie lubimy wrzucać byle czego. Jeszcze zazdrościsz? Wyobraź sobie, że każde zdjęcie czy film, to nawet godzina samego rozstawiania sprzętu. Statywy, blendy i światła same się nie rozłożą. Później trzeba to jeszcze wszystko schować. Tak żeby dało się przejść. Bo nasze mieszkanie to nie penthouse. Dwa pokoje to żadne apartamenty. Kiedy więc o 2 w nocy kładę się spać z satysfakcją, że właśnie napisałam kolejny artykuł z 30 błędami, a ze zmęczenia potrącam nogą butelkę z wodą, która uderza o łóżeczko Miecia, robi rumor i budzi go, to przysięgam sobie, że jutro z tym skończę. Biorąc Miecia na ręce uspokajam go i mówię: „Ciiii… Jutro zamykamy bloga. Zrobimy to, bo mamusia nie ma już siły…” Jeszcze się zastanawiasz czy prowadzenie bloga jest trudne? I to jeszcze jak!
A rano wstaję, Janek rozwija tło, rozstawia światło, a ja nakładając makijaż na twarz zastanawiam się jakim tekstem rozbawić moich czytelników. Zamiast więc zazdrościć, postaraj się docenić nasze wysiłki. My tu naprawdę w pocie czoła walczymy, by blog nas nie pokonał. Kochamy naszą pracę i łatwo się nie damy. 😉 Trudy bycia blogerem wynagradzają na szczęście Czytelnicy!
Ostatnio zrozumiałam, że dopóki będę prowadzić bloga nie zaznam spokoju.
To zawsze będzie walka. Z Jankiem o poprawne teksty i pomysły, z Mieciem o uśmiech na zdjęciach i z samą sobą o wenę do nowych tekstów. Zawsze też będzie ryzyko prowadzenia czegoś na własną rękę. Notoryczny brak stabilności. Ale jestem w stanie podjąć to ryzyko. Wezmę to na barki jeśli WY tu będziecie. A będziecie, prawda?
P.S. Pisząc ten tekst dostałam wiadomość do Pauliny:
„Pani Marto, napiszę krotko: fajny blog weszłam na niego przypadkiem, (gdyż nie lubię tego typu rozrywki) a teraz zaglądam regularnie. Miłego dnia”
Przyszedł też kubek od Pauliny A. Kubek z napisem: Jestem Super. Co zrobić”.
Właśnie dostałam najcudowniejszą zapłatę za moją pracę. Dziękuję!
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Ten blog jest spoko! Zaglądam, dzisiaj pierwszy raz place komentarzem. A że 62 odslony przy tylu lubiących na fejsie bolą… chyba się nie dziwię, smutna sprawa 🙁
To chyba jest najtrudniejsze w blogowaniu 🙂 Czasem zastanawiam się czy jest sens dalej prowadzić bloga. To zajęcie, które wymaga wiele wysiłku i czasu. Czasem wpis napisany na szybko jest najchętniej czytany, a ten nad którym siedzi się godzinami jest omijany i niedoceniany. Prowadzenie bloga jest przyjemne, robię to dla siebie i moich czytelników, ale zdarzają się chwile zwątpienia. Ale na szczęście właśnie w takich chwilach pojawia się iskierka nadziei, ktoś mnie poleca, albo dostaję mobilizującą wiadomość. O problemie, który poruszyłaś pisała Natalia “JestRudo” we wpisie “Nie komentując, mordujesz małe sówki”. To bardzo ważne, aby po przeczytaniu wpisu zostawić ślad… Czytaj więcej »
Ostatnio zamknął się mój ulubiony blog (Fathersday) i teraz jak przeczytałam tytuł to pomyślałam: O nie, tylko nie oni!
Serio? No to my póki co zostaniemy na straży. ;*
Postawię pytanie: Czego oczekujesz po prowadzeniu bloga? Fejmu? kasy? Chcesz się zajmować tylko blogiem i żyć z reklam? Jeśli tak to ten wpis obnażył twoje motywację i ją tego nie kupuję.Nie chcę być dla Ciebie kolejnym “klikiem” i robić Ci odsłon.Ostatnio rozpaczliwie szukałaś tematów na artykuły.Prawdziwą pasja sama generuje tematy.Lepiej nic nie pisać przez jakiś czas, dać odpocząć, wrzucić tylko jakąś fote na instagram bez ustawiania blend, wystarczy dobry kadr z ajfona.Pokażesz się a twoi czytelnicy nie zapomną i wrócą jak napiszesz coś nowego. Piszesz ze 62 lajki sprawiają że Ci się odechciewa? Ja tam zwykle widzę po kilkaset odsłon… Czytaj więcej »
Odpowiadając na Twoje pytanie: Oczekuję po blogu satysfakcji i spełnienia. A na to składają się w moim przypadku dwa czynniki: frajda z tego co robię (to już mam) i feedback od otoczenia, na temat kierunku moich działań. Długo zastanawiałam się czy opublikować ten artykuł, ale jest on integralną częścią mnie, a na blogu stawiam przede wszystkim na bycie wiarygodnym. Nikt mnie to tego blogowania nie zmusza, ale odkąd stało się ono pełnoprawną pracą na pełen etat chciałabym wiedzieć, że to co robię się podoba. Nawet nie wiesz ile razy spotykam “znajomych” którzy cytują fragmenty moich artykułów, a nigdy nie uświadczyłam… Czytaj więcej »
Kurczę felek… (jak mawia moja Rozalka) Nie wiedziałam, że blog to aż taki stresior. A ja właśnie zamierzam otworzyć bloga… Chcę go pisać wspólnie z koleżanką, taki blog na cztery ręce. Obie w styczniu skończyłyśmy czterdziechę, a znamy się od zerówki, cała szkoła podstawowa i liceum w jednej klasie, i to będzie blog o życiu, co to się nie zacina po czterdziestce 🙂 Ale ja mam do tego podejście lajtowe. Moja główna motywacja to żeby nie zgnuśnieć intelektualnie na tym urlopie wychowawczym i żeby utrwalić różne swoje przemyślenia. Poza tym lubię pisać. A w dialogu z koleżanką to może być… Czytaj więcej »
Dzięki Matko Jaskiniowa. Mam ogromną przyjemność w czytaniu Twoich komentarzy. Bloga polecam choć uprzedzam – łatwo nie jest. Szczególnie jeśli chodzi o motywację. Z nią bywa różnie. Ja za blogowanie tak na poważnie wzięłam się 10 miesięcy temu. Wcześniej to było takie pitu pitu. Odkąd wkładam w to całe swoje serce i każdą wolną minute, rezygnując ze snu chciałabym po prostu usłyszeć, przeczytać czasem coś co będzie świadectwem na to, że po drugiej stronie jest ktoś kto to czyta.
Moja siostra prowadzi bloga z wypiekami. Ma do tego dryg. A ja dzięki niej przestałam się bać pieczenia ciast. Ale wiem jak to wygląda od strony technicznej. Ile razy ciasto się nie uda, trzeba wywalić i robić kolejne… A to przecież i koszty, i czas. W takiej sytuacji naprawdę cieszy każdy lajk i komentarz. Bo człowiek ma poczucie, że to, co robi, dla kogoś tam jest ważne. Z drugiej strony tak to już niestety jest, że często twórca bywa doceniony dopiero po śmierci… Co oczywiście Tobie nie grozi! 😉 Na pewno kilkanaście lat temu, kiedy blogosfera raczkowała, było o wiele… Czytaj więcej »
I wiesz co? Strasznie się cieszę, że mieszkasz w Wawie. Bo jest szansa, żeby spotkać się kiedyś w realu 🙂
Codziennie mowię sobie ze zamknę blog. Moj kryzys z blogiem trwa pół roku. Raz lepiej raz gorzej. Ale gdzieś mam iskierkę nadziei.
Póki jest choćby jedne komentarz.
Dokładnie tak!
Nie nie nie…
Nie zamykaj bloga!!
Zaglądam codziennie, patrzę czy jest coś nowego. Przekopuje archiwum, żeby poczytać te teksty ” sprzed”, zanim wiedziałam, że istniejecie 😉
Lajkuje, co prawda rzadko kiedy komentuje, ale widzę, że chyba zacznę skoro takie myśli Wam się nasuwają!!
Pozdrawiam z Mazur 😉
Agnieszka – musisz lajkować! Innej opcji nie ma. Teraz za każdym razem będę wypatrywała Twojego kciuka 🙂
Marta doskonale Cię rozumiem. Czuję to samo i zachowuję się podobnie. Tylko ja prowadzę bloga w pojedynkę, zdjęcia, obróbka, teksty, stylizacje Olka sa na mojej głowie. Do tego pracuję na etacie. Blog to totalnie nie jest bajka mojego męża. Zazdroszczę Ci, że masz tyle wsparcia w mężu. Robicie kawał dobrej roboty, według mnie zasługujecie na nr 1 w światku blogerów!
Jezu! Warto było napisać ten artykuł dla tego komentarza. Moja próżność została nasycona. Czasami chyba musi być tak źle żeby za chwilę było dobrze. Dziękuję <3
Nigdzie nie idźcie! Jeden z kilku blogów, które czytam regularnie i UWIELBIAM!
Love <3
Aż mi się gorąco zrobiło, że kończycie z blogiem. Uff wielka ulga:) jestem tu i będę!!! Magda ❤️😘👍😍
Bądź z nami! Koniecznie! Potrzebujemy Cię 🙂 <3
Czytałam w wielkim napięciu…..ech…. Jak dobrze, ze to nie koniec 😉 doceniam Twoja, Wasza prace, całej Waszej Trójki i dziwie sie, ze w ogóle taki tekst powstał…. Ale ludzie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać a zwłaszcza Ci, którzy narzekają na cały świat, ze nic sie nie da, nic nie można a tak naprawdę nigdy nawet nie kiwnęli palcem, zeby cos w tym kierunku zrobic bo z góry założyli ze to niemożliwe. A jak tylko komuś układa sie to zamast cieszyć sie z pomyślności nawet obcych ludzi to tylko psioczą i zazdroszczą! Uff….. Nie wiem czy w miarę sensownie napisałam to… Czytaj więcej »
Chwała Tobie Basiu, że jesteś tu teraz i że chciało Ci się napisać. Bez informacji zwrotnej nawet najprzyjemniejsza praca nie sprawia satysfakcji. Fajnie jest móc przeczytać, że to co robimy i w czym się tak męczymy to dobra droga 🙂 Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki! <3
Marta jesteście super ludźmi tak tak, Ty i Twój luby oraz syn, czytam Was regularnie i często sama mogę się utożsamić z opisanymi sytuacjami są po prostu życiowe takie na czasie 🙂 piszę to może trochę pod wpływem Twojego wpisu ale myślę że w takiej sytuacji będzie to miód na serce 🙂 To co robicie (blog) ma sens dla mnie zwykłej babki to super lektura która zawsze ma jakiś pozytyw,która sprawia że się uśmiecham dopełnieniem są piękne zdjęcia na które lubię popatrzeć , oczywiście gdyby zaistniała taka sytuacja że jednak zamkniecie bloga to uszanuje to ale zawsze będę miło Was… Czytaj więcej »
Martyna! Przyznam szczerze, że Ciebie kojarzę bardzo dobrze. Jesteś tą komentującą – dzięki której chce się chcieć. Dziekuję, za to że jesteś! Najlepiej! 🙂
W ogóle do tej pory nie komentowałam Twoich postów, bo organicznie wręcz nie znoszę disqusa;), ale teraz muszę. Przede wszystkim doskonale rozumiem Cię. Sama mam bloga (blożka właściwie, 3-3,5k UU) i staram się pisać systematycznie. Robię zdjęcia na zapas, by później nie rozstawiać lamp po nocy i nie musieć ich zwijać (ło matko, nie znoszę tego robić). Zarywam czasem noce, kiedy mam wenę, publikuje z wypiekami na twarzy i idę się umyć. Wracam, a to zero komentarzy i 20 odsłon. Zastanawiam się wtedy, czy warto? I tak nikt nie czyta. A kiedyś napisałam, jak schudłam 10 kg i napisałam kilka… Czytaj więcej »
Nie znam twojego bloga i chyba pierwszy raz tu jestem. I jak widzę ile masz polubień i odsłon postów to tym bardziej nie rozumiem takiego użalania się nad sobą. Jesteś po prostą jedną z wielu blogerek. Wystarczy mieć więcej dystansu do siebie i do tego co się robi. Wybacz jeśli źle odebrałam twój post, ale mam wrażenie że zależy ci na fejmie i popularności. Chcesz się wybić i zarabiać kasę na blogu. Jeżeli coś robi się od serca to samo przyjdzie. Ale strasznie mnie zniechęcają tekie blogi i posty które mówią że 60 lajków to mało. Ciesz się z tego… Czytaj więcej »
Nie zgadzam się, nie róbcie tego!!! zostań z nami, zostań z nami! 😀 My z Hania nie umiemy już żyć bez Ciebie i Miecia 🙂 Pozdrawiamy, całujemy i ślemy duzoooooo motywacji :*
O tych błędach to idealnie trafiłaś. Mi też od czasu do czasu mąż sprawdza teksty, bo tak jak ty nie widzę, tych plątających się nie na swoim miejscu literek. Tobie zazdroszczę tak lekkiego pióra.
Czytam Was zawsze i uwielbiam Waszego Miecia. Buziaki dla całej rodzinki od nas.
http://fitnesscookmadame.blogspot.com/
Dzięki! U mnie z tymi błędami to jakaś zmora jest… Dzięki za miłe słowo! Pozdrawiam,
Marta, nie jestem ani mamą, ani oficjalnie nie mam założonej rodziny, ani dzieci, więc treść teoretycznie nie dla mnie. Ale uwielbiam Ciebie za styl w jakim piszesz, za lekkość pisania, za radość która bije z tych postów (nawet gdy coś nieprzyjemnego się dzieje) i za śliczne zdjęcia. Pamiętam jak kiedyś Marta z Niestworzonych historii coś wspomniała u siebie (już nie pamiętam czy na blogu czy na FB) i od tego momentu mam Ciebie w najważniejszych aktualnościach na fb czy w obserwowanych na Insta. Wolę poświęcić wolną chwilę na poczytanie Ciebie niż przeglądać setki blogów/insta/fb pełnych fitnessu i podróży. Wolę poczytać… Czytaj więcej »
Skąd ja to znam 🙂 Codziennie dzwonię do męża i krzyczę mu do słuchawki” zamykam bloga” On już nawet nie chce mnie słuchać.Ale serio, czasami nie mam siły godzić dwóch, trzech etatów….ale mimo wszytko szkoda mi jest tych miesięcy… Bo Blogowanie to też czytelnicy i to dla nich chcę tworzę treści…ale z drugiej strony jak widzisz, że fecebook ucina zasięg i twój post widzi 200 osób….i na blogu wieje chłodem… to cycyki opadają. ;/
Witaj… uffff nie strasz… często w wolnej chwili czytam twoje dzieła i bardzo mi się podobają… jednak tych wolnych chwil u mnie jest stanowczo za mało.. praca, dom, dwóch urwisów, działania społeczne powodują że delikatnie padam na pyszczek… ale w wolne dni stram się nadrobić… Nie rezygnujcie…. Twórzcie dalej…