Dziadek Antek to był ktoś. Nie dość, że był we wsi jedynym męskim fryzjerem ze smykałką w ręku i własnym zakładem, to jeszcze miał w domu telewizor. Jeden z pierwszych w okolicy. Nic więc dziwnego, że w niewielkim domku jednorodzinnym ze spadzistym czerwonym dachem był oddzielny pokój telewizyjny. To tam toczyło się całe życie towarzyskie rodziny i sąsiadów. Ktoś kto miał telewizor był naprawdę KIMŚ. Bracia mojego taty skrupulatnie to wykorzystywali… Dziś we wpisie okrągły stół i jego historia.
Ten stół wiele pamięta
Telewizor dodawał splendoru. Nic więc dziwnego, że najstarszy brat mojego taty wyrywał na szklany ekran dziewczyny. A z młodszymi braćmi przehandlowywał przynoszenie węgla czy sprzątanie podwórka w zamian za przyzwolenie obejrzenia kolejnego odcinka „Bonanzy”. Sam pokój telewizyjny nie był jakoś wymyślnie urządzony. Stała w nim wersalka, stare biurko mojego dziadka, telewizor i stół. Piękny, stary, okrągły, drewniany stół. Uwielbiałam przy nim przesiadywać. Mam zresztą taki obrazek z dzieciństwa, wspomnienie z dawnych lat: mój dziadek czytający gazetę w rogowych okularach i ja, bazgrająca coś w zeszycie.
Przy tamtym stole działo się całe życie rodzinne i towarzyskie. Przy tamtym stole jadaliśmy obiady i oglądaliśmy filmy, rodzice wspominali stare czasy i snuli plany na przyszłość. Czego to ten stół nie widział i czego to on nie słyszał… Zawsze wydawał mi się taki piękny i dostojny. To ten okrągły stół do jadalni budzi we mnie przywiązanie do przedmiotów. Wiedziałam, że jak będę duża, to też będę miała okrągły stół. Znalezienie idealnego modelu nie było jednak proste. Po pierwsze musiał mieć odpowiedni rozmiar, po drugie musiał być stabilny – przy dzieciach to ważne, a po trzecie musiał lekki w formie by nie przytłoczyć całego pomieszczenia. Nasz wybór padł na stół Balance od Vox. Piękny, trwały i praktyczny blat z laminatu w kolorze jasnego drewna, a do tego białe, solidne nogi, który wybraliśmy poniekąd przez mój sentyment do przedmiotów.
Dla wszystkich taki sam
Zwykle okrągły stół sprawia niepozorne wrażenie. Z jednej strony wydaje się mały, a potrafi pomieścić przy sobie całą rodzinę. W ostatnią wigilię zasiedli przy nim wszyscy nasi najbliżsi: Ja, Janek, Miecio, Zyzio, Moi Rodzice i Mój Brat. Wszyscy się przy nim zmieściliśmy, a na nim zmieściło się też 12 potraw. Okrągły stół do jadalni sprawia, że wszyscy czujemy się równi, nie ma ważnych i ważniejszych. Nie ma szans, by ktoś został przy nim starą panną lub kawalerem, bo nie da się usiąść na rogu. Ale nade wszystko okrągły stół jest bardzo lekki w swej formie i dobrze robi małym pomieszczeniom. A nasz salon zdecydowanie takim jest. Moim zdaniem to właśnie okrągłe stoły to idealne meble do każdej jadalni.
Do tej pory w kuchni mieliśmy prostokątny stół ze szklanym blatem. Nikt za nim nie przepadał, nikt przy nim nie siadał, jeśli nie musiał. Dlatego wybierając ten stół nie chcieliśmy, by zajmował zbyt wiele miejsca, bo baliśmy się, że może powtórzyć historię tego wcześniejszego. Tu jednak stał się cud. Od kilku tygodni nasze życie rodzinne kręci się wokół tego stołu. Śniadania zjadamy razem, mimo że w moim wypadku ograniczają się one wyłącznie do kawy. Miecio całe dnie spędza przy tym stole jedząc, lepiąc z ciastoliny, oglądając książeczki lub bajki w TV. Nawet ten artykuł powstaje na tymże stole. W życiu nie pomyślałabym, że tak bardzo polubię tą przestrzeń w naszym starym-nowym mieszkaniu. Dobre stoły mają moc przyciągania i są doskonałym pomysłem na aranżację jadalni.
Usiądź wygodnie
Do stołu dobraliśmy nietypowe krzesła. Bardzo proste w formie, ale mają to coś. Tym czymś są obrotowe siedziska. Przy małej przestrzeni to dość istotne, by zachować mobilność i móc na przykład sięgnąć po talerze do kredensu nie odrywając czterech liter. Te ruchome siedziska to świetny wynalazek pozwalający przyjąć wygodną pozycję i dowolnie ją zmieniać nie podnosząc się z miejsca. Poza tym krzesła pochodzą z tej samej kolekcji co stół, dlatego idealnie do siebie pasują. Jeśli nie wiecie, jak urządzić jadalnię, to śmiało możecie korzystać z naszej koncepcji.
Dzieciaki mają swoje specjalne krzesełka. Pisałam już o nich w poprzednim artykule inspiracyjnym. Nasz wybór padł na Stokke Steps, które rosną razem z dzieckiem. Zyzio ma wersję z leżaczkiem, a Miecio siedzi na krzesełku dla „dorosłego” dziecka. Ten model jest piękny, bardzo funkcjonalny i bezpieczny. Czyli ma wszystko, co powinno mieć krzesełko dla dzieci. Białe siedziska i drewniane nogi w naturalny sposób nawiązują do kolorystyki stołu i przywołują piękne wspomnienia.
Parkiet? Tylko na ścianie!
Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy czegoś nie wykombinowali w tej strefie naszego salonu. Sam stół i krzesła byłyby zbyt zachowawcze dlatego zdecydowaliśmy się na jesionowy parkiet… na ścianie. Po pierwsze wprowadził przytulną atmosferę w przestrzeni jadalnianej. Po drugie wydzielił oddzielną strefę w salonie. A po trzecie stanowi dodatkowe tło do zdjęć, które tak często przygotowujemy na bloga. 🙂 Przy ścianie z parkietem stanęła mobilna wyspa kuchenna, tu w roli kredensu. To się nazywa zagospodarowanie przestrzeni!
Dodatkowe światło
Nasz salon jest stosunkowo ciemny dlatego stół wymagał dodatkowego oświetlenia. Zdecydowaliśmy się na białą, wiszącą lampę ze złotym wnętrzem, która rzuca na stół ciepłe, przytulne światło. Jego snop idealnie oświetla cały blat stołu.
Zasłony, firany, rolety…
Stół stanął przy oknie, które wychodzi na dziedziniec naszego budynku. Stosunkowo niedaleko stoi drugi budynek dlatego postanowiliśmy powiesić w oknie, aż trzy różne elementy. Po pierwsze rolety, tak zwane blackout’y, w białym kolorze. Ich zadaniem jest zamknięcie dopływu światła nawet w najbardziej słoneczny dzień. Po co? Bo w salonie mamy rzutnik i ekran, na którym oglądamy filmy, a jak wiadomo taki sprzęt wymaga maksymalnego zaciemnienia pomieszczenia by w pełni wykorzystać jego możliwości. Taką samą roletę zamontowaliśmy w pokoju chłopców i teraz Miecio potrafi spać nawet do 11. Drugi element to gładkie, śnieżnobiałe firanki, które mają nas osłonić przed oczami wścibskich sąsiadów, ale nie blokować dopływu światła. Przy okazji maskują mało seksowny kaloryfer.
A trzeci element to zasłony. Grube, ciężkie, mięsiste z dodatkową podszewką. Takie, których końce swobodnie leżą na podłodze i nadają przytulnego charakteru pomieszczeniu i są dodatkowo świetnym pomysłem na aranżację nieco nudnej jadalni. Kolorem nawiązują do szarych obić krzeseł.
Jak Wam się podoba nasza mini jadalnia?
A tu macie linki do stołu i krzeseł:
Krzesełka dziecięce – Stokke Steps
Parkiet na ścianie – Lopacinski of Belgravia
Złote elementy wystroju – Bloomingville
Lustro w złotej ramie – Zara Home
Turkusowy wazon – Zara Home
Rolety, firany, zasłony – ŻalMal
Podłoga – Chapel Parket
Ha, jak spojrzałam na wizualizację to faktycznie podbarwiliście przestrzeń. Stół prezentuje się u Was idealnie, ja u siebie postawiłam na Paged Vito i dedykowane mu krzesła. Pomyślę czy drugiego krzesełka do karmienia nie kupić właśnie Stokke …
Podoba się! Okrągły stół ma jeszcze jedną, ogromną zaletę – nie można się uderzyć o róg, co zdarza mi się bardzo często 🙂
Stół 😀 ja do swojego mam tyle sentymentu, że mimo, że go nie używam, to jest ze mną, bo mi szkoda, go wywieźć. 🙂
Ja wiem ze miało być o jadalni… ale ta kanapa! Mega 😀
Stół świetny, krzesła niebanalne ale… ja się zakochałam tych żółciach kredensu 😍
Uwielbiam takie metamorfozy! I kocham drewno, więc parkiet na ścianie mnie urzekł 🙂 Nie wyobrażam też sobie domu bez stołu. Do tego przytargałam ostatnio trzy krzesła ze starego teatru i biorę się za renowację. Podobają mi się nowoczesne wnętrza i intensywne kolory, ale tylko u kogoś. Sama stawiam na drewno, biel i szarości 🙂