Ten rok był wyjątkowo ciężki. I choć jeszcze się nie skończył, to mam nadzieję, że powiedział nam już wszystko i nie ma nic więcej do dodania „w temacie”. Mam wrażenie, że paradoksalnie pandemia, mimo że zamknęła nas w naszych domach, to otworzyła nas bardziej zarówno na nas samych, jak i na innych.
Przymuszeni do wyjścia ze swojej bańki komfortu, zostaliśmy niekiedy zmuszeni, by poprosić o pomoc. Przykłady można mnożyć – zaopiekowanie się psem w czasie kwarantanny, codzienne zakupy w czasie choroby, rzucenie okiem na dziecko sąsiadki w czasie „call’a”. Chyba każdy z nas mógłby sypnąć garścią takich opowieści niczym z przysłowiowego rękawa.
Wirus na nowo nas do siebie zbliżył, pokazał, że gdy podniesiemy nos znad szybki smartfona, to zobaczymy wokół siebie…. ludzi. Sąsiadów, współpracowników, fryzjerów, kosmetyczki, ciocie – przedszkolanki. Może się okazać, że widywaliśmy się z nimi częściej niż z własną rodziną. To często właśnie ci ludzie okazywali się dla nas nieocenionym wsparciem w sytuacjach, o których jeszcze rok temu byśmy nie pomyśleli, że będziemy tej pomocy potrzebować. Dziwny rok, ale może właśnie miał nas czegoś nauczyć, na coś zwrócić uwagę?
Siła drobnych gestów
Spotkałam się też z opinią, że dzięki izolacji i pandemii znów nowego znaczenia nabrały drobne gesty sympatii, docenienia czy czułości. Może zrozumieliśmy jak łatwo można je stracić. Powiedzenie „szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz” nabiera nowego, metaforycznego znaczenia. Widzimy to zwłaszcza teraz, w tym wyjątkowym (mimo wszystko) świątecznym okresie.
Choć te święta będą na pewno inne, w skromniejszym gronie, czasami na odległość. Tym bardziej postarajmy pokazać naszym bliskim, ważnym osobom z naszego otoczenia, że doceniamy to, że po prostu są. Może być to drobny gest, rozmowa telefoniczna, wsparcie w trudnej sytuacji, a może jakiś mały prezent. Wszystko to, co sprawi drugiej osobie przyjemność.
Osiem wieków tradycji
Swoją drogą wiedzieliście, że tradycja obdarowywania się prezentami w Boże Narodzenie sięga XIII wieku i nawiązuje do darów, jakie Trzej Królowie złożyli małemu Jezuskowi. Złoto symbolizujące bogactwo, kadzidło symbolizujące boskość i mirrę jako zapowiedź ludzkiego, gorzkiego losu Chrystusa. Trzeba przyznać, że ta trójka miała rozmach 😉. Chociaż nam w tym roku alegorycznej mirry chyba już wystarczy.
Dawać czy brać?
Podobno samo obdarowywanie prezentami sprawia dużo większą frajdę niż ich przyjmowanie. No nie powiem, to ostatnie też jest całkiem miłe, ale sama przyznaję, że uwielbiam wręczać podarki swoim bliskim. Wcale nie musi to być coś wielkiego, drogiego. Czasami naprawdę sam gest jest więcej wart niż wręczany drobiazg. Dla mnie to takie podziękowanie za to, że ten ktoś jest w moim życiu. Że zawsze mogę na niego liczyć.
Swoją drogą nie wiem, czy słyszeliście, że są dwie szkoły wręczania prezentów – jedna, która mówi, żeby obdarowanemu kupić to, co sami chcielibyśmy dostać. W ten sposób pokazujemy, że ta osoba jest dla nas tak samo ważna, jak my sami.
Osobiście bardziej przekonuje mnie szkoła numer dwa – czyli zastanowienie się przez chwilę co ktoś chciałby dostać i dopasowanie podarku do niego. Nawet jeśli dla mnie samej prezent nie byłby do końca trafiony. Kierowanie się tą zasadą przy wyborze prezentu jest swoją drogą świetnym ćwiczeniem empatii. Skupiamy się na innych, szczerze ich zauważamy takimi, jakimi są – z ich potrzebami, troskami i marzeniami. Dzięki temu możemy dostrzec, jakimi jesteśmy szczęściarzami, że mamy ich blisko siebie.
A jak to jest u mnie? Pisałam Wam już w poprzednich prezentownikach o pomysłach na podarki dla najbliższej Rodziny. Jest jednak kilka osób, które są ze mną prawie na co dzień i bez których moja rzeczywistość byłaby o wiele trudniejsza. Kto to taki? To osoby, które na pewno świetnie kojarzycie z naszych mediów społecznościowych.
Monia
Moni z Atelier Grzebień & Nożyczki nie muszę Wam chyba przedstawiać. Monia już od wielu lat dba o moje włosy i zdążyła uratować mnie już z niejednej włosowej opresji. Zawsze pomocna, po tylu wizytach rozumiemy się już bez słów. Nie raz się już zdarzyło, że po prostu przychodzę do niej, siadam na fotelu, a Monia od razu przystępuje do działania. Doskonale wyczuwa czego ja i moje włosy potrzebujemy. Monika uwielbia podróżować. To jej ogromna pasja i miłość w jednym.
Ze zrozumiałych względów w tym roku nie mogła w pełni oddać się swojemu hobby. Cóż więc innego mogłabym podarować takiej podróżniczce, jeśli nie zestaw do wyczarowania małej Italii w swojej własnej kuchni. W TK Maxx znalazłam dla niej zestaw idealny. Śródziemnomorski klimat zagości w jej domu za sprawą włoskiego makaronu, prawdziwego pesto, aromatycznej oliwy i przypraw. Aż samej ślinka cieknie na myśl o tych smakołykach. Buon Appetito!
Dwie Weroniki
Nie mogłabym nie wspomnieć o dziewczynach z naszego biura – dwóch Weronikach, które ze względów logistycznych nazywamy Werką i Weroniką 😊.
Werka, z którą dzielimy miłość do filmu „Love Actually”, jest totalną maniaczką Świąt Bożego Narodzenia. Uwielbia wszystko, co kojarzy się z tym okresem. W pracy wiem, że zawsze mogę na niej polegać. Czasem mam wrażenie, że czyta mi w myślach! A słowo „niemożliwe” już dawno wykreśliła ze swojego słownika (i to wcale nie za naszą sprawą 😉). Rozczuliła mnie tym, że kolekcjonuje śnieżne kule. Nie mogłam się oprzeć i stwierdziłam, że za naszą sprawą jej kolekcja powiększy się w tym roku o jeszcze jedną. A żeby było tematycznie – Mikołaj dołoży jeszcze komplet cudownie pieniących się kul do kąpieli.
Weronika to chodząca kreatywność i kopalnia pomysłów. Jest też przy tym niesamowicie skrupulatna. Oj zdecydowanie połączyła nas miłość do flamingów. Dlatego pod SuperStylerową choinką wylądują dla niej szalone kapcie w kształcie tych pięknych ptaków, również wypatrzone w TK Maxx. A żeby puścić oko w kierunku jej zabawowej natury – również kula do kąpieli, ale o nieprzypadkowym szampańskim zapachu. 😉
Ania
Kolejną dobrą duszą w moim otoczeniu jest Ania, moja trenerka. Chociaż czasami tak mi daje wycisk na treningach, że miałabym ochotę odwdzięczyć się jej rózgą – pięknym za nadobne. Żartuję oczywiście! Ona, jak nikt inny dba o zmysłowość moich „kocich ruchów” i przypomina o prostym kręgosłupie. Ania to uosobienie wysublimowanej kobiecości. I jak każda kobieta kocha kosmetyki. Wybór prezentu dla niej był oczywisty. Pięknie opakowane, pozwolą wyczarować SPA w jej domowej łazience. A misterne opakowanie będzie jeszcze długo skrywało damskie małe sekrety.
Kasia
Niania naszych chłopaków. Prawdziwa power-woman! Zima? A co to dla niej! Mam wrażenie, że nic nie jest w stanie zwolnić jej aktywnego tempa. W TK Maxx upolowałam dla niej cieplusie nauszniki, by w trakcie pogoni po śniegu za naszymi dwoma urwisami, wciąż wyglądała stylowo.
Kimmy
Pamiętacie Panią Kimmy z przedszkola Miecia i Zyzia? Trzeba przyznać, że ten i poprzedni rok był dla niej wyjątkowo ciężki. To w jej zbiórkę zaangażowaliśmy się całym sercem. Fundusze udało się zebrać a Pani Kimmy na szczęście już powoli wychodzi na prostą. Zależało mi, żeby podarować jej coś, dzięki czemu poczuje się jak w domu. A jak wiadomo nic tak nie przywołuje wspomnień jak zapach. Zresztą Ciocia chłopców jest prawdziwą olfaktoryczną koneserką. Wypatrzyłam dla niej gustowny dyfuzor zapachowy w zestawie w pięcioma olejkami.
Zosia
No i nasza Pani Zosia, nieoceniona w kwestii ogarniania domowego rozgardiaszu. Pomaga nam już od 5 lat i dziś nie wyobrażam sobie poniedziałków bez niej. Wraz z Jankiem truchlejemy, kiedy Zosia oznajmia nam, że wyjeżdża na trzytygodniowy urlop 😉. Panią Zosię żywo interesują wszystkie nowinki kosmetyczne i naprawdę stara się być z nimi na bieżąco. By mogła się w nich rozsmakować, na dziale drogeryjnym w TK Maxx wybrałam dla niej bardzo gustowną walizkę z kosmetycznymi cacuszkami, ładnie zapakowanych obok serii świec. Mam nadzieję, że sprawi jej to frajdę.
Negreska
Nasza kochana pieska! Ileż ona życia i radości wniosła do naszego domu. Wszyscy kochamy ją całym sercem i po dwóch latach życia pod jednym dachem nie wyobrażamy sobie codzienności bez niej. Jest najbardziej pogodną suczką na świecie. Miecio codziennie powtarza: jak dobrze, że ją mamy! Dla Negreski za to, że codziennie nas rozwesela wybrałam zestaw pięknych miseczek.
Opakowanie równie ważne jak środek
Dla mnie opakowanie jest nie mniej ważne od samego prezentu. Kiedy dostaję misternie zawiązany prezent, bardzo doceniam fakt, że darczyńca poświęcił swój czas, by sprawić mi przyjemność już na poziomie samego opakowania. Sama zawsze pamiętam o ręcznie wypisanym liściku. Staram się w nim zawrzeć kilka magicznych słów, z nadzieją wyczarowania uśmiechu na twarzy osoby obdarowywanej.
Nie lada sztuka
Zdaję sobie sprawę z tego, że wybór prezentu pomimo najszczerszych chęci, może być nie lada wyzwaniem. Marka TK Maxx doskonale o tym wie. I choć tak naprawdę liczą się dobre chęci, z pomocą psychologów załoga sieci sklepów opracowała praktyczny poradnik wyboru prezentów. Znajdziecie w nim aż cztery typy osobowości wraz z propozycjami kategorii prezentowych.
Typologia bazuje na psychologii behawioralnej, a uściślając na piramidzie potrzeb Maslowa. W końcu każdy z nas ma różne potrzeby, a w pandemicznym kontekście tęsknimy za czymś innym i czego innego nam brakuje.
Gdzie szukać przewodnika? Zerknijcie na profil TK Maxx na Instagramie (klik). Dowiecie się z niego m.in. jak dzięki serii pomocnych pytań rozpoznać „ciekawską duszę” i dlaczego mogłaby być nią moja Monia 😊? Jaki prezent wybrać dla pragnącej bezpieczeństwa i miłości „duszy towarzystwa”? No i chyba najtrudniejszy egzemplarz, czyli „minimalista domator”. Czyli taki, który wszystko ma i niczego nie potrzebuje. W TK Maxx mają na takie „trudne przypadki” rozwiązanie, którym chętnie się z Wami podzielą.
Zanim Wam poleciłam, oczywiście przetestowałam typologię na swoich bliskich. I wiecie co? Wszystko się zgadza. Jak sądzicie jakim typem jestem ja, a jakim Janek? No i ciekawe jakich typów macie w swoim otoczeniu najwięcej?
Stylizacja Marty- sukienka Renee
Artykuł powstał we współpracy z marką TK Maxx.