Pora uchylić rąbka tajemnicy i zdradzić Wam co też to za szalony pomysł chodził nam już czas jakiś po głowie, a który w najbliższym tygodniu mamy zamiar zrealizować. Mój Tata, Janek, Marcin i ja. Takiej mocnej drużyny wypatrujcie już w najbliższych dniach na krętych meandrach Krutyni! Ruszamy na spływ kajakowy! Dla mnie i Taty to będzie powrót do przeszłości, gdyż dokładnie 25 lat temu tego samego dnia wyruszyliśmy na spływ. Dla Janka i Marcina to będzie pierwszy raz. Przed nami cały 100 kilometrowy szlak i pełne pięć dni wyzwań. Spodziewajcie się obszernej relacji z całego spływu, a póki co przygotowałam artykuł z garścią praktycznych porad, jak się do takiej przygody przygotować.
Trasa
Dobre planowanie to podstawa. Zasadnicze pytanie brzmi, czy wybieracie się na krótki kilkugodzinny spływ, czy może tak jak nam, cała przygoda zajmie kilka dni? Oczywiście im krótszy spływ, tym mniej kwestii o których musimy pamiętać (choć pewne podstawy pozostają te same). Kluczowe pytania, które powinniście sobie zadać przed startem, to jaką trasę wybieracie, w ile osób płyniecie. Czy będą płynęły z Wami dzieci, a może zwierzęta? Ile kilometrów dziennie chcecie pokonać. Ilu osobowe będą kajaki. Pamiętajcie, by trudność trasy zawsze dobrać pod kątem najsłabszego uczestnika. Jeśli płyniecie w grupie, na kilka kajaków, to najmocniejsze osoby, powinny być na początku i na końcu grupy. Powinny być one ze sobą w stałym kontakcie. My podzieliliśmy się tak że ja płynę w kajaku z Tatą, a Janek z Marcinem. Cóż, wybrałam sobie najmocniejszego zawodnika. 🙂
Ważne, byście wiedzieli, czy chcecie zabawić się w rodzimego Beara Grylls’a i spróbować swoich sił w bushcraftingu (spać w namiocie/hamaku pod gołym niebem). Czy może jednak wolicie porządnie się wysypiać w pensjonatowych łóżkach. W przypadku wybrania opcji pierwszej, zaplanujcie sobie plan B, na wypadek nagłego załamania pogody lub…. Formy psychofizycznej. W przypadku pensjonatów – zadzwońcie i zarezerwujcie wszystko wcześniej. Nie liczcie, że na pewno coś się znajdzie. W sezonie letnim (i tym pocovidowym również) z miejscami noclegowymi na Mazurach jest naprawdę krucho. Ryzyko, że zostaniecie bez noclegu jest dość duże. A nocą nawet najspokojniejsza woda może być śmiertelnie niebezpieczna. Nie bójcie się rozmawiać z gospodarzami, pytajcie, podpytujcie o ciekawe miejsca, podpowiedzi, a może i przestrogi. Przezorny zawsze ubezpieczony i dobrze poinformowany. Porządna mapa (tak, tak oldschoolowa papierowa) też się przyda! Zaznaczcie na niej swoją trasę, miejsca postoju i dopiszcie wodoodpornym mazakiem telefony do pensjonatów, gdzie będziecie nocować. To tak na wypadek słabego internetu lub utopienia własnego telefonu. 😉
Dziecko na spływie
Jeśli będą płynęły z Wami dzieci, to obowiązuje złota zasada – jedno dziecko przypada na jednego dorosłego! W razie wywrotki dorosły będzie w stanie ratować tylko jednego malucha. O obowiązkowych, dopasowanych do gabarytów dziecka kapokach chyba nie muszę nikomu przypominać? To naprawdę nie jest fanaberia. Kajak należy do jednych z najbardziej wywrotnych środków lokomocji, więc o bliski kontakt z wodą nietrudno. Mówi się, że minimalny wiek naszych pociech, w którym mogą zaczynać przygodę z kajakami to 3 latka. Wcześniej dziecko po prostu może być za małe i będzie się zbytnio się wiercić czy niecierpliwić. Zanim wybierzecie się na dłuższy spływ, przetestujcie odporność latorośli (i Waszą przy okazji też) na krótkiej 2-3 godzinnej trasie. Po co się później denerwować i narażać na niepotrzebny stres, kiedy okaże się, że Wasza pociecha jednak nie jest „wilkiem morskim”? Podróżując ze starszymi dziećmi, ale wciąż niepełnoletnimi, warto by w kajaku z nimi była choć jedna osoba pełnoletnia.
Ubranie
To temat rzeka. Choć zasada jest tak naprawdę prosta – wygodna i nie krępująca ruchów odzież. W zależności od pogody, lekkie, szybkoschnące części garderoby. Obowiązkowe nakrycie głowy. I tu najlepiej mieć wersję awaryjną, gdyby nam czapka wpadła do wody, albo porwał ją wiatr. Nie zabierajcie do kajaka skórzanych sandałków, trampek czy tenisówek. Nie wytrzymają w starciu z wodą. Najlepiej sprawdzą się gumowe sandałki, a jeszcze lepiej neoprenowe buty z twardą podeszwą. Przy dłuższych spływach może być konieczne przenoszenie kajaka – warto, by buty, które macie w kajaku mogły Wam też posłużyć na lądzie. Okulary przeciwsłoneczne obowiązkowe! Słońce potrafi niemiłosiernie odbijać się od wody, totalnie oślepiając i męcząc wzrok. Polecamy również rękawiczki sportowe (którym w kontakcie z wodą nic się nie stanie). Uchronią nasze dłonie od pęcherzy, które mogą się pojawić przy dłuższym wiosłowaniu. Mała rzecz, a może oszczędzić nam bólu i popsutego humoru.
Pogoda potrafi być nieprzewidywalna, dlatego warto zaopatrzyć się w ciepłe okrycie np. cienką bluzę, kurtkę i spodnie przeciwdeszczowe. Warto rozważyć cienki buff na szyję, który nie tylko odizoluje od chłodu, ale w sytuacji awaryjnej szybko przekształcie się w maseczkę ochronną. Awaryjne ubranie na zmianę miejmy odpowiednio spakowane i porządnie zabezpieczone przed wodą.
Ekwipunek
Jak już jesteśmy przy kwestii pakowania, to zdecydowanie warto zabawić się w minimalistę i wziąć tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Jeśli płyniecie grupą, warto dogadać się z innymi osobami, by niepotrzebnie nie dublować sprzętu. Najważniejsza dwa słowa w kwestii pakowania? Segregacja i ochrona przed wodą. Posegregujmy rzeczy kategoriami np. kosmetyki, apteczka, ubranie na zmianę, jedzenie. Każdą z tych kategorii spakujmy w osobny woreczek wodoodporny. Nie pakujmy wszystkiego do jednego wora. Utrudni nam to znalezienie tej jednej, potrzebnej w danej chwili rzeczy, a poza tym szybko zapanuje chaos i bałagan. Nie bierzmy niczego wartościowego, co nie będzie nam potrzebne – dotyczy to zwłaszcza kobiecej biżuterii, pierścionków, bransoletek etc. Przeznaczcie jeden worek na śmieci, których jesteśmy w stanie wyprodukować naprawdę sporą ilość.
Najpotrzebniejsze rzeczy – telefon, dokumenty, drobne pieniądze miejmy w osobnej torebce wodoodpornej na podorędziu, tak by zawsze mieć je najbliżej siebie. Pamiętajmy o gotówce – nie wszędzie nad wodą można płacić kartą.
Check-lista ekwipunku, czyli kajakowe must-have:
– apteczka, a w niej pocięte plastry, pęseta, małe nożyczki, octenisept, żel na ukąszenia owadów, tabletki przeciwbólowe, elektrolity na wypadek odwodnienia, tabletki typu „stoperan” na sensacje żołądkowe, folia termiczna,
– mokre chusteczki,
– woda do picia (kilka butelek)
– igła, nitka, trytytki, kawałek sznurka, taśma power-tape
– powerbank
– lampka – czołówka
– karimata, którą można złożyć i np. podłożyć pod pupę w kajaku, może być też mata samopompująca
– wspomniana już mapa okolicy
– batoniki energetyczne, drobne przekąski typu „mieszanka studencka” – słowem coś co zapewni nam szybki zastrzyk energii w momencie kryzysowym
– namiot (najlepiej taki, który szybko się rozkłada)
-kuchenka turystyczna oraz naczynia
-lornetka
-stosowne ubrania (patrz wyżej)
-krem z filtrem
-preparat przeciwko komarom
-rękawiczki które pozwolą uniknąć odcisków od wioseł
Całość powinna być odpowiednio zabezpieczona, a kajak równomiernie obciążony na przód i tył
Zachowanie
Spływ kajakiem nie jest czynnością, którą robimy każdego dnia. Jest to sytuacja dla nas nowa, więc warto zachować wzmożoną czujność. Nie pijmy w kajaku alkoholu! Nawet niepozorne piwko w połączeniu z palącym słońcem i wysiłkiem fizycznym może nam zrobić krzywdę.
Zanim wyskoczymy z kajaka, zastanówmy się kilka razy, czy będziemy umieli do niego wsiąść (bardzo trudna sztuka), nie mówić już o tym, że przy tej próbie prawdopodobieństwo wywrócenia się (ze współtowarzyszami) jest bardzo duże.
Nie stajemy w pełni zwodowanym kajaku – 90% wywrotek jest spowodowanych właśnie próbą stania na wodzie.
Na wodzie większy ma pierwszeństwo – pamiętajmy o tym wpływając na otwarte akweny, takie jak jezioro.
Bądźmy ostrożni, nie szarżujmy i nie popisujmy się. Jesteśmy w wodzie, na terytorium przyrody, więc nie śmiećmy, przestrzegajmy regulaminy parków krajobrazowych przez które przepływamy.
Trzymajcie kciuki, my ruszamy już niebawem! Dajcie znać, czy braliście kiedyś udział w spływie kajakowym i czy coś byście dopisali do tej listy?
Zapraszam Was też na ostatni wpis tutaj (klik) gdzie opisuję nasze rodzinne wakacje w górach!