W ostatnich latach zrobiło się naprawdę głośno o pszczołach. To za sprawą licznych organizacji, których celem było pokazanie jak pożytecznym, a wręcz niezastąpionym dla środowiska jest ten mały owad. Powiedzenie „pracowity jak pszczoła”, albo „uwijać się jak pszczółka” nie bez powodu weszły do naszego słownika, gdyż ten zapylacz w ciągu swojego niespełna 40 dniowego życia robi naprawdę wiele. Swoją drogą wiedzieliście, że robotnica pszczoły miodnej żyje właśnie niewiele ponad miesiąc?
Pamiętam film, który w bardzo obrazowy sposób pokazywał co by się stało, gdyby nagle jednego dnia wszystkie pszczoły zaczęły strajkować. Pomimo, iż historia należała do gatunku kina familijnego, to wizji nie powstydziłby się scenarzysta filmu grozy. To taka czarna wizja, ale wyginięcie pszczół i innych zapylaczy w krótkim czasie, jeśli w ogóle miałoby szansę się wydarzyć, to na pewno byłoby dla nas ludzi dotkliwe! A brak miodu do herbaty zimowej to najmniej poważny z nich. Na szczęście, dzięki wspomnianym akcjom społecznym świadomość w naszym kraju wciąż rośnie. Jednak wciąż jest wiele do zrobienia. Głównie w kwestii edukacji najmłodszych. Bo to w ich rękach będzie leżała nasza przyszłość.
#PomagamyPszczolomBezLipy
Dlatego, gdy zgłosiło się do nas Polskie Stowarzyszenie Ochrony Roślin (PSOR) z prośbą o wsparcie akcji edukacyjnej o owadach zapylających, nie wahaliśmy się ani przez chwilę. O samej akcji za chwilę, na razie garść ciekawostek, których sami dzięki niej się dowiedzieliśmy. Ręka w górę kto wiedział, że pszczoły miodne to zwierzęta gospodarskie. Tak, dokładnie takie same jak krowa, czy świnia. Zaskoczeni? My byliśmy. Pszczoły te żyją w ulach, które składają się na pasieki, a te mają swojego właściciela – pszczelarza. Pasieki często usadowione są obok pól uprawnych, a sami rolnicy bardzo blisko współpracują z pszczelarzami. Ci pierwsi dzięki pszczołom mają lepsze, bardziej dorodne plony, a pszczelarz ma syte pszczoły i pożywny miód. W naszym kraju, dzięki pszczołom mamy 15 gatunków owoców (w tym soczyste polskie jabłka) i aż 60 (!) gatunków warzyw. Robi wrażenie. Gdyby nie te małe pracusie przenoszące na swych odnóżach pyłek z kwiatka na kwiatek nasze stoły byłyby naprawdę ubogie. Bye bye kanapeczki z pomidorkami, soczyste truskawki, czy nawet surówka z tartej marchewki z jabłkiem.
Ty trutniu!
No niestety, musimy powiedzieć to głośno. Te wszystkie dobra natury mamy głównie dzięki samicom pszczoły. Męscy reprezentanci, czyli trutnie mają tylko jeden cel – zapłodnić królową. Na tym ich rola się kończy. Ach ci faceci, tylko jedno im w głowach 😉!
Warto natomiast wspomnieć, że prócz pszczół miodnych, na order pracownika miesiąca na łące kwietnej, w szranki staje aż 150 tyś gatunków innych zapylaczy! Co prawda to liczba w ujęciu globalnym, ale robi wrażenie. Do najbardziej popularnych zapylaczy możemy zaliczyć np. motyla, nietoperza, a w niektórych przypadkach nawet ….wiewiórkę. Co ciekawe „niezrzeszone” w ulach pszczoły samotnice potrafią być nawet bardziej wydajne w kwestiach zapylania, niż sztandarowa pszczoła miodna.
Po pierwsze, nie szkodzić!
Te małe pracusie nie są jednak niezniszczalne. Co im szkodzi? Przede wszystkim brak pożytku, czyli miejsca, gdzie mogą żerować. Dodatkowo diametralne zmiany pogody – długie mroźne zimy czy susze. W przypadku pszczół miodnych dużym zagrożeniem są również choroby i pasożyty. To tak jak w przypadku ludzi. W stadzie żyje nam się lepiej, ale jesteśmy zdecydowanie bardziej narażeni na choroby. Być może słyszeliście też, że pszczołom szkodzą opryski pól? I tu trzeba się chwilę zatrzymać. Opryski pól nie szkodzą, jeśli są wykonywane w odpowiedni sposób – czyli zgodnie z terminami, uwzględnianiem okresów prewencji dla pszczół, w odpowiednich dawkach, zgodnie z dobrą praktyką rolniczą. A jeśli rolnik ma w sąsiedztwie pasiekę wystarczy, że pozna się z takim pszczelarzem i nawiąże współpracę. Dziś 75% pszczelarzy deklaruje współpracę z rolnikami m.in. pszczoły korzystają z kwitnących roślin na polu, a rolnicy informują pszczelarzy o terminach oprysków. Tu jak bumerang wracamy do akcji społecznej #PomagamyPszczolomBezLipy.
Akcja Edukacja
Akcja zakrojona jest dwutorowo. Po pierwsze, by edukować dzieci i młodzież, a po drugie by tę wiedzę przekuć w działanie. To ostatnie jest naprawdę banalne, a do tego ma jeszcze jeden aspekt – kooperacji na linii rodzic – dziecko i wspólne spędzanie czasu ze swoją pociechą.
PSOR wraz z nauczycielami przyrody i biologii opracowało specjalne lekcje, które w arcyciekawy i angażujący sposób edukują o roli zapylaczy w ekosystemie. Pokazują zależności między owadami zapylającymi, a nami ludźmi. O to, by nie było mowy o nudzie dba animowana pszczoła Kaja, która w trzyodcinkowym filmie na YouTubie (klik) wprowadza dzieci (i rodziców) w arkana swojego świata i życia w ulu. By nikt nie poczuł się pominięty lekcje zostały podzielone na dwa bloki dopasowane do wieku pociech. Jeden z nich to dzieci najmłodszych klas podstawówki (I-III), zaś drugie to już uczniowie klas IV-VI. Program jest tak intuicyjnie napisany i zaplanowany, że każdy rodzic poradzi z nim sobie w domowym zaciszu. Wystarczy kliknąć link (klik) i ściągnąć komplet darmowych lekcji. A potem czysta frajda ze wspólnego oglądania.
Zaopatrzeni w oręż wiedzy możemy przejść do działania. Wspominałam kilka wersów wyżej, że prawdziwym zagrożeniem dla pszczół jest głód. Pszczelarze radzą sobie z nim rozsiewając nasiona długo kwitnącej facelii w pobliżu swoich pasiek. Jeśli jednak nie jesteśmy pszczelarzami, ani nie mamy pola, wciąż możemy pomóc. W ramach akcji PSOR zachęca, by w swoich przydomowych ogródkach, a nawet parapetach w bloku wspólnie z dzieciakami wysiewać nasiona roślin miododajnych. Nie wiecie jakie to nasiona, ani skąd je wziąć? Kliknijcie tutaj w link (klik) wydarzeniu na Facebooku, by dowiedzieć się więcej
Sami nie zamierzamy przejść obok akcji obojętnie. Zwłaszcza, że zawsze staramy się, by chłopcy bardzo świadomie podchodzili do życia i otaczającego nas środowiska. Zależy nam, by byli świadomi jak ich działania mogą się w bezpośredni sposób przekładać na ekosystem. Każde, nawet najmniejsze działanie ma znaczenie. Wbrew pozorom dla dzieci wychowywanych w mieście wcale nie jest takie oczywiste, że przysłowiowe mleko pochodzi od krowy, a miód produkują pszczoły. Dlatego Miecio i Zyzio już przybili wirtualną piątkę z pszczołą Kają. Na Mieciu największe wrażenie zrobiło info, że jedna mała pszczółka pracuje całe swoje życie, by wyprodukować kilka łyżek miodu. W ciągu roku pszczela rodzina produkuje go 90 kg, z czego 70kg jest zjadane przez nie same, zaś tylko (albo aż) pozostałe 20 kg trafia na nasze stoły. To taki „czynsz”, który pszczelarz pobiera od pszczół w ramach za opiekę nad nimi.
Na naszej działce mamy już jabłonkę, morelę, wiśnię i inne drzewka oraz krzewy owocowe. Teraz w ramach akcji na pewno dołączą do nich inne rośliny miododajne. Są nimi nie tylko te pięknie, kwitnące feerią barw. Znakomicie sprawdzą się popularne zioła, takie jak bazylia, tymianek, szałwia czy majeranek. Na pewno postawimy na wrzos i lawendę, którymi nie pogardzą zapylacze! Spokojnie możecie połączyć przyjemne z pożytecznym i nawet na najmniejszym parapecie postawić wspomniane zioła, które później wylądują na kuchennym stole. Bardzo pożytecznymi roślinami są również tzw. „chwasty” np. mniszek lekarski (mlecz) czy koniczyna. Czasami warto zrezygnować z równo przyciętego, idealnie zielonego trawnika i zostawić nieco pożywienia pszczołom. 🙂
A na koniec zagadka. Pszczoła robotnica żyje 40 dni, a ile żyje królowa? Odpowiedzi wspólnie szukajcie u Pszczoły Kai.
Artykuł powstał we współpracy z Polskim Towarzystwem Ochrony Roślin.