Styczeń w połowie za nami!! Czas na postanowienia noworoczne. Tylu postanowień, co ten biedny miesiąc nie słyszała żadna z żon trzymających “na dywaniku” swojego męża. A to będę chudsza, a to przeczytam więcej, a to zacznę biegać, zacznę studia, pogodzę się z sąsiadką. I bardzo dobrze. Trzeba się cieszyć, gdy ludzie mają postanowienia noworoczne, że będą mieć lepsze życie. To taki wylew ludzkiej dobroci. Coś się kończy, coś zaczyna. Jest w nas odruch podsumowania tego, co za nami i otwarcia tego, co przed nami.
Pierwszy wniosek to taki, że ludzie ze swej natury są refleksyjni.
Głębocy. Myślą. To nie jest tak, że gonią by gonić. Każdy z nas, skoro chce podsumować i planować, jest człowiekiem sensu. Moment postanawiania czegoś na przyszłość mówi nam więcej niż się wydaje – chcemy ciągle lepiej i ciągle więcej. Niespokojne nasze serce póki nie zostanie wypełnione sensem. Jesteśmy jako ludzie naprawdę wielcy.
I dobrzy. Słyszeliście kiedyś postanowienia noworoczne, w którymś ktoś postanawia, że drugiemu zrobi krzywdę, albo, że zrobi coś złego, albo kogoś popchnie, porysuje komuś samochód, komuś okaże nienawiść? Intencje naszych postanowień są naprawdę dobre. Nie tylko wymagamy od siebie. Te wymagania idą w kierunku dobra. To kilka refleksji by na początku roku poczuć się szczęśiwymi i zadowolonymi samymi sobą. Jesteśmy naprawdę cudowni i wspaniali. Wyłączmy na chwilę cenzora i wewnętrznego oprawcę, bo on nie daje rady naszej jasnej stronie mocy. Utulmy trochę samych siebie i nabierzmy sił. Każde postanowienie, nawet wydające się na najbardziej trywialne i proste jest znakiem naszej głębi i dobroci mocy, które w nas drzemią.
Każde postanowienie, nawet wydające się na najbardziej trywialne i proste jest znakiem naszej głębi i dobroci mocy, które w nas drzemią.
A teraz parę słów od strony technicznej, by te wszystkie postanowienia nam wyszły.
Po pierwsze nie wszystkie naraz. Jedno. Konkretne. Składanie sobie wielu przyrzeczeń i postanowień może sprawić, że złapiemy doła. Nie będąc w stanie ich wszystkich wypełnić, zazwyczaj wpadamy w pułapkę “wszystko lub nic”. Złamiemy jedno postanowienie, nie weźmiemy się za żadne. Na początek więc jedno. I potraktujmy je w perspektywie celu. Niech więc po pierwsze brzmi pozytywnie. To znaczy nie mówcie, że będziecie mniej jeść, tylko powiedzcie ile konkretnie jeść będziecie. Nie mów, że nie będziesz krzyczeć na dzieci, tylko powiedz jak konkretnie chcesz się w tym roku zachowywać. Musi więc nasze postanowienie być pozytywnie sformułowane.
Niech też będzie konkretne. Bez sensu jest mówić, że przeczytam w tym roku więcej książek. Jak mawiał Kubuś Puchatek – jeśli konkretnie nie wiesz gdzie chcesz dojść, skąd będziesz wiedział, że tam doszedłeś? Lepiej więc powiedzieć konkretnie, ile książek chcesz przeczytać. Konkretnie. Tak, by pod koniec grudnia móc spokojnie rozliczyć się z samą sobą – dałam radę, przeczytałam to, co zaplanowałam. No i jeszcze jedna ważna rzecz – niech postanowienie będzie realne i nie zagraża twojemu zdrowiu psychicznemu i fizycznemu. Jeśli bowiem postanowisz, że schudniesz w przyszłym roku 50 kg, to może zabraknąć Ci zdrowia i sił.
Auguri e Buon’Anno Nuovo!! Najlepsze życzenia dla wszystkich Czytelniczek. 🙂
Roman Kawszyn
Roman Kawszyn – mąż i ojciec. Teolog, coach i trener rozwoju osobistego. Absolwent Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie i Studium Praeceptor w Warszawie. Autor książek i podręczników szkoleniowych. Ekspert TV (Kawa czy herbata – TVP 1, Biznes w sieci – TVN CNBC). Mentor i motywator. Kolega i przyjaciel. Jego pasja to odkrywanie sensu życia, motywowanie i rozwój. Nieustannie zachwycony człowiekiem. Zakochany w życiu. Pasjonuje się kuchnią włoską, w wolnym czasie trenuje boks.