Mylą mi się dni. Codziennie rano, tuż po przebudzeniu pytam Janka, co dziś mamy. Można wręcz powiedzieć, że to już stało się naszym rytuałem. Niesłychane, że z momentem narodzin dziecka, dni tygodnia potrafią płatać figle i rządzą się własnymi prawami. Po poniedziałku jest czwartek, a po nim zaraz jest wtorek. W ostatnim świadomym widzie jestem jeszcze w stanie odtworzyć dane z mojego dowodu osobistego. Pamiętam imiona dzieci i terminy najbliższych wizyt lekarskich. Sex po porodzie? A co to takiego?
Kiedyś to było pożycie
Od początku trwania naszego związku bliskość była dla nas ważna. Na starcie była wręcz kluczowa, ale to chyba dość naturalne, szczególnie jeśli młodzi ludzie zaczynają budować między sobą więź, tuż po dwudziestych urodzinach. Tak się składa, że zarówno #TataNowejEry jak i ja lubimy seks jak koń owies. A skoro temperamenty nam się zgrały, to przez długi czas radziliśmy sobie z tematami bliskości bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie, „miźnięcie” albo przytulenie i obydwoje wiedzieliśmy, co podmiot liryczny miał na myśli. Tak było, dopóki nie pojawiły się dzieci, a z nimi problemy w małżeństwie z seksem.
Byle w domu, po kryjomu
Przy Mieciu jeszcze jakość dawaliśmy radę, choć było to dalekie od romantyzmu. Zresztą pisaliśmy o tym, jak wyglądał nasz seks walentynkowy w zeszłym roku (link). Z perspektywy czasu stwierdzam, że wtedy to myśmy mieli „Amerykę” w porównaniu z tym, co jest teraz. Wtedy Miecio był jeden, ja byłam bardziej wyspana, a Jan mniej zestresowany codziennością. Niech żyje rodzina. Niech żyje… Bo seks już dawno umarł, a z nim tzw. pożycie małżeńskie.
Seks dla higieny? Błagam nie!
Na początku stwierdziliśmy, że zaciśniemy zęby i jakoś damy radę. Kiedy na migi próbowałam ustalić z Jankiem czy dziś jest ten dzień, zawsze ochoczo unosił dwa kciuki do góry. Zawsze było na szybko, w milczeniu i wielkim stresie, żeby dzieci się nie obudziły, żeby kurier nie zadzwonił do drzwi, żeby telefon nie zaczął wyć. Aż przyszedł dzień szczerości. Zabrałam się na odwagę i przyznałam #TacieNowejEry: „Stary, dalej tak nie mogę. Taka bliskość nie ma już dla mnie dawnego smaku.” I wiecie co? On przyznał mi rację. Stwierdziliśmy, że na jakiś czas damy sobie spokój z tym całym pożyciem w małżeństwie.
Koniec z seksem dla higieny związku. Ja przestałam narzucać sobie obowiązek małżeński w postaci cotygodniowego seksu, a Jan przestał zgrywać jurnego buchaja z wielkimi kochones. Jeśli ktoś z was oglądał naszą transmisję z seksuologiem, to wie, że zmuszanie się do -współżycia małżeńskiego dla higieny związku tylko pogłębiają problem. Czas, który do tej pory poświęcaliśmy na rodzicielski seks, rozdrobniliśmy i wykorzystaliśmy zupełnie inaczej.
Pozytywne wzmocnienie takie ważne
Zaczęliśmy od przytulania – mieliśmy jednocześnie świadomość, że brak współżycia w małżeństwie, to nic dziwnego oraz (na szczęście!) trwałego. Codziennie rano po przebudzeniu wymieniamy się uściskami. Kiedyś to było dla nas normą, ale jakoś tak rozeszło się to po kościach. Kolejnym elementem były drobne czułości wymieniane w ciągu dnia. Zwykłe kocham cię rzucone pomiędzy karmieniem a zmianą pieluchy. Miły SMS: „Dobrze, że jesteś”. I tak krok po kroku odbudowujemy naszą bliskość. Piszę „odbudowujemy” bo nasza relacja jest idealnym przykładem na to, że nawet idealnie dobrani do siebie ludzie, jeśli nie pracują nad swoją relacją, to tracą to, co między nimi najważniejsze.
Bo umówmy się relacja między rodzeństwem, a relacja pomiędzy partnerami różni się między innymi tym, że ci drudzy uprawiają seks. Jeśli więc chcemy uchronić się przez braterskim klimatem w związku, dbajmy o to, by nie było między nami chłodu jak w relacji z … sąsiadem 😉
Nuda? Nie u nas.
Jak wiecie w tym roku zostaliśmy ambasadorami marki Durex. To dla nas ogromne wyróżnienie, ale też spora odpowiedzialność, bo jako kochający się ludzie, musimy dawać Wam dobry przykład. A skoro już wróciliśmy na dobre tory w kwestii podsycania bliskości w związku, postanowiliśmy powalczyć z nudą. Musieliśmy spłodzić i urodzić dwójkę dzieci, żeby zrozumieć, że bliskość to nie tylko seks. Że lądując w łóżku, możemy robić wiele innych, ciekawych rzeczy. Kiedyś jeszcze o tym pamiętaliśmy, ale teraz? Poza tym uczymy się też rozmawiać o seksie i komunikować swoje potrzeby.
Okazuje się, że to ja miałam z tym największy problem stawiając siebie na straconej pozycji i dbając wyłącznie o to, by druga strona była zadowolona. Ale to się zmienia, a Durex nam w tym pomaga. Jak? O magicznym żelu pisałam wam już tu (link). A do tego teraz w zwykłej drogerii możecie dziś kupić wibrator czy masażer albo żel. Fajnie co? Nie musicie dziękować. 😉 Po prostu następnym razem kupując proszek do prania, pieluchy czy pastę do zębów pamiętajcie również o tym. Kiedyś mi podziękujecie za tę poradę, bo może ona rozwiązać Wasze problemy z brakiem współżycia w małżeństwie. 🙂
Dzięki za ten tekst
Po tym jak pojawily sie dzieci ochota na seks nie minela, za to minela moja forma. Mimo usilnych staran meza seks nie sprawial mi przyjemnosc przez uporczywa suchosc pochwy. Zaczelam szukac rozwiazan, ktore okazaly sie byc calkiem blisko bo…w aptece 😀 Sam ginekolog polecil mi stosowanie co jakis czas globulek mucovagin po to by przywrocic odpowiednie nawilzenie i ogien w lozku 🙂
Jakbym czytała o seksie w naszym związku, aczkolwiek czasem się udaje, jednak to już nie to samo co kiedyś jak było nas tylko dwoje i nikt nie przeszkadzał. Haha a korzystać teraz możemy tylko w środy jak małżonek nie musi do pracy, a 3/4 dzieciaków idzie do przedszkola lub żłobka i zostaje w domu jedynie najmniejsza, która jeszcze głównie śpi 🙂
A u nas po dwójce dzieci seks jest tak namiętny jak nigdy wcześniej. Dzieci dały nam chyba dodatkowa moc😉 Skoro juz przy dwójce maluchów szanse na wieczorne wyjścia spadły prawie do zera to przynajmniej nasza sypialnia bardzo na rym skorzystała 🙂
O mamo, czytam dokladnie o tym co dzieje sie u nas, z jednym to rzeczywiscie była ‘ameryka’ z dwójką to nie lada wyzwanie, aby zgrac sie z czasem, a zeby starsza się nie obudziła, albo cycoholik. Wszystko robione mechanicznie, szybko bo coś, ktos przeszkodzi a my tu 5 min dla siebie 😉 na żel wlasnie sie czaje z kupnem 😉
Pół roku temu urodziłam drugiego syna i przyznam Ci rację…. trochę się pozmienialo i chyba pora by nad tym popracować 💑
widzę że cisza więc skomentuję. u nas małżeństwo się rozpadło ale niedawno dostałam wibrator i mogę powiedziesz wszystkim kobietom które go nigdy nie miały: nie wiecie co tracicie 😀 To bardzo fajny gadżet, podobnie jak lubrykanty. W domu mam zwykły nawilżający i doskonale w minimalnej ilości nie tylko nawilża ale i wzmaga doznania 😀
My na etapie jednej kluski, ale też się pozmieniało. Ciężko o eortyczny klimat ziewając 😉
Takie prawdziwe 😗