Często pytacie nas, jak wyglądały początki bloga. Nasze blogerskie początki. Co tak naprawdę sprawiło, że jesteśmy dokładnie w tym miejscu, w którym jesteśmy. Każdy, kto jest po naszej stronie wie, że nie ma jednego przepisu na sukces, bo gdyby tak było to pewnie więcej osób dziś mogłoby podzielić się swoją historią, która byłaby podobna do naszej. Pewnie czekacie na spektakularną historię o tym, jak w jednym momencie odmieniło się nasze życie, ale niczego takiego tu nie przeczytacie. Historia SuperStylera to nie jest film sensacyjny, z niezliczoną ilością zwrotów akcji. To raczej kino „drogi” 🙂, pokazujące jak konsekwencja i wsparcie oraz wiara we własne możliwości potrafią czynić cuda.
Słuchaj siebie – o tym jak wyglądały początki bloga
Jedno jest pewne, że w drodze do realizacji swoich planów i celów warto słuchać przede wszystkim siebie, a nie innych, szczególnie jeśli oni widzą nasze plany w ciemnych barwach i wróżą nam fiasko, a tak jest bardzo często, zwłaszcza w przypadku planów innowacyjnych i wychodzących poza ramy standardowego działania.
Trzeba dobrze poznać swoje możliwości, zasoby, ale też słuchać własnej intuicji i tych, którzy sobie dobrze radzą. Dlatego my za każdym razem motywujemy naszych Czytelników do zmian.
Przez długi czas w nasz projekt pod tytułem „blog” wierzyły tylko dwie osoby: Ja i Janek. Nikt więcej. Teraz osób wierzących w powodzenie naszego projektu jest znacznie więcej, ale też my inaczej do tego podchodzimy. Mogłabym napisać, że teraz tego nie potrzebujemy, ale to też nie byłaby prawda. Za każdym razem, kiedy publikujemy post z zapartym tchem czekam na Waszą reakcję i do każdej z nich pochodzę bardzo osobiście. Bo docenienie z Waszej strony, to jest nasze paliwo. Jest mnóstwo rzeczy, które zmieniły się przez 6 lat w moim podejściu do blogowania. Ale jedno nie zmieniło się nic a nic. Każda pojedyncza reakcja z Waszej strony jest dla mnie ogromnym docenieniem. Każda z nich ma dla mnie takie samo znaczenie, jak wtedy, kiedy mieliśmy po kilka lajków pod postami.
Kasia, Ania i Monika – to o Was!
Są Czytelniczki, które kojarzę dokładnie, mimo upływającego czasu. Mam do nich sentyment, bo one są z nami od początku. Zawsze wypatruję ich komentarzy, czy lajków. Ania, Kasia, Monika – wiecie, że to o Was mowa, prawda?
Widzicie tyko wierzchołek góry lodowej. Efekt pracy rozłożonej w czasie. Przygotowanie jednego artykułu to masa czasu, który poświęcamy na wymyślenie zdjęć, na pomysł na artykuł. Na samo przygotowanie fotografii często potrzebujemy całego dnia. Pamiętacie nasze zdjęcie z kwiatową ścianką? Musieliśmy rano pojechać po kwiaty, następnie przez dwie godziny wyklejaliśmy nimi karton. Później Janek ustawiał światło, a przez kolejne 45 minut robiliśmy zdjęcia. Kiedy Janek je obrabiał, ja pisałam tekst do zdjęcia. Cały dzień spędziliśmy na przygotowaniu jednego posta. Dla Was to jedno z kolorowych zdjęć na Instagramie. Przy dobrych wiatrach poświęcicie mu kilka sekund i przeskrolujecie ekran dalej.
Z perspektywy czasu widzę kilka takich kluczowych elementów, a może powinnam napisać motywujących drogowskazów, które były dla nas impulsem do dalszego działania i pokazały, że kierunek, który obraliśmy jest tym właściwym…
Nie ma Dziubków, nie ma satysfakcji
Na pierwszym miejscu wymieniłabym Was drodzy Czytelnicy – nasze Kochane Dziubki. Bo to dla Was robimy to wszystko. Wasze docenienie, wzruszenie, czy zadowolenie jest dla nas najlepszą nagrodą za to, co robimy na co dzień. Dlatego nasze coroczne spotkania z Wami są dla nas bardzo wyjątkowym dniem, naszym Świętem Dziubków. Na drugim miejscu wymieniłabym ludzi, których opinia zawsze miała dla nas ogromne znaczenie. Nasze autorytety w prowadzeniu własnych biznesów i we wdrażaniu projektów niestandardowych w swoje życie. Mamy to szczęście, że ci ludzie zawsze pojawiali się w odpowiednich momentach, byli drogowskazami i służyli dobrą radą w trudnych chwilach.
Na trzecim miejscu wymieniłabym docenienie naszych bliskich, na które musieliśmy czekać dość długo. Obydwoje z Jankiem wyrośliśmy w domach, gdzie nigdy nie wychodziło się poza schemat. Dlatego nasz pomysł na prowadzenie bloga został początkowo potraktowany z przymrużeniem oka i lekkim stresem: „A co, jeśli oni naprawdę będą chcieli to zrobić !?” Nasi bliscy długo nie wierzyli w powodzenie tego projektu, a pytani o zdanie, zawsze doradzali nam bezpieczniejsze rozwiązania.
Dlatego tak ważne jest docenienie i dlatego my tak często o tym piszemy. Zarówno w kontekście tych małych zmian, jakimi są codzienne nawyki, jak i tych dużych: zmiana pracy, zmiana mieszkania, czy toksycznego otoczenia…
Co by było gdyby…
Czasami, aż boję się myśleć o tym, co by było gdybyśmy na różnych etapach rozwoju bloga posłuchali wszystkich tych oceniających nas głosów, które wróżyły nam niepowodzenie. Ciągle słyszeliśmy o tym, że się bawimy w biznes, że tracimy czas na głupoty, i że to wszystko nie ma sensu, bo pewnie skończy się to szybciej niż się zaczęło. Konsekwencja w działaniu i ciekawość tego, co jeszcze nieznane przywiodła nas tu gdzie jesteśmy. Dobrze, że mamy siebie, bo obydwoje wiemy, jak dużym wsparciem dla siebie jesteśmy. Częściej wątpiłam ja niż Janek, ale nawet jemu zdarzały się słabsze momenty. Zawsze w takich małych, czy większych kryzysach potrafiliśmy się wzajemnie wspierać. Nauczyliśmy się też doceniać siebie nawzajem. Wręcz wyrobiliśmy w sobie zdrowy nawyk doceniania każdej najmniejszej rzeczy, która popychała nas do przodu. Oceniani przez wszystkich wokół przez długi czas, tylko my sami potrafiliśmy się wzajemnie doceniać.
Dlatego dziś staramy się wspierać i doceniać każdą inicjatywę, która wychodzi poza schemat standardowego działania, bo wiemy, jak ważne jest docenienie w takich sytuacjach.
A co jeśli się uda? Jak wyglądały początki bloga?
Zaczynaliśmy mając niewiele: wynajmowaną kawalerka, praca na juniorskim stanowisku w korpo i głowa pełna marzeń i pomysłów. Nikt nie był w stanie dać nam pewności, że to co sobie wymyśliliśmy kiedykolwiek przyniesie nam upragniony rezultat, a mimo to podjęliśmy ryzyko.
I Was kochane Dziubki namawiamy do tego, byście zamiast oceniać zaczęli doceniać tych, którzy od życia chcą więcej albo chcą przeżyć swoje życie inaczej, nawet jeśli ich pomysł wykracza poza Wasze najśmielsze wyobrażenia.
Nie bójcie się sięgać po możliwości rozwoju Waszych marzeń. Zamiast słuchać uprzedzeń ludzi wokół, lepiej samemu wyrobić sobie zdanie. Dopóki nie spróbujecie, nigdy się nie dowiecie czy pomysł, który świta Wam w głowie jest tym, który pozwoli zrealizować najlepszy scenariusz na życie.
I z takiego też założenia, wychodzi Bank BGŻ BNP Paribas, który jest Partnerem tego tekstu. Aktualna kampania Banku #DOCENIAJnieoceniaj ma na celu zwrócenie uwagi na to, jak niezwykle istotna jest siła pozytywnego wpływu i docenianie innych w dążeniu do realizacji ich marzeń i pasji. Więcej o akcji przeczytacie tutaj: www.doceniajnieoceniaj.pl
Ja zawsze w was wierzylam….jestescie de besciaki ….nie ma tutaj niepotrzebnego pierd……
Zawsze chetnie ogladam insta a szczegolnie chlopakow…..😍
Super tekst .Nie każdy wie ile trzeba czasu na napisanie posta.Prowadzisz bloga ,phi …nie raz to słyszę,ale jak zaczęło wychodzić ,to za plecami różnie się mówi.
Najbardziej wspierała mnie córka dzięki której powstał mój blog z fryzurami i ona cieszy się ze mną zawsze z najmniejszych kroków 🙂 Mąż jak zobaczył ,że wychodzi docenia to co robię 🙂
Jestescie poprostu fantastyczni wszyscy. Bardzo lubie was ogladac 😍oraz sluchac twoich porad,Marta jestes piekna kobieta. Pozdrowiam was serdecznie i zycze dalszych sukcesow.😘👍
Wspieranie się na wzajem to chyba jedyny przepis na to żeby trwać wspólnie w małżeństwie, partnerstwie, we wspólnej pracy. My z mężem choć jesteśmy jak ja to mówię na wygnaniu jak wielu Polaków teraz. Przeszliśmy przez 22 lata wspólnego małżeństwa różne etapy, ale zawsze się wspieraliśmy. Kiedy jeden miał gorszy etap drugi brał go pod rękę i mówił. Słuchaj teraz jest słabo ale jutro będzie lepiej wierzę w ciebie 😊 to nam dawało siły. I tak jak w was nikt nigdy nie dawał nam szansy że będziemy razem ze coś nam wyjdzie. Na tą chwilę razem prowadzimy biznes w UK.… Czytaj więcej »