Gdyby ona żyła, to my nie bylibyśmy razem. Moja teściowa. Wiem to ja i wie to doskonale Jan. Prawda jest taka, że to on pierwszy na głos wypowiedział to, co oboje wiedzieliśmy od dawna. Teściowa kochała go za mocno i pewnie nigdy nie dałaby mu odejść dalej, niż zasięg jej wzroku i wpływów. Była kochającą matką, czasami tylko za bardzo. Taka klasyczna, toksyczna miłość. Coś ci to przypomina?
Parę dni temu na naszej zamkniętej grupie: „SuperStyler po godzinach” pojawił się wpis jednej z was. Wpis z prośbą o poradę. Prośbą o wsparcie. Wpis przepełniony smutkiem i zmęczeniem. Było w nim o matce heterze, która od zawsze utrudniała życie. Trzymała krótko i nigdy nie szczędziła gorzkich słów. Miarka przebierała się wielokrotnie, ale to dopiero dziś pojawiło się pytanie, jak się z takiej relacji wyswobodzić. Poruszyłam ten temat podczas jednej z transmisji na żywo na naszym Instagramie. Posypały się wasze historie: o matkach, teściach, bratowych, szwagrach i ciotkach. Im bliższa relacja, tym bardziej toksyczny układ. Poczucie, że uciec się nie da, i że teraz to już tak do usranej śmierci. Że taka karma i tyle. Guzik prawda!
Zawsze jest wyjście z sytuacji, choć ono może się wydawać drastyczne. Wiele z nas musi sobie radzić z problemem zbyt troskliwych rodziców, więc poradzę Wam, jak można odciąć się od przeszłości i opuścić rodzinne gniazdo na dobre.
Moja historia rodzinna – Wasza motywacja do zmiany
Moi rodzice mają bardzo zdrowe podejście do tematu. Szczególnie mama. Ona od zawsze powtarza: szczęśliwy związek to dwie osoby. Przy trzech robi się już ciasno. Nawet jeśli tą trzecią jest ukochana mama, teściowa czy brat. To nigdy na dłuższą metę nie jest dobry pomysł. Mój tata wyfrunął z rodzinnego gniazda bardzo wcześnie. Do technikum oddalonego od domu rodzinnego szmat drogi. W czasach gdy nie było telefonów, komputerów czy Internetu to było tak, jakby poleciał w kosmos. Babcia szlochała, a dziadek się zwyczajnie martwił. Reszta rodzeństwa została w rodzinnej miejscowości. Ich dzieci w dużej mierze też zostały blisko gniazda.
Ja powtórzyłam historię taty, bo on mi w tym kibicował. On znał moją ścieżkę. Obydwoje z mamą nie byli przeciwni, choć dziś wiem, że bardzo się o mnie martwili. Mimo to pozwolili mi wyfrunąć. Dziś mam własne życie. Totalnie suwerenne. Nikt prócz Janka, Miecia i Zyzia nie ma na nie bezpośredniego wpływu. Czuję, że ten układ jest zdrowy. Stworzyłam rodzinę taką, o jakiej marzyłam. To ja tu rozdaję karty. Kiedyś mój tata, wiedząc, jak bliska relacja łączy mnie z moim bratem zaproponował, żeby ten na czas studiów zamieszkał z nami. Bo taniej, bo raźniej. Nie musiałam nic mówić. Mama stanowczo zaoponowała: „Oni mają już swoje życie. To nikomu nie wyjdzie na dobre. Do tanga trzeba dwojga. Troje to już tłok.”
Historia rodzinna Janka
Od zawsze mieszkał z Mamą, Babcią i Dziadkiem. Tata był od przypadku do przypadku. Dziadek zmarł kiedy Janek miał 12 lat i od tamtej pory zostali we trójkę. Mama dzielnie zajmowała się Babcią i Jankiem. Kochała ich nad życie. Jankowi oddałaby wszystko. Ale jego nie chciała oddać nikomu. Poznałam ją. A ona poznała mnie. Wiedziałam, że ona z kategorii tych, którym się nie podskakuje. Twarda kobieta, zakochana w synu. Na jednej z imprez Janek oznajmił w towarzystwie: „Kiedyś zamieszkamy z Martą razem. My na górze, a moja mama na dole.” Wtedy podeszła do mnie najlepsza przyjaciółka Janka i wyszeptała mi do ucha: „Marta, radzę ci spieprzaj z tego układu! Tu nic dobrego z tego nie będzie.”
Tak zrobiłam! Od samego początku nie godziłam się na to, by (przyszła) teściowa ingerowała w nasze życie. Moim sposobem na teściową w ty czasie, było zejście jej z drogi, bo życie z maminsynkiem nie wchodziło w grę.
Nasza historia
Zeszliśmy się ponownie miesiąc po śmierci mojej teściowej. Od pierwszego dnia wiedzieliśmy, czuliśmy, że to jest właśnie to. Nikt tu nie miał żadnych wątpliwości. Janek parę lat później powiedział: „Czasami z rzeczy jednoznacznie smutnej jak śmierć kogoś bliskiego może wyniknąć coś naprawdę dobrego. Gdyby nie śmierć mojej mamy, to nie bylibyśmy razem, wiesz?” Wiedziałam to od dawna.
Dobra rada na temat klucza do szczęśliwego związku
Możesz ją sobie wziąć do serca, a możesz jej nie dowierzać, tkwiąc ciągle w układzie, który uwiera niczym kamień w przymałych butach w upalny dzień. Zawsze jest wyjście z sytuacji. Zawsze. Pytanie tylko jaka jest twoja motywacja do zmiany i jak odważna potrafisz być. Nie jesteś zadowolona z tego, jak funkcjonuje twoja rodzina? To stwórz swoją własną, na swoich zasadach. Janek tak właśnie zrobił. Przeszłość od teraźniejszości oddzielił grubą kreską, raz na zawsze odciął się od przeszłości. Mieszkasz pod jednym dachem z mamą, która wiecznie podcina ci skrzydła, więc szukasz na nią sposobu? Wyprowadź się, zmień mieszkanie, wynajmij pokój. Albo przynajmniej postaraj się szczerze porozmawiać z bliskimi. Może podsuń im ten tekst do przeczytania? Sytuacja, w której tkwisz, może być oczywistością dla ciebie, a dla innych to wcale oczywiste być nie musi. Pod latarnią jest zawsze najciemniej, znasz to?
To tobie nie pasuje ten układ, to Tobie teściowa ingeruje w życie. Dla pozostałych taka zależność może być wygodna. Podejrzewam nawet, że właśnie taka jest. Od ciebie zależy, jak będzie wyglądała reszta twojego życia. Nie łudź się, że otoczenie samo się zmieni. Na to masz marne szanse. To tobie przeszkadza obecna sytuacja, a nie im. Może wspólna terapia coś wskóra, a może sama wybierz się do terapeuty, by nabrać sił do działania. Nie daj sobie wiecznie podcinać skrzydeł. Nie daj sobie wmówić, że niewiele znaczysz. Żyj po swojemu, na własny rachunek. Serio – ŻYJ.
Na zakończenie, chciałam tylko dodać jedno. Mam nadzieję, że ten wpis będzie dla Ciebie motywacją do zmiany. Chociaż ja właściwie nie miałam okazji przekonać się, jak to jest dzielić życie z maminsynkiem, to podejrzewam, że nie jest to żywot usłany różami. Daj sobie szansę na szczęśliwy związek, i raz na zawsze opuść rodzinne gniazdo, w trosce o samą siebie.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Nie miałam możliwości poznać mojej teściowej, zmarła 4 miesiące zanim poznałam Męża. Mąż twierdzi, że by mnie pokochała jak córkę. Nie wiem. Nie przekonam się ani o jej sympatii, ani (być może) toksyczności. Teścia mam na piątkę. Mieszkaliśmy razem 2 lata, bo nie chcieliśmy zaczynać wspólnej drogi od kredytu na 200 tysi. Moment wyprowadzki od teścia okupiłam łzami. Wzruszenia, ale też wdzięczności – że był, że pomagał, że nie wtrącał się, że nie było gumowego ucha, że nie mówił Nam jak żyć, jak gotować, jak sprzątać, że pozwolił mi być gospodynią domową pełną piersią i nie czułam się jak u… Czytaj więcej »
Ja mieszkam z teściową (tesc niedawno zmarl) moj mąż twierdził że jeśli będziemy.mieszkac tu u niego ( my na górze oni na dole) nawet tego.nie odczujemy. Gowno prawda i to nie dlatego ze miałam złych teściów, ale bardzo duze roznice pokoleniowe ( tesciowie w wieku.moich dziadkow) nie sprzyjały wspólnemu dzieleniu chociażby ogródka. Teraz juz za pozno na zmiany, dom przepisany na meza w zamian za opiekę a ja.mimo tego ze tesciowa.jest nieszkodliwa.marzę o pełnej niezależności
U mnie, aż tak źle nie było, bo i nie zdążyło. Moja mama już od początku nie przepadała za moim obecnym mężem, ale nam nigdy tego nie powiedziała, natomiast żaliła się wszystkim do okoła jaki to on nie “nie taki” już po pierwszym spotkaniu. Powiedziałam o tym swojej babci, która odpowiedziała mi krótko: z matką dziecka mieć nie będziesz, z nią nie zbudujesz domu, matka na starość nie poda Ci szklanki. Nie poda Ci szklanki, nie dlatego, że nie będzie chciała, tylko dlatego, że prawdopodobnie już nie będzie żyła. Sama wiesz i czujesz czy ten facet jest dla Ciebie dobry… Czytaj więcej »
Czasem się śmieję, że powinniśmy robić tak jak w Ameryce, studia? Tylko w innym mieście! Rodzina? Super, kupujemy mieszkanie na drugim końcu Polski, bo wtedy relacje są zdrowe, i nikt się nie wtrąca. Nie mogę co prawda narzekać, na swoją rodzinę, czy mojego męża, bo są w porządku, ale obserwując innych ludzi w takich właśnie związkach w trójkącie, myślę, że serio pomysł z innym miastem nie jest zły! 🙂
hmm. Wiesz czasem zdarza nam się chodzić do kościoła i ostatnio się właśnie wybraliśmy. Bardzo się zaskoczyłam kazaniem, podczas którego ksiądz próbował uświadomić jak ważne jest zdrowe odcięcie pępowiny od własnych rodziców. Mówił o życiu własnym życiem, postawieniu grubej kreski i nie obwinaniu rodziców swoich i swoich partnerów o nasze dzisiejsze niepowodzenia, brak silnej woli, odwaagi do działania i ograniczenia. Liczy się tu i teraz i trzeba się po prostu wziąść za siebie. Rodziców już często nie zmienimy więc niech sobie żyją w swoim świecie. A my w swoim- takim jak NAM się podoba. Nikt za nas życia nie przeżyje.… Czytaj więcej »
Chyba bylismy w tym samym kościele 😜 czasem Księża powiedzą cos mądrego 😉🙂
W piśmie swietum jest napisane że mąż nie powinien.mieszkac z rodzicami 🙂 nie przytoczę tego fragmentu, ale jest cos o założeniu własnego gniazda
Dlatego też sperdzielilam500 km od tesciowki …nie za blisko nie za daleko 😉 Amen.
Hej 🙂 świetny tekst :). Znam to co opisujecie z własnego doświadczenia, 2 lata temu przerwałam taki układ z byłą już szwagierką. Mój były mąż jeszcze przed naszym ślubem kupił z nią mieszkanie, potem kiedy okazało się że jestem w ciąży z Antosiem, zamieszkałam tam. Było dobrze oczywiście na początku. Gdzieś po pół roku zaczęłam rozmawiać, żebyśmy sami zamieszkali, wiecie co usłyszałam że mi przeszkadza jego siostra, że on ma mieszkanie, a ja szukam tylko problemów. 2 pokojowe mieszkanie, ona na największym pokoju z balkonem, my z małym dzieckiem na dwóch mniejszych….chore ja to zauważyłam on nie, ciągle powtarzał że… Czytaj więcej »
Świetny tekst, w zupełności się zgadzam! Na szczęście przyszli teściowie mnie uwielbiają, ale wręcz przesadzają chyba w drugą stronę.. Już by chcieli śluby, wesela,wnuki.. A nam się nie spieszy.. Dobrze nam razem tak jak jest i na wszystko przyjdzie czas. Uważam, że to też jest problem, bo to jednak nasze życie i my decydujemy, ale jednak ciągłe gadanie na ten temat bardzo męczy :/ P.S. Dostałam się tu przez Wasze instastory, co to za opcja z przesuwaniem i przejściem na bloga? Jest super! P.S.2 Życzę Wam wszystkim szybkiego wyjścia ze szpitala kochani <3 domyślam się, że jest ciężko 🙁 wspieram… Czytaj więcej »
jestem z moim ukochanym 27 lat pięknych, różnych
lat, mamy dwójkę super dorosłych już dzieci i od zawsze z tyłu głowy towarzyszy mi myśl co by było gdyby była ta trzecia- mama – mamusia ukochana – ukochany synek- tak nie miałam teściowej a mój mąż z każdym problemem przybiegał do mnie
My gdy na swiecie mial sie pojawic pierwszy syn a z kasa bylo krucho poszlismy mieszkac do tesciow. Niby mielismy swoj kat z lazienka i aneksem kuchennym ale to byl ich dom. Po urodzeniu syna czulam ze trace prywatnosc. Nawet karmic nie moglam w samotnosci bo czuwala nade mna i komentowala. Nikt nas nie odwiedzal bo ciagle sie rozsiadala jak gosc przy stole i wyrywala mi dziecko z rak jakby bylo jej. Przychodzila o 6 rano zeby zobaczyc wnusia. Szala sie przelala. Powiedziałam wszystko co mi lezalo na sercu. Długo miala żal. Dopoki sie nie poszlismy na swoje ponad dwa… Czytaj więcej »
Zdjęcie przypomina mi zbuntowanego aniola 😊😊
Smutne jest to lecz jakie prawdziwe.
Rodzina ma na nas największy wpływ. Czasem jest jak wrzód tam właśnie. Niestety. Warto mieć z nią zdrowe relacje, a takie ponoć zaczynają się po setnym kilometrze 😉
To prawda trójka to już tłok ! Nie da się być 50% z żoną a 50% np. Z matką. Zakładasz rodzinę żyj dla niej na 100%! 😊
Odkąd tylko zaczęłam spotykać się z moim obecnym mężem moja mama stanowczo mówiła “żadnego mieszkania razem. Szukajcie sobie od razu czegoś swojego” dlaczego? Bo doskonale wiedziała jak mieszka sie po slubie i ze swoimi rodzicami i z tesciami, bo taka miala sytuacje zaraz po swoim slubie. Nic dobrego z tego nie bylo, mowila “ani sie porządnie nie poklocisz, ani sie swobodnie nie pierdniesz” 😉 posluchalam… jestesmy wolnym, szczęśliwym malzenstwem, nie musimy w niczym sie ograniczac, żyjemy po swojemu. Moj brat z racji “oszczędzania” posluchal swojej babci (bo mama stanowczo mowila NIE) i zamieszkali z dziadkami i zaczelo sie… kontrola gdzie… Czytaj więcej »
Mieszkam z teściową za ścianą, mamy jedno podwórko, często u niej się gości bratowa mojego M, ona mnie niszczy….razem z teściową, dosłownie…. Psychicznie nie daje rady, jestem najmłodsza w,, rodzinie,, i nic i życiu nie wiem, bratowa mnie poniżej słownie i to w trakcie uroczystości,, rodzinnych,, nienawidzę rodziny mojego męża… Zrozumiał to niedawno, choć bałam się że będziemy musieli się rozstać. Niebawem się wyprowadzamy…tylko to trzyma mnie przy zdrowiu psychicznym. Moja historia, mój horror…
Dziękuję. Nie jestem sama. Od lat
borykam się z tym problemem, jednak od miesiąca totalnie!!! zatruwa mi życie. Kompletnie nie wiem co robić. Ja już nie potrafię żyć pod ciągłym ostrzałem mojej teściowej, a mój mąż nie potrafi żyć bez niej.