Czwartek wieczór, dostaję wiadomość od bliskiej koleżanki Grażki – „Marta, znów pokłóciłam się z Januszem (imiona zmienione na potrzeby tekstu 😉). On ma wiecznie do mnie pretensje, że za rzadko się kochamy, że brakuje nam czasu na namiętność w związku. Ja już nie wiem, jak mam z nim rozmawiać, może gdyby to on miał cały dom na głowie, dzieci, pracę, obowiązki, to zszedłby na ziemię. I jeszcze to jedno wieczne dogadywanie mi i ocenianie… A może to ze mną jest coś nie tak?” .
Tak się złożyło, że ostatnio temat libido powraca w moich babskich rozmowach jak bumerang. Być może my, kobiety po 30 bardziej niż inne odczuwamy potrzebę zmiany w tym temacie. A może niepokoi nas to, co dzieje się w naszych związkach. Tak czy siak po krótkich obserwacjach dochodzę do wniosku, że temat wymaga omówienia.
Nauka mówi, że my kobiety mamy bardziej przechlapane niż mężczyźni, ponieważ u nas dużo większą rolę przy pobudzeniu odgrywa mózg, a dokładniej coś, co ja nazywam stanem umysłu. Dodatkowo mamy mniej testosteronu, niż nasi partnerzy, więc niejako na starcie jesteśmy trochę na przegranej pozycji. Mówiąc kolokwialnie „chce nam się mniej”. A co jeszcze sprawia, że nam chce się mniej?
2 + 1 = game over?
Prym wiedzie urodzenie dziecka. To cała obszerna kategoria, gdzie pod tym wspólnym mianownikiem mamy niewyspanie, stres, brak akceptacji własnego ciała (czyli często dodatkowe kilogramy), brak akceptacji nowej roli społecznej, o której wstydzimy się mówić czy karmienie piersią, które idzie w parze z wysokim poziomem prolaktyny. A prolaktyna za libido nie przepada.
Na naszej grupie na Facebooku “SuperStyler po godzinach” zapytałam o to, jak z tym libido jest u Was. I właśnie ta kategoria odpowiedzi dotycząca pojawienia się dziecka była chyba najszerzej reprezentowana i dyskutowana. Padały stwierdzenia, że o ile jeszcze w ciąży ochota na seks była, o tyle już po urodzeniu dziecka nie ma mowy o żadnym zbliżeniu. Dochodzi zmęczenie, nie tylko po stronie Mamy, ale również Taty, który często bierze dodatkowy etat, żeby móc zapewnić „godne” życie. W rezultacie rodzice po prostu usypiają wraz z dzieckiem, albo nawet i szybciej niż dziecko, w trakcie czytania bajek. Nawet mi się to parę razy zdarzyło. 😉
Kolejna sprawa to spanie razem z dzieckiem w jednej sypialni, albo co gorsza w jednym łóżku. Ciekawa jestem, komu z Was dziecko obudziło się akurat w TYM momencie 😉? Swoją drogą mam wrażenie, że dzieci mają jakiś taki wmontowany radar. W momencie, kiedy już wydaje się, że słodko śpią, ochota jest i wszystko wskazuje na powodzenie akcji, nagle rozlega się z sąsiedniego pokoju „Mama piciu” 😉! I jak w zaistniałych warunkach wygospodarować czas na namiętność w związku… Ech….
Tabletka szczęścia
Pisałyście też o środkach antykoncepcyjnych. Lekarzem nie jestem, więc nie chcę wchodzić w medyczne kwestie, które substancje tabletkach działają bardziej, a które mniej hamująco na libido. Mogę dodać jedynie z „własnego podwórka”, że czasami po prostu trzeba wypróbować różne pigułki antykoncepcyjne, żeby trafić na te jedne, właściwe, które nie będą będą nieco mniejszą przeszkodą w słodkim tete-a-tete. Sama zrezygnowałam zupełnie z terapii hormonalnej i zauważyłam ogromną poprawę jeśli chodzi o poziom libido.
Cały w tym ambaras…
No i dochodzimy do, chciałoby się rzecz, grzechu kardynalnego, czyli braku czasu i przemożnego zmęczenia. Te argumenty często padają z Waszej strony Dziubki, ale przyznaję, że sama też bez winy nie jestem, bo i u nas potrafi wkraść się pod pierzynę chłodna kalkulacja. Czy poświęcić te kilkanaście minut na zbliżenie, czy lepiej pospać dłużej? Często zwycięża sen. No bo jutro trzeba wcześnie wstać, wyprawić dzieci do przedszkola, mamy ważne zebranie w pracy itp. itd. To status quo potwierdzają badania, które pokazują, kiedy Polacy kochają się najczęściej. Pewnie nikogo nie zdziwi jak napiszę, że prym wiedzie sobota (wolny dzień, zazwyczaj spędzony w gronie najbliższych, z obietnicą kolejnego wolnego dnia nazajutrz). Niespodzianki nie będzie również jeśli zdradzę, że poniedziałek to dzień, w którym najrzadziej słychać najmniej miłosne „och i ach”.
Chłodna kalkulacja
Statystyki są również brutalne wobec długości trwania stosunku. Średnio to tylko 13 minut. Krótko, prawda? A gdzie w tym wszystkim czas na masowanie pleców, na głaskanie po stópkach? To oczywiście statystyka, niemniej trochę nam wytrąca z ręki argument, że seks aż tak znacząco kradnie sen 😉.
No właśnie i tutaj dochodzimy do pytania, chciałoby się rzec fundamentalnego. Czy warto, czy nie warto wygospodarowywać te 13 minut? Z moich doświadczeń wynika, że zdecydowanie warto! Kobiety, które zawyżają średnią i robią to częściej niż pokazują statystyki są bardziej radosne, uśmiechnięte, ładnie wyglądają i mają to „coś” w oczach. U siebie zauważam wszystkie te symptomy zawsze gdy wyjedziemy gdzieś z Jankiem tylko we dwoje. 😉 Są na to dowody, że seks po prostu wpływa dobrze na nasze samopoczucie, wyższą samoocenę, nie mówiąc już o tym, jakie korzyści z niego płyną dla związku. Dlatego warto pielęgnować tą namiętność w związku. Gdzieś czytałam, że jednym z najczęstszych powodów wpisanych w akta jako przyczyna rozwodu jest właśnie zanik pożycia małżeńskiego u małżonków. Obserwując znajomych wysnuwam śmiałą hipotezę, że seks jest ważny, jest nawet bardzo ważny jeśli nie kluczowy dla udanego związku partnerskiego. Brzmi jak banał, ale chyba jednak coś w tym jest, bo inaczej wątki na forach internetowych dotyczących spadku libido nie byłyby tak rozbudowane.
Co radzą specjaliści, a co sprawdza się u nas?
Nie od dziś wiadomo, że związek z czasem się zmienia, ewoluuje, wchodzi na kolejne etapy wtajemniczenia. Zmieniają się potrzeby i oczekiwania. Nie ma chyba lepszej i bardziej uczciwej metody, wobec siebie i względem partnera, jak rozmowa. Rozmowa o tym czego oczekujemy, czego potrzebujemy, o tym co nas blokuje. Może jest coś, czego chcielibyśmy spróbować, doświadczyć, a zwyczajnie brakuje nam odwagi, paraliżuje nas poczucie wstydu. Taka dojrzała rozmowa, w trakcie której będziemy słyszeć, a nie tylko słuchać co druga osoba ma do powiedzenia, może być punktem zwrotnym w Waszej relacji.
Prowokacja w dobrej sprawie
Tak, tak wiem! Łatwo jest powiedzieć: POROZMAWIAJ! Zdaję sobie sprawę, że te tematy wciąż nie są najłatwiejszymi do rozmów przy porannej kawie. Dlatego czasami sprawdza się zwykła, niewinna prowokacja.;) Spróbuj przypomnieć sobie jak kiedyś wyglądały Wasze zbliżenia. Co uruchamiało w Was machinę namiętności? A może nakręcało? jak wprowadzaliście się w stan błogiego relaksu? Może były takie małe rzeczy, które w kolejnym kroku stawały się zaproszeniem do wspólnych chwil?
Wspólne wojaże
A może po prostu warto zostawić dzieci na weekend u Dziadków i spędzić ten czas tylko we dwoje? Wyjechać gdzieś, gdzie nie trzeba będzie sprzątać, gotować i prasować? Stworzyć warunki do tego aby namiętność w związku miała okazję się uaktywnić. Nic tak nie zbliża do siebie, jak oderwanie się od codzienności, odrobina szaleństwa, bez wyrzutów sumienia. Bo o libido trzeba dbać, trzeba je podsycać, dokładać drewna do ognia. Wyjedźcie gdzieś w nowe miejsce, rozbudźcie w sobie ciekawość wobec otaczającego Was krajobrazu, ale też wobec siebie. To naprawdę działa!
Wspólne pasje
A jeśli nie wyjazd, to może chociaż wspólne bieganie, jazda na rowerze, rolkach, albo chodziaż gra planszowa? Może Scrabble, a może Gierki Małżeńskie? Wspólne pasje, wspólne sukcesy i małe potknięcia, zbliżą Was do siebie ponownie.
Oczyść głowę
A co ty sama możesz zrobić dla Was? Oczyść głowę, naucz się odpuszczać, a przede wszystkim zrelaksuj się w sposób, który dla Ciebie jest najbardziej skuteczny. Na mnie działa sport, obejrzenie ulubionego serialu albo wypad w ciekawe miejsce na dwa dni. Dla Ciebie może być to np. joga. Nie wiesz co Cię relaksuje? Popróbuj różnych metod i nie miej z tego powodu wyrzutów sumienia. Jeśli Ci partner zarzuci, że czytasz książkę, zamiast przygotowywać kolację po prostu powiedz, że robisz to też dla niego 😉.
Pobudź zmysły
Bo może jest tak, że przez natłok obowiązków wszystkie są w głębokim śnie? Często tak bywa, że w ferworze codzienności zapominamy o tym, jaką przyjemnością dla kubków smakowych jest pyszne jedzenie, jaką frajdą dla oczu jest piękny zachód słońca i jakim szczęściem dla ciała i umysłu jest udany seks. Dbajmy o namiętność w związku.
A na koniec mały bonus od Janka, dla Was, na zachętę. 🙂
[ad name=”Pozioma responsywna”]
A ja polecam książkę o mężczyźnie i o kobiecie prof. Lwa Starowicza oraz Sztukę obsługi penisa 🙂 tam jest całe mnóstwo wytłumaczeń dlaczego tak się dzieje, czego kto oczekuje iitd 🙂
Tekst super i temat też oczywiście super ważny, daje do myślenia, nic tylko trzeba się dziś trochę zrelaksować, odpuścić i wyluzowac, czego wszystkim nam życzę 😉 ♥️ no a film.. kurczaki Janek jaki ty szalony jesteś fju fju fju 👌 buziaczki dla was dziubaski 😘
Weszlam tu przez ten artykul. I zostalam nieco dluzej:) w zasadzie dzis pierwszy raz skomentowalam jakis wpis na blogu, ale mam szalona potrzebe wyrzucenia tego i owego z siebie…Ten temat jest dla mnie szalenie wazny i szukam natchnienia to tu, to tam… niestety dwa lata seksu pod tytulem “zrobmy sobie dziecko” (przy pierwszym też nie poszlo za szybko, ale powiedzmy: w normie dla naszych czasow) totalnie zabija libido. Na tyle skutecznie, ze temat w ogole przestal dla nas istniec. Choc chyba oboje odczuwamy pewne potrzeby, to uzytkowosc zblizen i ilosc rozczarowan chyba sprawila ze po prostu zaczęło nam się to… Czytaj więcej »