Ja wiem, że każdy rodzic orze jak może. Stara się wychować dzieci najlepiej, jak potrafi, wpoić im pewne zasady i mądrości. Oszczędzić im przykrych doświadczeń, ochronić przed złem. Wychowuje je też na swoje podobieństwo, co nie zawsze jest dobre, bo mając za starego skończonego dupka, trzeba nie lada wysiłku, żeby samemu na takiego nie wyrosnąć. Wiem też, że coaching powinien być zdelegalizowany, a to trochę coachingowi tekst. Mimo to podzielę się z wami kilkoma maksymami, jakie Rodzice i najbliżsi próbowali mi wpoić, a które w moim życiu okazały się totalną bzdurą. Gdybym dał wiarę moim rodzicom, wierzył w bujdy wmawiane przez rodziców, nie byłbym w tym miejscu życia, w którym jestem. Nie miałbym tego, co mam, a mam wszystko. Dziś prawdy życiowe rodziców.
Oto mój subiektywny wybór 10 najgłupszych prawd życiowych moich Rodziców. Obiecaliśmy sobie z Martą unikać ich przy wychowaniu naszych dzieci. Przynajmniej o to nie będą miały w przyszłości do nas pretensji… Chcecie wiedzieć, jak mądrze wychować dziecko? Czytajcie dalej.
Prawdy życiowe, czas start!
1. Kończ, coś zaczął, czyli nie wolno zmieniać zdania
Zdanie trzeba zmieniać, szczególnie gdy dochodzi się do nowych przemyśleń i wniosków, a te stawiają pod znakiem zapytania nasze dotychczasowe przedsięwzięcie – studia, biznes, nawet związek. Ludzie w życiu notorycznie marnują jedną kluczową rzecz, bo wydaje im się, że mają jej pod dostatkiem. To czas. A ten płynie nieustannie. Szkoda marnować go na zajęcie, którego się nie cierpi i na ludzi, których się nie lubi. To znana życiowa prawda. Dobrze być zdecydowanym, ale dobrze też umieć wycofywać się z nieprzemyślanych projektów. Minimalizować straty, również czasu. Rodzice uczą nas, że to brak konsekwencji. Jak robisz tak notorycznie, pewnie mają rację. Ale jeżeli po roku czy dwóch dochodzisz do wniosku, że studia, na których jesteś, w ogóle cię nie interesują, to je zmień. Robisz je dla siebie. Nie dla starych.
2. Co cię nie zabije to cię wzmocni
Największa bzdura, a często powtarzana. Niestety – człowiek jak maszyna – zużywa się. Fizycznie i psychicznie. Oczywiście traumatyczne przeżycia, a parę mam ich za sobą, potrafią człowieka wzbogacić w cały wachlarz nowy doświadczeń i doznań, ale niekoniecznie są one niezbędne, by prowadzić szczęśliwe i udane życie. Także nie wierzcie w kłamstwa rodziców. Dlatego gdy widzę tragiczny wypadek, nie gapię się na siłę w kierunku ofiar, czy zwłok. Bo i po co, skoro służby już udzielają pomocy? Tak jak chronimy swój organizm przed głodem, pragnieniem, przegrzaniem czy wyziębieniem oraz chorobami, powinniśmy również chronić swoją psychikę przed niepotrzebnym stresem.
Nie chodzi o życie w puchu. Po prostu wielu stresów można uniknąć, działając w przemyślany i roztropny sposób, a skoro tak, to warto w ten sposób postępować. Życie i tak nie zapomni, by postawić przed nami co jakiś czas trudniejsze wyzwanie. Zbierajmy siły właśnie na nie.
3. Trzeba mieć wykształcenie
Jeżeli chcesz być lekarzem czy prawnikiem to prawda, ponieważ zawody te wymagają uprawnień. Jeżeli chcesz uprawiać bardziej wolny zawód, a tym bardziej na własną rękę, potrzebne ci będą pasja, determinacja, tysiące godzin pracy i odrobiona talentu, więc nie musisz wierzyć w te bujdy wmawiane przez rodziców. Ponoć człowiek w dowolnej dziedzinie staje się mistrzem po 10 000 godzin ćwiczeń. Cóż, wiele jeszcze tekstów do napisania przede mną… W naszej pracy, w zajęciach, którymi zajmują się nasi znajomi, w wielu przypadkach liczy się zupełnie coś innego, niż dyplom ukończenia uczelni. To doświadczenie, kontakty, profesjonalizm, skuteczność, dotychczasowe dokonania. Ja to nazywam „bycie poważnym człowiekiem”. Takim, co jak da słowo, to go dotrzyma. Takim, który jak powie, że dowiezie, to dowiezie „choćby skały srały”, jak lubią mawiać marketingowcy.
Znam setki osób będących prymusami na studiach sfrustrowanych tym, że rynek pracy brutalnie zweryfikował ich perfekcyjne oceny w indeksie. Znam też wiele osób, za które na studiach nikt nie dałby funta kłaków, a które dziś zawodowo doskonale sobie radzą. Pracują za grube pieniądze, w komfortowych warunkach i na własnych zasadach. To luksus. Wiem, co mówię, ponieważ jedną z tych osób jestem ja, zaś drugą jest Marta.
4. Lepiej być specjalistą w wąskiej dziedzinie, ale za to najlepszym w kraju
To jedno z ulubionych stwierdzeń mojego Taty. Chwalmy Pana, że od najmłodszy lat czułem, że się myli i jego prawdy życiowe, odstawiłem na bok. Dziś pewnie wegetowałbym jako sfrustrowany intelektualista będący specjalistą w dziedzinie, która jest tak wąska, że wszyscy mają ją w dupie. Ja jednak chciałem kształcić się, szkolić i szlifować swoje umiejętności w wielu innych dziedzinach. Tak wielu, że łatwo można mnie było posądzić o słomiany zapał, brak zdecydowania i rozmienianie się na drobne. Opłaciło się. Setki razy uczyłem się czegoś od zera, rozwiązywałem tysiące rozmaitych problemów z różnych dziedzin. Ponieważ jestem trochę Zosią Samosią, wolałem to robić sam.
Te doświadczenia zbudowały u mnie pewność siebie. Dlatego dziś chętnie podejmuję się zadań, które pozornie wykraczają poza moje kompetencje, gdyż wiem, gdzie szukać wiedzy, jak zdobyć niezbędne umiejętności i doprowadzić dane zadanie do końca z sukcesem.
5. Warto się ustabilizować
Tu zależy, na jakiej stabilności ci zależy. Mi zależało na stworzeniu szczęśliwej rodziny jako absolutnej bazy do wszelkich życiowych przedsięwzięć i wyzwań. To dla mnie pewnego rodzaju kotwica, port, fundament. Zawodowo za to może być niestabilnie, bo to oznacza wyjście ze strefy komfortu. To z kolei rodzi kreatywność i nie pozwala nam spocząć na laurach, ciągle stymulując nasz mózg. Wiem, że większość osób „nie mogłaby tak jak my”. Ja za to się zastanawiam, jak to jest 45 lat chodzić do jednej pracy, na jednym i tym samym stanowisku. Ja bym tak nie dał rady. No ale za to jest stabilizacja, czyli nic złego się raczej nie wydarzy, ale czy wydarzy coś wyjątkowo dobrego? Pewnie też nie…
6. Rodzina jest najważniejsza
Jest, pod warunkiem, że jest taka, o jakiej marzyłeś. Ja chciałem mieć dokładnie taką, jaką mam i dla mnie ta moja, konkretna rodzina jest najważniejsza. Ale jeżeli urodziłeś się w rodzinie, gdzie rodzice się rozwiedli, nim razem zamieszkali, dziadek choruje na Alzheimera, babcia ma trudny charakter i notoryczną depresję opartą na egoistycznym i rozdętym do granic absurdu podłym charakterze, wpadającym raz na jakiś czas w odwiedziny wujku alkoholiku wszczynającym patologiczne burdy i garnącym się do bitki z domownikami, i mamą umierającą na raka to kurwa wierz mi, ale taka rodzina nie jest najważniejsza, bo nie ma dnia, żebyś nie chciał z takiego domu uciec. Choć oczywiście będąc wychowanym w takim chorym układzie, wszystkich teoretycznie kochasz.
Wiecie, że w powyższym tekście zawarłem 25 lat mojego życia? Nie było zmarnowane. Wiele mnie nauczyło. Wiem, że wielu ma sporo trudniej, ciężej. Ale jednak większość moich znajomych miała lepiej, łatwiej. Rób wszystko, by było łatwiej, lepiej, lżej. Zrywaj kontakty z patologią w twojej rodzinie. Nie patrz na więzy krwi. Ludzie, którzy ci szkodzą, nie mają prawa być w twoim otoczeniu. Prawdy życiowe rodziców odstaw na bok. Bliskim, których kochasz, pomagaj, ale tylko wtedy, gdy tej pomocy potrzebują i umieją ją docenić. Nie uszczęśliwiaj ludzi na siłę, samemu stając się nieszczęśliwym. Nie o to w życiu chodzi.
7. Szanuj ludzi
Ludzi, to ty szanuj, ale tylko takich, którzy szanują ciebie. Przez lata musiałem szanować ludzi, być dla nich potulnym i grzecznym, bo to rodzina, bo to ktoś starszy, bo nie wypada. A oni centralnie na mnie srali, krzywdzili, sprawiali przykrość. Nigdy więcej. Z ludźmi, którzy źle wobec was postępują, należy postępować tak samo, albo dwa razy gorzej, żeby był pierwiastek solidnej nauczki. Ale najlepiej unikać ich jak ognia, choć gdy jesteś dzieckiem, jest to zwykle niemożliwe. Miałem takiego kuzyna. Lepszy chuj. Ciągle mnie bił, przezywał, upokarzał bez powodu. Zrobił sobie z tego sport, a ja do dziś jak o tym myślę, to kusi mnie, żeby gnoja odwiedzić z gazrurką, choć nie mam z nim kontaktu od dwudziestu paru lat. Nic nie mogłem wtedy zrobić, bo rodzice się uwielbiali. Dlatego błagam was – słuchajcie swoich dzieci, bacznie obserwujcie, jak się bawią.
Jeśli zastanawiacie się, jak mądrze wychować dziecko, to podpowiadam: nie zmuszajcie ich do spotykania się i spędzania czasu z innymi dziećmi, czy to z rodziny, czy znajomych, które mogą je krzywdzić. Nie mówię tu o drobnych niesnaskach normalnych w każdym wieku, a szczególnie między dzieciakami. Mówię o wyrachowanym i perfidnych dręczeniu. To samo oczywiście tyczy się dorosłych. Pozbywajcie się takich ludzi ze swojego otoczenia tak, jak wyrzuca się zasikany żwirek dla kota. Nie współczujecie i nie roztkliwiacie się na żwirkiem i nad takimi ludźmi też się nie ma co rozwodzić. I to nie jest egoizm. To jest Drodzy Czytelnicy higiena relacji interpersonalnych.
8. Słuchaj się starszych
Słuchaj, ale tylko tych mądrych. Radź się tych, którzy sobie dobrze radzą. Babcia, dziadek, tata, mama z definicji zawsze są starsi. Ale czy to jest wystarczający powód, żeby mieli mieć zawsze rację, i żeby mieli sterować twoim życiem? Moi rodzice działali na dwa odmienne sposoby. Mama zawsze dawała mi możliwość działania po swojemu, trzymając tylko odgórną kontrolę nad przebiegiem procesu. Słowem pilnowała, żeby nic się centralnie nie spierdoliło. Ale to ja wyznaczałem kierunek i cel, nawet gdy byłem całkiem mały. Dzięki temu zawsze miałem pomysł na siebie i wizję siebie w przyszłości bliższej czy dalszej.
Tata odwrotnie – ciągłe próby ulepienia mnie na swoje podobieństwo, ciągle ustawienia pod siebie. Oczywiście zawsze było mi wmawiane, że przecież sam tak chcę, bo to jest dla mnie najlepsze. „Zresztą słuchaj starszych – dobrze ci radzę Janku.”
– Mamo, gdybyś jakimś cudem mogła to przeczytać, to choć w cuda nie wierzę, to Ci dziękuję. Nie chcę wiedzieć, kim bym był i w jakim miejscu życia bym się znajdował, gdy to podejście Taty wygrało w moim życiu.
9. Ucz się na własnych błędach
Jeżeli nie masz nic lepszego do roboty, to oczywiście możesz popełniać błędy i warto byś się na nich uczył. Mam paru takich znajomych. Popełniają dużo błędów. Ponoć sporo się na tym uczą. Ale efekt jest taki, że dalej je popełniają, tylko co najwyżej inne. A że błędów można popełniać dowolną ilość, to z takim podejściem sporo jeszcze czeka ich wyzwań w życiu. Zdecydowanie lepiej uczyć się na cudzych błędach. Dlatego, gdy spotykam kogoś, kto do czegoś w życiu doszedł, kogoś, kto mi imponuje, może być dla mnie inspiracją, uwielbiam słuchać nie tylko o jego sukcesach, ale jeszcze bardziej o jego porażkach. I nie dlatego, że jestem zawistnym Polakiem, ale dlatego, że dzięki jego doświadczeniu mogę uniknąć problemów i stresu we własnym życiu, zaoszczędzić wiele czasu i pieniędzy.
10. Pomagaj innym
Koniecznie. Ale nie wszystkim i nie zawsze. Pomagaj tylko tym, którzy umieją to docenić i to docenią. Olej prawdy życiowe rodziców, że każdego trzeba zbawić. Nie chodzi o to, żeby ci stawiali pomniki. Mogą nawet nie wiedzieć, że to ty pomogłeś. Ale niech dzięki tej pomocy rośnie dobro, a nie konserwuje się i wzmacnia zło.
Jeśli więc na waszych barkach leży wychowywanie dwulatka, trzylatka czy dziecka w jakimkolwiek innym wieku, to polecam przestać postępować zgodnie z metodami wychowawczymi Waszych rodziców, no chyba że są dobre. Odstawić prawdy życiowe, naszych rodziców. Rodzice też kłamią, wymyślają, opowiadają bujdy, żeby dziecko się lepiej ich zdaniem zachowywało.
A jakie bujdy wmawiali Wam Wasi Rodzice?
A jakie prawdy życiowe wmawiali Wam Wasi Rodzice?
[ad name=”Pozioma responsywna”]