To musi być miłość. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że za każdym razem, kiedy mamy okazję wyskoczyć gdzieś z Jankiem na parę dni, zazwyczaj wybieramy Francję. I żeby nie było: zjeździliśmy już Włochy, Hiszpanię i parę innych miejsc, ale żadne z nich nie rozkochało nas w sobie tak bardzo, jak Francja. Dlaczego wycieczka do Francji jest świetnym pomysłem? Poniżej zestawienie szesnastu zupełnie subiektywnych powodów, dla których warto pojechać do Francji i się w niej bezgranicznie zakochać.
Wycieczka do Francji- czas start. Za co kochać Francję? Jest przynajmniej 16 powodów…
Za Lazurowe Wybrzeże – jedno z najpiękniejszych miejsc w Europie
Nawet teraz, pisząc te tekst, serce bije mi szybciej. Lazurowe Wybrzeże to według naszej skali najpiękniejsze miejsce w Europie. Wycieczka do Francji, bez tego miejsca nie może się odbyć. Jest tu wszystko: morze o niebywałym kolorze wody, góry, pyszna kuchnia, która miesza wpływy francuskie z włoskimi, życzliwi ludzie, piękne krajobrazy, muzea. Najpiękniejsze miejsce ze wszystkich możliwych i takie, które z pewnością warto zwiedzić będąc we Francji. I choć za każdym razem pokazuje nam nieco inne oblicze, to i tak je kochamy.
Za język
Bo w nim nawet brzydkie słowa brzmią romantycznie. Ciągle obiecuję sobie, że kiedyś się go nauczę. Na razie staram się fonetycznie ogarnąć słowa piosenek Zaz. 😉 Jak mi wychodzi? Pokażę wam kiedyś na InstaStory, muszę się tylko wzmocnić francuskim winem. Byłam kiedyś na dwóch lekcjach francuskiego, ale później okazało się, że pan Francuz chciał mnie nauczyć dodatkowo miłości francuskiej, więc jakoś tak rozeszło się po kościach. Może to będzie moje postanowienie na 2018 rok?
Za kuchnię
Jest bardzo różnorodna ze względu na potrawy kuchni francuskiej i nie do końca łatwa w odbiorze. Mnóstwo owoców morza, zupa cebulowa, ciężkie fondue, słodkie naleśniki, croissanty. Nie wiem, czy wiecie, ale Francuzi nawet posiłki jedzą inaczej niż u nas. Na śniadanie jedzą ledwo co. Zwykle rogalik i kawa. Obiad też nie należy do wypasionych. Za to kolacja to istna celebracja. Dużo, różnorodnie i koniecznie z winem – kuchnia francuska z przytupem. Tak przynajmniej to wygląda w teorii i obserwując Francuzów w knajpkach stwierdzamy, że ma to odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Śniadania pyszne zawsze i wszędzie
Kiedy pierwszy raz polecieliśmy do Paryża, jeszcze pierwszego wieczoru wybraliśmy się do marketu na zakupy spożywcze. Wtedy właśnie odkryłam markę Bonne Maman – będącą bezkonkurencyjnym umilaczem każdego francuskiego śniadania i podwieczorku. To z pewnością jedna z tych rzeczy, za którą pokochałam Francję. Całe szczęście ich produkty od pewnego czasu są też dostępne w Polsce, m. In. w Carefourze, Auchan czy w Piotrze i Pawle. Co warto spróbować? Na pewno dżemy! Mój ulubiony to ten z gorzkich pomarańczy z kawałkami skórki pomarańczowej. Pyszne są też tartaletki malinowe i czekoladowe. A dodatkowo Bonne Maman ma też rozmaite desery, między innymi Crème Brulee czy pyszny francuski Crème Carmel. Cudownie jest taką pysznością zacząć dzień. Jeśli wycieczka do Francji, znajduje się na waszej liście marzeń, koniecznie dodajcie te przysmaki na tą listę.
A skoro jesteśmy już przy śniadaniu, to prócz kawy, pysznym francuskim akcentem jest mój ulubiony sok, który szczęśliwie od pewnego czasu jest też dostępny w Polsce. Możecie go kupić w Auchan, Carrefourze, Piotrze i Pawle oraz Frisco. Soki Andros to coś pomiędzy sokami jednodniowymi, a tymi w kartonie, bo są pasteryzowane w dużo niższej temperaturze i nie są robione z koncentratów. Co to oznacza w praktyce? Ano to, że sok ananasowy smakuje jak świeży ananas, a pomarańczowy jest najlepszy z najlepszych (szczególnie z Szampanem ;)). Ale żebyście mnie dobrze zrozumieli: te soki to prawdziwy rarytas. Podobno na etapie produkcji owoce są rygorystycznie wybierane, dopuszczane są tylko konkretne odmiany, dzięki czemu ten sok ZAWSZE smakuje tak samo obłędnie. Zresztą co ja wam będę pisać. Musicie koniecznie spróbować! P.S. Szukajcie ich w sklepowych lodówkach.
A po naszym InstaStories dostaliśmy takie oto nagranie od jednej z naszych czytelniczek, która obecnie mieszka we Francji. Słabo? 🙂
Kolejne powody dla których warto pojechać do Francji
Za Hotel Negresco
To nie jest kolejny nadmorski hotel z wypasionym SPA. Nie znajdziecie w nim ani jednego gabinetu odnowy. Nie będzie tam bąbelków w wannie ani nowoczesnego wyposażenia pokoi. Ten hotel to tętniące wspomnieniami, żywe muzeum – miejsce, które koniecznie warto zwiedzić podczas pobytu we Francji. Gdyby ściany potrafiły mówić, na pewno opowiedziałyby niejedną wspaniałą historię. Ale Negresco to historia na oddzielny artykuł, który już wkrótce pojawi się na blogu. Według wielu przewodników jest to najbardziej wyjątkowy hotel w całej Francji. Dość powiedzieć, że znajdziecie go na większości pocztówek z Nicei.
Za najlepsze Makaroniki
Kiedy pierwszy raz, 7 lat temu skosztowałam tego małego ciasteczka byłam zawiedziona, że jest tak małe i tak drogie. Zupełnie tego nie rozumiałam. Jeden makaronik potrafi kosztować 2,5 euro czyli jakieś 10 zł! Są dwie firmy, które biją się we Francji o pierwsze miejsce i miano najlepszych makaroników. Tu macie naszą relację z wizyty w obydwu tych miejscach (klik). A tym razem skosztowaliśmy i jednych, i drugich. Jeden makaronik, pistacjowy lub różany w połączeniu z dobrym espresso? Bez tego punktu, wycieczka do Francji nie może się odbyć! Nie mam pytań!
Za garnki
Odkryłam je dopiero wtedy, gdy pojawiły się w Polsce. To idealne garnki dla Mamy Samo Zło. Kolorowe, ponadczasowe, trochę retro, a trochę nowoczesne. Słowem: piękne i wyjątkowe, za co jeszcze bardziej pokochałam Francję. Kosztują niemało, ale za to mają dożywotnią gwarancję. Dacie wiarę? To garnki, z których korzystać będziemy my, później nasze dzieci, a następnie dzieci naszych dzieci. Co ciekawe, garnki Le Creuset są uważane za takie dobro narodowe, że występują w niezliczonej ilości filmów francuskich, o ile w filmie jest jakaś scena w kuchni. Mamy teraz taką manię z Jankiem, że oglądając francuskie filmy szukamy kolorowych garnków w tle.
Za Moulin Rouge
Do dziś wspominam ten niezwykły spektakl. Nasza wycieczka do Francji, nie mogła tego pominąć. Uważam, że to jedno z najpiękniejszych doświadczeń artystycznych w moim życiu. Więcej o tym, ile to kosztuje i jak to wygląda przeczytacie tu (klik).
Za eklerki
Zupełnie inne niż te polskie. Piękne niczym kreacje od projektanta, są dowodem na to, że kuchnia francuska dba o najmniejsze detale. Każda wygląda inaczej, każda ma inny smak. Coś naprawdę niebywałego. Moim skromnym zdaniem jeszcze lepsze niż popularne makaroniki,a to czyni tą potrawę kuchni francuskiej absolutnym must eat, chociaż do spróbowania.
Za szampana
Drogi to trunek, ale tylko poza granicami Francji. Prawdziwy Szampan z Szampanii we Francji można kupić już za kilkanaście euro. Uwierzycie? Kiedy byliśmy tam za pierwszym razem codziennie chodziliśmy do markeru i kupowaliśmy jedną lub dwie butelki tego wykwintnego trunku. Od tamtej pory mam ogromny sentyment do bąbelków. A będąc tam ostatnio poznałam kultowy śniadaniowy drink Mimoza, czyli szampan w połączeniu w połączeniu z sokiem pomarańczowym. Pyyycha!
Rzeczy za które pokochasz Francję – ciąg dalszy
Za muzea pełne dzieł stuki
Uwielbiamy muzealne klimaty. Kręci nas historia i starocie. We Francji jest tego tyle, że nawet mieszkając tam i odwiedzając muzea codziennie, pewnie w ciągu 2 lat nie dałoby się obskoczyć wszystkich wystaw i galerii. To jest coś wręcz niesamowitego. Idealne miejsce dla wielbicieli sztuk pięknych w różnym wydaniu.
Za wino
To trochę łączy się z wcześniej wspomnianym szampanem, ale tu też chciałabym zahaczyć o temat kultury picia. We Francji wino pije się od śniadania przez cały dzień, ale nikt się tym winem nie upija. Niewielka ilość wina wprowadza nas w fantastyczny nastrój, nie zamulając przy tym. Dla mnie bomba! Ciekawe czy my kiedyś opanujemy taką sztukę picia.
Za szyk
Francuzki ubierają się zdecydowanie inaczej niż ja. 🙂 Dlatego najczęściej jestem brana za… Rosjankę. I gdyby nie to, że wymyślne formy i kolory leżą w mojej naturze i jakoś nie mogę się od nich uwolnić, to pewnie ubierałabym się jak Francuzka. Klasyka połączona z nonszalancją. Firmowe i jakościowe ubrania połączone z rzeczami vintage. A przy tym żadna z nich nie epatuje markami, bo uważają to za totalny obciach. W takim francuskim stylu i szyku można się zakochać.
Za TGV
Gdybyśmy w Polsce mieli takie szybkie pociągi… Ehhh… rozmarzyłam się. Dzięki TGV dotarliśmy z Paryża na Lazurowe Wybrzeże w 5 godzin. A ponad 860km odcinek z Paryża do Marsylii pociąg pokonuje w nieco ponad 3 godziny. Za pierwszym razem prędkość tego pociągu zrobiła na nas piorunujące wrażenie. A kupując bilety dwa miesiące wcześniej zapłaciliśmy poniżej 30 euro za osobę.
Za muzykę
Francuzi z muzyką mają o tyle łatwiej, że ich język jest tak melodyjny i śpiewny, że nawet rap w ich wykonaniu mi się podoba. Uwielbiam Zaz, Edith Piaf, Joe Dasin, Imany. Uwielbiam stare piosenki francuskie, ale kręci mnie też współczesna muzyka w tym języku. A jeśli dodać do tego dźwięk katarynki… Cudo!
Za karuzele
Są w każdym mieście. Każda inna, nawiązująca do historii lub specyfiki miejsca, a wszystkie przepiękne – bajkowe. Za każdym razem muszę się na nich pokręcić. Co ciekawe nie tylko dzieci podzielają moją miłość. Coraz częściej kręcą się na niej również dorośli.
Za kino
Uwielbiam kino francuskie. Głównie z jego powodu zdecydowaliśmy się na Canal+ i HBO w kablówce. To kino pełne jest magii, finezji, emocji. Moja miłość zaczęła się oczywiście od „Amelii”. Ścieżki dźwiękowej z tego filmu słucham do dziś. „Miłość. Nie przeszkadzać!” to kolejny film z Audrey Tautou, do którego zapałałam ogromną sympatią. Następne były „Chanel”, „Delikatność”. Kultową i bardzo specyficzną komedię „Dalej niż północ” oglądałam dwa razy. „Motyl i Skafander” jest w filmowej trójce, która na zawsze zmieniła moje patrzenie na świat. Po filmie „Nieodwracalne” nie mogłam zasnąć przez całą noc. „Leon zawodowiec” to też kino francuskie. O „Nietykalnych” nie muszę wspominać, prawda? Mogłabym tak wymieniać i wymieniać…
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Francja wzbudza we mnie uczucia ambiwalentne.
Kino francuskie – zdecydowanie TAK!. Żadne amerykańskie remake’i nie są w stanie oddać lekkości i esprit francuskich pierwowzorów. Język francuski? Znam i używam w pracy, więc stosunek mam już z grubsza obojętny. Makaroniki – początkowo myślałam, że to produkt marketingowy, ale trafiłam na cukiernię Pascala Caffeta. Wpadłam po uszy. Ogólnie desery francuskie to przednia rozkosz estetyczno-kulinarna. Szampan – miałam okazję trafić na degustację do Maison Pommery: dawno tak się nie rozczarowałam. Szampan kupiony okazyjnie za dwa euro u lokalnego (acz nie markowego) producenta bił to świństwo na głowę. Generalnie kraj piękny, ale wściekle drogi.