Polskie doświadczenia mówią jedno: nie warto grzebać w historii, bo to zawsze kończy się rozdrapywaniem już zabliźnionych ran. Dlatego gdy loguję się do konta bankowego omijam skrzętnie pozycję „Historia operacji”. Bo dla mnie ta historia to histeria. I mówię wam to jako dziecko dwojga historyków. Nie jestem mistrzem drobnych wydatków rujnujących stan konta. Odkąd mam kartę debetową chyba tylko jeden raz wykorzystałem dzienny limit ilości transakcji. Brad Pitt w każdym filmie coś je. W niektórych je coś na okrągło. Ja nie. Nawet gumy nie żuję bo zaraz robię się głodny. Nie palę. Nie pracuję w korpie, żeby co chwilę kupować sobie jakieś drobiazgi do podjadania. W ogóle nie podjadam między posiłkami. I nie pijam słodkich napojów. A i tak gdy patrzę na historię miesięcznych wydatków widzę masę drobnych kwot wydawanych na nie wiadomo co. Zrobiłem rachunek sumienia i posprawdzałem rachunki na koncie. Popytałem znajomych. Podejrzałem konto Małżonki. Zaparzyłem sobie melisy. Znowu podejrzałem konto Małżonki. Dostałem migotania komór. Nim założę jej blokadę na wydatki opowiem wam gdzie najczęściej tracimy pieniądze w codziennych wydatkach. Na co wydajemy pieniądze i jak zaoszczędzić pieniądze? Odpowiedz poniżej.
Jak zaoszczędzić pieniądze? Po pierwsze: Kawa.
Jak zaoszczędzić pieniądze na kawie? Nic prostszego. Ja piję taką w kapsułkach w domu. Ale umówmy się: można jeszcze taniej, bo kapsułki jednak trochę kosztują. Zwykle ok. 1,5-2 PLN za sztukę. Za to są wygodne i łatwo je obsłużyć na porannym autopilocie. W kawiarni espresso to już wydatek 6-8PLN. A jak zamówimy jedną z tych kaw, co to kalorycznością dorównują trzydaniowemu obiadowi, są fair trade, na mleku jednorożca, z trzema syropami, siedmioma posypkami i z pyszczkiem kotka narysowanym na piance, to zaczynamy niebezpiecznie oscylować w okolicy dwudziestu zeta. Jest to smaczne – wiadomo. Warto jednak policzyć dwie rzeczy: kalorie i kwotę, jaką wydajemy co miesiąc na takie przyjemności. To łatwy sposób na zaoszczędzenie okrągłej sumki i na kawie i na wadze. Takie wydatki mogą poważnie obciążyć budżet domowy nie tylko osobom żyjącym w biegu.
Jedzenie.
Tu jest kilka opcji, gdzie kasa ucieka jak powietrze z dziurawego materaca. Po pierwsze posiłki na mieście. Nie te na specjalne okazje. Na randkach i rocznicach nie oszczędzajcie. Mam na myśli te codzienne. Tu kebabik, tam kanapeczka. Do tego picie. Niby to drobne sumki, ale przemnóżcie je razy ilość dni w miesiącu gdy tak sobie folgujecie i wyjdzie niezła kwota. Jak zaoszczędzić pieniądze na jedzeniu? Warto policzyć czy jedzenie przygotowywane w domu nie wyjdzie taniej, a przede wszystkim smaczniej i zdrowiej.
Jecie w domu? Doskonale. A zastanawialiście się nad tym, czego i ile kupujecie? Jeszcze kilka lat temu wyrzucaliśmy z Martą sporo jedzenia. Dziś ograniczyliśmy kupowanie szybko psujących się warzyw i owoców. Kupujemy ich mniej, ale częściej. To samo tyczy się nabiału i wędlin. I nigdy nie róbcie zakupów na głodnego. Sam to przetestowałem. Zjadam obfite śniadanie, idę na zakupy i kupuję połowę tego, co kupiłbym będąc nienajedzonym. A i tak niczego potem w domu nie brakuje. Jeszcze innym sposobem na ukrócenie wydatków na jedzenie jest uważne czytanie etykiet i znajomość asortymentu w sklepach.
Absolutnie nie namawiam was do jedzenia byle czego, ale porównajcie sobie ceny produktów „eko” i takich samych – nie „eko”. Nigdy nie kupuję innych jaj niż tych z wolnego wybiegu, ponieważ pozostałe rodzaje chowu kur uważam za niehumanitarne. Ale czy ktokolwiek jest w stanie stwierdzić jakąkolwiek różnicę pomiędzy kaszą gryczaną zwykłą i eko, oprócz ceny? Warto zastanowić się, jak rozsądnie wydawać pieniądze.
Kosmetyki.
Jako typowy facet z kosmetyków używam tylko alkoholu. Rano takiego co pachnie, wieczorem takiego co smakuje. Ale za to Marta… 🙂 Zapytałem ją, czy można jakoś zaoszczędzić na kosmetykach, choć nie za bardzo widzę, żeby faktycznie cokolwiek oszczędzała. Otóż można. Po pierwsze kosmetyki mają swoją datę przydatności do użycia. Nie kupujmy nowych skoro nie wykorzystaliśmy jeszcze starych. Jeden krem super naturalny i bez konserwantów ostatnio Marcie po prostu spleśniał, krótko po upływie terminu przydatności do użycia. Po drugie często ich działanie się dubluje. Nie ma sensu kupować jednocześnie balsamu i masła do ciała. Z dwóch wybierzcie jedno. Kosmetyki to niestety coś, na co tracimy pieniądze najczęściej bezsensownie. Odpowiedź na pytanie: jak zaoszczędzić pieniądze, nasuwa się sama.
Chemia do domu.
Tu kierujemy się dwoma zasadami. Po pierwsze stosujemy te preparaty, które naszym zdaniem są skuteczne. Nie zawsze muszą być to produkty z górnej półki, ale niekiedy nie warto oszczędzać. Przykładem są u nas tabletki do zmywarki. Tańsze się po prostu nie sprawdzają. Dlatego kupujemy droższe, choć staramy się to robić w czasie okresowych promocji, gdy tego rodzaju produkty bywają tańsze blisko o połowę. Druga zasada to przestrzeganie ilości produktu jaką zaleca stosować producent. Słowem: nie sypiemy dwóch szklanek proszku by zadziałał jak mityczna „niemiecka chemia”.
Leki i suplementy.
Po pierwsze leki również mają termin ważności. Nie ma sensu kupować ich na zapas. Po drugie suplementy – już kiedyś o nich pisałem. Warto zastanowić się czy koniecznie musimy je łykać i czy rzeczywiście wpływają one na cokolwiek. Obecnie można kupić suplementy wspomagające niemal wszystko. Ale czy są one niezbędne? Warto zapytać lekarza. Zawsze to kolejne zaoszczędzone pieniądze.
Dziecko.
Tu też można zaoszczędzić. Ale nie chodzi o to, by odejmować berbeciowi od ust, ale żeby się powstrzymać. Szczególnie jest to ważne przy pierwszym dziecku. Zaufajcie – wiem o czym piszę. 🙂 Po pierwsze nie wszystkie rzeczy, które polecą wam znajome, rodzina, pielęgniarki czy lekarze są niezbędne. Po drugie część z nich można kupić, gdy zajdzie taka potrzeba. Miecio na przykład nie tolerował butelek z wyjątkiem jednej. Z kubków niekapków też praktycznie nie korzystał, a po mieszkaniu walają się chyba ze trzy. Gadżety typu analizator płaczu dziecka, monitor oddechu, niania itp. w ogóle sobie darowaliśmy. Póki co nianie z monitoringiem wideo wykorzystaliśmy raz przez ponad dwa lata! I to w postaci appki kupionej za kilka euro na telefon, a nie urządzenia za kilka stów. I to rozwiązanie wam polecam.
Podobnie z kosmetykami i kremami. Czasem trzeba przetestować kilka, aby wybrać ten, który jest najlepszy dla naszego dziecka. Ale z reguły wystarcza jeden kosmetyk do mycia, jeden balsam, jeden krem. I jeszcze ubranka – my połowy tych na pierwsze miesiące życia Miecia nie założyliśmy ani razu. Część nie sprawdziła się również ze względów użytkowych – zły materiał, złe zapięcie itd. Tu ważne są indywidualne preferencje rodziców. Warto przetestować różne ubranka, ale po jednej sztuce. U nas sprawdziły się pajace i bodziaki zapinane z przodu. Nie sprawdziły się śpiochy, bodziaki zapinane na plecach czy kaftaniki. Teraz już wiecie mniej więcej, jak oszczędzać pieniądze.
Kupowanie w promocji.
Tu pułapką jest pokusa oszczędności. Kupujemy więcej niż wynika to z naszych potrzeb, bo przecież taka promocja, że żal nie kupić. A potem zmienia się sezon, moda i kwiecista koszula czy kiecka trącą myszką. Wiem, że kobiety lubią mieć obuwie na każdą okazję, ale ja wychodzę z założenia, że więcej niż jednej pary butów naraz nie założę. Jakiś czas temu opróżniałem szafkę z butów, których nie założyłem przynajmniej raz przez ostatnie dwa lata i do piwnicy wyleciało kilkanaście par, niekiedy ledwie raz założonych skoków. To już lepiej wydać tę kasę mój ulubiony męski kosmetyk, o którym wam pisałem. 😉
Inną cwaną pułapką jest rabat na kolejne zakupy, ale do wykorzystania do końca tego tygodnia. Słowem kupiliście to czego potrzebowaliście i dostajecie te 40 zeta albo 10% na kolejne zakupy w tym miesiącu przy czym dziś jest 29ty. Olać, spalić, wyrzucić. Kupiliście to czego potrzebowaliście. To znak, że więcej nie potrzeba. Takie pokusy to właśnie to coś, na co wydajemy pieniądze bez sensu, zamiast wydać na coś innego, potrzebnego albo co można po prostu odłożyć.
Abonamenty i karnety.
Co powiecie na abonament z 300 darmowymi minutami do Unii Europejskiej dla kogoś, kto całą swoją rodzinę i przyjaciół ma w jednej wsi na Suwalszczyźnie? Albo na światłowodowe połączenie internetowe o prędkości 500 megabitów dla kogoś, kto z Internetu korzysta dwa razy w tygodniu odbierając głównie maile ze spamem, w których dowiaduje się o odziedziczeniu gigantycznego spadku w Kenii? Albo telewizja. Po co wam płatne kanały premium jak w dzień i tak leci kanał dla dzieciaków, a wieczorem kanał informacyjny? Żeby obejrzeć film raz w miesiącu? Taniej wyjdzie VOD, DVD albo nawet kino.
Kiedyś, gdy dorabiałem na studiach naprawiając ludziom komputery trafiłem do jednego gościa, który miał wszystko. Piękny dom, fajne auto… No prawie wszystko, bo żonę miał akurat brzydką. Tak czy inaczej kasą mógłby palić w kominku. Naprawiłem mu komputer, wcześniej umawiając się jednak na konkretną stawkę. Gdy skończyłem zapytał mnie czy mogę zejść trochę z tej stawki. Zapytałem czemu, skoro umówiliśmy się na konkretną cenę. – Tak tylko, chciałem ponegocjować… – zmieszał się i zapłacił tyle, ile miał. Wkurzył mnie niemiłosiernie, więc historią podzieliłem się z moją mamą. – I właśnie dzięki temu jest bogaty – odpowiedziała. Dlatego warto negocjować, a najlepiej zacząć od negocjacji z samym sobą i swoimi codziennymi potrzebami. To też jeden sposób, na to jak zaoszczędzić pieniądze w domowym budżecie, ale nie polecam tego w każdej sytuacji.
Artykuł powstał w ramach akcji edukacyjnej na temat oszczędzania, której partnerem jest BGŻOptima.
My przestawiliśmy się z soków kupnych na soki domowe. Zainwestowaliśmy w sokownik i wykorzystaliśmy co natura dała: aronię z własnego ogrodu i tanio kupione jabłka. Soki są przepyszne i idealne na sezon jesienno-zimowy. Sporo kasy idzie u nas na przekąski typu ciasteczka, paluszki, przekąski, żelki. Ale ostatnio więcej sama piekę, najczęściej z tego, co mam w domu. Proste kruche ciasteczka. Przy okazji Rózia łapy ciastem ubabra, jajko wbije i jest fun. A ciuchy lubię kupować używane w necie. Nie dość, że kosztują grosze, to można znaleźć coś, czego w żadnym sklepie się nie dostanie. No i odkąd mieszkamy na wsi,… Czytaj więcej »
świetną sprawą na zaoszczędzenie na jedzeniu jest rozpisanie jadłospisu np tygodniowego, chociaż w formie obiadów. wiadomo, śniadanie czy przekąskę każdy sobie już ogarnie we własnym zakresie. Pozwala to zrobić konkretną listę zakupów, wszystko do zrobienia obiadu jest w lodówce, nie trzeba latać do sklepu po 3 rzeczy a wychodzić z 30 😉
Jak zwykle strzał w 10😁😁 choć z mężem jesteśmy 3 lata po ślubie, nie byliśmy na żadnej rocznicy bo zawsze były jakieś wydatki wazniejsze😁😁 ale nie mam tego mu za złe😆 na dziecku akurat nie oszczędzamy w ogóle 😆 wszystko co trzeba staramy się żeby miał, nie jesteśmy bogaci, ale niestety nasza rodzina jest i na pecha jest tam pięcioro dzieci w wieku synka. No i dziecko widzi co mają inne dzieci i żal mu jest… ostatnio szał był w rodzinie na auto na akumulator. Gdzie jechaliśmy było takie auto i syn patrzył na nas i mówił “dać ” pokazując… Czytaj więcej »
Ze wszystkim się zgadzam.Poza monitorem oddechu – u mojego synka “zawyl” i nie chce myśleć co by było gdybyśmy go nie mieli.Cieszcie się ze u Miecia się nie przydał ale przy kolejnym dziecku kupcie (np. uzywany), pożyczcie. Może się nie przyda a może uchroni Wasze dziecko przed smiercia lozeczkowa.Tak jak uratowal moje…Nie nazwałabym go zatem gadżetem.
To oczywiście indywidualna decyzja każdego, ale przed zakupem warto porozmawiać z lekarzem np prowadzącym ciąże. W praktyce okazuje się, że środowisko lekarskie nie poleca takich urządzeń zdrowym dzieciom jako niezbędnych (żeby nie pisać, że jest to żerowanie na strachu rodziców…). To, że urządzenie raz “zawyło” naprawdę o niczym nie świadczy,więc nie wysuwałabym takich daleko idących wniosków 🙂
Kawa: piję taką w kapsułkach takiej fajnej firmy na “N” 🙂 Jedzenie: tu idzie najwięcej kasy i niestety dużo się marnuje. Walczę z tym, ale kiepsko 🙂 Ja zauważyłam jeszcze, że jak idziemy całą rodziną na zakupy (robimy większe raz w tygodniu), to niestety z koszyka się wylewa :/ Kosmetyki: kilka miesięcy temu uznałam, że nie kupię nic nowego póki nie zużyję starego. Póki co się trzymam 🙂 Chemia: nic dodać, nic ująć 🙂 z proszków używam tylko Persila, który zwykle jest w cenie przyprawiającej o zawał, zwłaszcza, jeśli ktoś wie, że można go znaleźć za połowę kwoty. Leki: nie… Czytaj więcej »
Warto zrobić porządny rachunek sumienia, to pozwala otworzyć oczy na wydatki 🙂 Polecam też zrobić prostą kalkulację: nasze przychody i obowiązkowe wydatki (np czynsz, prąd, telefon, rata za kredyt, paliwo/samochód itp. itd.) i zobaczyć ile nam zostaje. A potem podjąć decyzje, ile tak naprawdę chcemy przeznaczyć na pozostałe rzeczy (ciuchy, kosmetyki, oszczędzanie na wakacje czy na cokolwiek innego). Wtedy wydajemy bardziej świadomie, bo wszystko odbywa się w ramach określonego przez nas budżetu.
I druga sprawa – przed każdym zakupem zawsze warto sobie szczerze i uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy naprawdę/na pewno tego potrzebuję? 🙂