Ukochaną osobę kocha się, bo jest. Takie są szczytne założenia. Ale umówmy się: jest wiele elementów, które to szlachetne uczucie wzmagają i nie chodzi tylko o cudowną, niebieską tabletkę dla panów, których konar nie chce zapłonąć, czy jak to tam było w reklamie… Każdego kręci co innego. Dziś napiszę wam co kręci mnie w mojej żonie i nieustannie podsyca moje uczcie do niej. Za co Cię Kocham? Gotowi? Oto garść rzeczy, za które mąż kocha żonę.
Cycki – za co Cię kocham?
Wiem, wiem, liczyliście, że młody, inteligentny z „wielkiego miasta”, o nieco lewicowych poglądach w pierwszym rzędzie wymieni inteligencję. Pierdolenie! Cycki były, są i będą na moim pierwszym miejscu. Zabijcie, sponiewierajcie, zbezcześćcie moje zwłoki. Trudno. Zdania nie zmienię. Oczywiście kto te piersi dumnie nosi też się liczy. Wiadomo. Ale nawet po waszych klikach w nasze zdjęcia czy artykuły widać, że te z cyckami klikają się znacznie lepiej. Nie ufam facetom, którzy mówią, że dla nich wygląd kobiety się nie liczy. Nawet znajomi geje i moje koleżanki zwracają uwagę na cycki innych kobiet.
Miałem kiedyś takiego kolegę – wojujący feminista. Najlepsza męska przyjaciółka wszystkich kobiet. Gwałty, aborcja, seksizm, mobbing, molestowanie, prawa kobiet, przemoc domowa – nie miały dla niego tajemnic. Ale wystarczyło, że troszkę golnął i swoje wspaniałe poglądy wygłaszał nie do wianuszka otaczających go dziewczyn, ale do ich dekoltów, najżywszą dyskusję prowadząc z miseczkami w rozmiarach od C do E. Dla mnie cycki to dwa całkiem dobre powody, za które kocha się żonę.
Inteligencja – za co Cię kocham?
Nim do niej przejdę, wróćmy jeszcze na chwilę do cycków. Jeżeli cycki są, dopiero możemy przejść do inteligencji. Gdy kobieta jest inteligenta i ma biust zaczyna być naprawdę dobrze. Swoją drogą jest tylko jedna gorsza rzecz od głupiej laski. Głupi facet. Głupia dziewczyna jest zwykle tępa i gówno robi. Głupi facet ma niestety to do siebie, że z reguły jest dość aktywny i działa, także tę głupotę rozsiewa. Kretyn w aucie, kretyn na budowie, kretyn na rowerze, pijany kretyn. Spotkasz takiego i na bank zrobi krzywdę nie tylko sobie, ale i tobie. Na głupią laskę z cyckami przynajmniej popatrzysz. Krzywdy ci wielkiej nie zrobi. Najwyżej drzwi w aucie zarysuje. Na głupiego faceta z reguły żal nawet spojrzeć. On ci drzwi nie zarysuje, tylko skasuje od razu całe auto. Podsumowując: żonę wolę mieć inteligentną. Z cyckami – dodajmy. Dla mnie to dwie główne cechy idealnej partnerki.
Wygląd – za co Cię kocham?
Bohaterka „American Beauty” Angela Hayes grana przez Menę Suvari (swoją drogą mocno dającą radę w kategorii „wygląd”), mówi w filmie, że najgorsza jest przeciętność. Nie zawsze oczywiście. Na przykład dla skarbówki warto być przeciętnym i nie wyróżniać się z tłumu innych podatników. Ale na ulicy, na imprezie, w biznesie, czy nawet w naszym ogródku czyli blogosferze warto się wyróżniać. A wygląd może tu bardzo pomóc. Dlatego jeżeli kogoś dziwią różowe włosy Marty spieszę wytłumaczyć, że takimi nieprzeciętnymi fryzurami oraz odjechanymi kreacjami ujęła me serce. Poza tym nic nie kręci mnie tak, jak fiokująca się kobieta. No chyba, że cycki. Zapach perfum, lakieru, te wszystkie pianki, pudry, tusze, cienie, sukienki, szpilki, kolczyki, pierścionki czy naszyjniki.
U nas Święta trwają cały rok. Nawet jak nie ma choinki, to zawsze jest moja żona. A taka żona to jak najlepszy prezent. Szczególnie, gdy ma cycki. To wszystko, to konkretne powody, za które kocha się żonę.
Humor.
Smutne laski mają coś w sobie. Masz ochotę przytulić, pocieszyć, zaprzyjaźnić się, pomóc, wesprzeć, dać cukierka. Ale jak ona po 20 minutach dalej smęci, to może szkoda marnować swojego cennego życia. A skoro życie chłoszcze, to tylko humor i dystans ratują nas z opresji. O ile o wesołego typa nie jest wcale tak trudno, bo masa mężczyzn nadrabia kompleksy, stres czy braki w sylwetce poczuciem humoru (a po moim zdjęciu chyba sami widzicie, że wiem co mówię), o tyle o dziewczynę z poczuciem humoru naprawdę ciężko. Ja na humor Marty narzekać nie mogę i to coś, za co kocham żonę.
Przykład z wczoraj. Jemy z jednej z lepszych restauracji w Warszawie – Belvedere, w Łazienkach Królewskich. Szef kuchni serwuje nam prawdziwe frykasy. Czuję, że choć to Warszawa, a nie Nowy Jork, to życie przez te kilka chwil przestało uciekać mi przez palce i wreszcie znalazłem się z centrum wydarzeń. Snuję plany zakupu jachtu i prywatnego jeta. Czuję, że jedną nogą, a w zasadzie małym palcem jednej nogi powoli i niepostrzeżenie wciskam się do setki najbogatszych Polaków. Już jest całkiem pięknie, ponieważ śni mi się to gdzieś pomiędzy trocią marynowaną w anyżu, turbotem, a musem borowikowym w czekoladzie w towarzystwie chrobotka reniferowego.
I wtedy nagle przypominam sobie, że gdzieś posiałem kluczyki do naszego blisko dziesięcioletniego Opla w dieslu.
-Kochanie, masz kluczyki? – pytam Martę,
– Jasiu, chyba Kulczyki… – odpowiada dystyngowana Marta, patrząc na mnie spod kapelusza wzrokiem księżnej Cambridge, na wyścigach w Ascot.
Za takie poczucie humoru kocham ją najbardziej. Spokojnie, o cyckach nadal pamiętam. Bo jak już wiecie cycki to jedna z tych rzeczy, za które mąż kocha swoją żonę.
Jedzenie.
Kiedyś Marta pisała, że jesteśmy jak typowa, włoska rodzina. Skaczemy sobie do gardeł, by chwilę później namiętnie się całować. I jak typowa, włoska rodzina, gdy skończymy z tym całowaniem, to siadamy do jedzenia. Jemy razem, dużo rozmawiamy. Jeżeli to możliwe, również z Mieciem. Taki wspólny posiłek to prawdziwa apoteoza rodziny. Uwielbiamy to robić. Dzięki temu zdecydowanie kochamy się bardziej. Tak, mimo że zgłodniałem, cały czas pamiętam o cyckach. Jak nie wiecie nadal za co kochać kobiety, to może ostatni argument Was oświeci.
Alkohol.
Miał Himilsbach rację mówiąc, że „Picie wódki to jest wprowadzanie elementu baśniowego do rzeczywistości”. Ja bym to zdecydowanie rozszerzył na cały alkohol, a nie tylko wódkę. Alkohol, co nie jest tajemnicą, połączył nas. Więc jeżeli kiedyś własna żona mnie ukatrupi, dostanę przez nią zawału, zostawi mnie, a ja się powieszę, to spokojnie możecie napisać na nagrobku, że zabił mnie alkohol, bo to będzie prawda. Pijani się poznaliśmy, pijani zaręczyliśmy. Nawet decyzję o dzieciach podejmowaliśmy „pod wpływem”, bo przecież na trzeźwo nikt normalny takich decyzji nie podejmuje. Picie alkoholu z własną żoną to jest w ogóle moja ulubiona aktywność w życiu.
Niestety, jest to jednocześnie czynność nie do końca zdrowa, o wyraźnie odczuwalnych skutkach na drugi dzień. Szczególnie jeżeli podchodzi do tego sportu tak jak ja – ambitnie i profesjonalnie. Poza tym może utrudniać zarobienie na jacht, jeta i dostanie się do setki najbogatszych. Dlatego z wiekiem poważnie ją ograniczyłem, nad czym niekiedy ubolewam.
Bystry czytelnik zapyta: a gdzie na tej liście jest seks? Seks jest tam, gdzie są cycki i w sumie inne cechy mojej idealnej partnerki!
Dziękujemy restauracji Belvedere za przepyszne popołudnie!
Sukienka- ASOS
Buty- Nina Basco
Torba –Mammania
Kapelusz -Zara
Kolczyki – Swarovski
Wiesz co, na pewno bardzo kochasz swoją żonę i ten wpis miał w zamyśle być dowcipny, ale nie wiem czy niechcący nie utwierdzasz w przekonaniu o własnej słuszności różnych matołków , którzy później zachowują się jak w tym linku poniżej. Sama mam mamę po częściowej mastektomii i wiem że blizna czy wręcz krater, który zostaje po “cycku”, to wystarczający dramat dla kobiety. Gdyby dodatkowo mama kiedykolwiek słyszała od taty, że głównym powodem dla jakiego ją kocha są cycki, to by się niewątpliwie załamała. Nie dokladaj swojej cegiełki, nie pisz w internecie, że kochasz ze względu na cycki , nie ucz… Czytaj więcej »
Johnny, wymiatasz! 😉 Uśmiałam się do łez. Ach, te cycki… Też na nie zwracam uwagę, bardziej niż mój mąź 😉
Jak to powiedział wieszcz Adam Mickiewicz: “Cycki na górze. Cycki na dole. Cycki są fajne. Cycki. ” 😉
“Nawet jak nie ma choinki, to zawsze jest moja żona… ” uwielbiam Was!
Plizzzzz, dajcie linka do tej sukienki <3