Co roku mamy jakiś nowy, modny temat. Jak nie choroba szalonych krów, to znowu ptasia grypa. W tym roku na tapetę wjechał smog. Z jednej strony niesamowite nagłośnienie problemu aż prosi się o zdroworozsądkowy dystans, niezbędny zawsze, gdy wszyscy dookoła za bardzo się czymś zajmują i przejmują. Z drugiej strony problem, choć nie nowy, jest – można go i poczuć i, co jeszcze bardziej martwi, zobaczyć. Mając dwójkę małych dzieci, z czego jedno jest dwumiesięcznym wcześniakiem, podjęliśmy z Martą konkretne postanowienie, że rozwiążemy ten problem w naszym domu. I rozwiązaliśmy! Znaleźliśmy sposób na smog. Ale po kolei.
Mieszkamy na granicy warszawskiego Śródmieścia i Mokotowa, przy kilku głównych arteriach drogowych miasta, więc chcąc nie chcąc, ze smogiem żyjemy jak ze złym sąsiadem. Jeśli jednak oczekujecie wpisu z wykresami z Excela, tabelkami i danymi statystycznymi, wskazującymi na zanieczyszczenie powietrza na jakie można natknąć się co i rusz w sieci przy smogowych tematach, to uspokajam was – tu tego nie będzie. Krótko opiszę problem i podam proste rozwiązanie poparte własnoręcznie zdobytymi dowodami.
Łyk wiedzy
Sorry, ale bez tego się da. Smog nas przeraża, ale Jeżeli już się go boimy i chcemy z nim walczyć, musimy z grubsza wiedzieć co to jest i co powoduje. Nie wystarczy być świadomym, że zanieczyszczenie powietrza jako takie istnieje.
Skrótowo: to tak jakby cały dym, spaliny, drobiny wody, pyłki i pył stworzyły niebezpieczny dla zdrowia mix otulający dany rejon, zwykle miasto. Obrazowo: przypomnij sobie jak jest w zamkniętej palarni. Tylko, że zamiast wejść tam na papierosa, żyjesz w tym dymie dniami, a czasem tygodniami.
Szerzej: smog to zjawisko powstałe w wyniku zanieczyszczenia powietrza, w połączeniu z odpowiednimi warunkami atmosferycznymi sprzyjającymi jego rozwojowi takimi jak mgła, brak wiatru, niska temperatura. U nas takie warunki spełnione są głównie zimą, a powstawaniu smogu sprzyja sezon grzewczy i palenie w piecach byle czym.
Główną rolę grają tu pyły zawieszone:
PM10 – o wielkości do 10 mikrometrów, PM2.5 o wielkości do 2.5 mikrometra co oznacza, że pył PM2.5 jest składnikiem pyłu PM10. PM10 powoduje między innymi takie choroby jak zapalenie spojówek, błony śluzowej nosa czy gardła. PM 2.5 jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ z łatwością dostaje się do płuc i do krwioobiegu powodując choroby układu oddechowego i układu krążenia.
Krótkotrwałe oddychanie powietrzem z dużą ilością pyłów może nasilać objawy chorób płuc, chorób związanych z alergią takich jak astma czy katar sienny oraz chorób serca takich jak zwiększona krzepliwość krwi czy zaburzenia rytmu. Może również przyczyniać się do zwiększonej zachorowalności na infekcje górnych dróg oddechowych.
Z kolei długotrwałe oddychanie powietrzem z wysokim stężeniem pyłów zawieszonych sprzyja wystąpieniu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, zmniejszeniu ich sprawności i wydolności. Sami więc możecie wywnioskować, że oczyszczanie powietrza ze smogu jest koniecznie i to nie tylko wewnątrz domu czy mieszkania.
Normy stężeń pyłu zawieszonego zalecane przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) to odpowiednio:
– norma średniego 24-godzinnego stężenia pyłu PM10: 50 µg/m3
– średniego rocznego stężenia pyłu PM10: 20 µg/m3
– norma średniego 24-godzinnego stężenia pyłu PM2,5: 25 µg/m3
– średniego rocznego stężenia pyłu PM2,5: 10 µg/m3
Alergik i astmatyk
W naszym domu ja jestem alergikiem (pyłki, kurz), a Miecio astmatykiem. Także idealnie wpisujemy się w typową ofiarę smogu. Jest też Ziggi, który z racji wcześniactwa najlepiej, gdyby w ogóle oddychał wyłącznie alpejskim powietrzem. Sami widzicie, że u nas oczyszczanie powietrza to zadanie obowiązkowe. Wyprowadzka za miasto nie wchodzi w rachubę, więc skoro nie możemy pozbyć się smogu z naszego miasta, to przynajmniej pozbądźmy się go z naszego mieszkania. Pomoże nam w tym między innymi urządzenie do oczyszczania powietrza w pomieszczeniu, ale o tym za chwilę.
Ponieważ w Polsce mamy nieustający problem z normami i szerokim informowaniem o ich przekroczeniach musieliśmy podjąć konkretne kroki. Po pierwsze aplikacja w telefonie. Jest ich po kilka zarówno dla Androida jak również OSXa. Najpopularniejsze to „Zanieczyszczenie powietrza” oraz „Jakość powietrza w Polsce”. Co prawda smog z reguły widać, a niekiedy nawet czuć, to precyzja w określeniu stężenia niebezpiecznych pyłów jest ważna. Aplikacje pokazują wartości stężeń pyłów i wybranych związków ze stacji kontrolnych rozlokowanych w całym kraju. Mamy zatem informację o jakości powietrza.
Co dalej?
Gdy stężenia pyłów są wysokie i występuje smog należy ograniczyć wychodzenie z na zewnątrz, zamknąć okna, nie wietrzyć pomieszczeń. To jednak tylko częściowe rozwiązanie. Nie każdy ma szczelne okna. Szczelne okna z kolei powinny mieć nawiewniki. U nas otwarte nawiewniki w połączeniu z bardzo wydajną instalacją wentylacyjną znajdującą się na dachu naszego budynku powodują intensywną wymianę powietrza w mieszkaniu. Zatem smog bez problemu dostaje się do wnętrza. Oczywiście nawiewniki można przymknąć, a poziom wentylacji zmniejszyć za pomocą klap i anemostatów. To jednak powoduje gorszą wymianę powietrza, zwiększenie ilości dwutlenku węgla i pary wodnej w mieszkaniu.
Jest na to jedna rada i nie jest to domek na wsi, gdzie zresztą powietrze niekoniecznie musi być bardziej czyste, gdy sąsiad dogrzewa się paląc w piecu starymi gumofilcami.
Oczyszczacz powietrza
Z Electroluxem lubimy się od lat. U mnie w domu nie było odkurzacza – był “elektroluks”. Testowaliśmy już dla was słynny ultracichy odkurzacz UltraSilencer Zen, który niemal codziennie sprząta z podłogi rozsypane chrupki Miecia, nie budząc przy tym drzemiącego Zyzia. Więc gdy ekipa Electroluxa zaproponowała nam przetestowanie Oczyszczacza Powietrza EAP450 zgodziliśmy się bez wahania stawiając jednak konkretne warunki. O ile odkurzacz łatwo przetestować, ponieważ z miejsca widać, jak sprząta, jaka jest ergonomia użytkowania i czy faktycznie jest cichy, o tyle oczyszczacz powietrza tak prosty w testowaniu nie jest. Jak przygotowaliśmy się, by przetestować urządzenie do oczyszczania powietrza w pomieszczeniu?
Konieczne stało się zakupienie urządzenia pomiarowego do badania ilości pyłów zawieszonych w naszym mieszkaniu. Odpowiedni miernik udało nam się sprowadzić z Francji. Mierzy nie tylko pyły PM10 i PM2.5, ale również najniebezpieczniejszy PM 1.0 oraz VOCs czyli lotne związki organiczne. Do tego ma praktyczną aplikację na telefon. Kolejnym etapem było sprawdzenie czy zakupiony miernik dobrze mierzy poziomy pyłów. Wiadomo, że kieszonkowy miernik kosztujący kilkaset złotych niekoniecznie będzie mierzył z taką skutecznością, jak stacja kontroli jakości powietrza zamknięta w kontenerze i kosztująca kilkaset tysięcy złotych. Ale co to za problem dla Taty Nowej Ery…
15 lutego w Warszawie była piękna pogoda.
Powietrze niemal stało w miejscu, były -4 stopnie Celsjusza, a nad Śródmieściem widoczna był piękna smogowa mgiełka. Stacja kontroli jakości powietrza przy Alei Niepodległości 227/233 wskazywała następujące wartości:
Mój miernik o godzinie 16:00 tuż przy stacji wskazywał odpowiednio:
Pomiary powtarzałem wielokrotnie i za każdym razem wartości podawane przez mój miernik nie różniły się tych podanych przez stację pomiarową o więcej niż 10%. Uznałem, że miernik dobrze mierzy ilość pyłów zawieszonych. O niebo lepiej, niż zakładałem.
Pomiar powtórzyłem na balkonie naszego mieszkania znajdującego się w odległości 2km od stacji pomiarowej. Warto zaznaczyć, że stacja znajduje się przy samej jezdni, ponieważ mierzy zanieczyszczenia komunikacyjne, a nasze mieszkanie znajduje się ok. 200 metrów od dużej ulicy.
Przejdźmy do mieszkania.
Jak wiecie, to „przepastne” 60m2, wysokie na 2,80m. Trzy pokoje + garderoba. Każde pomieszczenie z wyjątkiem łazienki ma okno. W pokoju chłopców okno jest pojedyncze, w salonie podwójne, w sypialni podwójne balkonowe, a w garderobie lufcik. Z wyjątkiem lufcika każde okno ma nawiewnik. Wywietrzniki są dwa: w łazience i w przedpokoju.
Aby sprawdzić skuteczność działania oczyszczacza powietrza dobrze wywietrzyłem mieszkanie. Przez 30 minut w każdym pomieszczeniu jedno okno było otwarte na oścież. Miernik umieściłem pośrodku dużego pokoju pod ścianą, gdzie przebywamy przez większą część czasu. Oto wyniki po zaraz po zamknięciu okien.
Test skuteczności oczyszczacza powietrza Electrolux EAP450
Oczyszczacz przeznaczony jest do mieszkań o powierzchni 103m2. O ile daje to pewne pojęcie o wydajności laikowi, o tyle musimy pamiętać, że liczy się objętość mieszkania, a ta będzie się różnić w zależności od wysokości mieszkania. U nas nie ma z tym problemu. Powierzchnia do jakiej według producenta przeznaczone jest to urządzenie jest większa o ponad 70% od powierzchni naszego lokum. Maksymalna wydajność urządzenia to 494m3/h. Kubatura naszego mieszkania to ok. 168m3 i to bez ścian działowych i mebli. To pokazuje jak duży mamy „zapas”.
Oczyszcza ma dwa tryby:
ręczny i automatyczny, który dostosowuje wydajność oczyszczania do poziomu zanieczyszczenia powietrza w pomieszczeniu. Skąd urządzenie wie, jaki jest zanieczyszczenie powietrza? Ma czujnik wykrywający kurz, dym i zapachy. W trybie ręcznym sami ustawiamy prędkość przepływu powietrza, a więc i wydajność oczyszczania spośród czterech trybów. Tryb najwolniejszy jest bardzo cichy – 27dB czyli tyle co szept. Tryb najszybszy to mała wichura, wyraźnie słyszalna. Warto wspomnieć, że jest też czujnik światła, dzięki któremu nocą nawet przy wysokim zanieczyszczeniu powietrza w trybie automatycznym urządzenie nie przełączy się na szybszy tryb.
Jak filtrowane jest powietrze?
Oczyszczacz Electrolux EAP450 ma 5-stopniowy system filtracji powietrza, o którym możecie poczytać na stronie producenta. Jest tu w każdym razie i filtr HEPA13, i filtr węglowy. Pyły, pyłki roślin, alergeny, dymy, kurz, włókna, brud, zapachy – 99,97% z tych rzeczy jest usuwanych z powietrza w waszym mieszkaniu. Do tego filtr jest zmywalny, więc nie trzeba go za każdym razem zmieniać. Wystarczy wyczyścić.
Zweryfikujmy zatem skuteczność działania oczyszczacza powietrza.
Oczyszczacz stanął przy oknie w salonie. Zaraz po wietrzeniu i pomiarze pyłów zawieszonych uruchomiłem go w trybie „Auto”.
Oto pomiary kolejno po ok. 30 minutach działania, godzinie, 2 godzinach, 3 godzinach, 8 godzinach.
Wyniki są imponujące.
Dla mnie nie ma lepszego dowodu na skuteczność tego urządzenia. Choć z mojego punktu widzenia jako alergika prawdziwy test przyjdzie na wiosnę, gdy zacznie pylić brzoza. Liczę na poważne oszczędności w lekach na alergię i zwiększenie komfortu życia. 🙂 Jeśli zastanawiacie się jaki oczyszczacz powietrza wybrać, to myślę, że już uzyskaliście odpowiedź.
Z racji specyfiki działania czujnika zanieczyszczeń w przypadku zagrożenia smogowego warto użyć trybu ręcznego, dostosowując moc urządzenia do stężenia pyłów zawieszonych w powietrzu w naszej lokalizacji. W praktyce stale działający oczyszczacz nawet w najwolniejszym trybie i przy szczelnych oknach doskonale radzi sobie nawet przy znacznie przekroczonych normach.
Oczyszczacz powietrza ma jeszcze jedną, bardzo praktyczną funkcję, która wynika z istoty jego działania: zmniejsza ilość kurzu w mieszkaniu i to widocznie! A u nas widoczne jest to szczególnie, ponieważ cały czas mieliśmy sporo pyłu po remoncie, który najlepiej było widać na urządzeniach elektronicznych, na których wyjątkowo łatwo osiadał. Odkąd urządzenie pracuje i kurzu, i pyłu jest zdecydowanie mniej.
Jak urządzenie wpłynie na nasze zdrowie?
Czy dzieci będą mniej chorować? To możemy sprawdzić dopiero po wielu miesiącach. Pisanie o tym teraz byłoby ściemą. Jedno jest pewne. Od lat dbamy o to, by jeść i pić rzeczy zdrowe. Dziś również oddychamy dużo zdrowszym powietrzem. Mimo, że mieszkamy w warszawskim, smogowym piekiełku. Odkryliśmy nasz sposób na smog i zachęcamy Was do samodzielnego testowania.
Hej, chciałbym zwrócić Wam uwagę na inną strategię radzenia sobie z zanieczyszczeniami powietrza w domu. A strategia banalnie prosta z opisu, troszkę więcej pracy w stylu mojej mamy wymaga: rośliny. Jest dyscyplina nauki stosowanej zwana fitoremediacją. Na zewnątrz stosowana najczęściej do oczyszczania gleby i wody z metali ciężkich. Jeśli idzie o powietrze to warto w doborze roślin do domu kierować się dwoma wytycznymi: duża powierzchnia całkowita liści i gęstość ulistniona (najlepiej jak roślina produkuje dużo małych lisyków) oraz ilość wosku na powierzchni liści (im więcej tym lepiej). Przykładem może być Ficus benjamina czy bluszcz pospolity. Rozwiązanie z pewnością tańsze i… Czytaj więcej »
👍😊