W jednym z ostatnich wpisów na blogu wspominałam Wam o mojej metodzie małych kroków, które sumarycznie pozwalają dążyć do osiągnięcia celu, który dopiero wraz z wiekiem nauczyłam się doceniać. Nie sama w sobie linia mety daje radość, lecz to co mnie napędza – to droga do niej. Jak mi z tym? Moje relacje z samą sobą, delikatnie mówiąc dawniej określiłabym jako skomplikowane, więc odpowiedź „dobrze” jest co najmniej warta odnotowania.
To co jeszcze się zmieniło na przestrzeni lat, to fakt, że peryskop mojej uwagi coraz częściej przesuwam z ciała na psyche. Będąc w kawiarni, usłyszałam wyrwane z kontekstu zdanie rzucone przez jedną z kobiet do swej rozmówczyni (na oko obie w moim wieku), że „teraz to całe mindfulness jest takie modne. Wszyscy o tym mówią, a nikt tak nie żyje”. Nie powiem nic odkrywczego, jeśli napiszę, że coś w tym jest. Być może jednak zaskoczę Cię, jeśli wspomnę, że nad swoją psychiką warto odrobinę popracować, bo to całe mityczne well-being okazuje się być całkiem realne. I wcale nie trzeba udawać się po nie do krainy zwanej Utopią! 😉
Jak to osiągnąć? Od razu uprzedzę, że nie posiadam magicznego przepisu, bo taki nie istnieje. Jak we wszystkim – koktajl z priorytetów, zdrowego rozsądku, umiaru, doprawiony determinacją – to właściwa receptura. Choć początkowo może być ciężkostrawny, z dnia na dzień smakuje coraz lepiej.
U mnie składa się z umiarkowanego, acz systematycznego sportu, zdrowych posiłków, odpowiedniej ilości wody (!!) i abstynencji od alkoholu. Jest natomiast jedna rzecz, od której śmiało mogę powiedzieć, że się uzależniłam (choć nie wiem, czy można jeszcze bardziej 😉). Mata do akupresury i poduszka Pranamat ECO, o których wielokrotnie już o macie i poduszce Pranamat ECO, która będąc z nami już przeszło trzy lata stopniowo i metodycznie wzięła w posiadanie całą rodzinę. Dlaczego o tym piszę?
Złapałam się na tym, że być może jednym z czynników mojego success story w kwestii ćwiczeń jest to, że nie miewam dotkliwych zakwasów. Nawet po intensywniejszym treningu. Po prostu nic mnie nie boli w sposób utrudniających funkcjonowanie! To, że spędzam prawie codziennie po 20 minut na macie może mieć z tym jakiś związek? Na pewno!
Swoją drogą, czy wiecie jaka jest definicja bólu? „To przeżycie emocjonalne i zmysłowe połączone z potencjalnym lub rzeczywistym uszkodzeniem tkanki (lub wyobrażeniem sobie tego)”. Zaskakujące, ile w tak cielesnym doznaniu jest odpowiedzi i interpretacji naszej psychiki. Co więcej umiarkowany ból trwający nieprzerwanie powyżej 3 miesięcy może prowadzić do trwałych zmian psychosomatycznych, a nawet zmian osobowości. To przykład na to jak złożonym tworem jest człowiek.
Leżąc na macie do akupresury Pranamat ECO, której kolce zwane kwiatami lotosów punktowo masują ciało, zwiększając przepływ krwi, limfy i chłonki, tak naprawdę fundujecie SPA swoim skołatanym nerwom. Dlaczego? Krew płynąc szybciej przyspiesza procesy metaboliczne dostarczając więcej tlenu, a zabierając dwutlenek węgla. Ucisk zmniejsza też poziom cytokin stanu zapalnego. Mówiąc wprost – przestaje boleć. A jak nie boli, to my czujemy się lepiej. Zresztą akupresura od minimum 4 tysięcy lat znana była w starożytnych Chinach z działania odprężającego i uspokajającego. Pamiętam, że kilka razy zdarzyło mi się na macie po prostu przysnąć. I to pomimo wbijających się w gołe ciało kolców. Jak się okazuje – nie jestem w tym odosobniona.
Według badań klinicznych (klik) nad Pranamat ECO, współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej i wykonanych przez Instytut Medycyny KLinicznej i Eksperymentalnej Uniwersytetu Łotewskiego wynika, że ponad 35 milionów ludzi cierpi na różne fazy wypalenia (nie tylko zawodowego). Typowe objawy to uczucie zmęczenia, bezsenność, a nawet depresja czy nerwica. Wyniki tych samych badań potwierdzają, że wystarczy 30 dni systematycznego korzystania z maty do akupresury, by znacząco zmniejszyć uczucie zmęczenia i apatii i zdecydowanej większości respondentów. Jeśli jesteś zainteresowany pełnym raportem z badania klinicznego maty do akupresury, możesz go zobaczyć tutaj (klik).
20 minut tete-a-tete z matą sprawia, że dostaję prawdziwego kopa energetycznego w ciągu dnia, zaś wieczorem pozwala na stopniowe wyciszanie się. Dlatego często w dalsze podróże zabieram ze sobą samą poduszkę do akupresury. To mój life-hack na zbliżający się ból głowy (klik), bądź menstruacyjny. Wystarczy tylko podłożyć pod obręcz barkową, bądź pod odcinek lędźwiowy kręgosłupa i voila! W końcu ból głowy, nawet ten migrenowy, to częsta odpowiedź naszego organizmu na niedotlenienie spowodowane spięciem szyi, barków i odcinka piersiowego kręgosłupa. A o to nietrudno przy naszym siedzącym przy laptopach trybie życia.
Wspominałam Wam o śnie. Kiedyś moim marzeniem (sennym) było szybkie uśnięcie i przespanie całej nocy (klik) bez wybudzania się. Jestem przekonana, że mata do akupresury z Pranamat przyłożyła swoje “kolce” do tego, że moje marzenie stało się jawą. Lepszy sen równa się spokojniejszy dzień. A jak wiecie powodów do zdenerwowania się w ciągu dnia mam przynajmniej dwa. Nazywają się Mietek i Zyzio 😉!
Lepszy sen przełożył się u mnie w prosty sposób na mniejszą drażliwość w ciągu dnia, którą spokojnie mogłabym nazwać lepszą odpornością psychiczną. Janek potwierdzi, że trudniej jest mnie wyprowadzić z równowagi, choć On sam nie ustaje w próbach. Oczywiście w imię dobra nauki 😉.
Jeszcze jedno – zauważyłam, że nie potrzebuję już tyle kawy, by się z rana pobudzić, pomimo alarmu budzika nastawionego na 6:30….
Przed kilkadziesiąt miesięcy systematycznego stosowania tej maty do akupresury, pomimo początkowego sceptycyzmu mogę z całą odpowiedzialnością napisać, że nie wyobrażam sobie mojej drogi ku lepszemu samopoczuciu i zdrowiu bez maty do akupresury. Jest ona sporym puzzlem całej układanki, składającej się na wspomniany już well-being.
Jeżeli szukacie więcej informacji praktycznych o tym z czego Pranamat ECO jest zrobiony, gdzie produkowany i dlaczego chwali się go też za etyczną produkcję w UE, to odsyłam Was do mojego wcześniejszego wpisu o mich początkach z matą i poduszką Pranamat ECO. (klik)
I na sam koniec tradycyjnie, od Pranamat ECO kod rabatowy, który może Wam pomóc w podjęciu decyzji i powiedzeniu- „ok, sprawdzam!” Z kodem: SUPERSTYLER dostaniecie 30% zniżki na zestawy oraz 20% zniżki na matę, poduszkę lub mini matę + miły upominek w postaci mini żółwia. Promocja dostępna wyłącznie pod tym linkiem (klik), trwa do wyczerpania zapasów. Pamiętajcie, że zawsze macie 30 dni na testowanie i możliwość zwrotu, gdyby produkty się Wam nie sprawdziły. W co oczywiście wątpię, tak samo jak w to, że Zyzio kiedykolwiek sam z siebie pozmywa naczynia. 🙂
Artykuł powstał we współpracy z marką Pranamat ECO.