Wyobraź sobie taką sytuację: wstajesz skoro świt o 6.30. Większość ludzi o tej porze smacznie przewraca się na drugi bok. Większość, ale nie ty. Pijąc poranną kawę uświadamiasz sobie, że są tylko dwie grupy ludzi, którzy wstają tak wcześnie: zapracowane matki i wędkarze. Ci drudzy mają nieco lepiej, bo wrócą do domu i odeśpią. Ale nie ty, bo przecież nie powiesz „ brak mi sił”. Ty masz mieć wiecznie włączony motorek (sama wiesz gdzie), energię masz czerpać z kosmosu i dawać z siebie 150% normy. Znasz to? Bo ja tak. Nawet za dobrze. Tylko, że ostatnio nawet i mi zaczęło brakować energii… Ale nie martw się – są na to niezawodne sposoby w postaci suplementów diety Bodymax.
Zanim rozpoczęłam przygodę z Bodymax sport
Podobno w życiu trzeba robić wszystko, żeby nasza pasja stała się naszym codziennym życiem, dzięki czemu nigdy nie będziemy mieli poczucia, że jesteśmy w pracy. Po trzech latach zajmowania się moją pasją muszę Wam przyznać szczerze, że ten, kto to wymyślił chyba oszalał i prawdziwego życia nie znał. Owszem, praca nad czymś, co jest spełnieniem naszych marzeń daje dużo więcej satysfakcji niż praca dla samej pracy, albo praca dla kasy. Ale praca wypełniona po brzegi pasją też męczy.
Bardzo często słyszę pytanie o to, jak ja to wszystko ogarniam?
Skąd biorę energię? Szczerze? Czasami sama nie wiem. Są dni, w których przeklinam cały ten mój styl życia. Te 150% normy, które daje z siebie na co dzień. Czasami po prostu brak mi sił na codzienną walkę. Nauczyłam się motywować siebie samą do działania. Do takiego kopania się po tyłku, ale od środka. 😉 Ale musicie wiedzieć, że są takie dni kiedy zmiana pieluchy u Miecia jest dla mnie zadaniem niewykonalnym. Przyznaję, że mam takie momenty, kiedy jedyne na co mam ochotę, to zamknąć się w sypialni na cztery spusty i odpocząć.
Czy wyobrażacie sobie, że od pół roku nie miałam ani jednego wolnego weekendu? Nie licząc świąt kiedy i tak siedzę z laptopem na kolanach i piszę posty na bloga. Ten post powstaje w Poniedziałek Wielkanocny. Pomiędzy talerzem z żurkiem i mazurkiem. I choć bardzo lubię taki pęd, to chcieć nie zawsze oznacza móc. Chęci to jedno, a możliwości naszego organizmu to drugie.
Od lutego prześladowało mnie jakieś straszne przesilenie.
Brakuje mi weny,sił oraz chęci na cokolwiek. Takie totalne rozmemłanie, za którym szedł ogromny poziom stresu. Bo przecież ja tyle rzeczy jeszcze MUSZĘ. I tak męczyłam się pomiędzy tym, że bardzo chciałam, a tym że zupełnie już nie mogłam. 6 godzin snu to dla mnie zdecydowanie za mało. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że przed urodzeniem Miecia spałam po 9 godzin. W pewnym momencie zrozumiałam, że mam już dość bycia bohaterem w moim domu. Po pierwsze muszę trochę wyluzować, zdjąć część obowiązków ze swoich barków, a po drugie muszę poszukać odnawialnych źródeł energii, bo te wewnętrzne mam na wyczerpaniu. I tak właśnie zdecydowałam się na test z Bodymax Sport, choć muszę wam przyznać, że do suplementów diety podejście mam, delikatnie mówiąc, sceptyczne. Ale w tamtym momencie wiedziałam, że gorzej być nie może. Zaczęłam łykać ja i zaczął łykać Jan.
Wyzwanie Bodymax – pierwsze rezultaty
Po pierwszych trzech dniach stosowania Bodymax miałam wrażenie dosłownie jakbym wypijała trzy mocne kawy rano na pusty żołądek. Dopiero później doczytałam, że Bodymax powinno się przyjmować najlepiej podczas posiłku, a nie na pusty żołądek, co niestety czyniłam. I tu drobna uwaga dla Was moi mili, żebyście czytali ulotki. Każdy kolejny dzień oswajał mnie z energią, która wreszcie zaczęła się pojawiać. Piątego dnia czyli w piątek, jak co tydzień, poszłam na wieczorny trening. Po całym tygodniu zmagań. Ostatnim ćwiczeniem była skakanka. Przyznam, że lubię, ale specjalnie wybitna w tej konkurencji nie jestem. Trener zarządził: skaczemy przez trzydzieści sekund i liczymy ilość skoków. Jakież było moje zdziwienie kiedy okazało się, że w tak krótkim czasie przeskoczyłam aż 95 razy! I byłam najlepsza z całej grupy. Już wtedy wiedziałam, że musi to być zasługa suplementu Bodymax.
Wiem, że wśród czytelników bloga są moi współtowarzysze treningów, którzy w komentarzu mogą potwierdzić mój oszałamiający wynik. 🙂 Po tamtym wieczorze pomyślałam, że energia do mnie powraca! Kolejne dni testowania przynosiły kolejne małe powody do radości. Mniejsze zmęczenie rano i większa kreatywność podczas wieczornej pracy nad blogiem. A kulminacją okazało się poniedziałkowe morsowanie. Dosłownie przed chwilą wyszłam z jeziora. I piszę dla Was ten post nabuzowana pozytywną energią, która wylewa mi się uszami. Gdyby ktoś jeszcze dwa tygodnie temu powiedział mi że wejdę do jeziora, częściowo pokrytego lodem, w którym temperatura wody wynosi nieco ponad 0 stopni, to popukałabym się w głowę i schowała pod ciepłym kocem. Dziś jestem z siebie dumna, że mi się udało. A najważniejsze jest to, że powoli wychodzę z zimowego marazmu, który ostatnio bardzo uprzykrzał mi życie.
Wyniki testu z Bodymax.
Dziś wiem, że nie warto jest czekać na cud, na wiosnę, na słońce, czy lepsze czasy. Czasami warto sięgnąć po pomoc z zewnątrz. Szczególnie teraz kiedy Bodymax gwarantuje wzrost energii w 14 dni lub zwrot kasy. Jest nie tylko przeznaczony dla młodych osób, ale również dla starszych w postaci suplementu Bodymax 50. Może warto?
Skąd ta energia po Bodymax? Ten suplement diety zawiera unikalny wyciąg z żeń-szenia GGE®. To właśnie jego zawartość wzmacnia działanie kompleksów witamin i minerałów. Osoby stosujące preparaty Bodymax (w tym Bodymax Sport) twierdzą, że czują większy efekt, niż przy stosowaniu zwykłych multiwitamin.
Chcecie to sprawdzić? Podejmijcie wyzwanie Bodymax (wszystkie szczegóły znajdziecie tutaj: bodymax.pl/wyzwanie-14-dni) i weźcie udział w konkursie! Zasady są proste:
- Udostępnijcie na swoim Facebooku ten wpis (lub dotyczący go post, który udostępnię na Facebooku) i napiszcie o tym, że dołączacie do wyzwania (np. „Dołączam do wyzwania #14DNIZBODYMAX z Superstyler!”);
- Testujcie Bodymax;
- W komentarzu na swoim wallu dodajcie energetyczne zdjęcia, które pokazują, jak spędzacie dzień z energią i napiszcie, jak na Was zadziałał Bodymax. Możecie też umieścić zdjęcie na Instagramie i oznaczyć je hashtagiem #14DNIZBODYMAX oraz #SUPERSTYLER
- Najbardziej kreatywne i energetyczne zdjęcie nagrodzimy zestawem nagród dla całej rodziny: grą Pytaki oraz blenderem do smoothie, a także zestawem suplementów Bodymax (w tym Bodymax Sport).
- Wybierzemy też 10 osób, które otrzymają Bodymax dla siebie i najbliższych!
Uciekam pod ciepły kocyk 😉 Podziwiam, na to raczej nigdy się nie zdecyduję, a wspomaganie? Czasem po prostu jest niezbędne. Ważne żeby z głową i coś sprawdzonego.
Mój zegar w telefonie dziś sfiksował i pokazuje, że post dodałam 8 godzin temu, a nie przed chwilą, czyli po 22 😉
I jeszcze chciałam się pochwalić, że mój blog (który będę prowadzić z moją przyjaciółką) w końcu wystartował 🙂 Będzie mi straaasznie miło, gdy czasem zajrzysz i dobre słowo zostawisz 😉
krzeselko.wordpress.com
Za wejście do jeziora w zimie mój mega podziw! Mnie by chyba serce stanęło. Choć raz miałam przyjemność być w kriokomorze i podobało mi się to dużo bardziej niż sauna. Generalnie zimno lepiej mi służy niż gorąco. Co do Bodymaxu to kiedyś zrobiłam do niego podejście, gdy zachwalała go koleżanka z pracy, i nie wiem dlaczego powodował u mnie mdłości. Więc zrezygnowałam i więcej po niego nie sięgnęłam. Może powinnam spróbować jeszcze raz… Ja raczę się aktualnie Tonisolem. To suplement diety, który wzmacnia układ nerwowy i przyczynia się do zmniejszenia uczucia zmęczenia i znużenia. Czy są jakieś efekty? Sama nie… Czytaj więcej »