Przeglądam książeczkę zdrowia mojego synka i własnym oczom nie wierzę. Miecio ma 21 miesięcy i w tym krótkim czasie lekarze zdążyli mu przepisać antybiotyk już sześć razy, chociaż jego infekcje były często wywołane wirusami. Rozumiecie to? SZEŚĆ razy w przeciągu niecałego roku.
Bo dopóki synek siedział ze mną w domu, w ogóle nie chorował. Ale żłobek zmienił wszystko. Nie o żłobku dziś jednak, a o antybiotykach przepisywanym dzieciom. Poza tym to nie żłobek jest bezpośrednią przyczyną wszystkich zachorowań Miecia, a zdiagnozowana astma wczesnodziecięca, przez którą każde przeziębienie kończy się infekcją dróg oddechowych i antybiotykiem. Postanowiłam przeprowadzić krótkie śledztwo. Poszukać informacji, zapytać tych, którzy mają wiedzę. A wszystko to po to żeby sprawdzić, czy antybiotyki naprawdę są takie dobre, jeśli tak to dlaczego i czy aby na pewno za każdym razem mój syn musiał je przyjmować.
Antybiotyk na wirusy? Różnice pomiędzy bakteriami a wirusami
Zacznijmy od początku. Czyli usystematyzujmy wiedzę. Wszystkie infekcje, na które zapadamy dzielą się na dwie kategorie: wirusowe (wtedy kiedy atakuje nas wirus) lub bakteryjne (czyli wtedy, kiedy w naszym ciele namnażają się bakterie, infekujące nasze narządy lub całe układy). W sumie jest jeszcze trzecia – grzybicza, ale dziś chciałabym skoncentrować się na tych dwóch pierwszych, bo najczęstszych. Tych, które najczęściej wywołują infekcje dróg oddechowych, które tak często dotykają mojego synka.
Zanim opowiem wam naszą historię na początku naświetlę wam różnicę pomiędzy bakteriami, a wirusami.
Wirusy:
- wywołują aż 90% wszystkich infekcji dróg oddechowych
- są dużo mniejsze niż bakterie, dzięki czemu z dużą łatwością przenikają przez błony śluzowe
- są odporne na antybiotyki
- przenoszą się drogą kropelkową
- mogą atakować wiele organów na raz
Bakterie:
- choroby przez nie wywołane leczymy antybiotykami (bo nie są na nie odporne, tak jak wirusy)
- są dużo większe od wirusów
- dostępne na rynku szczepionki zmniejszają ryzyko zachorowania na infekcje bakteryjne. Choć więcej jest szczepionek przeciwdziałających zachorowaniom na wirusy.
Widzicie więc, że antybiotyk na wirusy nie zadziała. Ale żeby była jasność: to nie jest tak, że wirusy i bakterie to dwie, oddzielne bajki. Otóż bardzo często jest tak, że od wirusów się zaczyna i to one torują drogę bakteriom przedzierając się przez nasze filtry biologiczne. A że wirusy są mniejsze, to jest im się łatwiej przedostać. Tak więc czasami jest tak, że infekcja wirusowa kończy się tą bakteryjną i wtedy antybiotyk jest konieczny. Ale nie zawsze. A wręcz powiedziałabym, że antybiotyk to jest ostateczność. Ale żeby mój wywód był dla Was bardziej wiarygodny postanowiłam zapytać o antybiotyki moją znajomą – Magdę, która właśnie kończy medycynę i ma najświeższe informacje w głowie na temat leczenia infekcji wirusowych i bakteryjnych.
To ona powiedziała mi, że obecnie przyjmuje się, że nawet 90% wszystkich infekcji górnych dróg oddechowych u dzieci do czwartego roku życia to infekcje wirusowe. Przy których antybiotyk nie jest konieczny, bo on po prostu nie zadziała. Powiedziała mi też, że w przypadku najmłodszych dzieci najczęściej pomagają po prostu leki przeciwbólowe i przeciwzapalne. Takie jak Ibuprofen czy Paracetamol. Tylko w przypadku dzieci obciążonych przewlekle wirusami (jak na przykład HIV) przy każdej infekcji stosuje się antybiotyk.
Kiedy zastosować pierwszy antybiotyk
A teraz wróćmy do naszego małego Miecia, który już sześć razy był poddawany terapii antybiotykowej. Jego odporność nie ma szans się odbudować, bo antybiotyk znacząco obniża jego odporność. Magda powiedziała mi też, że nie ma ustalonego czasu, po którym dziecko odbudowuje swoją florę bakteryjną, a co za tym idzie, i odporność po antybiotyku. To zależy od wielu czynników, takich jak organizm dziecka czy dawka leku. Dlatego wszystkie te teorie, że pomiędzy antybiotykami powinny być przerwy minimum 3 albo 5 miesięcy można wsadzić między bajki. Każdy przypadek jest inny.
W grudniu trafiliśmy do szpitala.
Po raz kolejny z infekcją dróg oddechowych, z podejrzeniem zapalenia płuc. W przeciwieństwie do naszej przychodni, na oddziale zajmowała się nami bardzo młoda kadra lekarzy. Czy to ma znaczenie? Moim zdaniem tak, ale o tym za chwilę. Po zbadaniu krwi Miecia, które jest jedyną w 100% jednoznaczną diagnozą infekcji i pozwala rozróżnić, czy zaatakowały nas wirusy, czy bakterie okazało się, że to „tylko” wirus. Z racji wcześniej zdiagnozowanej astmy wczesnodziecięcej Miecio dostał kilka wziewnych dawek sterydu i po kilku dniach wróciliśmy do domu. Obyło się bez antybiotyku.
A teraz najlepsze. Dlaczego w ogóle zostaliśmy skierowani do szpitala?
Bo nasza pediatra prowadząca, kobieta nieco starszej daty, wyznająca „filozofię antybiotykową”, załamała nad nami ręce, kiedy po dwóch tygodniach od szóstego antybiotyku przyszliśmy z kolejną infekcją. Powiedziała, że ona już nie ma pomysłu, i że może w szpitalu się nami zajmą. A w szpitalu po raz pierwszy nie podano nam antybiotyku i to okazało się strzałem w dziesiątkę. Wczoraj minęły trzy miesiące bez antybiotyku. Dokładnie 10 dni temu znów trafiliśmy z zakatarzonym i kaszlącym Mieciem do lekarza. Znów przepisano nam antybiotyk. Tak się złożyło, że w siedmiu aptekach, które odwiedziliśmy nigdzie nie było tej konkretnej dawki.
Zamówiliśmy więc antybiotyk na następny dzień. Ale pani w aptece się pomyliła i sprowadziła dla nas złą dawkę. Więc czekaliśmy kolejny dzień. Po dwóch dniach, kiedy antybiotyk pojawił się w aptece jego podanie mijało się z celem, bo Miecio wyzdrowiał. Tylko żebyście mnie dobrze zrozumieli: tu nie chodzi o to, żeby teraz wszyscy zaprzestali podawania antybiotyków swoim dzieciom, albo leczyli je na własną rękę. NIE! Ja mimo wszystko po trzech dniach od pierwszej wizyty poszłam z Mieciem do przychodni żeby zapytać, czy mimo wszystko podać mu antybiotyk. Nasza pani doktor powiedziała, że skoro mały wydobrzał to lepiej nie podawać. 🙂
Kiedyś w nocy Miecio bardzo mocno nam gorączkował. Pojechaliśmy na nocny dyżur w naszej dzielnicy. Trafiliśmy na młodego lekarza, który kazał podawać leki przeciwgorączkowe i obserwować. Jeśli gorączka nie ustąpi po trzech dniach udać się do lekarza pediatry. Wtedy zapytałam go o antybiotyk. Odpowiedział, że to będzie ostateczność. Bo w dzisiejszych czasach młodych lekarzy uczy się, żeby nie traktowali antybiotyku jako antidotum na wszystko. Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że coś jest na rzeczy.
Pamiętajcie: antybiotyki to samo dobro.
Po nogach powinniśmy całować tych, którzy je stworzyli. Ale pamiętajmy o tym, że zadziałają tylko wtedy, kiedy będą podawane sporadycznie. Jeśli są podawane zbyt często, to z pewnością nie zadziałają na występujące w naszym organizmie bakterie. Ponieważ będą one na nie zupełnie odporne. Antybiotyki ratują życie i z pewnością będą wykorzystywane w medycynie jeszcze bardzo długo, ale my musimy zadbać o to, żeby nadal skutecznie działały.
Sięgajmy po antybiotyki tylko wtedy, kiedy jest to wskazane, nie NADUŻYWAJMY ICH.
Ludzie często o tym zapominają i biorą antybiotyk jak witaminę C. Korzystają z “domowych zapasów” albo nalegają na ich przepisanie. Nie możemy doprowadzać do sytuacji, w której bakterie mutują i nie reagują już na antybiotyki, tylko przez to, że miały z nimi zbyt dużą styczność. Pamiętajmy, że w momencie kiedy zażywamy antybiotyki, to zabijają one nie tylko te “złe” bakterie, ale i też te “dobre”, które mamy np. w jelitach. Dlatego tak częstym towarzyszem przyjmowania antybiotyków jest biegunka czy grzybica, a w szczególności infekcje drożdżakowe na języku czy w pochwie. Nie mówiąc już o ogólnie osłabionym organizmie. Na szczęście nasze ciało potrafi się szybko regenerować i odbudowywać “dobrą” florę bakteryjną.
Ten artykuł powstał po to, żebyście, drodzy rodzice, z mniejszą ufnością podchodzili do podawania antybiotyków przy każdej infekcji. Nie jest też powiedziane kiedy należy stosować pierwszy antybiotyk u dziecka. Okazuje się że antybiotyk w przypadku dzieci nie jest lekarstwem na całe zło. A jak pokazuje przypadek Miecia nie zawsze jest też konieczny. Kiedy tylko to możliwe proście o weryfikację pochodzenia infekcji przez badanie krwi. Ta metoda daje 100% pewności, że mamy do czynienia z zapaleniem bakteryjnym, a nie wirusowym.
O działaniach antybiotyku na wakacjach czy relacji pomiędzy antybiotykiem a sportem dowiecie się z przyszłych wpisów.
[ad name=”Pozioma responsywna”]
Marto, zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś. Antybiotyki to dobrodziejstwo, pod warunkiem, że są podawane rozsądnie, z umiarem i wyłącznie wtedy, gdy są bezwzględnie nieodzowne. Ja jestem dzieckiem antybiotyków. W dzieciństwie chorowałam na nieustanne anginy, więc pakowano we mnie penicyliny w zastrzykach, ile wlezie. W końcu ktoś poszedł po rozum do głowy, zlecił wymaz z gardła i antybiogram. I okazało się, że w gardle jest gronkowiec oporny na prawie wszystkie dostępne wtedy antybiotyki. Tylko jeden antybiotyk mógł mu dać odpór. Wybrałam serię zastrzyków i anginy jak ręką odjął. Do dziś na nie nie choruję. A Rozalka – odpukać – nie… Czytaj więcej »
Dziękujemy! <3
Również miałam problem z antybiotykami. Pierwszym wybranym przez nas lekarzem była kobieta która daje antybiotyk na wszystko (!), na szczęście synek tylko dwa razy miał antybiotyk za “jej czasów”. Zmieniliśmy lekarza na tego z pokoju obok, chodzę do niego często z względu na przedszkole, a tylko dwa razy wyszłam z receptą, z czym obie były wypisane z powodu zapalenia krtani. Jak ja się cieszę że są jeszcze myślący lekarze, mimo tego że nasz jest po 50tce. Zawsze gdy siedzę w poczekalni to widzę jak zmienia się świadomość rodziców. Do Pani “antybiotyk” zawsze pusto, pacjenci wchodzą od razu do gabinetu, wychodzą… Czytaj więcej »
Dokładnie tak! Dlatego serce rośnie jak rozmawiam z kończącą właśnie medycynę Magdą – o której wspominałam w artykule i ona mówi. Antybiotyk to jest ostateczność. Dobrze, że to się zmienia!
Często słyszę od innych mam że pediatrzy niestety na wszystko i bardzo często stosują antybiotyki. My mamy super pediatrę do którego mam 100% zaufania. Antybiotyk u naszego pediatry to zazwyczaj ostateczność. Nebulizacja to podstawa gdyż młody ma niestety kaszel krtaniowy.
Marta – super wpis. Potwierdzam wszystko i jako mama i jako farmaceutka. Bardzo się cieszę, że poruszyłaś tą kwestię. Chociaż szczerze jak zobaczyłam Twój tytuł to miałam mieszane uczucia (sceptycznie podchodzę do wpisów na temat leków, osób niezwiązanych z lekami – takie osobiste-zawodowe zboczenie – mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe). Ale muszę powiedzieć, że stanęłaś na wysokości zadania – wpis jest idealny! Przystępnie podane najważniejsze informacje na temat antybiotyków – bez zbytniego wchodzenia w szczegóły i niuanse. Myślę, że Twój wpis bardziej trafi do świadomości rodziców niż suche informacje nt. antybiotyków. Gratuluję:) Ja sama powtarzam, że… Czytaj więcej »
Jej! Dziękuję bardzo! Jeśli mam być z Tobą zupełnie szczera to sama miałam wątpliwości przed publikacją tego artykułu. Bo jak sama wiesz, ani lekarzem ani farmaceutą nie jestem. Ale przygotowałam się na tyle, żeby czuć się na siłach, by poruszyć ten temat. A jest on baaaardzo ważny. Przede wszystkim chodzi o to, żeby rodzice byli bardziej świadomi. Dziękuję Ci za przemiły komentarz. Wow! 🙂
Temat u nas na czasie:/
Angina = antybiotyk, ale niestety gardło jeszcze nie doleczone i dostaliśmy kolejny antybiotyk:/
Mała ma 19 miesięcy, a to jej 3 antybiotyk!!Załamka normalnie!
Ale niestety tak jest, że lekarze starej daty przepisują antybiotyki jeden za drugim. Teraz trzeba pilnować i pytać o wszystko: a po co, a na co ,itp;)
Pozdrawiamy
Dzięki! Różwnież pozdrawiamy i życzymy zdrowia! 🙂
Astma wczesnodziecięca – skoro czytasz o anytbiotykach, to poczytaj tez o astmie i dwa razy sie zatsnow nad podawaniem sterydow. Paracetamol i ibuprifen tez nie sa dore dla takich malych organizmow niestety. Pole minowe… Pozdrawiam.
Super post. 🙂 W dzieciństwie bardzo dużo chorowałam i zażywałam bardzo dużo antybiotyków. Niestety teraz to wszystko wychodzi. Pozdrawiam! 🙂
Ja od urodzenia chodziłam do lekarki, która wystrzegała się antybiotyków jak ognia, pierwszy antybiotyk w swoim życiu miałam w wieku szesnastu lat, teraz do tej samej pani doktor chodzi moja córka, właśnie z tego powodu. Bardzo polecam zakup nebulizatora(inhalatora). Jak tylko widzę i niej katarek to robię jej inhalację solą fizjologoczną, podaję zwiększoną dawkę witamin po kilku inhalacjach przechodzi lub w poważniejszych przypadkach wodą bromowo-jodową plus wizyta u lekarza oczywiście i jakiś Ibuprofen i maść rozgrzewająca. A jeśli chodzi o badania krwi to w 100% się z Tobą zgadzam! Lekarze rzadko pobierają krew, a powinni ją badać nawet przy za… Czytaj więcej »