Era kosmiczna. Faza na kosmos. Estetyka, która jak bumerang powraca w kolekcjach projektantów z najwyższej, modowej półki. Dziś już nie szokuje tak jak kiedyś. W połowie lat 60 ubiegłego wieku toczył się bój dwóch mocarstw o podbój kosmosu. Bardzo szybko zapanowała kosmomania: moda na kosmos w każdej z możliwych dziedzin życia. Kiedy więc amerykańskie fashionistki, z wypiekami na twarzy, 16 lipca 1969 roku śledziły pierwsze kroki człowieka na Księżycu, w ich szafach gościły już białe płaskie kozaki, kombinezony, elegancka sukienka w kształcie tuniki a nawet kaski. A wszystko to prosto z kosmosu.
Pionierem w dziedzinie kosmicznej mody był André Courrèges.
W 1964 roku stworzył kolekcję Space Age. Jego białe stroje z gabardyny średnio przypadły do gustu konserwatywnym Amerykankom. Ale płaskie, białe kozaki, żywcem wyjęte z lotu Apollo 11 już na zawsze zagościły w ich garderobach.
Płynąc na kosmofali już w 1967 roku Pierre Cardin zaprezentował swoją kolekcję Cosmopolis, do której zdjęcia poniżej nieco nawiązują. Cardin rygorystycznie trzymając się geometrii kroju, zaprezentował błyszczące, rurkowate spodnie, legginsy, metalowe paski, dziwaczne czapki i wyeksponowane, metalowe zamki błyskawiczne. Upodobnił do siebie sylwetki damskie i męskie, co w tamtym czasie było sporym zaskoczeniem. Słowem: istny kosmos! Nawiasem mówiąc, francuski projektant właśnie w tamtym czasie zaczął interesować się ręcznym wytwarzaniem włókien. W wyniku czego powstała niemnąca, ściśle spleciona tkanina o nazwie Cardine.
Elegancka sukienka i kosmiczne inspiracje można znaleźć również we współczesnych projektach.
Chociażby w mrocznej kolekcji Garetha Pugha z 2008 roku. Czy w futurystycznych sukienkach Husseina Chalayana, które zmieniały kształt na wybiegu, a wszystko to za sprawą zdalnego sterowania.
Jako dziecko wychowane na „Gwiezdnych Wojnach”. „Star Treku” czy bardziej dziewczyńskim filmie „Moja macocha jest kosmitką” marzyłam o wyprawie w kosmos.
Dziś dzięki projektom Joanny Jachowicz, które dostępne są w nowo powstałym butiku Nowy Świat Concept Store na Nowym Świecie na chwilę oderwałam się od ziemi. Sukienka mimo nieoczywistych proporcji podkreśliła moje kobiece kształty, a pokarbowane włosy, z grzywą zawiniętą w rulon, autorstwa Atelier Grzebień i Nożyczki dały mi przepustkę prosto na statek kosmiczny.
Tak więc ja, Rosetta jestem gotowa, odlatuję w kosmos. Pa!
[ad name=”Pozioma responsywna”]
satelite of love! <3
Robiąc te zdjęcia liczyłam na komentarz od Ciebie, Babette. Jak zwykle niezawodna <3