Kiedy zaczynałam swoją świadomą przygodę z modą musiałam nieźle kombinować. To było tuż po studiach, a ja w mojej pierwszej poważnej pracy zarabiałam niecałe 1500 zł, na umowie śmieciowej. Miałam konkretną wizję tego, jak chciałam się ubierać, ale nie za bardzo miałam pomysł, jak to zrobić. Metodą prób i błędów opracowałam zasady, które do dziś są moimi drogowskazami przy kompletowaniu garderoby. Poniżej pięć pomocnych podpowiedzi, które pomogą również Wam, szczególnie, jeśli ciągle nie czujecie się w tej kwestii pewnie.
Po co mi to?
Już kiedyś pisałam Wam artykuł o tym, co w życiu załatwiły mi ubrania (klik). Praktycznie w całym moim dorosłym życiu ubrania są dla mnie jedną z form wyrażania siebie. Kiedy chciałam dodać pewności siebie, zawsze ubierałam się w to, w czym czułam się niezawodnie i atrakcyjnie. Samym strojem potrafiłam wprowadzić siebie w odpowiedni nastrój. Na przykład podróżując, zawsze ubieram wygodny dres albo jeansy i luźną koszulę. Ten strój włącza w mojej głowie tryb odpoczynku i rozluźnienia. Dlatego, kiedy coś mi się spodoba na sklepowym wieszaku zastanawiam się „ po co mi to?”. Jak poczuję się zakładając daną rzecz? Przyda mi się jako element stylizacji na bloga, jako element wygodnego outfitu na spacer z chłopakami, a może coś super kobiecego na wyjście z Jankiem. Zawsze staram się sobie wyobrazić siebie w danej sytuacji w tym ubraniu. Wówczas jestem w stanie ocenić, czy naprawdę jest mi to potrzebne, czy jest to zwyczajna zachcianka.
Zasada trzech stylizacji
To jedna z pierwszych zasad, która towarzyszy tworzeniu mojej garderoby niemal od początku. Zawsze kiedy podoba mi się jakaś sukienka, bluzka czy spódnica w sklepie, staram się sobie wyobrazić, czy mam w szafie inne ubrania, które pozwolą mi stworzyć minimum trzy stylizację z tą wypatrzoną właśnie rzeczą. Przykładem może być płaszcz ze zdjęć, które towarzyszą temu tekstowi. Wypatrzyłam go sobie w super cenie w outlecie Zalando Lounge(klik).
Wiedziałam, że wpisuje się w obecne trendy, oczyma wyobraźni widziałam siebie w nim, bo od zawsze uwielbiam okrycia wierzchnie w wydaniach pastelowych. Musiałam się tylko zastanowić, czy mam wystarczająco dużo rzeczy w mojej szafie, żeby móc ten płaszcz założyć częściej niż jeden raz. Wyobraziłam go sobie z długą, pastelową sukienką. W takim wydaniu mogłyście go zobaczyć podczas Fashion Week w Nowym Jorku (klik). Moim drugim typem była krótka, różowa sukienka z grubej koronki, którą widzicie poniżej.
Spokojnie mogę sobie również wyobrazić ten płaszcz w połączeniu z białym t-shirtem i jasnymi jeansami oraz neonowym golfem i kremowymi spodniami. Zawsze, kiedy decyduję się na zakup czegoś nowego, muszę mieć pewność, że ta nowa rzecz będzie współgrała z tym, co mam już w mojej szafie.
Zachowaj proporcje garderoby
To trudne, szczególnie, jeśli kupujesz pod wpływem impulsu. W pewnym momencie zorientowałam się, że moja szafa pełna była sukienek, ale próżno w niej było szukać spodni. Miałam całą masę t-shirtów i tylko jeden sweter. Dobrze jest raz na jakiś czas zrobić inwentaryzację tego co mamy w szafie, pod kątem ilości poszczególnych elementów garderoby. Jeśli nie lubicie chodzić w sukienkach, to nic na siłę, ale ilość „gór” powinna być adekwatna do ilości „dołów”, a dodatki i obuwie powinny korespondować ze stylem tego, co mamy w szafie. Pamiętam czasy, kiedy w szafie miałam 15 sukienek i tylko jedną parę szpilek. 🙂
Kupuj z głową
To temat rzeka, na kilka kolejnych artykułów. Dla mnie rozsądny zakup, to zakup rzeczy, które są świetne jakościowo. Kupowanie z głową, to świadome kupowanie marek, które są zgodne z naszą filozofią życiową. Dobry zakup, to coś, co wpisuje się w nasz styl. Ale też pamiętajmy, że chęć posiadania nowej pary butów, czy nowej sukienki nie powinna przysłaniać nam logicznego myślenia.
W dobie Instagrama to trudne, bo często obiektem pożądania stają się rzeczy, które wykraczają poza nasz budżet. Ale i na to można znaleźć sposób. Jeśli chodzi o kupowanie markowych rzeczy, często zaglądam na Zalando Lounge, gdzie już kilka razy udało mi się wyszukać kilka pięknych perełek. Ostatnio kupiłam tam piękną, czerwono- zielono – biało- czarną sukienkę w pepitkę za…. 165 zł. Sukienka, którą widzicie na zdjęciach poniżej to Love Triangle, za którą zapłaciłam 99 zł. A wszystko zaczęło się od tego że kiedyś u Mai Naskrętskiej (stylistki magazynu Elle), którą możecie kojarzyć z mojej sesji dla WOŚP, wypatrzyłam piękną sukienkę. Na tyle piękną, że wzdychałam do niej na zdjęciach i napisałam w tej sprawie do samej Mai.
Sukienka była z Zalando Lounge, czyli klubu zakupowego z markowymi rzeczami na wyprzedaży. Codziennie rano pojawiają się nowe kampanie, w których można wyhaczyć perełki przecenione nawet o 75% (!!). Ja mam taki swój rytuał, że dwa razy w tygodniu przy porannej kawie przeglądam sobie nowe kampanie, a na wybrane marki ustawiłam sobie nawet przypomnienia w aplikacji (Android (klik) / iOS (klik)), dzięki czemu wiem że nic mi nie umyka. Prawda, że sprytne 😉?!
Pożegnaj niepotrzebne
Ostatni punkt uratuje Was przed totalnym zagraceniem szafy i pozwoli Wam wygenerować budżet na nowe ubrania. Sukcesywne przeglądanie i pozbywanie się z szafy rzeczy, których już nie nosimy robi dobrze i naszej szafie i nam samym. Im więcej rzeczy w szafie, tym mniejsza kontrola nad tym, co w niej mamy. Osobiście mam bardzo małą szafę biorąc pod uwagę to, czym się zajmuję, dlatego rotacja ubrań jest naprawdę bardzo duża. Kiedyś z każdym elementem garderoby łączyła mnie ogromna więź. Dziś nauczyłam się zachowywać dystans do takich rzeczy. Po ostatniej wyprzedaży, moja szafa mogła odetchnąć z ulgą, a ja otworzyłam głowę na nowe modowe wyzwania.
Sotsujecie podobne zasady? A może macie swoje?
Elementy stylizacji ze zdjęć:
Sukienka – Love Triangle znaleziona na Zalando Lounge
Płaszcz – 2nd Day znaleziony na Zalando Lounge
Zdjęcia zrobiliśmy w przepięknej przestrzeni Bagatela Space. <3
Dobrym sposobem, dla mnie oczywiście, jest określenie swojej palety kolorów, w których się najlepiej czuję, i trzymanie się jej. A druga ważna zasada, to ciuch za ciuch – pojawia się nowy to jeden stary wylatuje. Co jakiś czas robię przegląd całej szafy. Do ideału w moim stylu jeszcze dużo brakuje, ale w końcu obrałam kierunek w którym staram się podążać.
I to jest najważniejsze! Fajnie, że Ci się udało! Powodzenia! :*
Fajny artykuł.. Ja do Twoich zasad stosuje jeszcze jedna.. Wrzucam coś do koszyka bo kupuje wszystko online i czekam tydzień jeśli nadal podoba się bardzo bardzo kupuje.. Wtedy wiem że to nie jest chwilowe zamroczenie
😉
Też to stosuję. Doskonały sposób! :*