Moja teza na dziś: my, Polacy nie lubimy folkloru, styl folkowy też sobie odpuszczamy. Owszem, jesteśmy świadomi dziedzictwa naszej kultury, ale raczej traktujemy to jako ciążącą kulę u nogi, niż powód do dumy. Niby projekty polskich stadionów na Euro 2012 mocno czerpią z folku i tradycji, lecz kiedy zespół Jarzębina wykonał przebój „Koko Koko Euro Spoko” to jakoś tak wszystkim nam było nie w smak i to wcale nie było „spoko”. A przecież teraz tak żwawo bujamy się do „Ona tańczy dla mnie”. Och pokrętną naturę ma Polak, pokrętną…
Mam odmienne zdanie
Ja należę do tego, niestety niewielkiego odsetka ludzi entuzjastycznie podchodzących do ludowej spuścizny naszego kraju. Tych, którzy śledzą naszego bloga pewnie to wyznanie nie dziwi, chociażby z racji tego, na jaki styl podczas własnego ślubu się zdecydowałam. Moje upodobanie do folku ma jednak bardzo ugruntowane podstawy.
W wieku 12 lat, trochę z własnej woli, a trochę z braku perspektyw we wsi, w której mieszkałam, zapisałam się do zespołu folklorystycznego o pięknej i łatwo wpadającego w ucho nazwie “Sorkwiczanki”. Miałam to szczęście, że z racji niewielkiego wzrostu, mogłam dumnie reprezentować swoją płeć. Wyższe koleżanki nie miały tego szczęścia, bo jak pewnie się domyślacie płeć przeciwna, w przedziale wiekowym 12-16 lat, udział w ludowych harcach uważała za szczyt obciachu. To też wyższe koleżanki robiły za chłopców a ja mogłam pozostać dziewczynką.
Wspólnie śpiewałyśmy ochoczo o tym jak Jasienieniek smali cholewy do Marysieńki, a ona już snuje wizje o tym jak to razem z Jasienieńkiem będą żąć żyto. W pewnym momencie nawet dostąpiłam zaszczytu „piszczenia” podczas wykonywania utworów co było swego rodzaju noblilitacją. Bowiem zaszczytu tego dostępowały tylko Sorkwiczanki z najdłuższym stażem w zespole. Owe piski są charakterystyczne dla przyśpiewek kurpiowskich. No właśnie: nietypową cechą naszego zespołu było to, że Sorkwity są wsią mazurską, a zespół Sorkwiczanki reprezentował Kurpiowszczyznę zarówno pieśniami, jak również strojami i tańcem.
Na początku mojego śpiewania w zespole miałam pewne poczucie obciachu
Które towarzyszyło mi na co dzień. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że średnia wieku w zespole wynosiła około 40 lat. Pani Basia, lat 80 nieco zawyżała nam średnią. Mogąc jednak wychylić nos poza swoje sioło, a turnee z zespołem rzeczywiście dawało nam możliwość koncertowania poza naszą gimną, ba – nawet poza naszym województwem, widziałam jak folk potrafi zachwycać ludzi. Szczególnie tych przybywających do nas zza zachodniej granicy. Dzięki występom dla tej publiczności zrozumiałam, że folk jest naprawdę w porządku! Silimy się na zachodni styl we wszystkim, w czym tylko możemy. Nie widząc, że to co mamy pod nosem jest ładniejsze, bardziej kolorowe i naprawdę bardzo ciekawe.
Co to ma wspólnego z dzisiejszą sesją ? Styl folkowy.
Ma całkiem sporo. Bo choć moja dzisiejsza stylizacja, na pierwszy rzut oka z folkiem ma niewiele wspólnego, to jednak do niego nawiązuje. Jeśli decydujecie się na hafty ludowe na koszuli, to zestawcie to z klasycznymi spodniami lub spódnicą. Jeśli zestawicie to z dołem również nawiązującym do folkloru istnieje duże ryzyko, że zostaniecie poproszone o zaśpiewanie „Jadą wozy kolorowe”.
Zestawienie rozkloszowanej kolorowej spódnicy z wysokim stanem oraz białej bluzki z rękawami ozdobionymi falbanami, jest folklorem w bardzo nowoczesnym ujęciu. Tu tylko sam kształt kreacji nawiązuje do tego stylu. Wiadomo: z folkiem jest jak z każdym innym motywem, który zaczerpujemy z historii czy kultury. Musimy uważać żeby nie przebrać się za kogoś z minionej epoki, a tylko nawiązać do niej. Dlatego pamiętajcie, że jeśli decydujecie się na hafty ludowe na koszuli, to zestawcie to z klasycznymi spodniami lub spódnicą. Jeśli zestawicie to z dołem również nawiązującym do folkloru istnieje duże ryzyko, że zostaniecie poproszone o zaśpiewanie „Jadą wozy kolorowe”.
Druga uwaga odnośnie stylizacji: jeśli decydujecie się na rozkloszowane spódnice, lub spódnice z tzw. koła pamiętajcie żeby podkreślały one talię.
Jeśli taką spódnicę zsuniecie na biodra, to nawet najsmuklejsza z Was skróci i pogrubi optycznie swoją sylwetkę. Co spowoduje, że będziecie wyglądały mniej atrakcyjnie.
Ja przy tej stylizacji inspirowałam się sesją zdjęciową zrobioną dla japońskiego Vogue, w której występuje piękna jak zawsze Magdalena Frąckowiak. Zwróćcie uwagę, że ta sesja również bardzo mocno nawiązuje do folkloru. Tylko nie naszego kurpiowskiego czy góralskiego ale włoskiego czy meksykańskiego.
Nawet topowi projektanci zauważyli, że odniesienia do własnej kultury, historii i folku to jest to! Wystarczy spojrzeć na ostatnie kolekcje Dolce&Gabbana lub Valentino. Ich kreacje poprzez tkaniny, dodatki czy kroje przedstawiają historię i obyczaje Włoch. Ciekawa jestem kiedy Maciej Zień lub Dawid Woliński w swoich projektach nawiążą do polskiego folkloru?
iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! piszczę po kurpiowsku z zachwytu iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! baci<3
Och! Dzięki 🙂
Po pierwsze dziękuję za przemiły komentarz, a po drugie baaaardzo cieszę się, że stylizacja Ci się podoba:)
O mamusiu boski look. Wyglądać tak promiennie. Po prostu bellissima 🙂