Polska pięknymi kobietami stoi. Prawda znana nie od dziś. A jej naocznymi dowodami są między innymi Małgosia Bela, Anja Rubik czy Kasia Smutniak. Ja jednak chciałabym przybliżyć Wam dziewczynę z mojego sąsiedztwa. Nie bez przyczyny mówi się, że najpiękniejsze dziewczyny są z Mazur ( tak wiem, pewnie mówi się tak o każdym regionie Polski). Z Beatą Grabowską chodziłyśmy do jednej podstawówki w małej wsi mazurskiej. Dziś Beata Grabowska mieszka w Izraelu, zajmuje się między innymi modelingiem i jest niezwykle ciekawą, mądrą i piękną osobą. Dlatego też poprosiłam żeby opowiedziała mi, w jaki sposób dziewczyna z Mazur osiągnęła taki sukces, co jest jej pasją oraz jaki jest jej przepis na piękno.
Zdjęcia Beaty pojawiły się w wielu magazynach mody, m.in. Harpers Bazaar, Elle, Glamour, Marie Claire, Madame Figaro, Votre Beaute. Brała udział między innymi w kampaniach Baldinini, New Yorker.
Marta: Od kiedy zajmujesz się modelingiem?
Beata Grabowska: Od 18 roku życia, czyli zaczęłam dość późno. Zostałam zwerbowana krótko przed maturą, wtedy też zaczęłam podróżować.
M: Jak to się wszystko zaczęło?
Beata Grabowska: Koleżanka ze szkoły powiedziała mi o castingu do agencji modelek. W tamtym czasie wiedziałam, że jest to dobra alternatywa dla bycia hostessą podczas różnych eventów, bo takie właśnie doświadczenia miałam już wtedy za sobą (m. in. eventy Coca-coli). Kiedy poznałam Agnieszkę, właścicielkę mojej agencji Hook.pl, nie do końca wierzyłam w to, co mówiła. Szczególnie o podróżach do Paryża, Mediolanu czy Azji, co od zawsze było moim ogromnym marzeniem. Długo więc się nie zastanawiałam i moja decyzja była oczywista. Pomyślałam: „Wchodzę w to!”
M: Gdzie obecnie mieszkasz?
Beata Grabowska: Obecnie mieszkam w Izraelu, studiuję na uniwersytecie w Tel Avivie na kierunku związanym z bliskim wschodem. Studia są moją pasją. Pozostał mi jeszcze jeden rok do końca.
M: Często odwiedzasz Polskę?
Beata Grabowska: Moja mama oraz dwóch braci mieszka teraz w Niemczech więc obecnie nie odwiedzam Polski zbyt często. Ale w ostatnie i przedostatnie wakacje odwiedziłam mojego najstarszego brata oraz moją siostrę, którzy pozostali w Polsce. Miałam więc okazję spotkać moich bliskich, odwiedzić mój kraj, z którego pochodzę oraz zobaczyć moją małą ojczyznę czyli Mazury.
M: Dużo mówi się o tym, że modeling to ciężka praca, i że jest to wyścig szczurów. Czy mimo wszystko można spotkać ludzi życzliwych w tej branży? Czy masz przyjaciół, których poznałaś właśnie podczas swojej pracy?
Beata Grabowska: W każdej branży można spotkać dobrych i złych ludzi ale rzeczywiście branża mody częściej przyciąga ludzi egoistycznych, zanadto skoncentrowanych na sobie, którzy próbują osiągnąć sukces za wszelką cenę, ludzi którzy mają więcej do zaoferowania na zewnątrz niż wewnątrz. Dodatkowo istnieje również problem braku regulacji prawnych dotyczących branży modowej, która bardzo często staje się przykrywką dla handlu ludźmi i prostytucji. Ja jednak mam to szczęście, że dzięki modelingowi do tej pory spotkałam wielu wspaniałych, mądrych i interesujących ludzi, których dziś śmiało mogę określić mianem przyjaciół. Nie zgadzam się z opinią mówiącą o wyścigu szczurów, nigdy tego nie doświadczyłam. Wręcz przeciwnie, naprawdę mam poczucie solidarności między dziewczynami, z którymi miałam okazję współpracować. Często radzimy się siebie nawzajem i stanowimy dla siebie oparcie. Szczególnie starsze, bardziej doświadczone dziewczyny służą pomocą tym rozpoczynającym przygodę z modelingiem.
M: Jaki jest przepis na sukces Beaty Grabowskiej?
Beata Grabowska: Przepisy na sukces czerpię głównie z Forbes’a (śmiech). A tak na poważnie to nie uważam żebym osiągnęła jakiś ogromny sukces w życiu. Jestem naprawdę wdzięczna swojemu losowi, że mogłam doświadczyć tego wszystkiego czego doświadczyłam do tej pory. Nie żałuję niczego co do tej pory zrobiłam w życiu. Myślę, że prawdziwym przepisem na sukces jest gruntowne wykształcenie, któremu w tym momencie poświęcam się bez reszty. Choć z tą opinią mogą nie zgodzić się bezrobotni absolwenci wybitnych uczelni na świecie (śmiech).
M: Jak wygląda Twój typowy dzień?
Beata Grabowska: Jadę autobusem na uczelnię, po południu wracam i tak dzień za dniem… ale Ty zapewne pytasz mnie o typowy dzień modelki? Dziewczyny, które nie mają stałego zatrudnienia cały dzień biegają od castingu do castingu. To bardzo stresujące zajęcie ponieważ taki casting przypomina standardową rozmowę o pracę i za każdym razem musisz zrobić olśniewające wrażenie. A takich spotkań jednego dnia możesz mieć nawet 10! Oczywiście, jak możesz się domyślić, w większości przypadków słyszę odmowę ale to uczy cię gruboskórności i odporności. Kiedy jednak dostaję zlecenie i biorę udział w sesji, czerpię z tego ogromną przyjemność. Dużo rozmawiam z ludźmi (jestem straszną gadułą). Lubię też etap przygotowań do zdjęć, czesanie, makeup czyli przemianę ze zwykłej dziewczyny w modelkę. Ale najmilszym elementem takiego dnia pracy są słowa fotografa: „Mamy to!”.
M: Gdzie masz najwięcej zleceń? W jakim kraju czy mieście?
B: Myślę, że Nowy Jork był dla mnie najbardziej łaskawym miejscem. Zarobiłam tam dobre pieniądze i zyskałam stałe zlecenia. Kiedy byłam młodsza Japonia była hitem. Być może w tym sezonie się tam wybiorę, ale w tej pracy nigdy nie ma pewności, szczególnie jeśli nie wyglądasz już jak 16 – latka (śmiech).
M: Jakie wyrzeczenia wiążą się z Twoją pracą?
B: Wydaje mi się, że dla wielu dziewczyn największym wyrzeczeniem, które na początku bardzo często bagatelizują, jest rezygnacja z edukacji niezależnie od tego czy rezygnujesz z liceum czy ze studiów. Ja dziś trochę żałuję, że nie rozpoczęłam swojej przygody z modelingiem trochę wcześniej, ale wówczas bałam się, że nie uda mi się pogodzić nauki z pracą. Dziś widzę, że jest to trudne ale możliwe. Ta praca daje spore bezpieczeństwo finansowe, jednak bardzo często odbywa się to kosztem właśnie edukacji. Znam wiele dziewczyn, które się na tym przejechały.
M: Co jest Twoim największym osiągnięciem, w którym pomogła Ci Twoja praca w modelingu?
B: Dla mnie to zawsze będzie moje mieszkanie w Nowym Jorku. A dokładnie moment, w którym było mnie stać na wynajęcie czegoś tylko dla siebie. Po latach dzielenia pokoju z moją liczną rodziną, później z niezliczoną rzeszą modeli i modelek wynajęcie mieszkania na West Village było moim spełnieniem marzeń. Każdego ranka miałam ochotę przytulać się do ścian w „moim” apartamencie. 🙂
M: Kto jest dla Ciebie ikoną mody?
B: Hhmm… Chyba nie mam żadnych…
M: Ulubiony projektant to?
B: Uwielbiam Rag and Bone i ubrania marki Joseph.
M: Co jest Twoją pasją?
B: Sama już nie wiem. Ciągle jestem na etapie poszukiwań. Na pewno jest to historia i polityka, choć ostatnimi czasy, z racji kierunku studiów, mam tego aż za nadto. Uwielbiam podróże i jest to zdecydowanie nadrzędna pasja w moim życiu, którą realizuję zawszę kiedy mam tylko ku temu sposobność. Lubię też jeździectwo – tylko na tą pasję ostatnio brak mi czasu.
M: Jaki jest Twój sekret by zawsze wyglądać pięknie?
B: Uważam, że nie ma osoby na świecie, która zawsze wyglądałaby pięknie. No, może Scarlett Johansson, czego jej szczerze zazdroszczę (śmiech). Moim zdaniem uniwersalną i banalną receptą na piękno jest zdrowa i wypoczęta skóra oraz ładne, zadbane i czyste włosy.
M: Trzy rzeczy, które zawsze masz ze sobą w torebce?
B: Hmm… chyba łatwiej mi będzie wymienić trzy rzeczy, których tam nie ma. Moja torebka to nieskończona kolekcja niedojedzonych batoników, połamanych ołówków, trylionów balsamów do ust, zawsze jest tam też butelka wody mineralnej, która zwykle zajmuje połowę miejsca, do tego pół kilo monet autobusowych, ipad, komputer, bez których nigdzie się nie ruszam i masa innych rzeczy, o których istnieniu pewnie nawet nie mam pojęcia. 🙂
M: Sprawdzony strój na randkę, kolację lub imprezę to?
B: Chciałabym powiedzieć, że mała czarna ale zazwyczaj moje randki czy imprezy mają wymiar bardziej niezobowiązujący, więc częściej stawiam na jeansy, modny t-shirt i ładne buty – te najlepiej jeśli pochodzą od znanego projektanta – mam na tym punkcie hopla! 🙂