Kto zna dobrze Martę ten wie, że tak jak silnik diesla działa na olej napędowy, tak moja żona funkcjonuje, szczególnie latem, dzięki chłodnikowi. Może go jeść absolutnie codziennie, na każdy posiłek i w ogóle jej się nie nudzi. Teraz, gdy jest w ciąży i co chwilę miewa napady chęci na coś, chłodnik jest u nas w domu grany wyjątkowo często. Poniższy przepis jest dietetyczny, zdrowy, prosty w przygotowaniu i bardzo smaczny. A w dodatku może być spożywany również przez ciężarne.
Miałem go przygotować własnoręcznie, ale jak się okazało w trakcie, pomoc Marty była nieoceniona. 🙂 Na przykład określenie proporcji. Ja wszystkiego dodałbym „na oko”, a ona dokładnie określiła proporcje i sama przygotowała składniki:
– dwa ogórki sałatkowe
– pęczek rzodkiewki
– trzy ogórki kiszone
– szczypior
– koperek
– litr maślanki
– cytryna
– 100 ml koncentratu barszczu czerwonego Krakus
– 100 g sera pleśniowego typu lazur
– młode ziemniaczki
– dwa jaja
– sól i pieprz
Sposób przygotowania dla bardzo głodnej żony:
Przygotowanie naszego pysznego chłodnika zaczynamy od wstawienia wody na młode ziemniaki. One będą się robiły najdłużej. W drugim garnku gotujemy dwa jajka na twardo.
Maślankę przelewamy do kolejnego garnka i wciskamy do niej sok z jednej cytryny. W idealnym świecie taką miksturę wstawiamy do lodówki na godzinę, ale ja przy głodnej Marcie wstawiłem na 15 minut i też wyszło smacznie. W międzyczasie na grubych oczkach tarki ścieramy: obrane ogórki sałatkowe, ogórki kiszone i rzodkiewkę. Ktoś zapyta: skąd pomysł na ogórki kiszone? Ciężarne dodają je do wszystkiego, więc pomyślałem, że dorzucając je do chłodnika zapunktuję. Starte warzywa zasypujemy niewielką ilością soli i po kilku minutach odlewamy z nich nadmiar wody. Soli możemy użyć mniej, ponieważ mamy już ogórki kiszone, które nieźle ją zastępują. Starte warzywa można dodatkowo odsączyć na drobnym sitku.
Do schłodzonej maślanki dolewamy koncentrat czerwonego barszczu Krakus, który zagwarantuje nam doskonały smak – taki jak lubi Marta, czyli wyrazisty i zdecydowany, a jednocześnie delikatny i aksamitny. To zadanie pozostawiłem jej. Tylko ona wie dokładnie, ile tego koncentratu dolać by smak był w sam raz. Do tego dodajemy warzywa.
Wszystko mieszamy, wysłuchując w tle komentarzy o narastającym głodzie. Na koniec do chłodnika dorzucamy posiekany szczypiorek, koperek i ser pleśniowy pokruszony na małe kawałki. Ser pleśniowy, ze względu na ciążę, powinien być koniecznie z mleka pasteryzowanego. Jeśli mamy jeszcze chwilę doprawiamy chłodnik solą i pieprzem, ale można to zrobić samemu na talerzu. Do miseczki przelewamy chłodnik, na wierzchu układamy przekrojone na pół jajko, a na talerzyku obok młode ziemniaczki z koperkiem.
Gotowe! Ten przepis nie jest lekarstwem na wszystko, ale powoduje, że najgorętsze, letnie dni są mniej męczące, nasze kubki smakowe spełnione, a Marta szczęśliwa. Spróbujcie – nie będziecie żałować.