Ile razy zdarzyło Wam się pomyśleć, że może i zaczęłybyście się zdrowo odżywiać? Jednak te wszystkie potrawy, zamienniki, nasiona (np. chia), które trzeba najpierw namaczać przez całą noc. Fakt, to wszystko jest bardzo skomplikowane i przede wszystkim czasochłonne. W rezultacie, przy dobrych wiatrach udaje nam się wytrwać w postanowieniu przez kilka/kilkanaście dni, a potem… odpuszczamy – i tak do kolejnego sezonu bikini.
Znam to, bo sama podchodziłam do tego tematu niejednokrotnie. Dodam tylko, że z różnym skutkiem. Wychodzę z założenia, że jeśli tylko możemy, to powinniśmy sobie życie ułatwiać, a nie utrudniać. Jeśli jest jakieś gotowe rozwiązanie, które pozwoli mi osiągnąć wyznaczony cel, a przy tym zaoszczędzić czas, to czemu z tego nie skorzystać? Według mnie jest to obecnie bardziej aktualne niż kiedykolwiek wcześniej. Bo też i tempo życia nie było nigdy tak zawrotne jak teraz. Dlatego daję piątkę z plusem różnym aplikacjom, usługom, czy produktom, które sprawiają, że mogę trochę więcej tego czasu uszczknąć na to, co naprawdę lubię robić.
Samo wdrożenie się w zdrowe odżywianie może być czasochłonne, ale z ponad dwuletniego doświadczenia powiem Wam, że warto. Bo nawet jeśli nie mam pod ręką mojej diety, to świadomie wybieram w sklepie gotowe produkty, które wpisują się w moją filozofię żywienia. Bo prócz tego, że cenię sobie zdrowy tryb życia, to równie bardzo cenię sobie czas. Pamiętam, że podczas mojej pierwszej wizyty u dietetyka, tuż po tym jak urodziłam Miecia, dostałam całą listę zdrowych produktów. Po które mogłam sięgać w ramach przekąski. Wpisywały się one w mój zdrowy jadłospis. To właśnie wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z nasionami chia, choć w Polsce prawie nikt o nich jeszcze nie słyszał.
Swoją drogą, nasiona chia – tyle się o nich mówi, ale ciekawa jestem, czy wiecie coś więcej na ich temat. A w ogóle o co tyle hałasu? Jako że u nas w domu pojawiają się bardzo często, to na naprawdę sporo wiem na ich temat. A tu 5 punktów, które jeszcze bardziej przekonują mnie do nich.
Nasiona chia – takie małe, a tyle potrafią
Te małe ziarna są niczym ogromne skarbce pełne składników odżywczych – zwłaszcza witamin z grupy B, w połączeniu z wapniem i żelazem. One, zwłaszcza dla nas kobiet są kluczowe, bo to na niedobory tych witamin i składników mineralnych cierpimy najczęściej . Do tego solidna porcja białka (opcja dla wegetarian), zdrowych tłuszczy i kwasów omega-3, a mało cukrów. Brzmi jak przekąska idealna?
Ziarnem w głód
Takie niepozorne, a jak spęcznieją nam w żołądku, to potrafią nas nieźle nasycić. Czy wiedziałyście o tym, że potrafią one wchłonąć 12 razy więcej wody niż same ważą. To naprawdę niezły wynik. Dzięki temu spokojnie zapewnią nam uczucie sytości na kilka godzin i to bez wyrzutów sumienia.
Nasiona chia są niczym paliwo dla mózgu
Chia stanowi też świetny pokarm dla naszego mózgu, a to dzięki zawartości kwasów omega-3, które stymulują pracę mózgu, sprawiając, że lepiej się uczymy, zapamiętujemy i kojarzymy fakty. Dodatkowo wspomagają i chronią nasz układ nerwowy. Może więc zamiast słodkiej przekąski w trakcie stresującego dnia w pracy powinniśmy podgryzać chia?
Sprzymierzeniec kobiet
I to jaki! Według badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców – nasiona chia zawierają sporą ilość cynku i kwasu ALA, który wspomaga organizm przed niektórymi formami nowotworów, w tym m.in. raka piersi, czy szyjki macicy.
Regulują trawienie
Która z nas czasem nie czuje się ciężko, żeby wręcz nie powiedzieć ociężale. Wpływ na to ma bardzo wiele czynników m.in. wahania hormonalne, stres, częste podróże, niektóre leki. Każda z Was na bank wie o czym mówię. I tu znów z pomocą przychodzą nam nasiona chia, które są jednym z najcenniejszych źródeł błonnika pokarmowego. Mają go naprawdę bardzo dużo. W tej materii ustępują pola tylko otrębom pszennym. A jak działa błonnik? Niczym miotełka wymiata z naszych jelit efekty przemiany materii, uspokajając nasz brzuch, a w rezultacie nas.
A jeśli w ogóle czujecie potrzebę wsparcia układu trawiennego, to polecam Wam super połączenie błonnika pochodzącego z nasion chia z bakteriami probiotycznymi. Pewnie zastanawiacie się jak to zrobić w zaciszu domowym, nie tracąc przy tym czasu, co? Takie właśnie połączenie z dobroczynnymi bakteriami Bifidus ActiRegularis znajdziemy w nowej Activii. Według mnie lepszego mariażu dla dobrego samopoczucia nie można było sobie wymarzyć. Bo kiedy czuję się lekko, to czuję się po prostu dobrze.
Uwielbiam takie wielofunkcyjne połączenia, a jeśli do tego są smaczne, to jest to szczyt moich oczekiwań. Wspominałam Wam wcześniej o moim pierwszym dietetyku sprzed kilku lat. To właśnie dzięki niemu polubiłam się z Activią – tą klasyczną.
Rozwiązanie dla aktywnych
Bywały momenty, kiedy w lodówce miałam całą półkę Activii. Teraz sięgam po nią, gdy mam bardzo aktywny czas, jestem poza domem i wiem, że muszę zjeść coś pożywnego, dobrego i smacznego. A ten wariant z chią jest obecnie w czołówce moich ulubionych przekąsek, bo jest naprawdę bardzo sycący. Próbowałam opcji do picia i tego w kubeczku. Najbardziej smakuje mi ten naturalny, jednak wariant o smaku jagodowym, czy daktylowym jest super rozwiązaniem, kiedy mam ochotę na coś słodkiego.
Jeśli wciąż narzekacie, że macie mało czasu na zdrowe odżywianie, to polecam Wam chociażby właśnie Activię z chią. Może właśnie ona będzie pierwszym krokiem do dalszego wtajemniczania się w świadomą i zdrowszą dietę .
A jakie będą kolejne kroki? To już zależy od Was. Ja ćwiczę regularnie, po to by być jak najdłużej zdrowa i cieszyć się pełnią sił. Wykonuję regularnie badania profilaktyczne, staram się (z różnym skutkiem) wysypiać. Z moimi chłopakami i Negreską staramy się maksymalnie dużo czasu spędzać na świeżym powietrzu, no i najważniejsze – śmiech! Staram się nie zamartwiać się na zapas, ale też po prostu duuuużo śmiać! Bo śmiech to zdrowie!
Artykuł powstał we współpracy z marką Danone.
Ale te nasiona należy mielić czy dodawać np. do zupy czy jogurtu w całości?
Dodaje się je w całości. One pęcznieją. A w Actvii w jogurcie są już dodane.